W centrum Bratysławy napastnik zastrzelił dwie osoby i jedną ranił, a następnie zbiegł z miejsca zdarzenia. Dalsze godziny odsłaniały kolejne fakty, które coraz bardziej przerażały.
Atak nastąpił przed bratysławskim klubem Tepláreň, którą członkowie społeczności LGBT+ uważali za swoje bezpieczne miejsce. Słowacka policja od początku nie wykluczała ataku na tle nienawiści. Chwilę później do napaści przyznał się przez Twitter anonim, który na kilka godzin przed atakiem zamieścił antyżydowski i anty-LGBT+ manifest.
Podczas gdy policja otoczyła kordonem teren i poszukiwała zabójcy, ten komunikował się z ludźmi za pośrednictwem Twittera. Kilka godzin przed atakiem opublikował status, w którym napisał, że jest zdecydowany na mord. Po ataku pisał „nie mam wyrzutów sumienia, czyż to nie zabawne?”, następnie naśmiewał się z policji, która nie potrafiła go znaleźć.
Twitter účet vraha (teroristy) z Bratislavy. Toto není člověk, toto je lidský odpad. pic.twitter.com/P1VeWBKKvN
— Adam Kočvara ?? (@adamkocvara) October 13, 2022
Swój ostatni post napisał tuż przed północą: „cześć, do zobaczenia po drugiej stronie”. Rano policja podała informację o odnalezieniu zwłok 19-latka.
Manifest
Kilka dni przed atakiem napastnik opublikował chaotyczny 65-stronicowy manifest, w którym Żydów obwinia w zasadzie za wszystko – imigrację w Europie, transgenderyzm i masowe pranie mózgów za pośrednictwem mediów i sieci społecznościowych.
Morderca oskarżał Żydów o zamiar zniszczenia „białej rasy” i chęć podporządkowania sobie wszystkich innych. To także Żydzi mieliby stać za szczepionką przeciwko koronawirusowi. Pisał o teoriach spiskowych dotyczących Nowego Porządku Świata. Rozwiązaniem ma być tylko fizyczna eliminacja tych ludzi oraz kastracja wszystkich ras poza białą.
Napastnik w swoim chorym manifeście pisał także, że trzeba atakować liderów organizacji pozarządowych czy polityków. To by mogło tłumaczyć zdjęcie przed domem premiera Eduarda Hegera, jednak ze względu na ciągłą obecność policji nie był to jego pierwszy cel.
W manifeście napastnik wyrażał zachwyt nad działaniami innych masowych morderców. Według jego słów do ataku miał się przygotowywać od 2019 roku, wiedząc, że może przy tym zginąć. Jednak na poważnie zaczął planować zamach dopiero po ataku 18-letniego Paytona Gendrona, który w maju tego roku zabił dziesięć osób w amerykańskim mieście Buffalo. Dziękował również 22-letniemu Słowakowi, który posługiwał się pseudonimem Slovakbro. Według policji mężczyzna sympatyzował ze skrajnie prawicowymi terrorystami i rzekomo publicznie nawoływał do obalenia demokracji, podżegał do sabotażu i terroryzmu, za co został zatrzymany w maju, oskarżono go o ekstremizm.
Wina nauczania zdalnego prawicowej indoktrynacji
Szkoła, do której uczęszczał napastnik, w swoim oficjalnym oświadczeniu zrzuciła winę na pandemię: „Bardzo negatywny wpływ na psychikę i osobowość uczniów miał dwuletni okres kształcenia na odległość, kiedy dzieci nie miały z kim porozmawiać i były uzależnione od komunikacji komputerowej, a zwłaszcza od portali społecznościowych”.
Sam napastnik w swoim manifeście pisał jednak, że planował atak już przed pandemią. Gdy media i policja zaczęły łączyć ze sobą kropki, wyszło na jaw, że kontakty z ekstremizmem miał już znacznie wcześniej. I to w domu.
Jego ojciec w 2020 roku kandydował w wyborach parlamentarnych z ramienia partii Vlasť (Ojczyzna). Partię tę założył Štefan Harabin – były sędzia, były przewodniczący Najwyższego Sądu Słowackiej Republiki i były minister sprawiedliwości. Harabin w przeszłości dał się poznać także jako przeciwnik społeczności LGBT+.
W grudniu 2019 roku Harabin stał z megafonem przed siedzibą organizacji Inakosť (Inność) i mówił o tym, jak powstrzyma „ultraliberalne partie”, które rzekomo promują LGBT+, „ideologię gender”, pedofilię i rozpad rodziny. W ten sposób zapowiedział rozpoczęcie kampanii wyborczej swojej partii. Harabin był w maju tego roku zatrzymany i oskarżony o popełnienie przestępstwa o charakterze ekstremistycznym i publiczne akceptowanie takich czynów. Znany jest także ze swoich prorosyjskich wypowiedzi.
Nie inaczej niż prezes partii zachowywał się ojciec mordercy. W mediach społecznościowych udostępniał posty wspierające Rosję, antyszczepionkowe teorie spiskowe, petycje przeciwko rządowi, nie stronił także od krytyki prezydentki Zuzany Čaputovej czy premiera Eduarda Hegera. Na jego profilu znajdują się filmy z profilu Milana Mazurka – byłego członka kotlebowej partii ĽSNS, obecnie przewodniczącego partii Republika, który w przeszłości za swoje uwagi względem mniejszości romskiej został skazany za umyślne nawoływanie do nienawiści na tle narodowym, rasowym lub religijnym.
Morderstwa przed klubem LGBT+ w Bratysławie napastnik miał dokonać bronią należącą do ojca.
Tożsamość jako styl życia
Jedną z ofiar jest 30-letni Matúš Horváth, student Wydziału Filozofii Uniwersytetu Komeńskiego w Bratysławie. W ataku zginął również Juraj Vankulič, także trzydziestolatek i przyjaciel Matúša.
Matúš a Juraj, nikdy nezabudneme. Bratislava je chudobnejšia o dvoch slobodných a múdrych mladých mužov, gejov, ktorí mali životy pred sebou. Zostalo tu po vás hrozné prázdno. Stali ste sa obeťami brutálnej extrémistickej vraždy, aká sa už nikdy nesmie zopakovať. pic.twitter.com/PCoWYy1D2x
— Michal Hvorecky (@michalhvorecky) October 13, 2022
Denník N dotarł do nauczycieli mordercy, którzy twierdzą, że był to dobry uczeń, ale miał problemy ze znalezieniem kolegów. Ponoć nauczyciele niejednokrotnie zwracali rodzicom uwagę na problematyczne zachowanie ich syna, który cierpiał na wahania nastrojów i miewał ataki agresji. Ojcu doradzano, by szukał pomocy u psychologa lub psychiatry, ale ten odbierał to jako wielką zniewagę i powód do wstydu.
Motyw nienawiści chyba nikogo specjalnie nie dziwi. Od dawna prawicowi politycy sieją nienawiść, a wydarzenia z ulicy Zámockiej w Bratysławie to nie pierwszy zebrany plon.
Kilka tygodni temu poseł najsilniejszej partii koalicji OĽaNO György Gymesi (przedstawiciel mniejszości węgierskiej i piewca Orbána) wraz z byłym kotlebowcem Tomášem Tarabą przedstawili w parlamencie projekt ustawy o zakazie wywieszania tęczowych flag na instytucjach publicznych. Gymesi zrobił to za plecami reszty partii, co więcej, wraz z posłem, który w mediach określany jest jako faszysta. Ani przewodniczący OĽaNO Igor Matovič, ani premier Heger nie widzieli w tym nic złego.
Nawet po ostatniej tragedii premier Eduard Heger nie potrafił wyrazić się o społeczności LGBT+ jako o ludziach. Dla niego jest to najwyraźniej „sposób życia”. „Niedopuszczalne jest, aby ktokolwiek obawiał się o swoje życie z powodu swojego sposobu życia” – powiedział po zamachu.
Wywołało to wielką falę komentarzy, wśród nich ze strony Amnesty International Slovakia: „Doceniamy, że zabrał pan głos w sprawie tragedii na ulicy Zámockiej, ale jako organizacja działająca na rzecz praw człowieka uważamy za niedopuszczalne, że określa pan tożsamość płciową lub orientację seksualną i romantyczną za «sposób życia». […] Wczoraj dwie osoby zginęły, a kolejna doznała obrażeń tylko z powodu tego, kim są, a nie z powodu swojego «sposobu życia»”.
Minister finansów Igor Matovič napisał na swoim Facebooku: „Wczoraj wieczorem nienawiść doprowadziła do śmierci dwóch niewinnych osób. Bardzo mi przykro. Byli po prostu inni i to wystarczyło, by człowiek, który uległ modzie na nienawiść, postanowił odebrać im życie”.
Paradoksem jego wypowiedzi jest to, że to właśnie on od dłuższego czasu jest jednym z głównych szerzycieli nienawiści. Sam coraz częściej mówi o ochronie tradycyjnych wartości, o dobrych chrześcijanach i złych liberałach, których obarcza winą za obecną sytuację w Słowacji.
To także Matovič w dniu strzelaniny mówił w radiu Expres, że „będzie się pozbywał skorumpowanych dziennikarzy”. Tak, tak – powiedział to jeden z najbardziej wpływowych polityków kraju, w którym do tej pory nie wydano wszystkich wyroków za morderstwo dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej. Warto także dodać, że w tym roku Matovič „został uhonorowany” tytułem Homofoba Roku. Wygrał nawet z byłym premierem Robertem Fico, który od lat słynie ze swoich homofobicznych wypowiedzi.
Okazuje się, że to partie, po których można było się spodziewać kompletnego braku taktu, opublikowały pozbawione kontrowersji reakcje na te tragiczne wydarzenia.
Sytuację jak zawsze na Słowacji uratowała prezydentka Čaputová, która powiedziała: „Od lat powtarzam, że nawet słowa są bronią. Że my, politycy, jesteśmy odpowiedzialni za każde wypowiedziane słowo. A jednak wielu tutaj bezmyślnie wypełnia przestrzeń nienawiścią. Złości mnie to, że nawet niektórzy prokuratorzy i sędziowie nie przywiązują do przestępstw słownych takiej wagi, na jaką zasługują, i nie uważają ich za niebezpieczne”.
Jeśli wersja z motywem zabójstwa na tle nienawiści, na który wskazują media, się potwierdzi, to z największym prawdopodobieństwem będzie to jawny przypadek skrajnie prawicowego terroryzmu w wolnej Słowacji.