Świat

Małżeństwo dla wszystkich

Najprawdopodobniej w 2013 roku we Francji w życie wejdzie ustawa legalizująca małżeństwa jednopłciowe i adopcję dzieci przez pary homoseksualne.

F i K są razem od kilkunastu lat. Na początku 2007 r. dziewczyny postanowiły mieć dziecko. Musiały zdecydować, która z nich będzie się o nie ubiegać, albowiem jako para homoseksualna nie mogą go we Francji adoptować. Wybrały F. Procedura adopcji wymagała wykazania, że F jest singielką i ma odpowiednie warunki do zajmowania się dzieckiem. Każdą wizytę pracowniczki społecznej poprzedzało więc wielkie sprzątanie – trzeba było zatrzeć wszelkie ślady po K, która wyprowadzała się na ten czas z domu. Gdy się patrzyło na tę scenę, przypominał się film Zielona karta z Gérardem Depardieu i Andy McDowell – jednak tam para heteroseksualnych bohaterów musiała zrobić wszystko, by udowodnić, że są razem.

Ostatecznie F. uzyskuje prawo do adopcji jeszcze w 2007 roku; drugie dziecko adoptuje w 2011. Choć wychowują je razem, z prawnego punktu widzenia jedynie F jest ich rodzicem. W świadectwie urodzenia dzieci w rubryce „ojciec” widnieje puste miejsce.

W żargonie par homoseksualnych K to rodzic „społeczny”, czyli ten partner, który sam dziecka nie adoptował i który w świetle prawa dla dzieci jest nikim. Nie mogą nosić jego nazwiska ani dziedziczyć po nim ustawowo. Jeśli partnerzy się rozstaną albo „legalny” rodzic umrze, rodzic „społeczny” nie ma żadnych praw do dzieci.

We Francji istnieje możliwość legalizacji par jednej płci poprzez zawarcie tzw. PACS (pacte civil de solidarité). W praktyce PACS pozwala uporządować niektóre prawne relacje między partnerami (m.in. zobowiązanie do wzajemnej pomocy, solidarna odpowiedzialność za długi), jednak wielu kwestii życia rodzinnego nie reguluje – w tym właśnie adopcji. W przeciwieństwie do małżeństwa PACS nie daje też partnerom prawa do używania jednego nazwiska, dziedziczenia ustawowego po zmarłym partnerze i emerytury po nim, nie wpływa w żaden sposób na obywatelstwo drugiego partnera ani na prawo pobytu we Francji partnera, który jest cudzoziemcem. 

C i J były razem przez kilkanaście lat. Adoptowały dziecko. C była przy zapłodnieniu partnerki, przecięła pępowinę, kiedy ich córka się urodziła. Widziała jej pierwszy uśmiech i nauczyła ją jeździć na rowerze. Jak to w życiu bywa, C i J się rozstały; J postanowiła zerwać wszystkie więzy z C, odmawiając też kontaktów z dzieckiem. C runął cały świat. Postanowiła walczyć o prawa do dziecka w sądzie. W kwietniu 2011 r. uzyskała precedensowe we Francji prawo do wizyt oraz do goszczenia dziecka u siebie. Problem polega na tym, że powyższa praktyka wcale nie musi stać się powszechna.

Na forach internetowych czy blogach wspierających matki i ojców społecznych w walce o prawa do dzieci można znaleźć wiele rad, jak walczyć o dzieci po rozstaniu, a w szczególności jak wykazać, że wychowywało się dziecko. Fora doradzają zbieranie fotografii rodzinnych, biletów, recept, kart kredytowych, rachunków – wszystkiego, co dowodzi, że opiekowaliśmy się dzieckiem jak jego rodzic.

Część francuskich homoseksualistów poprzestaje na PACS, wielu jednak wyjeżdża do Belgii czy Holandii, żeby wziąć ślub; jeszcze inni żyją na kocią łapę. Aby mieć dzieci, decydują się na adopcję, ukrywając pozostawanie w związku jednopłciowym przed organem adopcyjnym. Są też inne możliwości: mężczyźni znajdują kobietę rodzącą im dziecko; pary lesbijskie decydują się na ciążę jednej z nich, często za pomocą in vitro. Zdarza się też, że para lesbijska i gejowska dogadują się ze sobą, by mieć razem dzieci. Tu relacje są jeszcze bardziej skomplikowane, bo mamy wtedy rodziców biologicznych z dwóch różnych związków oraz dwoje rodziców społecznych pozbawionych de facto praw do dzieci.

B i D są lesbijkami i postanowiły mieć dzieci. Jak większość par żeńskich zdecydowały się na dawcę anonimowego. B nosiła dziecko, D zaś zajmowała się całą resztą. Podróże tam i z powrotem do Holandii i Belgii, zastrzyki hormonów, wahania nastrojów, negatywne testy ciążowe, informowanie najbliższych, rozpieszczanie i uspokajanie przyszłej mamy. D mówi, że czuła się jak „mama z drugiej strony brzucha”.

X i V, mężczyźni, zdecydowali się na dziecko, które miała im urodzić Ukrainka; jak się okazało – bliźniaki. X jest ojcem biologicznym. Ich przypadek pokazuje, że francuskie społeczeństwo dojrzewa szybciej niż prawo – na przedmieściach Paryża, gdzie mieszkają, zostali bardzo szybko zaakceptowani przez sąsiadów. Kiedy przenieśli się na prowincję do miejscowości zamieszkałej przez trzy tysiące ludzi, mieli wiele obaw. Okazało się jednak, że nikt nie miał z tym problemu. Nikt również nie kwestionował ojcostwa V, który jest jedynie ojcem społecznym.

W odpowiedzi na wszystkie te, wciąż nieuregulowane sytuacje, w jakich znajdują się rodziny homoseksualne, od tego lata we Francji toczą się prace nad ustawą o nazwie  „Małżeństwo dla wszystkich”. 7 listopada jej projekt został przedstawiony radzie ministrów. Ustawa wywołuje kontrowersje, zwłaszcza wśród prawicy i przedstawicieli wszystkich wyznań, którzy zgodnie wezwali do jej potępienia. 17 listopada w całej Francji około 100 tysięcy osób manifestowało przeciwko ustawie, wskazując, że wprowadzane zmiany zagrażają fundamentom rodziny i społeczeństwa. Zgodnie z sondażem LH2 przeprowadzonym dla „Le Nouvel Observateur” 12 i 13 października 58 procent Francuzów popiera małżeństwa homoseksualne, a 38 procent jest przeciw. W przypadku prawa do adopcji, 49 procent Francuzów jest za, 48 procent zaś przeciw.

Ustawa jest jednym z 60 zobowiązań, jakie przyjęli François Hollande i Partia Socjalistyczna, wygrywając wybory. Wszystko wskazuje na to, że obietnicy dotrzymają. W styczniu trafi ona do parlamentu, a w życie wejdzie najprawdopodobniej w pierwszej połowie 2013 roku. Zmiany, jakie wprowadza, tworzą nowoczesną koncepcję związku, rodzicielstwa i rodziny. Zgodnie z projektem małżeństwo stanowi umowę między dwiema osobami różnej lub tej samej płci. Cudzoziemcy i cudzoziemki będą mogli zawrzeć małżeństwo jednopłciowe na terytorium Francji, nawet jeśli prawo kraju, z którego pochodzą, go zakazuje. Ustawa daje możliwość adopcji dziecka przez oboje małżonków lub też adopcji dziecka jednego z małżonków przez drugiego z nich. Ma ona również doniosłe konsekwencje dla języka używanego w odniesieniu do rodziców we wszystkich przepisach prawnych obowiązujących we Francji: używane w kodeksie cywilnym słowa „ojciec” i „matka” zastąpią „rodzic 1”, „rodzic 2” lub „rodzice”.

Jest to bardzo znaczący krok w zrównaniu homoseksualistów w prawach z osobami heteroseksualnymi. Ich postrzeganie przez Francuzów w ciągu ostatnich trzydziestu lat przeszło wielką ewolucję: od ostracyzmu (jedni uznawali homoseksualizm za chorobę, inni zaś za przestępstwo) aż do tolerancji, a następnie uznania. Dziś we Francji, czy to w wielkich miastach, czy to w małych miasteczkach, rodziny homoseksualne nie tylko nie budzą zdziwienia, ale są powszechnie akceptowane.

Dodajmy na koniec, że małżeństwo nie jest już ani jedynym, ani dominującym modelem związku we Francji. Obecnie mniej niż połowa francuskich par została zalegalizowana za pomocą małżeństwa czy też PACS. Reszta żyje w związkach nieformalnych.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij