Unia Europejska

Dwa oblicza włoskiego rządu w sprawie ukraińskiej

Konflikt w Ukrainie zmusza do zajmowania jasnych stanowisk i kreślenia wyraźnych linii podziałów. Po roku wojny wiemy, że po jednej stronie stoją Zełenski i Meloni, po drugiej Putin, Berlusconi i Salvini (a na dokładkę włoscy komuniści). W tym samym rządzie znajdziemy więc zarówno przeciwników, jak i sprzymierzeńców kraju agresora.

„Pierwszy punkt to poparcie dla Ukrainy. Jeśli tego nie będzie, nie będzie żadnego innego”, zapowiadała Giorgia Meloni program koalicyjny trzech partii prawicowych, które wygrały wybory we Włoszech jesienią zeszłego roku. Meloni, liderka Braci Włochów, największej dziś partii w kraju, zdawała sobie sprawę, że jeśli chodzi o Ukrainę, to czeka ją pasmo udręk. Ona sama niezmiennie podkreśla poparcie dla kraju dzielnie walczącego z rosyjskim najeźdźcą, ale pozostali dwaj koalicjanci, Matteo Salvini (Liga) i Silvio Berlusconi (Forza Italia) to znani adoratorzy Rosji i Putina.

Meloni już dawno chciała osobiście w Kijowie zaświadczyć o zobowiązaniu Italii. We wtorek 21 lutego dotarła wreszcie do Ukrainy, dzień po prezydencie USA Joe Bidenie. Wrażenie zrobiły uścisk z Zełenskim, łzy włoskiej premierki w Buczy i Irpieniu oraz deklaracja, że „będziemy z wami do ostatniej chwili”. Na początku spotkania z prezydentem Ukrainy powiedziała też: „Jestem tutaj, żeby pomóc zrozumieć każdemu obywatelowi Włoch, jak ważne jest stanie u boku Kijowa”.

To znaczące słowa. Przekaz nie tylko dla włoskiej opinii publicznej, ale i dla partnerów-rywali w koalicji.

Co zwycięstwo skrajnej prawicy przyniesie Włochom i Europie

Berlusconi podstawia nogę Meloni

Sama Meloni wciąż nie może otrząsnąć się po słowach Berlusconiego z 12 lutego, kiedy to czterokrotny były premier orzekł, iż Zełenski ponosi winę za wojnę, gdyż „zaatakował republiki autonomiczne w Donbasie”, i że on, Berlusconi, „ocenia bardzo, bardzo, bardzo negatywnie zachowanie tego pana”, z którym nie spotkałby się, gdyby dziś był na miejscu Meloni.

Berlusconi dodał, że Ameryka powinna zmusić Zełenskiego do podjęcia negocjacji z Putinem, natychmiast wycofując wszelkie poparcie dla Ukrainy. Jeśli dodać wcześniejsze rewelacje Berlusconiego, że „Putin to człowiek pokoju”, który chciał tylko zastąpić „reżim Zełenskiego” „porządnymi ludźmi”, to trudno mieć wątpliwości, że w tej wojnie 86-letni Berlusconi stoi po stronie swego starego kumpla „Włada”.

Kilka tygodni temu Salvini i Berlusconi, wespół z niektórymi lewicowymi politykami i artystami, zrobili awanturę wokół pomysłu, by Zełenski – za pośrednictwem wideołączy – przemówił do publiczności Festiwalu Piosenki Włoskiej w San Remo. Zełenski ograniczył się do przysłania listu, który został odczytany ostatniej nocy imprezy. Meloni zaś mówiła, że żałuje, iż prezydent Ukrainy nie wystąpił podczas festiwalu, który jest nie tylko konkursem włoskiej muzyki popowej, ale miejscem odważnych deklaracji obrońców praw człowieka.

Dobre wieści z Włoch: Gorzej już nie będzie

Zełenski daje lekcję Włochom 

Meloni, jak zrelacjonowali włoskim mediom jej współpracownicy, była wściekła na Berlusconiego za szkalowanie Zełenskiego. „Robi to, żeby podkopać moją pozycję”, miała powiedzieć. Rozumiała, że w tej sytuacji jej podróż do Kijowa nie będzie przypieczętowaniem włoskiej solidarności, lecz raczej rozpaczliwą próbą zminimalizowania strat kraju, który wikłając się w awantury z Francją, coraz mniej liczy się na arenie międzynarodowej.

Przez cały pobyt w Kijowie nie poruszyła z prezydentem Ukrainy problemu Berlusconiego, ale nie mogła uciec przed pytaniami dziennikarzy na konferencji prasowej. Co więcej, z powodu chwilowych kłopotów technicznych sama musiała wejść w rolę tłumaczki i przekazać Zełenskiemu po angielsku pytanie włoskiej dziennikarki: „Jakie znaczenie pańskim zdaniem mają ostatnie słowa Berlusconiego na temat Ukrainy?”.

Odpowiedź Zełenskiego była miażdżąca i – jak z kolei donoszą źródła z Forza Italia – wywołała wściekłość Silvia, kumpla Włada.

„Najwyraźniej nigdy jego rosyjski partner nie podjechał czołgiem i nie zburzył mu domu, nie zabił jego rodziny, a on sam nie musiał uciekać o trzeciej w nocy przed wielką braterską miłością Rosji. Życzę pokoju wszystkim rodzinom włoskim, także tym, którzy nie popierają Ukrainy, chcę, żeby zrozumieli, że Rosjanie zabijają Ukraińców. To jest wielka tragedia” – odpowiedział prezydent Ukrainy, który ma szczególny dar mówienia wprost rzeczy podstawowych (tuż przed przyjazdem Meloni do Kijowa Zełenski udzielił wywiadu włoskim gazetom. Ironizował, że problem Berlusconiego można by rozwiązać, wysyłając mu skrzynkę wódki).

Ludzie z Forza Italia zauważyli, że stojąca obok Meloni nie wzięła w obronę Berlusconiego. Premierka ograniczyła się do podkreślenia, że kierowana przez nią koalicja głosowała i zawsze będzie głosować za wspieraniem Ukrainy.

Czy tak będzie na pewno? Czy Meloni, decydując się na „współpracę” z Berlusconim i Salvinim, nie stała się zakładniczką przyjaciół Putina? Panowie czytają sondaże i wiedzą, że – dane z grudnia – jedynie 30 proc. Włochów popiera wysyłanie broni Ukraińcom (dla porównania: za jest 52 proc. Francuzów, 54 proc. Amerykanów i 63 proc. Anglików). Ogólne poparcie dla Ukrainy, dopóki z jej terytorium nie wycofają się rosyjskie oddziały, wyraża tylko 42 proc. Włochów (56 proc. Francuzów, 57 proc. Amerykanów, 68 proc. Anglików).

Przypominając, kto jest w tej wojnie napastnikiem i zabójcą, Zełenski skrytykował nie tylko Berlusconiego, lecz całe Włochy. Tak jakby pytał: „Jak w ogóle możecie mieć wątpliwości, jak postępować?”.

Massimo Giannini, naczelny „La Stampy”, komentuje: „Miała to być wizyta historyczna, tymczasem Meloni i Włochy otrzymały reprymendę od głowy innego państwa, człowieka, który na całym świecie stał się symbolem wolności. Ile jeszcze będą nas kosztować politycznie humory i dziwactwa dziadka Silvia?”.

Już po powrocie do Rzymu Meloni oceniła – cytuje ją „Corriere della Sera” – że słowa prezydenta Ukrainy wcale „nie były agresywne. Zełenski próbował wyjaśnić zwykłym ludziom, że trzeba tam być, żeby zrozumieć, co przeżywają Ukraińcy. Na pewno nie chciał podpalić lontu. Mógł powiedzieć o wiele dosadniej, ale tego nie zrobił. Niektóre komentarze we włoskich mediach są surrealistyczne”.

7 kłamstw rządu Meloni na temat imigrantów [korespondencja z Włoch]

Forza Italia i komuniści bronią Berlusconiego

Berlusconiego bronią jego ludzie. Antonio Tajani, jego zastępca w Forza Italia i szef MSZ, nazywa go „człowiekiem pokoju” (zupełnie tak samo jak Berlusconi określa Putina), inny z liderów partii Maurizio Gasparri mówi, że „wojna w Ukrainie zaczęła się siedem wieków temu, historia tych ziem jest bardzo skomplikowana, a my chcemy pokoju”.

Na pocieszenie Berlusconiemu pozostaje także aplauz niedobitków włoskich komunistów. Tak, tych samych, przed którymi „uratował Włochy” Berlusconi, jak sam o tym opowiada. Tych samych, którzy, jak deklarował Silvio, „w Chinach jedzą ludzi”. Ale to tylko na pierwszy rzut oka jest niespodzianką, bo komuniści włoscy, tradycyjnie antyamerykańscy, tacy pozostali, a ich miłość do Związku Radzieckiego znalazła wreszcie wspólny mianownik z podziwem Berlusconiego dla Putina.

Lewicowy satyryk Vauro, który przez lata walczył z Berlusconim, teraz mówi: „Ucałowałbym go w same usta. Powiedział samą prawdę. Zełenski to prezydent-marionetka, który masakruje swój naród w imię interesów USA”. Piero Sansonetti, w przeszłości redaktor komunistycznych pism, a dziś liberalnego „Il Riformista”, napisał, że „Berlusconi ma prawdę do przekazania”, zaś Marco Rizzo, były szef Włoskiej Partii Komunistycznej, uważa, że cała klasa rządząca Włoch „zaprzedała się NATO, działa wbrew interesom Włoch, a ludzie myślą tak jak Berlusconi”.

Liga chce pokoju

Meloni już obawia się antyukraińskiej ofensywy swoich rządowych sojuszników, Forza Italia i Ligi. Sama wycofuje się z zapowiedzi, że Włochy wyślą Ukrainie kilka myśliwców. „W tej chwili dyskusja na ten temat jest surrealna”, mówi Meloni. Wyklucza to też Antonio Tajani (Forza Italia) w rozmowie z „La Stampą”. Jednocześnie jego zastępca Edmondo Cirielli (Bracia Włosi) w wywiadzie dla „Il Messaggerouznaje, że Włochy mogłyby posłać Ukrainie włoskie bombowce.

Kiedy Meloni płakała nad grobami pomordowanych przez Rosjan Ukraińców, nóż w jej plecy wbijał inny „sojusznik”. Massimiliano Romeo, szef klubu senackiego Ligi Salviniego, który mówił w dzienniku „Foglio”, że „chyba tracimy poczucie proporcji: słyszę propozycje wysłania myśliwców bombardujących i rakiet dalekiego zasięgu. Jak to możliwe, że są wśród nas tacy, co wzywają do militarnego triumfu nad Rosją, upokorzenia Kremla? Putin popełnia błąd, strasząc bronią nuklearną, ale prawdą jest, że po drugiej stronie jest jeden człowiek, a mianowicie Zełenski, który wygłasza proklamacje zwycięstwa. Nadal będziemy wspierać opór, obronę Ukrainy, ale nie po to, żeby mogła kontratakować. Musimy porzucić propagandę broni i skupić się na broni dyplomacji”.

Włochy: rząd wypowiada wojnę rave’om, a faszyści świętują bez przeszkód

Partia Ludowa karze Berlusconiego, Kreml wyciąga pomocną dłoń 

Tymczasem za szerzenie proputinowskiej propagandy Berlusconi został ukarany przez kierownictwo Europejskiej Partii Ludowej, które odwołało zjazd zaplanowany na 7–9 czerwca w Neapolu. Gospodarzem miał być sam Berlusconi jako lider Forza Italia, która wchodzi w skład EPL. Decyzję ogłosił Manfred Weber, dodając, że „z naszego punktu widzenia poparcie Ukrainy jest bezwarunkowe”. Cytowani w „Corriere” przedstawiciele ugrupowania mówią, że mają już „alergię” na Berlusconiego i nie mogą więcej znieść jego wypowiedzi o wojnie w Ukrainie.

Na szczęście Berlusconi może liczyć nie tylko na poparcie swoich ludzi i komunistów – do niedawna zatwardziałych wrogów. W obronę wziął go także Kreml, atakując przy okazji Zełenskiego. „W kolejnym napadzie bezsilnej wściekłości mieszkaniec bunkra rzucił się na Berlusconiego, bo ten przypomniał kijowskiemu reżimowi o Donbasie” – skomentowała na Telegramie Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ, porównując „reżim Kijowa” do faszystów z czasów II wojny światowej, a rosyjską specjalną operację wojskową do działań aliantów.

Rosyjscy przyjaciele Berlusconiego nie ograniczyli się do słów. Jeszcze w czasie pobytu Meloni w Kijowie i Buczy rosyjscy hakerzy przypuścili zmasowany atak na strony internetowe MSZ, MSW, Ministerstwa Rolnictwa, karabinierów, portal do wydawania elektronicznych dowodów osobistych, a także strony internetowe BPER, trzeciego spośród największych banków włoskich, przedsiębiorstwa dostarczającego energię we włoskich domach A2a oraz operatora telekomunikacyjnego TIM. Jak wyjaśnili –„żeby oduczyć Włochy rusofobii” i ukarać za zapowiedź wysłania Ukrainie włoskich systemów obrony przeciwlotniczej.

W tej oto rzeczywistości politycznej musi poruszać się premierka Włoch, zdeklarowana stronniczka NATO i Ukrainy. Ale nie powinna się dziwić, bo dobrze wiedziała, z kim sięga po władzę.

„Berlusconi jest narzędziem rosyjskiej operacji dezinformacyjnej we Włoszech. Liga postrzega sprawy dokładnie tak jak Berlusconi. Rosja uważa Włochy za swoją prowincję. Włochy to kraj na granicy: w czasie zimnej wojny nie dopuszczano komunistów do rządu. Teraz po drugiej stronie jest Putin. Jak to możliwe, że sojusznicy Putina są w rządzie? Meloni nie może dłużej negować istnienia tego problemu, lecz musi się z nim zmierzyć”, uważa Maurizio Molinari, redaktor naczelny „La Repubbliki”.

**
Bartosz Hlebowicz – doktor nauk humanistycznych (UJ), antropolog. Prowadził badania wśród niewielkich grup tubylczych USA i Kanady. Jest autorem książki Odnaleźć nasze prawdziwe ścieżki. Nanticoke Lenni-Lenapowie i Oneidowie ze Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych (2009), a także tłumaczem książek o tematyce indiańskiej (m.in. Ligi Irokezów Lewisa H. Morgana, 2011). Pracuje jako korespondent „Gazety Wyborczej” z Włoch, mieszka we Florencji.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij