Militarny nacisk Rosji ma zmusić Ukrainę do rezygnacji z istotnej części umowy stowarzyszeniowej z UE.

Militarny nacisk Rosji ma zmusić Ukrainę do rezygnacji z istotnej części umowy stowarzyszeniowej z UE.
Ani Putin, ani Poroszenko żadnej wojny sobie nie wypowiadali (na razie), a rozejm jednak podpisują.
Nic dziwnego, że mamy dość polityki. Nic dziwnego, że czujemy się bezsilni i nawet nie chce się nam głosować.
Istnieje alternatywa dla tragicznego wyboru „albo Assad, albo kalifat”.
Mnie, jako Izraelkę, chroni zaawansowany system obrony.
Czy zamykanie dłużników w „Guantanamo w wersji light” i dozbrajanie policji ma pomóc pogrążonej w zapaści Grecji?
Nie słyszę już w rozmaitości kultur narodowych ani kakafonii, ani harmonii – a jedynie monotonię.
Wiara europejskich liberałów w sens pogłębiania integracji i solidarności jest cennym politycznym kapitałem, w momencie gdy europejski projekt przeżywa wyraźny polityczny kryzys.
Co nam po unii finansowo-gospodarczej, jeśli na kryzys nie odpowiadamy jednością?
Wybór, przed którym Rosja stawia Zachód, jest dziwaczną próbą historycznej rekonstrukcji umowy między ZSRR i Trzecią Rzeszą.
„Swat” przekonuje, że wszyscy tu popierają Noworosję. Porozmawiajcie z mieszkańcami – mówi.
Jaką rolę – inną niż protokolanta pomysłów Angeli Merkel – mógłby odegrać Donald Tusk?