Wielkie firmy konsultingowe przez dziesięciolecia doradzały prywatyzację, zaciskanie pasa i zarządzanie usługami publicznymi jak dochodowym biznesem. Teraz doradzają, jak wyplątać się z kryzysów, które pomogły wywołać. Czy nie możemy po prostu zrezygnować z ich wątpliwych usług?
LONDYN – W ostatnich latach spółka McKinsey & Company stała się powszechnie rozpoznawalna – ale z zupełnie niewłaściwych powodów. Okazało się, że zlecenia wykonywane dla najważniejszych korporacji i rządów państw przez tę firmę konsultingową należącą do „wielkiej trójki” coraz częściej kończyły się wśród intryg i skandali.
Na przykład w Stanach Zjednoczonych firma McKinsey zgodziła się zapłacić prawie 600 milionów dolarów za rolę, jaką odegrała w rozpętaniu epidemii uzależnień od opioidów, która kosztowała życie bardzo wielu ludzi. Oskarżono ją o to, że doradzała koncernowi Purdue Pharma, jak „turbodoładować” wyniki sprzedaży opioidowego leku OxyContin. W Australii konsultanci McKinsey pracowali nad państwową strategią zeroemisyjności na zlecenie poprzedniej ekipy rządzącej, ale ich działania zostały krytycznie ocenione jako jawna próba ochrony tamtejszej branży paliw kopalnych. A w Portoryko – jak ustalili dziennikarze śledczy „New York Timesa” – inwestycyjna spółka zależna od McKinsey, MIO Partners, pośrednio i bezpośrednio inwestowała w długi, które konsultanci spółki matki pomagali restrukturyzować.
Farmaceutyczny gigant oskarżony o wywołanie fali śmiertelnych przedawkowań
czytaj także
Listę można jeszcze ciągnąć i ciągnąć. Ale jak pokazujemy w książce The Big Con: How the Consulting Industry Weakens Our Businesses, Infantilizes Our Governments, and Warps Our Economies, takie skandale to jedynie czubek góry lodowej. W każdej firmie znajdzie się co prawda kilka czarnych owiec, lecz jednak prawdziwy problem polega na samym modelu biznesowym, na którym oparta jest branża konsultingu.
W 2021 roku wartość światowego rynku usług konsultingowych szacowano na 700–900 miliardów dolarów. Mimo rozmiarów branży i rosnącej roli, jaką odgrywa w życiu ekonomicznym i politycznym, rzadko kiedy dostrzega się istotę tej działalności. A biznes ten jest symptomem głębszych problemów strukturalnych współczesnego kapitalizmu. Branża konsultingowa nie jest może w pełni odpowiedzialna za finansjalizację gospodarki, dążenie do wypracowania zysków w krótkim terminie przez spółki giełdowe albo odcięcie od środków sektora publicznego, ale z pewnością kwitnie dzięki tym zjawiskom. Wielkie oszustwo, do jakiego sprowadza się działalność branży konsultingowej, odegrało istotną rolę w całej historii współczesnego kapitalizmu, a konsultanci surfowali na grzbiecie każdej kolejnej fali dysfunkcji tego systemu.
We władzach państwowych wielkie firmy konsultingowe czerpały ogromne korzyści z prywatyzacji, reform zarządzania, finansowania prywatnego, cyfryzacji i polityki zaciskania pasa, które same promowały. W biznesie przyczyniły się do ugruntowania nowych modeli zarządzania – od rozpowszechnienia rachunku kosztów i spółek o strukturze wielowydziałowej w dekadach po zakończeniu II wojny światowej po triumf akcjonariuszy, którzy niczym królowie zaczęli wyznaczać priorytety w rozwoju firm i rozdzielać środki.
czytaj także
Dziś branża konsultingowa obiecuje rozwiązanie tych samych problemów, do których powstania sama przyłożyła rękę – i stąd wynika boom na nowe kontrakty na zapewnianie doradztwa w dziedzinie „środowiska, społecznej odpowiedzialności i ładu korporacyjnego” (ESG, czyli Environment, Social Responsibility and Governance). Trudno się dziwić, że ten nowy rodzaj działalności biznesowej wiąże się z rozmaitymi konfliktami interesów. Na przykład firma McKinsey świadczyła usługi doradcze 43 ze 100 spółek, które najbardziej zanieczyszczają środowisko.
Szczególnie znacząca okazała się rola, jaką firmy konsultingowe odegrały podczas kryzysu COVID-19. Przez pierwsze dwa lata pandemii rządy wydawały niesłychane pieniądze na umowy z firmami konsultingowymi, ale przyniosło to w najlepszym razie wątpliwe rezultaty – a w najgorszym szkodliwe. We Francji spółki doradcze zaangażowały się mocno w przygotowanie programu szczepienia mieszkańców. Kraj ten nie stał się jednak liderem skuteczności, francuski program był szeroko postrzegany jako wręcz katastrofalny. Do początków stycznia 2021 roku podano tylko 5 tysięcy dawek, podczas gdy w Niemczech już 316 tysięcy, a w Hiszpanii – 139 tysięcy, przy czym wszystkie te trzy kraje rozpoczęły swoje programy mniej więcej równolegle.
Czasami rządy zatrudniają konsultantów po to, by zapełnić własne braki kadrowe. Niestety, przyznawanie firmom konsultingowym szerokich kompetencji i lukratywnych kontraktów stało się po prostu wyjściowym, domyślnym rozwiązaniem, i to nawet w obszarach, które w sposób oczywisty wchodzą w zakres kompetencji rządu. Właśnie dlatego w 2020 roku jeden z brytyjskich konserwatywnych członków Izby Lordów narzekał, że osoby należące do służby cywilnej są pozbawione „możliwości pracy nad najbardziej wymagającymi problemami, które dają największą satysfakcję i poczucie zawodowego sukcesu”, a ciągłe korzystanie z zewnętrznych konsultantów jest „nieakceptowalne” i „infantylizuje” służbę cywilną.
Kiedy wszystko podlega outsourcingowi, agencje państwowe nie są w stanie rozwinąć wewnętrznych umiejętności i wiedzy potrzebnych do tego, by mogły sprostać nowym wyzwaniom. To powinno być powodem do niepokoju dla nas wszystkich. Epidemiolodzy ostrzegają, że nie należy pytać, „czy będzie kolejna pandemia”, tylko „kiedy”. Musimy niezwłocznie zainwestować w narzędzia, które pozwolą rządom i agencjom działającym na rzecz zdrowia publicznego wykrywać nowe ogniska chorób zakaźnych i zatrzymać jej rozprzestrzenianie.
czytaj także
W końcu nie należy ufać, że wielkie firmy konsultingowe mają ekspercką wiedzę w dziedzinie, do której analizy są zatrudniane. Jak ustalił „New York Times”, powołując się na badacza z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (Centre national de la recherche scientifique), doradcy współodpowiedzialni za chaotyczną akcję wprowadzenia szczepionek „mieli tendencję do importowania modeli działania wykorzystywanych w innych branżach, które nie zawsze sprawdzały się w dziedzinie zdrowia publicznego”.
Rosnąca zależność od wielkich firm konsultingowych, kierujących się modelem biznesowym opartym na zużywaniu zasobów, hamuje innowacje, ogranicza wydolność państwa, utrudnia demokratyczne rozliczanie rządzących i maskuje skutki działań politycznych oraz biznesowych. W epoce kryzysu klimatycznego te konsekwencje nabierają znaczenia egzystencjalnego. Wszyscy ponosimy konsekwencje, kiedy fundusze publiczne i inne zasoby są marnowane, a decyzje w świecie polityki i biznesu zapadają w sposób mało transparentny, bez możliwości rozliczenia decydentów z ich niekorzystnych skutków.
czytaj także
Sytuację jeszcze bardziej pogarsza to, że obietnica sensownej (i lepiej płatnej) pracy w biznesie konsultingowym przyciąga wielu inteligentnych, młodych ekspertów z dobrymi intencjami, którzy mogli szukać zatrudnienia w sektorze publicznym. (Istnieją na szczęście oznaki, że wielu młodych konsultantów traci wiarę w branżę).
Walkę z każdym uzależnieniem trzeba zacząć od przyjęcia do wiadomości, że problem rzeczywiście istnieje. Dopiero dopuszczenie tego do myśli pozwala zmniejszyć stopnień przywiązania. Dziś, kiedy pierwszy raz w historii tak wielu ludzi kwestionuje dogmaty ekonomiczne i szuka alternatyw, możemy znaleźć zalążki rozwiązań, podejmując się zadania prześledzenia roli wielkich firm konsultingowych we współczesnej gospodarce. Żeby zbudować lepiej funkcjonującą gospodarkę, musimy zainwestować w wydolność państwa i know-how. Musimy przywrócić poczucie celowości działań w sektorze publicznym i pozbyć się kosztownych, niepotrzebnych pośredników w postaci branży konsultingowej.
Władze państw całego świata nagle zaczynają odkrywać, czym grozi zbytnia zależność od firm konsultingowych – oraz od kapitalizmu w formie, którą owe spółki pomogły stworzyć. Reformatorzy wprowadzają nowe, innowacyjne modele, na przykład instytucje doradcze w ramach sektora publicznego (ang. in-house, działające wewnątrz danej organizacji – przyp. tłum.) albo tak zwane „policy labs”, czyli zespoły rządowe pracujące nad nowatorskimi politykami publicznymi, czy też programy lokalnych zamówień publicznych zorientowanych na potrzeby danej społeczności oraz wiele innych.
czytaj także
Chcąc reformować gospodarkę w interesie publicznym, musimy zacząć myśleć i mówić inaczej o roli, jaką powinny odgrywać władze. Powinniśmy przestać myśleć o państwie tylko jako o czymś, co służy ratowaniu rynków i limitowaniu czynników ryzyka, ale także dostrzec, że państwo jest kluczowym uczestnikiem gospodarki. Prywatne organizacje i osoby posiadające rzeczywistą wiedzę i zdolności mogą w dalszym ciągu być źródłem cennych rad. Ale powinny one doradzać i świadczyć usługi „konsultingowe” zza bocznej linii boiska. Nie należy stawiać ich w roli przewodniej, ich wynagrodzenie powinno zależeć od realnie osiągniętych wyników.
**
Mariana Mazzucato jest założycielką i dyrektorką ośrodka Institute for Innovation and Public Purpose na londyńskiej uczelni UCL oraz prezeską rady ekonomicznej ds. zdrowia publicznego pod egidą Światowej Organizacji Zdrowia.
Rosie Collington jest doktorantką w Institute for Innovation and Public Purpose na UCL.
W 2023 roku ukazała się ich wspólna książka The Big Con: How the Consulting Industry Weakens Our Businesses, Infantilizes Our Governments, and Warps Our Economies (wyd. Penguin Press).
Copyright: Project Syndicate, 2023. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożył Maciej Domagała.