Profil prezydenta Salwadoru Nayiba Bukele na X podpisany jest „król filozof”. Bukele lubi deklarować, że jako polityk jest twórcą innowacyjnych idei. Jednak to nie one są mocną stroną przywódcy Salwadoru, ale autopromocja, polityczny marketing i umiejętność odczytywania nastrojów społecznych.
W piątek 1 sierpnia parlament Salwadoru stosunkiem głosów 57 do 3 zreformował konstytucję, usuwając limit prezydenckich kadencji. Zmiany wprowadzono z myślą o jednym człowieku: rządzącym państwem od 2019 roku prezydencie Nayibie Bukele, który w ciągu sześciu lat całkowicie zdominował polityczny system kraju, skupiając w swoim ręku całość władzy i usuwając większość jej konstytucyjnych ograniczeń.
Prezydenci sięgający po dyktatorską władzę nie są niczym nowym w historii Ameryki Łacińskiej. Bukele – ze względu na swój bliski sojusz z Trumpem, ponowoczesny prawicowy populizm, biografię i umiejętność wykorzystania mediów społecznościowych do budowania poparcia dla autorytarnej polityki – jest jednak przypadkiem, któremu warto się przyjrzeć.
Bukele, prezydent od więzień
Świat zwrócił uwagę na Bukele na początku roku, za sprawą porozumienia, jakie z prezydentem Salwadoru w trakcie swojej podróży po Ameryce Środkowej zawarł w imieniu administracji Trumpa sekretarz stanu Marco Rubio. W jego ramach Salwador zobowiązał się do przyjmowania deportowanych ze Stanów nielegalnych migrantów podejrzanych o uwikłanie w przestępczość. Nie tylko obywateli Salwadoru, ale też takich państw jak Wenezuela – co budzi wątpliwości prawne. Deportowani ze Stanów za niewielką opłatą mieli trafiać do salwadorskich więzień, w tym do znanego ze szczególnie drastycznych warunków, wybudowanego w czasach Bukele Centrum Odosobnienia Terroryzmu (CECOT), zdolnego pomieścić nawet 40 tysięcy osadzonych.
czytaj także
Pod rządami Bukele Salwador stał się państwem z największym współczynnikiem inkarceracji na świecie. W kraju liczącym 6,02 miliona ludności w więzieniach przebywa 110 tysięcy osób, z czego ponad 80 tysięcy zostało aresztowanych w ciągu ostatnich pięciu lat. Jak wyliczył tygodnik „Time”, do więzienia trafił 1 na 57 obywateli. Od 2022 roku w kraju obowiązuje ciągle przedłużany stan wyjątkowy, który umożliwia aresztowanie osób podejrzanych o związki z gangami bez zgody sądu, w tym nieletnich od 12. roku życia.
Rząd przyznaje, że zdarzają się pomyłki i do więzień trafiają też niewinne osoby. Przekonuje jednak, że to mała cena za bezpieczeństwo. Bo faktycznie pod rządami Bukele udało się drastycznie zredukować liczbę zabójstw, które przed 2019 rokiem, głównie za sprawą wojny dwóch dominujących w kraju gangów, MS-13 i Barrio 18, były plagą. Bukele od początku próbował ograniczyć ich liczbę. Według oficjalnych rządowych statystyk w 2018 liczba morderstw na 100 tys. mieszkańców wynosiła 53,1 – co czyniło z Salwadoru rekordzistę na zachodniej półkuli. W 2024, gdy Bukele kończył pierwszą kadencję – tylko 1,9.
W 2021 roku administracja Bidena oskarżała Bukele, że prowadził negocjacje z liderami gangów, by ograniczyć przemoc w kraju. Osadzeni w więzieniach przywódcy gangów mieli być przekupywani przez prezydenta pieniędzmi i różnymi przywilejami, np. wizytami prostytutek w celach. Zdaje się jednak, że negocjacje posypały się rok później w marcu, gdy w ciągu jednego weekendu zamordowano 87 osób, co było rekordem nawet jak na Salwador. Bukele odpowiedział, wprowadzając stan wyjątkowy.
Nie wyobrażałem sobie, żeby jakiekolwiek państwo przyjęło bitcoina. Salwador właśnie to zrobił
czytaj także
Społeczeństwo zmęczone przemocą gangów powitało go z ulgą. Im brutalniej postępował z gangami Bukele, tym bardziej rosła jego popularność. Rząd sam publikował w mediach społecznościowych filmy pokazujące niehumanitarne warunki w więzieniach, wiedząc, że tego oczekuje opinia publiczna.
Cała władza w ręce prezydenta
W 2024 roku Bukele uzyskał reelekcję, zdobywając aż 84,7 proc. głosów. Konstytucja Salwadoru nie pozwala na ponowny wybór urzędującego prezydenta. Jednak gdy w 2021 roku prezydencka partia Nowe Idee, kierowana przez kuzyna głowy państwa, Xaviera Bukele, zdobyła bezwzględną większość w parlamencie Salwadoru, skorzystała z niej, by wybrać nowych sędziów sądu konstytucyjnego. Ci uznali, że istniejące przepisy nie ograniczają Bukele możliwości reelekcji. Nowy parlament odwołał też prokuratura generalnego, prowadzącego śledztwo w sprawie kontaktów prezydenta z przywództwem gangów.
W wyborach parlamentarnych w 2024 roku Nowe Idee zdobyły 54 z 60 miejsc w jednoizbowym parlamencie. Salwador stał się w zasadzie państwem jednopartyjnym, pozbawionym efektywnej opozycji. Bukele wyraźnie stara się też ograniczyć kontrolną rolę organizacji pozarządowych i mediów. Niedawno przyjęte prawo utrudnia działanie tych ostatnich, nakładając między innymi 30 proc. podatek na dotacje, jakie dostają z zagranicy. Od początku Bukele marginalizował media, dziennikarze piszący krytycznie o jego działaniach byli bombardowani hejtem przez zwolenników prezydenta. Jeden z najbardziej szanowanych portali informacyjnych w kraju, El Faro, publikujący wiele krytycznych materiałów na temat prezydenta, w 2023 roku przeniósł redakcję do pobliskiej Kostaryki, obawiając się o bezpieczeństwo dziennikarzy.
„Król filozof” robi selfie
Zamiast z dziennikarzami, Bukele wolał rozmawiać z infuencerami albo komunikować się bezpośrednio ze swoimi zwolennikami przy pomocy mediów społecznościowych. Trzeba przyznać, że radzi sobie z tym świetnie. Co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, że zanim sam stał się politykiem, prezydent Salwadoru zawodowo zajmował się politycznym marketingiem. Profil Bukele na portalu X obserwuje 7,6 miliona osób – więcej niż Salwador ma mieszkańców. Osoby pracujące z Bukele w rozmowach z zagranicznymi mediami porównują jego sposób działania w polityce do pracy reżysera filmowego, kogoś, kto bardzo świadomie reżyseruje każde swoje działanie i swój wizerunek.
Odkąd na początku poprzedniej dekady wystartował na burmistrza Nuevo Culscatlán, satelickiego miasteczka stolicy kraju, Bukele buduje wizerunek kogoś spoza głównego nurtu polityki, kto zachowuje się i wygląda raczej jak szef modnego, innowacyjnego start-upu niż jak polityk. Zamiast w garniturze występował w założonej daszkiem do tyłu bejsbolówce, w sportowych butach, okularach przeciwsłonecznych i w skórzanej kurtce. Kiedy już jako prezydent Salwadoru Bukele po raz pierwszy przemawiał przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ w Nowym Jorku, wyciągnął smartfona, by zrobić sobie selfie. Jak powiedział, więcej ludzi zapamięta obraz tego, jak robi sobie zdjęcie niż treść jego mowy.
Profil Bukele na X podpisany jest „król filozof”. Lubi deklarować, że jako polityk jest twórcą nowych, innowacyjnych idei. Jednak to nie idee czy ideologia są mocną stroną przywódcy Salwadoru, ale autopromocja, polityczny marketing i umiejętność odczytywania nastrojów społecznych. Jak w rozmowie El Faro mówił doradca Bukele z okresu, gdy ten był burmistrzem stolicy kraju (2015-18): „Nayib nie ma żadnej ideologii. Kieruje nim opinia publiczna. Inwestuje bardzo dużo w jej badanie”. Prezydent zbudował sztab ludzi na bieżąco analizujących metadane z mediów społecznościowych, badających jaki przekaz prezydenta „żre”, a jaki nie bardzo, jakie są społeczne trendy, pod które można się podczepić.
Bukele potrafi też sprawnie wykorzystywać trolling do przykuwania uwagi opinii publicznej. Gdy przeciwnicy zaczynają zarzucać mu dyktatorskie zapędy, zaczyna nazywać się „najfajniejszym dyktatorem na świecie”. Powiązane z nim konta na portalu X rozpoczęły kampanię pod hasztagiem „Ale piękna dyktatura”, wrzucając posty przedstawiające np. zdjęcia wojska pomagającego zwykłym ludziom.
Salwador: poza dwudziestowieczną politykę
Prezydent Salwadoru zaczynał karierę w polityce w szeregach partii Front Wyzwolenia Narodowego im. Farabundo Martíego (FMLN), wywodzącej się z lewicowej partyzantki, walczącej przeciwko rządom wspieranego przez Reagana prezydenta Duarte. W wywiadzie z 2012 roku przyszły przywódca mówił: „Jestem przedstawicielem radykalnej lewicy, bo chcę radykalnych zmian w Salwdorze”. Bukele został burmistrzem Nuevo Culscatlán i San Salvadoru z poparciem FMLN. Od początku jednak dystansował się od tradycyjnie lewicowej symboliki i języka partii.
Ma też dość niezwykłe pochodzenie jak na polityka lewicy – choć nie do końca pasujące do populistycznej prawicy, z jaką dziś jest kojarzony. Wywodzi się bowiem z bardzo zamożnej rodziny palestyńskiego pochodzenia. Jego ojciec był odnoszącym sukcesy przedsiębiorcą i imamem, który ufundował cztery meczety w Salwadorze. Jako imam Bukele senior głosił zalety poligamii i miał w sumie dziesięcioro dzieci z kilkoma partnerkami. Liczni bracia i kuzyni Bukele zaludniają teraz prezydencką administrację, tworząc najbliższy krąg jego współpracowników. Licznie reprezentowani są też w nim koledzy prezydenta ze szkoły średniej – ekskluzywnej, prywatnej placówki, prowadzącej nauczanie jednocześnie po angielsku i hiszpańsku.
Bukele zerwał z FMLN w 2017 roku. Jak pisze El Faro, stało się to po tym, gdy na jego biurko trafiło badanie, z którego wynikało, że większość obywateli nie identyfikuje się ani z prawicą, ani z lewicą, i że podziały polityczne z XX wieku nie mają dla nich większego politycznego znaczenia. Nowa partia Bukele zaczęła szukać pomysłów, które są w stanie wpisać się w społeczne oczekiwania, generując przy tym jak najlepsze efekty marketingowe dla prezydenta.
Takim pomysłem jest np. uczynienie w 2021 roku bitcoinu oficjalnym środkiem płatniczym. Salwador był pierwszym państwem, które zdecydowało się na podobny ruch. Został on negatywnie oceniony przez międzynarodowe instytucje finansowe. Jak pisał „Time” w 2024 roku, transakcji kryptowalutą dokonało mniej niż 12 proc. obywateli kraju – wielu z nich nie ma nawet konta w banku i karty płatniczej, nie mówiąc o elektronicznym portfelu. Decyzja dała jednak Bukele darmową reklamę na całym świecie i pozwoliła mu wkupić się w łaski technolibertariańskiej prawicy, co ułatwiło mu dojścia do Trumpa.
To jest przyszłość?
Dziś dzięki sojuszowi z Trumpem rządy Bukele cieszą się międzynarodową ochroną. Jego sukces w walce z przestępczością zaczyna być przywoływany przez innych polityków z regionu, gotowych naśladować brutalne metody przywódcy Salwadoru. Eksperci wskazują, że budując aparat karno-wojskowo-penalny potężnie zadłużył kraj i na dłuższą metę państwa może nie być stać na prowadzanie tak ekspansywnej polityki bezpieczeństwa. Inni uczulają, że w wyniku stanu wyjątkowego 40 tysięcy dzieci wychowuje się przynajmniej bez jednego rodzica – co może stworzyć kolejne złamane pokolenie, które zwróci się ku gangom i przemocy.
czytaj także
Na razie Bukele pozostaje bardzo popularny. Pytanie, czy jeśli kiedyś mieszkańcy Salwadoru zechcą mu podziękować za usługi, będą mogli to zrobić bez krwawego przewrotu.
Jednocześnie trudno oprzeć się niekomfortowemu wrażeniu, że postideologiczna, budowana przy pomocy analizy metadanych z mediów społecznościowych „fajna dyktatura”, łącząca wiralowy marketing z ciągłym stanem wyjątkowym, masowe inkarceracje i kryptowaluty, mogą być przyszłością nie tylko w Mezoameryce.