W Europie ktoś, kto udziela ludziom pomocy, może zostać uznany za bohatera – chyba że pomaga uchodźcy, wtedy może trafić do więzienia. Historia kapitanki Caroli Rackete, której po tym, jak ocaliła życie wielu ludzi, grozi surowy wyrok, to kolejny krok ku zamknięciu granic „Twierdzy Europa” za wszelką cenę.
Carola Rackete to kapitanka statku niemieckiej organizacji Sea Watch, który pływa pod holenderską banderą. Pomimo sprzeciwu włoskich władz na początku lipca doprowadziła statek z ponad 40 uratowanymi na morzu osobami do portu na Lampedusie. Została za to zatrzymana. Groziło jej od trzech do dziesięciu lat więzienia i grzywna w wysokości 50 tysięcy euro.
To, co zrobiła, nie pozostawia wątpliwości – ocaliła życie ludzi znajdujących się w niebezpieczeństwie. To, jak dalej potoczyła się jej historia, wydaje się opowieścią o Europie surrealistycznej. Po zacumowaniu do portu została wyprowadzona z pokładu przez funkcjonariuszy, aresztowana, a minister spraw wewnętrznych nazwał ją „kryminalistką” i „piratką”. Ruszyła fala zarzutów: pomoc w nielegalnej migracji, usiłowanie zatopienia okrętu wojennego, stawianie oporu.
Jako kapitanka statku wykonała swój obowiązek – w przeciwieństwie do władz Malty i Włoch, które nie zapewniły ratunku na morzu i w dodatku odmówiły przyjęcia statku z uratowanymi ludźmi w swoich portach. Władze Włoch zaproponowały port w Libii. Innymi słowy, Rackete zaproponowano naruszenie prawa międzynarodowego.
Migranci to towar. Jego wartość mierzy się bezbronnością i desperacją
czytaj także
Z Libii codziennie wyruszają łodzie z uchodźcami. Wspierana przez UE libijska straż przybrzeżna do czerwca tego roku zdołała przechwycić na Morzu Śródziemnym ponad trzy tysiące osób. W tym samym czasie nieco ponad cztery tysiące dotarło do Włoch i Malty. Włochy zażądały, aby uchodźcy zostali zabrani z powrotem do kraju, gdzie czekają ich przemoc, tortury, gwałty i targi niewolników. W ogarniętej wojną Libii nie ma centralnej władzy, nie ma systemu ochrony uchodźców, nie uznaje się tam mandatu Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców. Dodatkowo od miesięcy uchodźcy i migranci muszą się mierzyć się z konsekwencjami eskalacji wojny domowej: bombardowaniem, masowymi atakami na obszary mieszkalne, w tym także na miejsca przetrzymywania uchodźców i migrantów. W ostatnim takim ataku na ośrodek w Trypolisie, który miał miejsce na początku lipca, zginęło co najmniej 40 osób, a 80 zostało rannych.
Przepis na morskie tragedie
Po trzech dniach od zatrzymania Caroli Rackete sąd na Sycylii zdecydował o zwolnieniu jej z aresztu domowego. Potwierdzono, że kapitanka wypełniała obowiązek ratowania życia, jednak dochodzenie w sprawie domniemanego ułatwienia nielegalnej migracji toczy się nadal. Chwilę przed nią inna obrończyni praw człowieka, Pia Klemp, także się dowiedziała, że roczy się wobec niej dochodzenie. Prokuratura bada, czy jako kapitanka statku „Iuventa” wspierała „nielegalną migrację” do Włoch. Jeśli takie zarzuty zostaną postawione, Pia Klemp może spędzić za kratkami nawet 20 lat. Obecnie nie znamy jeszcze formalnego aktu oskarżenia. Proces może ruszyć pod koniec roku.
Kaja Puto: Przestańmy udawać, że pytanie o migrantów zaczyna się od „czy”
czytaj także
Rezultat takich oskarżeń to coraz mniej statków z misją ratowniczą i więcej tragedii na morzu. Obecnie co szósta osoba próbująca przekroczyć Morze Śródziemne ginie w czasie podróży. Tak twierdzi UNHCR, ale skala może być większa. Dla porównania: jeszcze rok temu ginęła jedna osoba na osiemnaście.
Doświadczenia kapitanek to fragment zjawiska, jakie ma obecnie miejsce w całej Europie: pomaganie i solidarność są kryminalizowane, a organizacje pozarządowe, aktywiści, lekarze, ratownicy, księża i zwyczajni obywatele trafiają pod sąd.
Co szósta osoba próbująca przekroczyć Morze Śródziemne ginie.
W grudniu 2018 roku zakończyła działalność załoga statku „Aquarius”. Dzięki tej misji od 2016 roku uratowano na Morzu Śródziemnym ponad trzydzieści tysięcy osób. Dopóki ta akcja trwała, działacze humanitarni z organizacji SOS Méditerranée oraz Lekarze bez Granic borykali się z kampanią oszczerstw, biurokratycznymi przeszkodami i utrudnianiem pracy. Ostatecznie postanowili zakończyć działalność.
Francja: Tom Ciotkowski, wolontariusz z Calais, dostarczał migrantom i uchodźcom jedzenie i wodę. Jako obserwator badał też, czy francuscy policjanci nie dopuszczają się naruszeń praw człowieka wobec nich. W ubiegłym roku podczas jednej z takich obserwacji Tom sfilmował, jak funkcjonariusz uderzył jedną z aktywistek. Kiedy próbował obronić swoją koleżankę, policjant popchnął go i przewrócił. Ledwie go minęła przejeżdżająca obok ciężarówka.
czytaj także
Ciotkowskiego aresztowano i oskarżono o napaść na funkcjonariusza. Chociaż materiał wideo zdecydowanie przeczył zeznaniom policjanta, prokurator zażądał pięciu lat pozbawienia wolności. Tom został uniewinniony 20 czerwca, w Światowy Dzień Uchodźcy. – Postawiono mnie w takiej sytuacji z powodu fałszywych zarzutów – powiedział, kiedy usłyszał wyrok. – Ten wrogi klimat dla migrantów i dla tych, którzy ich wspierają, musi się zakończyć. Musimy znaleźć prawdziwe rozwiązanie tego problemu, oparte na współczuciu.
Loan Torondel usłyszał wyrok za zniesławienie po opublikowaniu tweeta ze zdjęciem policjantów eksmitujących migrantów i uchodźców w Calais. Decyzja sądu: kara w zawieszeniu – 1500 euro grzywny oraz nakaz zapłaty 500 euro odszkodowania i koszty sądowe. Loan wciąż walczy w sądzie.
73-letnia Martin Landry, członkini Amnesty International, stanęła przed sądem za pomaganie dwóm małoletnim na granicy francusko-włoskiej w 2017 roku. Groziła jej kara pięciu lat pozbawienia wolności oraz grzywna w wysokości 30 tysięcy euro.
Grecja: Sarah Mardini urodziła się w Damaszku, z którego uciekła w 2015 roku. Pływanie to umiejętność, która pozwoliła jej przeżyć i ocalić życie osiemnastu innych uchodźców zmierzających razem z nią do greckiego wybrzeża. Sarah zamieszkała w Berlinie, gdzie rozpoczęła studia, ale postanowiła wrócić na grecką Lesbos, by dalej pomagać uchodźcom. Tuż przed powrotem z Lesbos do Berlina została aresztowana na lotnisku i oskarżona m.in. o członkostwo w organizacji przestępczej, szpiegostwo i wspieranie nielegalnej migracji. Razem z nią zatrzymano także Seana Bindera, dwudziestoczterolatka, z którym pracowała na wyspie. Oboje spędzili za kratkami ponad sto dni; zostali zwolnieni w grudniu 2018 roku po wpłaceniu kaucji. Za postawione zarzuty grozi im do 25 lat więzienia.
Do greckich wybrzeży codziennie przybywają łodzie i pontony z uchodźcami. Ośrodek pomocy prawnej na Lesbos informuje, że powszechną praktyką lokalnej policji na wyspie jest zatrzymywanie osób, które nimi sterują. Zazwyczaj są to sami uchodźcy. Miejscowym działaczom trudno jest oszacować liczbę osób, którym postawiono zarzuty o przemyt ludzi i które pozbawiono wolności. Aresztowani z reguły nie mają dostępu do mediów ani do pomocy prawnej. Nikt nie organizuje akcji solidarnościowych w ich obronie.
Szwajcaria: Norbert Valley, pastor, którego zatrzymano w jego kościele, usłyszał zarzut „ułatwiania nielegalnego pobytu”. Chodziło o pomoc obywatelowi Togo. Wyrok: grzywna w wysokości tysiąca franków szwajcarskich. Pastor odmówił wykonania kary, ponieważ – jak twierdzi – „dostarczanie żywności i schronienia nie jest przestępstwem”.
czytaj także
Wielka Brytania: 15 aktywistów i aktywistek za swoją działalność usłyszało jeszcze inny zarzut – tym razem o terroryzm. W 2017 roku próbowali powstrzymać na lotnisku deportację sześćdziesięciu osób do Ghany i Nigerii. Akcja była pokojowa. Usłyszeli jednak oskarżenie o przestępstwo związane z zagrożeniem bezpieczeństwa lotnictwa. To poważny zarzut, za który można otrzymać wyrok dożywocia. Ostatecznie, mając na uwadze motywację aktywistów, sędzia wymierzył im prace społeczne i trzy wyroki w zawieszeniu.
Na podstawie tych historii wyraźnie widać, że procesy sądowe, jakie wytacza się aktywistom, mają przede wszystkim wysłać komunikat do społeczeństwa: nie pomagajcie migrantom i uchodźcom. Wolontariusze mają się czuć zastraszeni i zniechęceni do dalszego działania.
Przepis UE na kryminalizowanie solidarności
Odkąd państwa Unii Europejskiej postawiły sobie za cel walkę z przemytem osób, oskarżonymi coraz częściej stają się działacze grup i organizacji humanitarnych. Znaczny wzrost liczby takich spraw notuje się po 2015 roku. W 2018 w siedmiu państwach UE prowadzono 24 sprawy przeciwko 104 osobom pomagającym migrantom i uchodźcom. Dla porównania w 2015 roku spraw było osiem. W 2019 roku toczą się już sprawy wobec 79 osób.
Procesy sądowe, jakie wytacza się aktywistom, mają wysłać komunikat do społeczeństwa: nie pomagajcie migrantom i uchodźcom.
Tymczasem międzynarodowe przepisy nie dopuszczają kryminalizowania solidarności. Nie pozwala na to choćby prawo morza i prawo o międzynarodowej przestępczości zorganizowanej, gdzie przemyt migrantów jasno łączy się z uzyskiwaniem korzyści finansowej. Prawo morza (w tym odpowiednia konwencja Narodów Zjednoczonych) zdecydowanie nakazuje ratować każdego człowieka w niebezpieczeństwie, niezależnie od jego narodowości, statusu i okoliczności, w jakich znalazł się na morzu. Taki jest obowiązek każdej załogi będącej świadkiem zagrożenia. Przy czym zagrożenie nie oznacza tylko, że ktoś wypadł za burtę, ale także że łódź jest przeładowana lub na pokładzie nie ma wystarczającej ilości pożywienia i wody. Konwencja dotycząca uchodźców także zabrania nakładania kar za nielegalny wjazd lub pozostawanie na terytorium danego państwa. Jasne jest, że prawo karne nie powinno być używane przeciwko ludziom, którzy ratują innych przed śmiertelnym niebezpieczeństwem.
Europejska solidarność
„Kryzys migracyjny” obnażył ogromną nieudolność państw europejskich, ale zarazem ukazuje też wielką moc społeczeństwa. Przez Europę przelała się fala wsparcia, solidarności, demonstracji szacunku, współpracy i braterstwa, które nie znają granic i okazują się potężniejsze niż populizm i polityka. Na Morze Śródziemne wpływa właśnie nowy statek: „Ocean Viking”, potężniejszy i lepiej wyposażony niż zmuszony do wstrzymania swojej działalności w 2018 roku „Aquarius”.
czytaj także
Po czterech latach setki wolontariuszy, prawników, lekarzy, pielęgniarek, aktywistek wciąż pracują na europejskich granicach, greckich i włoskich wyspach, w obozach, hotspotach, centrach integracji, szpitalach i innych miejscach, wspierając uchodźców. Ale to nie oni zachęcają uchodźców do opuszczenia ich domów, wbrew temu, co twierdzą niektórzy politycy. Do migracji wciąż zmusza dramatyczna sytuacja w krajach pochodzenia. Tych, którzy pomagają migrantom, powinno się doceniać i wspierać, a nie karać. To oni stoją teraz na straży praw człowieka, niosą pomoc tam, gdzie docierają łodzie z uchodźcami, i z pewnością będą to robić tak długo, jak będzie to potrzebne.
**
Aleksandra Fertlińska jest ekspertką Amnesty International ds. monitoringu praw człowieka.