Współistnienie? Ta, jasne! Żydowska komiczka kontra Netanjahu

Mogła zostać szpieżką albo szychą w ONZ. Wybrała zawód komiczki, która śmiechem chce rozbroić bomby spadające na Gazę. Poznajcie Noam Shuster-Eliassi.
Noam Shuster-Eliassi. Fot. Amit Naim/Wikimedia Commons

Bohaterka filmu dokumentalnego „Coexistence, my ass!” nie wydaje się naiwniaczką ani ignorantką. Nie deprecjonuje ludobójstwa i nie wierzy, że zakończy bombardowanie Gazy za sprawą śmiechu przez łzy. Ma jednak ważną – jak słyszy od przyjaciółki Palestynki – rolę do odegrania.

Nie ma czegoś takiego, jak demokracja tylko dla Żydów” – krzyczała Noam Shuster-Eliassi na jednej z demonstracji przeciwko rządom Benjamina Netanjahu w 2023 roku. Od współprotestujących Izraelczyków słyszała, że jest zdrajczynią narodu. Powód? Chce równości bez okupacji i dla wszystkich – w tym dla Palestyńczyków.

Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jej niepopularny postulat okaże się fundamentalny dla walki z ludobójstwem, którą poprowadzi dalej na swój specyficzny, komediowy sposób.

Žižek: Ostatnie, co może nas wyzwolić, to wisielczy humor

W filmie dokumentalnym Coexistence, my ass! (można go obejrzeć online w ramach trwającego właśnie festiwalu Millenium Docs Against Gravity, zaś zwiastun dostępny jest tutaj) osoba, z którą Noam wymyśla żarty do swoich występów, mówi, że stand-up nie jest dziś już tylko beztroskim dowcipkowaniem, bo przechodzi metamorfozę.

Stał się – jak słyszymy – jedną z głównych form storytellingu, a dla Shuster-Eliassi, która zainspirowana satyrykiem wybranym na prezydenta Ukrainy porzuciła pracę w ONZ na rzecz kariery komiczki i w ten sposób próbuje zmieniać świat, jest także politycznym i humanistycznym manifestem w świecie wymierającego humanizmu.

Buntowniczka z Oazy Pokoju 

Jeśli naprawdę zamierza trafić do szerokiej publiczności, zwłaszcza tej żydowskiej, nad którą – jak sama przyznaje – najtrudniej się jej pracuje, musi wyjść poza zabawne puenty, być autentyczna i opowiedzieć własną historię.

Biografia Noam miesza szyki wszystkim, dla których konflikt izraelsko-palestyński jest zbyt skomplikowany i przez to niemożliwy do zakończenia, a samo dyskutowanie na ten temat to przejaw antysemityzmu. Shuster-Eliassi prezentuje zupełnie inną perspektywę. „To proste” – mówi. Prześladowca musi przestać prześladować prześladowanego i nauczyć się – po odkupieniu win i rozliczeniach – tytułowego współistnienia.

Eurowizja – ta przyjemność naprawdę zrobiła się „guilty”

Czy to w ogóle możliwe? Bohaterka Coexistence, my ass! nie wydaje się naiwniaczką ani ignorantką. Nie deprecjonuje ludobójstwa i nie wierzy, że zakończy bombardowanie Gazy za sprawą śmiechu przez łzy. Ma jednak ważną – jak słyszy od przyjaciółki Palestynki – rolę do odegrania.

Jako osoba, która wychowała się w izraelsko-palestyńskiej Oazie Pokoju (Newe Szalom) – jedynej osadzie, gdzie te dwa narody (z wyboru!) żyją ze sobą w zgodzie, stanowi żywy przykład na to, że spektakl wzajemnej nienawiści reżyserują polityczni dyktatorzy, a nie zwykli ludzie. Musi więc nieść swoje świadectwo nawet wtedy, gdy zrozpaczona odwiedza spaloną szkołę, w której uczyła się z palestyńskimi rówieśnikami.

Noam to córka rumuńsko-irańskiej pary tych Żydów, których, jak dowiadujemy się z filmu, „Izraelczycy nienawidzą najbardziej” – za bycie postępowymi „woke” lewakami i posiadanie radykalnych poglądów, takich jak żądanie równych praw dla wszystkich mieszkańców Izraela i okupowanych ziem palestyńskich. Jakby tego było mało, od dzieciństwa działa na rzecz pokoju (ale nie w duchu naiwnego pacyfizmu), w nastoletniości odmówiła służby w izraelskiej armii, a do tego biegle włada arabskim, hebrajskim, perskim i angielskim.

„Zabiorę wam 7 minut, nie 70 lat”

Noam śmieje się, że ze znajomością tylu języków powinna zostać agentką Mossadu. Potencjalne szpiegostwo ustąpiło jednak długiej i wypalającej pracy w organizacjach pozarządowych, wspomnianym ONZ (dostała się tam jako dwudziestoparolatka), a w końcu takim wybrykom, jak śpiewanie po arabsku viralowej piosenki Dubai, Dubai, w której komiczka bezceremonialnie drwi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, które wybrały znormalizowanie stosunków z Izraelem kosztem Palestyńczyków w ramach wynegocjowanych pod patronatem Trumpa porozumień abrahamowych z 2020 roku.

Innym razem Noam stała się sensacją, gdy podczas jednego z występów powiedziała, że „Benjamin Netanjahu zawsze zabiera ze sobą brudy do Białego Domu”. Żartem jej autorstwa, powtarzanym na całym świecie, staje się także ten, w którym przekonuje palestyńską widownię, że zajmie jej tylko 7 minut, a nie – jak Izrael – 70 lat.

Žižek: Gaza, blackout i katastrofa metodą faktów dokonanych

38-letnia dziś Shister-Eliassi nie jest pierwszą osobą, która poszukuje innych niż standardowe i wydeptane przez ekspertów i aktywistów broniących praw człowieka ścieżek do społecznej przemiany. Nad tym, jak twórczo je wprowadzać, pracują w pocie czoła akademicy na tak prestiżowych uczelniach, jak Harvard, gdzie do niedawna Noam pisała w ramach programu Peace Initiative swój komediowy monodram. Do niedawna, bo najpierw przyszedł 7 października 2023 roku, a potem reelekcja Trumpa i podobne inicjatywy zostały skasowane.

Ani Noam, ani reżyserka Coexistence, my ass! – Amber Fares – nie mogły przewidzieć tych wydarzeń w 2020 roku, gdy zaczęły pracę nad filmem. Domknięcie opowieści o żydowskiej, propalestyńskiej komiczce mogło się wówczas wydawać nieosiągalne. Ostatecznie powstał dokument, który nie daje łatwych odpowiedzi na pytanie, jak znaleźć w sobie nadzieję na lepsze jutro. Zupełnie jasno tłumaczy jednak, jak to jutro miałoby wyglądać i dlaczego nie można przestać go sobie wyobrażać, nie zapominając jednocześnie o tym, że po 7 października 2023 roku stosunki Izraela i Palestyny nigdy nie będą już takie same.

Od Elora Azarii po masakrę ratowników. Jak Izrael przeszedł brutalizację

To także historia o potencjale stand-upu, o czym na naszych łamach mówiła inna komiczka, Inga Gaile, przekonując, że komedia daje siłę i przywraca kontrolę temu, kto został jej brutalnie pozbawiony i daje posłuch niepopularnym historiom, których w innym, poważnym anturażu społeczeństwo nie chce słuchać albo nazywać po imieniu.

Ze świadomością własnego przywileju

Kto wie, czy na widowni stand-upu Noam, która zdaje sobie sprawę z własnego przywileju i maksymalnie wykorzystuje go do zwracania uwagi na nierówności i krzywdę, nie było naukowców, którzy długo zwlekali z przyznaniem, czego naprawdę dopuszcza się Izrael na oczach całego świata. Oczywiście ogromnym nadużyciem wobec ofiar po obu stronach i aktywistów represjonowanych za używanie słowa „ludobójstwo” byłoby przypisywanie wszelkich zasług jednej żydowskiej komiczce. Zresztą bombardowania się nie skończyły, a Izrael nadal blokuje dostawy zagranicznej pomocy humanitarnej. Można i trzeba też zastanawiać się, dlaczego akurat ona zyskuje uwagę publiki, a dowolna inna oddana sprawie Palestynka – już niekoniecznie.

Gaza: ludobójstwo na Instagramie

Nie ulega jednak wątpliwości, że takich jak one wszystkie potrzeba wielu i wiele, choćby i po to, by zapobiegać jednostkowemu wypaleniu oraz motywować bezczynną resztę – jeśli nie do działania, to chociaż do myślenia – refleksji, na którą, jak mówi Noam w swoim filmie, Netanjahu od chwili brutalnej odpowiedzi na atak Hamasu nie dał nikomu czasu.

Sama długo nie reagowała na masakrę na festiwalu w Re’im, dostając mnóstwo wiadomości z każdej strony. Dowiedziała się, że jej chwilowe milczenie to przyzwolenie na przemoc Hamasu albo przejście na stronę Netanjahu. Zależy, kogo spytać.

Ale Noam nie porzuciła swojej wiary w równość. Nie zrobiła tego także wcześniej – gdy drżała o własne życie w ostrzeliwanym przez palestyńskiego zamachowca izraelskim barze, co dość czytelnie podsumowuje jej zarejestrowana na filmie rozmowa z synem zamordowanej przez Hamas feministki, działającej na rzecz porozumienia obu krajów, Vivan Silver: „Moja matka nie robiła tego po to, by terroryści ją oszczędzili, kiedy przyjdą. Robiła to po to, by nie przyszli”. Czy jej śmierć przekreśla lata aktywistycznej działalności? Z tym pytaniem warto zostać na dłużej.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Autorka książki „Gównodziennikarstwo” (2024). Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij