Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Dlaczego prawica jest tak wkręcona w krypto?

To, co dzieje się wokół kryptowalut – na poziomie dyskursu, agresywnej promocji, gorączki spekulacyjnej – przypomina pod wieloma wzglądami to, co działo się wokół złota wśród amerykańskiej libertariańskiej prawicy w latach 70.

ObserwujObserwujesz
Kontekst

🪙 Weto prezydenta ws. ustawy o kryptowalutach ma charakter polityczny, a nie merytoryczny – Nawrocki buduje pozycję lidera całej prawicy, korzystając z tematu, który szczególnie rezonuje w środowiskach libertariańskich i konfederackich.

🏴 Kryptowaluty stały się dla radykalnej prawicy narzędziem depolityzacji pieniądza, odwołującym się do lęków przed inflacją, państwem opiekuńczym i „dodrukiem” na potrzeby redystrybucji. Ideologia rodem z lat 70. dziś wraca w cyfrowej wersji.

🌐 Globalna prawica – od libertarian po Trumpa – promuje krypto jako alternatywny system finansowy, co wzmacnia sektor spekulacyjnych aktywów i przesuwa kontrolę nad pieniądzem od państwa w stronę prywatnych aktorów.

Trwa polityczna przepychanka wokół ustawy regulującej rynek kryptowalut: prezydent Nawrocki zawetował ją, twierdząc, że nakłada nadmierne regulacje, Tusk w odpowiedzi zwołał niejawne posiedzenie Sejmu, gdzie zgodnie z medialnymi doniesieniami miał przedstawić posłom informacje o zagrożeniu, jakie niesie brak uregulowania tej branży, zwłaszcza w kontekście działań hybrydowych prowadzonych przeciw nam ze wschodu. To nie pomogło, Sejm nie odrzucił prezydenckiego weta, rząd raz jeszcze zdecydował się jednak złożyć dokładnie tę samą ustawę. Trudno sobie wyobrazić, by Nawrocki ją tym razem podpisał, bo na poziomie politycznym byłoby to wywieszenie białej flagi, na co nie może sobie pozwolić.

Czytaj także Warufakis: Kryptowaluty to koń trojański, który posłuży do prywatyzacji pieniądza Janis Warufakis

Przyczyny weta – niezależnie od argumentów dotyczących „nadmiernych regulacji” – były polityczne, związane z bardzo konsekwentnym budowaniem się Nawrockiego jako polityka stojącego w centrum prawicy, zdolnego nawiązać kontakt ze wszystkimi jej nurtami. A o ile kryptowaluty nigdy nie były istotnym tematem dla PiS – Jarosław Kaczyński pytany o to na korytarzu sejmowym stwierdził nawet, że on by ich najchętniej zakazał – to zupełnie inaczej wyglądało to w przypadku Konfederacji. Gdy konfederata chce powiedzieć, że ktoś jest dziadersem nierozumiejącym współczesnej gospodarki, to mówi, że taka osoba nie wie nawet, co to bitcoin. Jeśli nieznajomy mówi wam o szansach, jakie daje inwestowanie w krypto, to istnieje spora szansa, że w maju głosował na Mentzena.

Konfederacja nie jest wyjątkiem. Na całym świecie skrajna prawica, zwłaszcza wywodząca się z libertariańskich, radykalnie wolnorynkowych tradycji, patrzy z wielką przychylnością i fascynacją na kryptowaluty. Nie wynika to tylko z tego, że rynek krypto ciągle jest młody i nie do końca uregulowany oraz gwarantuje prywatność z dala od oczu państwa, ale z charakteryzującej libertariańską prawicę filozofii pieniądza. Jej podstawową zasadą jest niechęć do tego, co nazywa się pieniądzem fiducjarnym: a więc kreowanym przez państwo i gwarantowanym tylko przez jego wiarygodność, pozbawionym oparcia w materialnym zasobie, takim jak rezerwy złota. Kryptowaluty w optyce radykalnie wolnorynkowych środowisk mają być narzędziem wyrywającym kreację pieniądza z rąk rządów i związanych z nimi banków centralnych. Pieniądzem, którego wartości żaden rząd nie będzie mógł obniżyć „dodrukowując” nowe egzemplarze, by realizować cele, jakich domaga się elektorat.

Innymi słowy, jak pisał Steven Eich – autor książki The Political Theory of Money from Aristotle to Keynes – kryptowaluty są radykalną próbą depolityzacji pieniądza. Jednocześnie, jak zauważa Eich, tak naprawdę nie stały się jak dotąd pieniądzem – zmieniły się za to w wysoce spekulatywne aktywa, które dzięki temu, że działają pod etykietą „kryptowaluty”, mogą być przedmiotem operacji, na jakie prawo i instytucje regulacyjne nie pozwalałaby w żadnym innym wypadku.

Kupujcie złoto!

To, co dzieje się wokół tych aktywów – na poziomie dyskursu, agresywnej promocji, gorączki spekulacyjnej – przypomina pod wieloma wzglądami to, co działo się wokół złota wśród amerykańskiej libertariańskiej prawicy w latach 70. W znakomitej książce Hayek’s Bastards – pokazującej, jak trumpowska rewolucja wypływa także z libertariańskich, radykalnie wolnorynkowych źródeł – historię tę przypomina kanadyjsko-amerykański historyk Quinn Slobodian.

W latach 70. libertariańską publicystykę zalała wizja rychłego załamania się niepowiązanego ze złotem dolara, a wraz z nim całego amerykańskiego systemu społeczno-politycznego. Wizja ta trafiła nawet do popkultury. W 1979 roku ukazała się powieść Alongside night, rozgrywająca się w bliskiej przyszłości, gdy – jak rekonstruuje to Slobodian – Rezerwa Federalna walczy bez wielkich sukcesów o zachowanie wartości „nowych dolarów”, wartość złota codziennie rośnie o jedną trzecią, a europejscy turyści – zarabiający w opartych o złoto eurofrankach – żyją jak królowie na Manhattanie. Bohaterem powieści jest syn ekonomisty, wyglądającego jak „skrzyżowanie Miltona Friedmana z Friedrichem von Hayekiem”, któremu ojciec powierza misję wydobycia z kryjówki rodzinnego zapasu złotych monet. Młody człowiek trafia do libertariańskiego ruchu oporu, którego członkowie rozpoznają i pozdrawiają się okrzykiem Laissez-Faire!… Laissez-Faire!

Czytaj także Kryptowaluta? Tak, ale niech robi ją bank centralny Janis Warufakis

Jak to w środowiskach rynkowych bywa, tam, gdzie zbliża się katastrofa, tam ktoś próbuje na niej zarobić. Wokół wizji inflacyjnej apokalipsy powstała cała konstelacja większych i mniejszych biznesów, oferujących płatne newswlettery doradzające w co inwestować, by nasz pieniądz nie stracił na wartości, poradniki „jak zarobić na katastrofie” i przekazujące podobną wiedzę płatne seminaria, firmy budujące schrony albo oferujące przechowywanie żywności, wreszcie: handlarzy złotymi monetami. Jeden z najbardziej widocznych libertarian w kraju – Ron Paul, kongresman z Teksasu – przez dekady zajmował się sprzedażą kolekcjonerskich monet.

Panika wokół niepewnej wartości pieniądza niezwiązanego ze złotem miała też u swoich źródeł niechęć do redystrybucji. Radykalnie wolnorynkowa prawica była przerażona perspektywą – i zarabiała na wzbudzaniu podobnych lęków u swojej publiczności – w której rząd „dodrukowuje” pieniądze, by spłacić socjalne żądania ubogich wyborców, „okradając” w ten sposób – bo zmniejszając wartość posiadanych przez nich pieniędzy – bogatszych obywateli.

Cyfrowe złoto i cyfrowe kasino

Kryptowaluty odpowiadają na podobne obawy. Jak zwraca uwagę Slobodian w swojej książce Crack-up Capitalism z 2023 roku: „Jeśli nie ufasz zarządzaniu pieniądzem przez organy demokratycznego państwa, a zwłaszcza jeśli obawiasz się powodowanej przez politykę państwa inflacji, to takie ograniczenie całkowitej liczby bitcoinów będzie dla ciebie bardzo atrakcyjne”. Bitcoin obiecuje, że podobnie jak złoto, będzie pieniądzem oparty o rzadki, ograniczony zasób, a przez to opierającym się inflacyjnym presjom.

Crack-up Capitalism jest fascynującym przeglądem rodzących się w libertariańskim środowisku dystopijnych – albo, w zależności od perspektywy, utopijnych – pomysłów na tworzenie „wysp” wymykających się władzy państwowej, zarządzanych na zasadzie rynkowej, gdzie prawo „głosu” daje nie obywatelstwo, ale posiadanie udziałów. Jako przykłady autor wymienia między innymi specjalne strefy ekonomiczne, prywatne wspólnoty sąsiedzkie, pomysły budowania wyjętych z jurysdykcji państw morskich platform, gdzie gospodarka i nauka mogłyby rozwijać się wolne od gorsetu państwowych regulacji.

Takie przestrzenie mogą też mieć wirtualny charakter, nie muszą mieścić się na platformie na morzu. Mogą w chmurze, a krypto idealnie nadaje się na ich walutę.

Środowiska libertariańskie już w latach 90. zauważyły, że internet tworzy możliwość „denacjonalizacji pieniądza”, zastępując system oparty na narodowych walutach takim, w którym konsumenci pieniądza dokonują wyboru między jego różnymi prywatnymi dostawcami.

Jednocześnie wszystkie te „cyber-pieniądze” funkcjonują nie tyle jako bardzo stabilna ochrona przed inflacją, co jako bardzo płynne, wysoce ryzykowne narzędzie spekulacyjne. Jak w 2022 roku na łamach magazynu „Dissent” pisał Trevor Jackson, rynek krypto przypomina w dużej mierze amerykański sektor bankowy przed wielką reformą bankowości z 1863 roku, gdy nagminną praktyką była działalność banków, które pobierały od klientów depozyty w złocie, emitowały na ich podstawie swój własny „pieniądz”, po czym zwijały interes, zostawiając ludzi z bezwartościowymi skrawkami papieru.

Krypto namaszczone przez Trumpa

Idea „denacjonalizacji pieniądza” przez długi czas nie była traktowana do końca poważnie przez finansowy establishment, który kryptowaluty postrzegał jako technologiczną ciekawostkę i chwilową inwestycyjną modę. Idea „prywatyzacji podaży pieniądza” zyskała turbodoładowanie dzięki drugiej kadencji Trumpa.

Czytaj także Markiewka: Prawdziwa elegia dla bidoków, czyli neoliberalizm w wersji turbo Tomasz S. Markiewka

Amerykański prezydent nie tylko wydał dyrektywę o utworzeniu strategicznej rezerwy kryptowalut, ale podpisał też GENIUS Act, ustawę o stablecoinach – kryptowalutach o wartości mającej oparcie w narodowej walucie albo innym łatwym do upłynnienia towarze. Regulując rynek stablecoinów – które wcześniej nie zawsze okazywały się mieć pokrycie w stabilnych aktywach – ustawa wzmacnia sektor krypto i de facto daje obecnym na tym rynku aktorom możliwość kreacji elektronicznego pieniądza.

Raport organizacji Consumer Records ostrzega, że ustawa daje branży krypto możliwość działania jak banki, nie poddając jej tak surowym regulacjom, jakie obowiązują sektor bankowy. Janis Warufakis pisze o GENIUS Act jako o „wrogim przejęciu podaży produkcji pieniądza” od państwa przez prywatny biznes.

Tak więc obok wszystkich wymienionych wyżej przyczyn tego, dlaczego nasza i nie tylko nasza konfederacka prawica wkręcona jest w krypto – niechęć do państwa jako twórcy polityki pieniężnej i do pieniądza fiducjarnego, szukanie ucieczki przed inflacją napędzaną przez społeczne wydatki państwa, pragnienie odpolitycznienia pieniądza i wyjęcia jego kreacji z ram demokratycznej polityki, szukanie obszarów poza władzą państwa, gdzie może rządzić czysto rynkowa logika, biznesowe zaangażowanie w spekulacyjne możliwość branży – dochodzi jeszcze jedna: na krypto stawia sam Trump.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie