Jeśli Komisja Europejska i rządy państw członkowskich będą trwać przy planach redukowania kosztów i „uelastyczniania” rynku pracy, raport pozostanie tylko akademickim ćwiczeniem.
![](https://krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2024/09/Krytyka-Polityczna-4-2-840x440.png)
Jeśli Komisja Europejska i rządy państw członkowskich będą trwać przy planach redukowania kosztów i „uelastyczniania” rynku pracy, raport pozostanie tylko akademickim ćwiczeniem.
UE powinna mieć coś więcej do zaoferowania obywatelom niż przesłanie: w porównaniu z XIX wiekiem nie jest wam tak źle.
Francuzi zagłosowali przeciwko liberalnemu prezydentowi, odbierając mu większość parlamentarną i oczekując różnie pojmowanej zmiany politycznej. Zamiast tego otrzymają premiera będącego pod wieloma względami uosobieniem establishmentu.
Wyborcy zwycięskich partii w Saksonii i Turyngii motywują swój wybór obawami o bezpieczeństwo. Ale to nie jedyne, czego boją się dziś Niemcy.
W kwietniu Alfa Romeo zaprezentowała nowy model o nazwie Milano, nawiązującej do korzeni marki założonej ponad sto lat temu właśnie w Mediolanie. To jednak nie spotkało się z ciepłym przyjęciem włoskich władz. W czym problem? Milano będzie produkowane w Tychach.
Jak tłumaczy nam współzałożyciel Saccage 2024, dr Frédéric Viale, nadużycia towarzyszące poprzednim igrzyskom powtarzają się i multiplikują w paryskim wydaniu.
Na oko widać, że propozycje rozwiązań przygotowanych przez KE są grubymi nićmi szyte i z góry ustawione pod czyjeś interesy. Gdy pojawia się możliwość zapewnienia profitów swoim środowiskom biznesowym, Francja i Niemcy zawsze chętnie kopną słabszego.
W środku lata, kiedy ani rząd, ani parlament oficjalnie nie pracują, rządząca koalicja Smeru, Hlasu i SNS uruchomiła kolejny wir, demontując porządek prawny Republiki Słowackiej, demontując instytucje oraz aktywnie zastraszając i prześladując swoich krytyków.
Jeżeli Macron – a wszystko na to wskazuje – nie zgodzi się na powołanie Castets, francuska lewica stanie w sytuacji dramatycznego wyboru.
Nie da się zaprzeczyć, że zarówno narracja, jak i praktyka polityczna w całej Europie uległy dramatycznej zmianie.
Grecja po kryzysie 2008 roku nadal nie może postawić gospodarki na nogi. O tym, jak przekłada się to na tamtejszy rynek pracy, rozmawiamy z drem Przemysławem Kordosem z Pracowni Studiów Helleńskich na Wydziale „Artes Liberales” UW.
Na ten moment lewica odcina się od współrządzenia z „prezydentem bogaczy”, a centryści nie chcą słyszeć o pełnieniu funkcji ministerialnych obok „ekstremistów”.