Świat

ONZ i UE przeciwne nielegalnej aneksji Palestyny

Europejscy deputowani i międzynarodowe organizacje pozarządowe potępiły plany aneksji Zachodniego Brzegu i domagają się „sprawiedliwego rozwiązania”. Sama Unia wciąż jednak nie wie, jak zareaguje, jeśli Izrael postawi na swoim.

W ubiegłą środę sekretarz generalny ONZ António Guterres wezwał władze Izraela do odstąpienia od planów aneksji około jednej trzeciej okupowanego Zachodniego Brzegu Jordanu, „wywołujących zaniepokojenie wśród Palestyńczyków, wielu Izraelczyków i szerszej społeczności międzynarodowej”.

„To absolutnie krytyczny moment” – oświadczył Guterres. „Jeżeli aneksja dojdzie do skutku, będzie to rażące naruszenie prawa międzynarodowego, które może postawić pod bardzo dużym znakiem zapytania perspektywę rozwiązania dwupaństwowego i zniweczyć szanse na wznowienie negocjacji”.

Guterres odniósł się do sytuacji w regionie podczas wirtualnego przemówienia na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. W jego wypowiedzi słychać było echa wcześniejszego wywiadu dla Associated Press, w którym ostrzegał, że „ewentualna aneksja nie tylko jest niezgodna z prawem międzynarodowym, ale może stać się również istotnym czynnikiem destabilizującym cały region”.

Trump do Palestyńczyków: Uważajcie, może być jeszcze gorzej

Szef ONZ podkreślił swoje poparcie dla rozwiązania dwupaństwowego, przyznając w rozmowie z AP: „Mam nadzieję, że ten głos rozsądku, który nie jest tylko moim głosem, odbije się echem na świecie, dotrze do uszu izraelskich władz i że pierwszego lipca nie dojdzie do aneksji”.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu już 1 lipca może przedstawić izraelskiemu rządowi koalicyjnemu plany zaanektowania około 30 procent Zachodniego Brzegu w ramach powszechnie krytykowanej „wizji pokoju”, którą w styczniu zaprezentował Donald Trump.

Chociaż Rada Bezpieczeństwa uważa, że zakładanie osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu narusza IV Konwencję Genewską, jak zauważył we wtorek Reuters, szersza wizja Trumpa dla tego regionu obejmuje uznanie przez USA tych osiedli i „izraelskiego zwierzchnictwa nad Doliną Jordanu, czyli terenami przejętymi po wojnie w 1967 roku, na których Palestyńczycy chcieli stworzyć w przyszłości własne państwo”.

Aneksja terytorium obcego państwa siłą? Trump nie widzi przeszkód

Netanjahu liczy, że w pomyślnej realizacji planów aneksji pomoże mu poparcie administracji Trumpa, która jednak – jak w ubiegły poniedziałek donosił „New York Times”– „wysyłała niejednoznaczne sygnały: najpierw zaaprobowała aneksję, następnie wstrzymała poparcie, a teraz podczas spotkań w Białym Domu najwyraźniej zastanawia się nad zmianą stanowiska”.

Jak wyjaśnia „Times”: „Przedstawiciele władz amerykańskich i izraelskich z zasady popierają aneksję. Poparcie ze strony Białego Domu zostało wyrażone w kontekście amerykańskiego planu rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

Premier Netanjahu zdystansował się od niektórych elementów tego planu, który m.in. wzywa do utworzenia państwa palestyńskiego i zaprzestania jakiejkolwiek ekspansji osiedli żydowskich na terenach mających stanowić jego terytorium. Warunki te nie przypadły szczególnie do gustu prawicowym osadnikom żydowskim, o których względy premier Netanjahu zabiega z pomocą planowanej aneksji od samego początku.

Administracja nalega, by premier Netanjahu uzyskał zgodę na aneksję od centrowego partnera koalicyjnego, ministra obrony Benny’ego Gantza. Minister Gantz, który otwarcie sprzeciwia się jednostronnej aneksji, oświadczył, że nie zgodzi się na nią bez przyzwolenia ze strony króla Jordanii. Król Abdullah II z kolei ostrzegł, że w razie aneksji grozi »potężny konflikt« z Izraelem.

Minister Gantz uważa również, że aneksja jest możliwa tylko jako element planu pokojowego administracji Trumpa, który – jak twierdzi – popiera w całości, a nie tylko częściowo”.

Według agencji Reutera podczas „nieformalnych wewnętrznych rozmów” administracji Trumpa nie zapadły żadne ostateczne decyzje. Jak donosi agencja, Trump nie pojawił się na spotkaniach osobiście, jednak uczestniczył w nich m.in. jego zięć i doradca Jared Kushner, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O’Brien, specjalny wysłannik na Bliski Wschód Avi Berkowitz oraz amerykański ambasador w Izraelu David Friedman.

Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo poinformował media w ubiegłym tygodniu, że decyzja o rozszerzeniu zwierzchnictwa izraelskiego na niektóre części okupowanego Zachodniego Brzegu Jordanu „należy do Izraelczyków”.

Tymczasem społeczność międzynarodowa nie szczędzi słów ostrej krytyki wobec wszelkich planów aneksji i w ogóle wobec propozycji przygotowanej przez administrację Trumpa. Podczas środowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Guterres poprosił o wystąpienie specjalnego wysłannika ONZ na Bliski Wschód, Nikołaja Mładenowa.

Według doniesień prasowych Mładenow ostrzegał, że aneksja „zostanie zrozumiana wyłącznie jako sygnał, że sprawiedliwego pokoju nie da się osiągnąć w drodze dwustronnych negocjacji. Nie możemy na to pozwolić. Przerwanie dialogu i komunikacji nie przyniesie nic dobrego. Trzeba dać szansę dyplomacji”.

Palestyna: między Izraelem a zięciem Trumpa

Aneksja „może radykalnie zmienić lokalną dynamikę i doprowadzić do destabilizacji na palestyńskim terytorium okupowanym” – dodał. „Jest to konflikt naznaczony przez okresy okrutnej przemocy, jednak nigdy wcześniej groźba jego eskalacji nie pojawiła się w warunkach bardziej odległego horyzontu politycznego, bardziej kruchej sytuacji ekonomicznej i bardziej niestabilnej sytuacji w regionie niż dziś”.

We wspólnym liście wystosowanym w ubiegły wtorek 1080 parlamentarzystów z 25 krajów europejskich wyraziło sprzeciw wobec aneksji Zachodniego Brzegu przez Izrael, w obawie przed jej wpływem „na życie Izraelczyków i Palestyńczyków oraz potencjalną destabilizację regionu leżącego u wrót naszego kontynentu” z żądaniem „sprawiedliwego rozwiązania”.

Chociaż europejscy deputowani twierdzą w liście, że są gotowi pomóc w znalezieniu takiego rozwiązania, agencja Reutera ustaliła na podstawie wewnętrznych dokumentów i wywiadów przeprowadzonych z ponad 20 dyplomatami i urzędnikami, że UE nie ma żadnej wyraźnej strategii powstrzymania Izraela przed realizacją planów aneksji. Nie ma również koncepcji co do wspólnej reakcji UE na wypadek przeprowadzenia aneksji.

Zanim unijny list i raport agencji Reutera ujrzały światło dzienne, 10 organizacji humanitarnych, rozwojowych i religijnych wspierających Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Gazie wydało w poniedziałek wspólne oświadczenie wzywające władze Izraela do odstąpienia od aneksji. Autorzy oświadczenia domagają się od władz amerykańskich, by „użyły swych dyplomatycznych wpływów do zapobieżenia aneksji i promowania sprawiedliwego rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego, zgodnie z prawem międzynarodowym i z zachowaniem gwarancji bezpieczeństwa dla wszystkich mieszkańców tego regionu”.

Unia Europejska musi uznać Palestynę

czytaj także

Organizacje, które podpisały się pod oświadczeniem – Alliance for Middle East Peace, Anera, CARE, Church World Service, Lutheran World Federation, MedGlobal, Mennonite Central Committee, Mercy Corps, Oxfam i Refugees International – wyraziły w nim szczególną obawę, iż „społeczności palestyńskie zamieszkujące zaanektowane terytorium lub obszary do niego przyległe stracą dostęp do placówek medycznych prowadzonych przez Palestyńczyków oraz zasobów, usług i podstawowej opieki medycznej tak bardzo potrzebnej w obliczu trwającej obecnie dramatycznej pandemii COVID-19”.

**
Jessica Corbett jest redaktorką magazynu Common Dreams.

Artykuł opublikowany w magazynie commondreams.org na licencji Creative Commons – Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij