Sprawa ułaskawienia osoby wspierającej pedofila przez prezydentkę Katalin Novák, jej dymisja i pojawienie się nowego ruchu byłego członka Fideszu Pétera Magyara wywróciły do góry nogami węgierską politykę wewnętrzną.
Jeszcze parę miesięcy temu wydawało się, że wszystko w węgierskiej polityce potoczy się według prostego, zgranego scenariusza. Rządząca od 2010 roku partia Fidesz, która posiada praktycznie nieograniczoną władzę, odniesie w wyborach do Parlamentu Europejskiego kolejne spektakularne zwycięstwo, a kryzys partii opozycyjnych jeszcze bardziej się pogłębi.
czytaj także
Jednak sprawa ułaskawienia osoby wspierającej pedofila przez prezydentkę Katalin Novák, jej dymisja i pojawienie się nowego ruchu byłego członka Fideszu Pétera Magyara wywróciły do góry nogami węgierską politykę wewnętrzną. Doszło do kryzysu politycznego na skalę niespotykaną od bardzo dawna. Popularność Fideszu poleciała na łeb na szyję, w ciągu kilku miesięcy partia rządząca straciła ponad 300 tys. wyborców.
Od czasu afery Fidesz nie jest w stanie odzyskać kontroli nad dyskursem publicznym. Wszystko kręci się wokół Pétera Magyara i jego ruchu. Magyar pojawił się publicznie po dymisji dwóch głównych uczestniczek sprawy o ułaskawienie: prezydentki Novák i byłej ministry sprawiedliwości Judit Vargi. Ogłosił wówczas, że rezygnuje z wysokich stanowisk w spółkach państwowych. Jednocześnie otwarcie krytykował jednego z najważniejszych ministrów w rządzie Viktora Orbána, odpowiedzialnego za kierowanie rządową propagandą Antala Rogána.
czytaj także
Do czasu wybuchu afery Magyar był postacią prawie zupełnie nieznaną. Opinia publiczna wiedziała tylko tyle, że jest mężem byłej ministry sprawiedliwości Judit Vargi i szefem państwowego Centrum Kredytów Studenckich. Jego nazwisko zaczęło częściej pojawiać się w prasie, gdy doszło do rozwodu z Vargą. Wystąpienie Magyara miało tym większe znaczenie, że przez lata należał do kręgu najbardziej wpływowych ludzi Fideszu. Poprzez żonę miał wgląd w wewnętrzne sprawy partii rządzącej i utrzymywał bliskie kontakty z wieloma czołowymi politykami tego obozu. Wystąpił przeciwko Fideszowi jako – jak sam siebie określa – chrześcijańsko-konserwatywny były wyborca, który rozczarował się partią z powodu wszechobecnej w systemie Orbána korupcji i totalnie scentralizowanej propagandy rządowej.
Péter Magyar nie jest pierwszym krytykiem korupcji na Węgrzech. Opozycja od lat oskarża Orbána i jego ludzi o to, że rozkradli pieniądze unijne. Również zapowiadany przez Magyara program niewiele różni się od tego, co przez ostatnie czternaście lat słyszeliśmy od opozycji: reforma oświaty i ochrony zdrowia, koniec z rozkradaniem funduszy unijnych, budowa mieszkań społecznych, gwarancja niezależności mediów publicznych.
Jednak pragnącym zmiany rządu wyborcom wcale to nie przeszkadza. Jakby z ust Pétera Magyara to wszystko brzmiało bardziej wiarygodnie niż z ust polityków, którzy w kolejnych wyborach nie byli w stanie pokonać Orbána i Fideszu. Przynajmniej takie wnioski pozwala wyciągnąć fakt, że Magyar mobilizuje nie tylko w Budapeszcie, ale i na prowincji takie tłumy, jakich opozycja nie byłaby w stanie przyciągnąć.
Radykalną różnicę stanowi natomiast podejście do Unii Europejskiej. Péter Magyar, podobnie jak Fidesz, jest krytyczny wobec Wspólnoty. Według niego państwa Starej Unii stosują odmienne i nieuczciwe standardy wobec nowych członków, w tym również wobec Węgier, a wstrzymywanie należnych Węgrom środków unijnych uważa za kwestię polityczną. Magyar ma jednak taką charyzmę, że nic nie jest w stanie odstraszyć jego sympatyków.
czytaj także
Na początku stanowczo zaprzeczał, jakoby przygotowywał się do objęcia roli politycznej, jednak z czasem stało się jasne, że właśnie to ma na celu. Pozyskał praktycznie nieaktywną Partię TISZA, która według Závecz Research, jednego z największych ośrodków badania opinii publicznej na Węgrzech, stała się obecnie najsilniejszą formacją opozycyjną. Zgodnie z ostatnim sondażem lista Pétera Magyara do PE wśród zdecydowanych wyborców ma 26-procentowe poparcie, a lista Fidesz-KDNP 39-procentowe. W wyborach do PE w 2019 roku taki wynik zapewniłby Péterowi Magyarowi 6–7 mandatów. Wtedy na drugim miejscu za Fideszem uplasowała się opozycyjna Koalicja Demokratyczna (DK) pod wodzą byłego premiera Ferenca Gyurcsánya, która przy 16-procentowym poparciu zdobyła cztery miejsca w Parlamencie Europejskim.
czytaj także
Jedyny słaby punkt ruchu Pétera Magyara to fakt, że jest to obecnie one man show, co widać wyraźnie po liście partii TISZA do PE. Pierwsze miejsce zajmuje Magyar, poza nim nie ma żadnych znanych w polityce nazwisk. Wśród kandydatów są: lekarz influencer, były pastor Kościoła Reformowanego, a także prawnik z Londynu. Na fali wciąż rosnącej popularności na początku maja Magyar zapowiedział, że będzie startował również w wyborach samorządowych w Budapeszcie. Sądząc po układzie sił, ma duże szanse, żeby dostać się ze swoją partią do rady stolicy i w kolejnej kadencji odgrywać tam kluczową rolę.
W 2019 roku w wyborach do PE poparcie dla Fideszu wynosiło 52 proc. Według analityków wynik wyższy niż 45 proc. oznaczałby, że partii udało się ustabilizować swoją pozycję. Natomiast rezultat ok. 40 proc. lub niższy może wzmocnić te głosy wewnątrz formacji, które nawołują do pilnych zmian. Tak więc nadchodzące wybory są ważnym sprawdzianem dla Orbána i Magyara, a od ich wyniku zależy dalszy układ sił w polityce węgierskiej.
**
András Mizsur – dziennikarz działu kraj portalu Telex.
Przełożyła Marianna Boros | Voxeurop