Twój koszyk jest obecnie pusty!
Fentanyl jako broń polityczna: jak Trump wykorzystuje kryzys opioidowy w swojej wojnie celnej
Globalny rynek narkotyków się przetasowuje. Kanada, Meksyk i Chiny stają się kluczowymi graczami w handlu fentanylem i metamfetaminą.
Narkotyki stały się w tym roku jednym z czołowych tematów polityki międzynarodowej. Podejmuje go przede wszystkim Donald Trump, który część ceł wprowadzanych na Meksyk, Kanadę i Chiny uzasadnia tolerowaniem przez te kraje przemytu narkotyków, z fentanylem na czele. O ile Meksyk powszechnie kojarzy się ze szmuglowaniem substancji psychoaktywnych, to znalezienie się na tej liście Kanady i Chin jest pewną nowością. Nie jest to jednak wymysł Trumpa, lecz przejaw faktycznych zmian, jakie zaszły na światowych rynkach narkotykowych.
Kanada nową potęgą na globalnym rynku narkotykowym
W 2024 roku policja Kolumbii Brytyjskiej, czyli zachodniej prowincji Kanady ze stolicą w Vancouver, które jest jednym z największych portów w obu Amerykach, dokonała nalotu na największą zidentyfikowaną fabrykę produkcji narkotyków w historii kraju. Oprócz dziesiątek kilogramów gotowych do spożycia opioidów, metamfetaminy, kokainy i MDMA, policja zarekwirowała również dziesiątki sztuk broni oraz półprodukty do produkcji fentanylu. Stanowiło to kolejny dowód, że Kanada stała się ważnym eksporterem narkotyków, nie ograniczając się tylko do Ameryki Północnej.
Według jednego z raportów kanadyjskich służb z 2023 roku z powodu napływu taniej metamfetaminy z Meksyku lokalni producenci nastawili się na rynki zagraniczne, a Vancouver stało się jednym największych portów wykorzystywanych do przemytu nielegalnych substancji, obok europejskich Antwerpii i Rotterdamu. Kanadyjscy dilerzy wzięli na celownik zamożne rynki Nowej Zelandii i Australii, sprzedając tam zarówno własną produkcję, jak i pośrednicząc w handlu produktów z Meksyku. Kanada stała się trzecim największym źródłem pochodzenia metamfetaminy możliwej do nabycia w Australii. Ważną rolę pełnią w tym grupy przestępcze o charakterze międzynarodowym, takie jak motocyklowe i rasistowskie Hells Angels czy zdominowana przez obywateli ChRL i krajów Azji Południowo-Wschodniej grupa Sam Gor.
Kanada zmaga się również z epidemią uzależnień od narkotyków. W tym przypadku również mowa przede wszystkim o Kolumbii Brytyjskiej (B.C.) i samym Vancouver. Najgorszy był rok 2023, gdy w całej prowincji B.C. z powodu przedawkowania zmarło 2,6 tys. osób. Do września 2025 roku przedawkowało niespełna 1,4 tys. osób, co daje ponad pięć zgonów dziennie. Ponad dwie trzecie stanowiły osoby w wieku 30-59 lat, wśród których niemal 80 proc. stanowili mężczyźni. W testach toksykologicznych zmarłych z powodu narkotyków w 84 proc. przypadków wykryto fentanyl, następnie kokainę i metamfetaminę – każdą z nich wykryto w ponad połowie przypadków zgonów. Procenty oczywiście się nie sumują, gdyż uzależnieni użytkownicy narkotyków mają w krwi często cały koktajl substancji.
Kolumbia Brytyjska znana jest ze swojej polityki dekryminalizacji oraz rozpowszechnieniem metody leczenia substytucyjnego, czyli podawania uzależnionym znacznie mniej groźne substancje – metadon lub buprenorfinę. Dekryminalizacja zniosła karanie za posiadanie wielu narkotyków na własne potrzeby do ok. 2,5 grama. Niestety, w jej wyniku osoby uzależnione zaczęły stosować narkotyki na widoku, przestając się z tym kryć, co nie tylko ujawniło skalę problemu, ale też estetycznie wypadało tak sobie. Przed wyborami lokalnymi rząd prowincji zawnioskował do rządu federalnego, by ograniczył dekryminalizację w przestrzeni publicznej. W związku z tym publiczne obnoszenie się z narkotykami stało się nielegalne.
Od OxyContinu do fentanylu – jak zaczęła się epidemia opioidowa
To wszystko jeszcze nie tłumaczy, skąd się wzięła epidemia opioidowa w Amerykach, coraz częściej docierająca do krajów Pacyfiku. Jej zalążkiem było agresywne promowanie leku opartego na oksykodonie, który produkowała amerykańska firma Purdue Pharma. W latach 70. opatentowała ona formułę Contin, dzięki której lek uwalnia się stopniowo przez długi czas. Jej OxyContin miał być bezpieczny, nieuzależniający i dający kilkunastogodzinny komfort dla osób zmagających się z różnymi bólami. Firma ukrywała faktyczny potencjał uzależniający przed opinią publiczną, dzięki czemu lekarze mogli szeroko przepisywać substancję nawet osobom cierpiącym na przejściowe bóle. Intensywna promocja leku sprawiła, że liczba recept przepisywanych rocznie skoczyła z kilkuset tysięcy w drugiej połowie lat 90. do kilku milionów na początku XXI wieku.
Gdy faktyczne działanie OxyContinu wyszło na światło dzienne, firma w 2007 roku przyznała się do wprowadzenia ludzi w błąd i wypłaciła 600 milionów dolarów (obecnie to równowartość niespełna miliarda USD). Dostęp do leku drastycznie ograniczono, co zostawiło tysiące uzależnionych samym sobie. Siłą rzeczy skierowali się na czarny rynek, a ten odpowiedział błyskawicznie. W miejsce oksykodonu wszedł fentanyl, który charakteryzuje się tym, że nawet bardzo małe dawki mają ogromną moc – liczone są w mikrogramach. Z jednej strony to niezwykle wygodne dla użytkowników, dilerów i producentów, a z drugiej niezwykle ryzykowne, gdyż bardzo łatwo przedawkować. W rezultacie fentanyl zaczął zbierać śmiertelne żniwo w USA i Kanadzie. Według danych amerykańskiej agencji Centers for Disease Control and Prevention (CDC) od 2001 roku do końca 2023 roku przedawkowanie opioidów stało za ponad milionem zgonów w USA. Tylko w 2023 roku z powodu narkotyków i leków opioidowych zmarło przeszło sto tysięcy osób, z czego niemal trzy czwarte używało fentanylu, a jedna trzecia metamfetaminy (znów: nie sumuje się do stu procent z wiadomych względów).
Widać więc, że obecnie królują narkotyki czysto syntetyczne – fentanyl i metamfetamina. Z wielu względów stały się one dla grup przestępczych najlepszym wehikułem zarabiania pieniędzy. Heroina jest narkotykiem półsyntetycznym, a do jej produkcji potrzebna jest morfina, wydobywana z ususzonego maku, więc jej produkcja jest ryzykowna i kłopotliwa. Fentanyl odpowiada na potrzeby dokładnie tej samej grupy uzależnionych, a przy tym jego dawki są minimalne, więc łatwiej go szmuglować, magazynować i upłynniać. Produkcja fentanylu również jest prosta, o ile nabędzie się jego chemiczne prekursory, których źródła gangi narkotykowe szybko znalazły. Fentanyl daje więc grupom przestępczym stałe źródło wielkich pieniędzy, przy stosunkowo niewielkim ryzyku.
Z podobnego względu metamfetamina wypiera kokainę. Produkcja pasty kokainowej jest zdominowana przez Kolumbijczyków, których rolnicy uprawiają kokę od lat na wielką skalę, następnie sprzedają wyekstrahowaną substancję lokalnym grupom przestępczym. Handel kokainą oznaczał więc dla Meksykanów konieczność uiszczania sporej prowizji gangom z Kolumbii, z którymi przy okazji sami rywalizowali o rynek amerykański. Metamfetamina jest znacznie tańsza, trafiając do tej samej grupy uzależnionych. Jej produkcja przez lata była banalnie prosta, gdyż można ją było wyprodukować z powszechnie dostępnej efedryny, która dopiero w ostatnich latach stała się bardzo reglamentowana. Mimo wszystko nie utrudniło to działalności producentów tego bardzo toksycznego i uzależniającego euforycznego stymulanta, który przyjmowany poprzez palenie błyskawicznie degraduje uzębienie i niszczy jamę ustną.
Pretensje Trumpa wobec Kanady, Meksyku i Chin są zasadne
Meksykańskie grupy przestępcze od lat 90. są nieprzerwanie największymi dostawcami nielegalnych substancji psychoaktywnych na rynek amerykański. Według raportu DEA z 2025 roku transnarodowe grupy przestępcze (TCO) zza południowej granicy USA dominują we wszystkich wiodących substancjach, a prym wiodą gangi Sinaloa (niegdyś jego szefem był słynny El Chapo) oraz Jalisco New Generation Cartel. Meksykańskie TCO od lat produkowały samodzielnie metamfetaminę, ale w ostatnich sześciu latach nabyły potencjał produkowania fentanylu z półproduktów nabywanych w Chinach. Firmy z Państwa Środka dominują nie tylko przy sprzedaży prekursorów chemicznych fentanylu, ale też sprzętu do jego produkcji, z prasami do wytwarzania tabletek na czele. Według raportu Departamentu Skarbu USA z 2024 roku, a więc jeszcze z czasów Bidena, meksykańskie TCO intensywnie współpracują z firmami z ChRL również w zakresie prania pieniędzy. Nie przeciwdziała temu rząd w Mexico City, gdyż z powodu korupcji i ogólnej słabości nie kontroluje przygranicznych stanów, w których to kartele de facto sprawują władzę.
Nowe możliwości produkowania syntetycznych silnych narkotyków, globalizacja handlu dająca gangom nowe źródła dostaw półproduktów i sprzętu oraz pojawienie się wielu grup przestępczych o charakterze transgranicznym sprawiło, że epidemia uzależnień szeroko rozlała się zarówno w obu Amerykach, jak i poza nimi. Nieoczekiwanie uzależnienia i towarzyszące im zakażenie wirusem HIV stały się ogromnym problemem na Fidżi, które przez lata było tylko przystankiem dla narkotyków trafiających do Australii i Nowej Zelandii. Osoby uzależnione są tam w szczególnie trudnej sytuacji, gdyż są pozbawione pomocy i bardzo stygmatyzowane, więc przeżywają swój nałóg w samotności – mówi się wręcz o cichej epidemii uzależnień.
Pretensje Trumpa wobec Kanady, Meksyku i Chin są więc uzasadnione. To prawda, że wymienione państwa nie przeciwdziałają działalności TCO. W Meksyku to kwestia słabości państwa, a w ChRL świadomego tolerowania eksportu substancji, które trują obywateli ich głównego rywala. W Kanadzie to po części skutek daleko idącej polityki dekryminalizacji oraz kryzysu instytucji państwa, którym wiele procesów społecznych wymknęło się spod kontroli – głównym problemem jest tam przecież bezdomność i ogólny wzrost przestępczości, szczególnie tej zorganizowanej. Kanada nie była na to przygotowana – jej służby nie są w stanie skutecznie kontrolować kontenerów przypływających do Vancouver. W rezultacie stała się ona źródłem dostaw nawet dla Polski. W tym roku KAS zatrzymała tonę marihuany ukrytej w dostawie kanadyjskich paneli podłogowych.
Trump nałożył więc cła na wszystkie trzy kraje, spośród których właśnie Kanada „oberwała” najmocniej – według Trump Tariff Tracker obecna stawka to średnio 35 proc. Na towary z Meksyku USA nałożyły 25 proc., a na Chiny aktualnie 30 proc., ale to się stale zmienia, więc nie warto się przywiązywać do tej liczby. Poza tym Amerykanie wpisali szereg karteli i grup TCO na listę organizacji terrorystycznych, do których swobodnie strzelają – choćby na Morzu Karaibskim, co stało się zarzewiem konfliktu z Wenezuelą. Poza tym Trump nadal straszy Meksyk podwyższeniem ceł nawet do 50 proc., co jak na razie jednak wstrzymał. Wysuwa jednak wobec Ottawy, Mexico City oraz Pekinu szereg innych zarzutów, głównie dotyczących prawdziwych lub wymyślonych barier celnych, które rzekomo ograniczają amerykański eksport.
Przemyt fentanylu i innych narkotyków stał się dla Trumpa jednym z narzędzi nacisku na inne państwa i elementem jego polityki międzynarodowej. W stosunku do Europy używa innych form nacisku, głównie dotyczących nakładów na zbrojenia. Instrumentalizując kwestię fentanylu Trump przemilcza fakt, że epidemia opioidowa najpierw rozlała się z USA, których agencje federalne – z FDA na czele – okazały się tak nieudolne, że Purdue Pharma pod ich nosem uzależniła miliony Amerykanów od oksykodonu. Epidemia opioidowa jest więc przede wszystkim wynikiem słabości Waszyngtonu i całego systemu ekonomiczno-społecznego w USA: finansjalizacji opieki zdrowotnej i słabej dostępności ochrony zdrowia, ogromnego rozrostu przestępczości, nierównego dostępu do edukacji i szkolnictwa wyższego i tak dalej. Trudno jednak spodziewać się, by Trump to przyznał, skoro Ameryka pod jego rządami jest wielka i wspaniała, najlepsza i najsilniejsza w historii, tylko wszyscy inni dookoła knują przeciw niej.






























Komentarze
Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.