W Chile lewicowy kandydat Gabriel Boric wyraźną większością głosów wygrał wybory prezydenckie z ultrakonserwatywnym zwolennikiem Pinocheta i rządów twardej ręki. „Jesteśmy tutaj, by sprawić, że dobrobyt sięgnie każdego miejsca na naszej ziemi i nikt nie zostanie pominięty” – powiedział prezydent elekt.
Wybory prezydenckie w Chile wygrał kandydat lewicowej koalicji Apruebo Dignidad, Gabriel Boric. 19 grudnia z wynikiem blisko 56 proc. głosów pokonał lidera prawicy, prawnika José Antonio Kasta i za trzy miesiące wprowadzi się do pałacu prezydenckiego La Moneda.
Zwycięzca deklaruje zamiar uwolnienia kraju od neoliberalnej spuścizny dyktatury generała Augusto Pinocheta, wkomponowanej w chilijskie ustawodawstwo, i stworzenie państwa dobrobytu. 35-letni prezydent elekt, przywódca studenckiego buntu sprzed 10 lat, będzie najmłodszym prezydentem w historii Chile i drugim obok Salwadorczyka Nayiba Bukele latynoamerykańskim przywódcą z pokolenia Y.
Frekwencja w drugiej turze wyborów była najwyższa od dziewięciu lat (kiedy to głosowanie przestało być obowiązkowe) i wyniosła blisko 56 proc. Wybierając Borica, Chilijczycy odrzucili wprowadzenie zapowiadanych przez Kastę rządów „porządku, postępu i twardej ręki”, które miały zapewnić stabilizację i zatrzymać napływ imigrantów. Pomysłem prawicowego kandydata na zrealizowanie tej ostatniej obietnicy było między innymi wykopanie trzymetrowej głębokości rowów wzdłuż północnej granicy kraju. Kast zapowiadał ponadto, że jeśli dojdzie do władzy, zerwie stosunki dyplomatyczne z Wenezuelą i Nikaraguą, wyprowadzi Chile z ONZ-owskiej Komisji Praw Człowieka i zamknie Narodowy Instytut Praw Człowieka. Ultrakonserwatywny kandydat w kampanii deklarował sympatię nie tylko dla Donalda Trumpa i Jaira Bolsonaro, lecz także dla Pinocheta, który – jak twierdził – głosowałby na niego.
czytaj także
Gabriel Boric ogłosił, że „będzie prezydentem wszystkich Chilijczyków i Chilijek”, zapowiedział reformę opieki zdrowotnej, systemu emerytalnego zapewniającego „przyzwoite emerytury” oraz stworzenie wysokiej jakości systemu edukacji. „Jesteśmy tutaj, by sprawić, że dobrobyt sięgnie każdego miejsca na naszej ziemi i nikt nie zostanie pominięty” – powiedział prezydent elekt, świętując zwycięstwo wśród tłumów zebranych na La Alameda, głównej alei Santiago de Chile.
Boric zapowiedział także walkę z narkohandlem i zadbanie o proces tworzenia nowej konstytucji: „Po raz pierwszy w naszej historii piszemy konstytucję demokratyczną, egalitarną, wspólnie z ludami tubylczymi. Zadbajmy o ten proces, tak aby nasza Carta Magna doprowadziła nas do spotkania, a nie przyczyniała się do podziałów”.
– To zwycięstwo wyborcze jest triumfem wszystkich Chilijczyków, którzy są zmęczeni nierównościami, niszczeniem środowiska naturalnego i polityką tkwiącą korzeniami w czasach dyktatury Pinocheta – mówi mi Diego Benavente Peña, badacz z Universidad de Concepción, a także mieszkaniec Cañete, miejscowości położonej na tradycyjnych terytoriach Mapuczów. – Zwycięstwo Borica to również ważne poparcie dla obecnego procesu konstytucyjnego. Wiele osób obawiało się, że po zwycięstwie Kasty zagrożone będą prace nad nową konstytucją. Prowadził on bowiem kampanię na rzecz jej odrzucenia. W szczególności dla mieszkańców Wallmapu (historycznego terytorium Mapuczów) klęska Kasty jest światłem nadziei na poszukiwanie pozamilitarnego rozwiązania konfliktu. Czas pokazał, że represyjna i brutalna reakcja rządu na społeczne protesty Mapuczów doprowadziła tylko do większej przemocy i coraz większego radykalizowania się stanowisk różnych grup zamieszkujących to terytorium – dodaje.
Mapucze nie godzą się z zawłaszczeniem przez państwo chilijskie ich tradycyjnych terytoriów. W szczególności sprzeciwiają się pogłębiającemu suszę niszczeniu środowiska naturalnego przez uprawy przemysłowe i związane z tym wylesianie. Wobec niepokornych Mapuczów stosowane jest prawo antyterrorystyczne, wprowadzone jeszcze przez Pinocheta. Konflikt po raz kolejny osiągnął stan krytyczny, gdy 12 października 2021 prezydent Piñera „z powodu poważnego zakłócenia porządku publicznego” wprowadził na terenach Wallmapu stan wyjątkowy. W czasie kampanii wyborczej prezydent elekt wielokrotnie podkreślał konieczność prowadzenia dialogu ze społecznościami tubylczymi, a zarazem konieczność zmiany podejścia do ochrony środowiska.
W Chile podział na lepszych i gorszych jest nie tylko ekonomiczny, ale też rasowy
czytaj także
– Z Boricem otwierają się drzwi do dialogu, do międzykulturowego rozwiązania konfliktu – komentuje postawę prezydenta elekta Diego Benavente Peña. – Wśród jego najważniejszych propozycji znajdują się prowadzenie wielonarodowego dialogu z ludami tubylczymi mieszkającymi w Chile, wdrożenie i przestrzeganie 169. konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy [w sprawie ludności tubylczej i plemiennej – przyp. red.], zastąpienie prawa antyterrorystycznego rozporządzeniem, które nie może być wykorzystywane jako narzędzie prześladowań politycznych, uchylenie „dekretu 701”, który nakłania do zalesiania monokulturami, i wreszcie zachęcanie do ponownego zalesiania terenów gatunkami rodzimymi. Na papierze te propozycje wyglądają bardzo dobrze. Pozostaje tylko poczekać i rozpocząć współpracę, aby te i inne środki zostały faktycznie wprowadzone i pomogły poprawić sytuację Mapuczów i innych chilijskich mieszkańców spornego terytorium.
Wygląda na to, że Boric ma duże poparcie: głosowała na niego nie tylko lewica, lecz także centrolewica i chadecy. Wsparli go byli prezydenci Ricardo Lagos i Michelle Bachelet, a José Antonio Kasta pogratulował rywalowi: „Od dziś jest on prezydentem Chile i zasługuje na cały nasz szacunek i konstruktywną współpracę. Chile jest zawsze na pierwszym miejscu”.
czytaj także
– Boric chce współpracować ze wszystkimi! To wydaje się praktycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę historię naszej ziemi – mówi mi Oscar Obelisko, emerytowany inżynier, za czasów dyktatury Pinocheta więziony na Stadionie Narodowym i w Tres Álamos. Na pytanie o to, jaką postawę wobec nowego prezydenta przyjmie ta część społeczeństwa, która głosowała na Kastę, Obelisko odpowiada:
– Dla ludzi na skrajnej prawicy ten koleś to tylko komunista, którego trzeba jak najszybciej zniszczyć. Centryści będą go obserwować, a następnie zdecydują, co zrobić. Im jest łatwiej dołączyć do prawicy niż do lewicy. Nie można zapomnieć, że Chile pozostaje pod wpływem Stanów Zjednoczonych, zawsze czujnych, aby nie popsuto im fantastycznego interesu, który tu mają, a którym jest miedź. Chile nadal ma największe kopalnie miedzi na świecie, może z wyjątkiem tych w Afryce. Miedź stała się surowcem strategicznym, a Stany Zjednoczone dostają ją od Chile za grosze.
**
Magdalena Krysińska-Kałużna – entolożka, dra hab. nauk humanistycznych. Zawodowo zajmuje się antropologią prawa oraz m.in. kwestiami związanymi z przemocą kulturową, konfliktem i kontaktem kulturowym. Prowadziła badania w Amazonii, Meksyku i Kanadzie. W latach 2004–2007 była koordynatorką ds. Ludów Tubylczych Ameryki Łacińskiej w polskiej sekcji Amnesty International. Jest autorką książek Prawo jako mit. Relacja pomiędzy tubylczym prawem zwyczajowym a prawem stanowionym i Yamashta, czyli Ten, Który Prawie Umarł. Proces kontaktu a przetrwanie kultur indiańskich w Amazonii.