Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok: na terenie całej Unii należy respektować prawa przysługujące małżeństwom tej samej płci. Co to znaczy dla par jednopłciowych w Polsce?
W czerwcu 2018 r. Trybunał Sprawiedliwości UE wydał precedensowy wyrok, w którym potwierdził konieczność respektowania praw przysługujących małżeństwom tej samej płci na podstawie prawa UE. Rozstrzygnięcie obejmuje również państwa członkowskie nieuznające takich związków, a więc i Polskę, której władze od wielu lat konsekwentnie odmawiają uregulowania sytuacji ok. miliona osób żyjących w związkach tej samej płci. Dalsze chowanie przez rządzących głowy w piasek nie będzie jednak skuteczne. Bierność polskiego ustawodawcy prędzej czy później spotka się z reakcją europejskich trybunałów.
Historia Relu Comana i Roberta Hamiltona
Precedensowy wyrok został wydany 5 czerwca 2018 r. w sprawie Coman i inni przeciwko Rumunii. Momentalnie stał się kamieniem milowym w walce o prawa par tej samej płci. Sprawa dotyczyła pary gejów, Relu Comana i Roberta Hamiltona. Pierwszy z nich jest obywatelem Rumunii, drugi USA. Zaczęli się spotykać w 2002 r. i zamieszkali razem w Nowym Jorku. W 2009 r. Relu przeprowadził się do Belgii, gdzie zaczął pracować w Parlamencie Europejskim. W 2010 r. zawarł w Brukseli związek małżeński z Robertem, a w 2012 r. para podjęła decyzję o przeprowadzce do Rumunii, gdzie chciała się osiedlić na stałe.
Małżonkowie zdawali sobie sprawę, że Rumunia – tak jak Polska – nie reguluje sytuacji prawnej związków tej samej płci. Co więcej, rumuński Kodeks cywilny wprost zakazuje zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci, a także nie uznaje takich małżeństw w przypadku ich zawarcia za granicą.
Mimo to Relu i Robert uznali, że z uwagi na kształt prawa UE ich związek powinien być uznany przez Rumunię – przynajmniej w kwestii umożliwienia im pobytu w tym kraju. Relu jako obywatel UE ma bowiem prawo przemieszczania się oraz pobytu w dowolnym państwie UE. Co ważne, realizacja tego obejmuje również możliwość przemieszczania się i pobytu wspólnie z członkiem rodziny (którym jest m.in. współmałżonek obywatela UE). Obywatelstwo członka rodziny nie ma żadnego znaczenia. W teorii więc, mimo braku obywatelstwa UE, Robert powinien automatycznie uzyskać – z tytułu bycia małżonkiem obywatela UE – prawo pobytu w Rumunii.
Reakcja władz rumuńskich: nie uznajemy waszego małżeństwa
Rumuński inspektorat ds. imigracji odmówił jednak parze skorzystania z tego prawa. W ocenie urzędników, jeśli Rumunia wprost nie uznaje w swoim prawie małżeństw tej samej płci, to nie może potraktować Roberta jako współmałżonka, a tym samym członka rodziny Relu. Decyzja ta oznaczała, że Robert mógłby przebywać na terytorium Rumunii jedynie na zasadach ogólnych, a więc do trzech miesięcy. Po tym czasie mógłby oczywiście próbować przedłużyć swój pobyt, powołując się na inny powód, np. na fakt znalezienia pracy. Gdyby jednak Relu zawarł związek małżeński z Amerykanką, nie spotkaliby się z podobnymi ograniczeniami.
Para nie chciała zaakceptować takiego nierównego traktowania i złożyła skargę przeciwko inspektoratowi do sądu, żądając m.in. stwierdzenia dyskryminacji ze względu na orientację seksualną w zakresie możliwości korzystania z prawa do swobodnego przemieszczania się i pobytu w UE. Sąd rozpoznający w pierwszej instancji sprawę Relu i Roberta nie był pewien wykładni unijnych przepisów i postanowił wystąpić do rumuńskiego Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem prawnym. Jednak również Trybunał Konstytucyjny nabrał wątpliwości, jak należy interpretować odpowiednie przepisy, a zwłaszcza jak rozumieć definicję „współmałżonka” (reguluje to szczegółowo Dyrektywa 2004/38). Dylemat ten sprowadzał się głównie do tego, czy definicja obejmuje również współmałżonka tej samej płci. Aby rozstrzygnąć tę kwestię, Trybunał Konstytucyjny postanowił zadać Trybunałowi Sprawiedliwości UE tzw. pytanie prejudycjalne, a więc pytanie o to, jak należy rozumieć prawo UE. Odpowiedź na nie była kluczowa dla rozstrzygnięcia sprawy Relu i Roberta przez rumuńskie sądy.
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE
W wydanym w dniu 5 czerwca 2018 r. wyroku Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł na korzyść Relu i Roberta. Sędziowie wskazali, że Rumunia nie mogła odmówić Robertowi prawa pobytu na swoim terytorium z tego względu, że kraj ten nie uznaje małżeństw tej samej płci. Rozstrzygnięcie to oznaczało, że obywatelowi amerykańskiemu powinno przysługiwać prawo pobytu w Rumunii przez okres dłuższy niż trzy miesiące. Podstawą tego prawa był fakt uzyskania przez Roberta statusu członka rodziny Relu poprzez zawarcie związku małżeńskiego w czasie, gdy Relu korzystał ze swobody przemieszczania się i zamieszkiwał w Belgii. Komentując wyrok, Relu powiedział: „Możemy teraz spojrzeć w oczy każdemu urzędnikowi […] wszędzie w UE z pewnością, że nasz związek będzie tak samo wartościowy i ważny”
czytaj także
Wyrok ten ma oczywiście ogromne znaczenie symboliczne. Potwierdza on, że Trybunał w Luksemburgu chce chronić prawa osób pozostających w związkach tej samej płci. Jest to znacząca zmiana, bowiem jeszcze w 2001 r. (np. w sprawie D. i Szwecja p. Radzie) Trybunał stał na stanowisku, że „mając na uwadze definicję powszechnie akceptowaną przez państwa członkowskie, termin «małżeństwo» oznacza związek pomiędzy dwiema osobami różnej płci”.
Rozstrzygnięcie to ma jednak również istotne znaczenie praktyczne, i to przynajmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze, Trybunał zdecydował, że definicja współmałżonka zawarta w Dyrektywie 2004/38 ma charakter jednolity dla wszystkich państw członkowskich i jest neutralna ze względu na płeć. Oznacza to, że państwa UE nie mają prawa do samodzielnego ustalania treści tej definicji tak, żeby odpowiadała ona kształtowi instytucji małżeństwa w danym prawie krajowym. Mogłoby to bowiem skutkować tym, że małżeństwo byłoby rozumiane w różny sposób w poszczególnych państwach – inaczej w tych, które przewidują możliwość zawarcia związku małżeńskiego przez osoby tej samej płci (np. w Belgii), a inaczej w tych, które takiej możliwości swoim obywatelom nie dają (np. w Rumunii).
Po drugie, Trybunał wykluczył możliwość ograniczania przez państwa członkowskie praw obywateli UE znajdujących się w sytuacji analogicznej do sytuacji Relu i Roberta pod pretekstem rzekomej konieczności „ochrony tożsamości narodowej” czy „porządku publicznego”. Taką możliwość daje teoretycznie art. 4 ust. 2 Traktatu o UE. Przepis ten został przywołany w trakcie postępowania przez przedstawicieli Łotwy, którzy razem z Polską oraz Węgrami wsparli stanowisko Rumunii, argumentując za dopuszczalnością „zachowania [w tych państwach] koncepcji tej instytucji [małżeństwa] jako związku mężczyzny i kobiety”.
czytaj także
Na jakich warunkach obywatele UE mogą skorzystać z wyroku Trybunału?
W pisemnym uzasadnieniu wyroku Trybunał wyraźnie wskazał warunki, których spełnienie w tej sprawie zadecydowało o korzystnym dla Relu i Roberta rozstrzygnięciu sprawy. Mają one duże znaczenie dla innych osób znajdujących się w podobnej sytuacji (np. obywateli RP), które chciałyby w przyszłości ubiegać się o podobną ochronę.
Zgodnie z wyrokiem:
1. Przynajmniej jeden z małżonków powinien posiadać obywatelstwo UE, ale obaj nie mogą mieć obywatelstwa tego samego państwa UE. Gdyby małżonkowie posiadali to samo obywatelstwo (np. polskie), nie musieliby się ubiegać w swoim państwie pochodzenia (tj. w Polsce) o przyznanie prawa pobytu, bowiem mogliby z niego korzystać jako jego obywatele.
2. Aby skorzystać z unijnej swobody przemieszczania się i pobytu, obywatel UE musi przebywać wraz z członkiem rodziny na terytorium państwa członkowskiego innego niż to, którego obywatelstwo posiada.
3. Przebywanie na terytorium państwa członkowskiego innego niż państwo pochodzenia musi mieć charakter efektywny – Relu mieszkał i pracował na terytorium Belgii trzy lata, zanim postanowił zamieszkać razem ze swoim mężem w Rumunii. We wcześniejszym orzecznictwie Trybunał wskazał, że pobyt nabiera efektywnego charakteru, gdy trwa dłużej niż 3 miesiące. Oznacza to, że np. obywatel Polski, który wyjechałby do innego państwa członkowskiego razem ze swoim narzeczonym wyłącznie po to, aby zawrzeć tam małżeństwo, nie mógłby po powrocie do Polski żądać takie samej ochrony jak Relu i Robert.
4. W trakcie efektywnego przebywania przez obywatela UE i członka jego rodziny na terytorium państwa członkowskiego (innego niż państwo pochodzenia) musi dojść do rozwinięcia lub umocnienia życia rodzinnego (w trakcie pobytu w Belgii Relu zawarł związek małżeński z Robertem, a więc umocnił swoje życie rodzinne).
5. Rozwinięcie lub umocnienie życia rodzinnego powinno przyjąć postać małżeństwa. Relu zawarł z Robertem związek małżeński, dzięki czemu nabył status członka rodziny w rozumieniu Dyrektywy 2004/38; gdyby jednak zawarli związek partnerski, wówczas nie mogliby zażądać od władz rumuńskich ochrony wynikającej ze swobody przepływu. Dyrektywa uzależnia bowiem możliwość uzyskania statusu członka rodziny na podstawie zarejestrowanego związku partnerskiego od faktu, czy dane państwo uznaje równoważność między zarejestrowanym związkiem partnerskim a małżeństwem. Rumunia nie przewiduje tego w swoim ustawodawstwie, dlatego Relu i Robert mogliby się spotkać z odmową.
6. Małżeństwo to powinno być zawarte w jednym z państw członkowskich UE; konsekwentne podkreślanie przez Trybunał tego wymogu przemawia za uznaniem, że małżeństwa tej samej płci zawarte poza UE, np. w USA lub Kanadzie, nie będą mogły skorzystać z takiej samej ochrony jak Relu i Robert.
Znaczenie wyroku dla Polski
Choć wyrok został wydany w sprawie przeciwko Rumunii, obowiązuje bezpośrednio wszystkie państwa członkowskie, a więc również Polskę. Nasz kraj musi od tej pory uznawać małżeństwa tej samej płci przynajmniej w takim samym zakresie jak Rumunia w sprawie Relu i Roberta. Uznanie to ograniczone jest obecnie wyłącznie do realizacji swobody przemieszczania się i pobytu. Gdyby więc obywatel Polski zawarł związek małżeński w warunkach analogicznych jak w sprawie Relu i Roberta, miałby prawo przyjechać ze swoim mężem/żoną do Polski, a Polska miałaby obowiązek udzielić temu współmałżonkowi prawa pobytu na czas dłuższy niż trzy miesiące. Jest to istotna zmiana, biorąc pod uwagę, że do tej pory polskie organy administracji i sądy sprzeciwiały się uznaniu jakichkolwiek skutków prawnych związków zawartych przez osoby tej samej płci (np. odmawiając transkrypcji zagranicznych aktów małżeństwa).
czytaj także
Jednocześnie wyrok w sprawie Comana nie oznacza dla Polski obowiązku wprowadzenia małżeństw tej samej płci. Od 2015 r. Polska ma natomiast obowiązek wprowadzić możliwość sformalizowania związku dwóch osób tej samej płci (w praktyce powinna to być jakaś forma instytucji rejestrowanego związku partnerskiego). Obowiązek ten wynika z orzeczeń wydanych w ostatnim czasie przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu (wyrok w sprawie Oliari i in. p. Włochom z 2015 r. oraz wyrok w sprawie Orlandi i in. p. Włochom z 2017 r.). Oznacza to, że polski parlament powinien jak najszybciej uchwalić ustawę o związkach partnerskich, która byłaby dostępna dla par tej samej płci. W przeciwnym razie Polska (tak samo jak Włochy w sprawie Oliari) naraża się na przegranie sprawy przed Trybunałem w Strasburgu. Co istotne, skargi dotyczące braku działań ze strony Polski zostały w ostatnim czasie wniesione do Trybunału w Strasburgu przez pięć par tej samej płci w ramach inicjatywy o nazwie „Koalicja na Rzecz Związków Partnerskich i Równości Małżeńskiej”. Oczekują one na rozpoznanie przez Trybunał.
Obecnie wśród 28 państw członkowskich 14 przewiduje możliwość zawierania małżeństw tej samej płci. Kolejne 8 dopuszcza możliwość zawarcia związku partnerskiego w różnych formach. Tylko 6 państw UE – Bułgaria, Litwa, Łotwa, Polska, Rumunia i Słowacja – nie przewiduje żadnej możliwości sformalizowania związku przez pary tej samej płci. To te kraje w największym stopniu odczuwają konsekwencje wyroków Trybunałów w Strasburgu i Luksemburgu.
czytaj także
Zaproszenie do walki o kolejne prawa
Mogłoby się wydawać, że zmiana wprowadzona wyrokiem w sprawie Comana jest relatywnie niewielka i ograniczona do dość szczególnych przypadków: od teraz państwa członkowskie mają obowiązek uznawać małżeństwa tej samej płci wyłącznie w zakresie unijnej swobody przemieszczania się i pobytu. Państwa te nie mają jednak obowiązku honorować tego rodzaju małżeństw i udzielać im ochrony prawnej w obszarach, które nie są objęte unijną regulacją, a więc np. w kwestii opodatkowania, dziedziczenia czy prawa własności. Sztuczne okrajanie tej ochrony wygląda oczywiście mało poważnie, jednak strategia „dajemy wyłącznie to, do czego jesteśmy w danym momencie zmuszeni”, będzie najpewniej dalej stosowana przez te państwa członkowskie, które nie chcą wprowadzić związków partnerskich lub małżeństw dla par tej samej płci. Tak zresztą postąpił rumuński Trybunał Konstytucyjny tuż po wydaniu rozstrzygnięcia w sprawie Relu i Roberta, gdy potwierdził ochronę przyznaną ich małżeństwu, ale wyłącznie w zakresie określonym przez Trybunał w Luksemburgu.
czytaj także
Co jednak ważne, na horyzoncie już teraz rysują się problemy prawne, które w niedalekiej przyszłości mogą się zakończyć ponownym przesunięciem przez Trybunał Sprawiedliwości UE granic ochrony małżonków tej samej płci. Przykładowo Dyrektywa 2004/38 wprowadza uprawnienia w zakresie pomocy społecznej, pomocy dla pokrycia kosztów utrzymania w czasie studiów, włącznie z kształceniem zawodowym, w postaci stypendiów lub pożyczek studenckich – również dla członków rodziny obywatela UE. Teoretycznie nie można zatem wykluczyć, że za jakiś czas Robert będzie chciał uzyskać tego rodzaju wsparcie ze strony Rumunii. Jako członek rodziny Relu korzystający z ochrony przyznanej przez prawo UE będzie do tego uprawniony. Niektórzy komentatorzy wyroku w sprawie Comana wskazują wręcz, że gdy państwo członkowskie będzie utrudniać małżonkom tej samej płci dostęp do innych praw dostępnych w danym prawie krajowym dla małżonków różnej płci, będzie to niekorzystnie wpływało na ich prawo pobytu, dając tym samym Trybunałowi w Luksemburgu możliwość stwierdzenia naruszenia prawa UE.
Sąd uznał winnym instruktora krav magi, który odmówił szkolenia osobom LGBTQ
czytaj także
Paradoksalnie więc sprawa dotycząca zupełnie innego państwa UE doprowadziła do wsadzenia stopy w drzwi w sprawie równości małżeńskiej w Polsce. Kolejne rozstrzygnięcia w Trybunale mogą pomóc otworzyć te drzwi szerzej – choć oczywiście od dawna powinny być już one otwarte od środka.
***
This article has been produced within the frame of the ACT4FreeMovement program, funded by the European Program for Integration and Migration (EPIM), a collaborative initiative of the Network of European Foundations, and run by European Alternatives, Krytyka Polityczna, the European Citizen Actions Service (ECAS), the Good Lobby and the EU Rights Clinic.