Od wielu miesięcy nic nie podzieliło Włoch tak, jak Światowy Kongres Rodzin w Weronie. Pokazał, że rządzącą obecnie koalicję złożoną z Ruchu Pięciu Gwiazd i Ligi Północnej więcej dzieli, niż łączy. Kością niezgody są kwestie światopoglądowe, a zwłaszcza rodzina, homoseksualizm i prawa kobiet.
W Weronie w dniach 29–31 marca 2019 r. odbył się XIII Światowy Kongres Rodzin, łączący „globalny ruch” antyaborcyjny, antyfeministyczny i anty-LGBTQ. We włoskiej edycji Kongresu, zorganizowanej przez Toniego Brandiego z „ProVita”, Massimo Gandolfiniego z „Bronimy naszych dzieci”, Filippo Savarese dyrektora włoskiej kampanii CitizenGo oraz Jacopo Coghe z Ligi Północnej, brali udział politycy skrajnej prawicy, „obrońcy życia” z Włoch, Rosji, Węgier, Stanów Zjednoczonych i wielu innych krajów, ale także trzej ministrowie rządu włoskiego (minister spraw wewnętrznych i wicepremier Matteo Salvini, minister ds. rodziny i niepełnosprawności Lorenzo Fontana oraz minister edukacji Marco Bussetti).
Obecna była Giorgia Meloni – liderka partii Bracia Włoch, senator Ligi Północnej Simone Pillon, prezydent regionu weneckiego Luca Zaia oraz burmistrz Werony Federico Sboarina, a także Roberto Fiore z neofaszystowskiej Nowej Siły. Jak napisał dziennik „La Repubblica” – strategami werońskiej imprezy byli Brian Brown, przewodniczący Światowej Organizacji Rodzin, bliski skrajnie prawicowemu ideologowi amerykańskiemu Steve’owi Bannonowi, byłemu doradcy prezydenta Donalda Trumpa, oraz Aleksiej Komow – przewodniczący organizacji FamilyPolicy.ru, grupy lobbującej na rzecz konserwatywnej polityki prorodzinnej w Rosji. Według włoskiego dziennika wydarzenia te, organizowane od 1997 r., przyjęły ostatnio formułę coroczną, którą umożliwiły prywatne dotacje amerykańskich lobbystów i rosyjskich oligarchów, takich jak miliarder Konstantin Małofiejew.
czytaj także
Na Kongresie nie zabrakło komponentu religijnego – otwierał go biskup Giuseppe Zenti, obecni byli przedstawiciele Kościoła prawosławnego, protestantów, ewangelików i mormonów. Watykan nie miał jednak z wydarzeniem nic wspólnego – jak podkreślił sekretarz stanu, kardynał Pietro Parolin – Kościół katolicki i papież Franciszek, zgadzając się co do pewnych pozytywnych przesłanek merytorycznych, nie pochwalają retoryki i podejścia uczestników Kongresu, gdyż tak ważne kwestie nie mogą być rozwiązywane w atmosferze zaostrzonej konfrontacji.
Werona! Nie przez przypadek została wybrana na XIII Światowy Kongres Rodzin. Miasto Romea i Julii, miasto miłości, wbrew pozorom od zawsze było ultrakonserwatywne, prawicowe, tradycjonalistyczne i podatne na ekstremizm.
Werona była pierwszym i jedynym miastem we Włoszech, które opowiedziało się przeciwko prawom dla osób LGBTQ w 1995 r. W październiku ubiegłego roku prawicowe władze ogłosiły ją „Miastem życia”, zezwalając na dofinansowanie publiczne stowarzyszeń pro-life. Światowy Kongres Rodzin odbył się w prestiżowym pałacu Gran Guardia, w centrum miasta, oddanym bezpłatnie na jego potrzeby.
Średniowieczne idee
Weroński kongres podzielił Włochów. Sprzeciw Ruchu Pięciu Gwiazd, rządzącego z Ligą Północną w jednej koalicji, wywołał przede wszystkim fakt, że początkowo Światowy Kongres Rodzin miał być objęty patronatem rady ministrów. Kiedy zaś patronat odwołano, rozgorzała ostra dyskusja pomiędzy dwoma wiceministrami: Di Maio i Salvinim. Lider Ruchu Pięciu Gwiazd nazwał Kongres „zjazdem nieszczęsnej prawicy reprezentującej średniowieczne idee”, a włoski minister sprawiedliwości Alfonso Bonafede stwierdził, że w Weronie czas cofnął się o kilka wieków.
Również włoskie media zaatakowały wydarzenie w sposób bezwzględny, przedstawiając je jako zlot zwolenników kary śmierci dla gejów oraz tych, którzy chcą zamknąć kobiety w domu, zagonić je do garów i zmusić do rodzenia dzieci. Matteo Salviniemu i Giorgii Meloni zarzucano jednak przede wszystkim to, że stają się obrońcami katolickiej, tradycjonalistycznej rodziny, a sami są po rozwodzie lub żyją na kocią łapę, mając dzieci.
czytaj także
„Tradycjonaliści zebrani na Kongresie w Weronie są bardzo niebezpieczni. Nie chcą się zastanowić nad prawdziwymi przyczynami kryzysu współczesnej rodziny i znaleźć pozytywnego rozwiązania. Chcą cofnąć całe społeczeństwo. To jest bardzo ryzykowne, bo gdy bojąc się przyszłości, szukasz ratunku w zacofaniu, rezultaty są zawsze tragiczne” – komentował włoski filozof Massimo Cacciari.
czytaj także
Na Kongresie Massimo Gandolfini z „Bronimy naszych dzieci”, stwierdził, że ustawa 194 (wprowadzająca legalną aborcję) zabiła we Włoszech od 1978 r. 6 mln nienarodzonych dzieci, i przekonywał, że życie poczętego dziecka jest ważniejsze od wolnego wyboru kobiety. Tłumaczył dziennikarzom, że jego stowarzyszenie nie chce zniesienia ustawy 194, lecz wyeliminowania wszystkich tych punktów, które pozwalają kobiecie na aborcję z powodów ekonomicznych. Na sali pojawił się gadżet – miniaturowy gumowy embrion z napisem: „Aborcja zatrzymuje serce, które bije”. Po komentarzach medialnych, które uznały to za niesmaczne, organizatorzy tłumaczyli się, że to pozostałość z poprzednich kongresów.
czytaj także
Według tygodnika „Internazionale”, który poświęcił wydarzeniu duży, podsumowujący artykuł, najbardziej bojowe wystąpienie wygłosił Filippo Savarese z CitizenGo. Mówił, że wrogowie rodziny są wszędzie, w instytucjach, w strukturach władzy, że kontrolują prasę, partie lewicowe, ale także partie prawicowe, zarządzają wieloma organizacjami międzynarodowymi, takimi jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, Rada Europy, Unia Europejska, oraz że zastąpili „walkę klasową walką o płeć”. Także Allan Carlson – historyczny założyciel Światowego Kongresu Rodzin – zachęcał do „wojny” przeciwko „wrogom naturalnej rodziny” i mówił, iż „prolajferzy” są „moralnymi żołnierzami” powołanymi do walki z tymi, którzy „błędnie zinterpretowali ludzką naturę”.
Wicepremier Matteo Salvini, który był najwyższym rangą przedstawicielem państwowym na Kongresie, zapewnił, że rząd nie ma zamiaru zmieniać istniejących ustaw, i zadeklarował, że postawi w centrum rodzinę naturalną, złożoną z ojca i matki, oraz będzie walczył ze spadkiem narodzin, który jest jednym z głównych problemów Włoch. Pod adresem feministek protestujących przeciwko Kongresowi powiedział, że powinny bardziej się martwić zagrożeniem islamizacją niż tym, co dzieje się w Weronie.
czytaj także
Pomimo, że Ruch Pięciu Gwiazd oznajmił, iż nikt z ich partii nie wybiera się do Werony, jedna z senatorek, Tiziana Drago, wzięła udział w Kongresie we własnym imieniu.
Nie tylko feministki protestowały
XIII Światowy Kongres Rodzin wywołał po raz pierwszy w swojej historii masowy protest. Ruch feministyczny NonUnaDiMeno zwołał na 30 marca wielką manifestację „Verona Transfeminista” – do miasta zjechało kilkadziesiąt tysięcy osób z całego kraju. Choć feministki zapowiadały, że będzie ich 100 tys., według szacunków policji kontrmanifestacja liczyła blisko 40 tys. osób. Oprócz aktywistek ruchów kobiecych, ośrodków walki z przemocą, ośrodków poradnictwa oraz przedstawicieli ruchów LGBTQ wzięły w niej udział związki zawodowe, z obecnym sekretarzem CGIL Maurizio Landinim oraz byłą sekretarz Susanną Camusso, była też Ivana Veronese z UIL, a także przedstawiciele PD, a wśród nich Livia Turco, Laura Boldrini i Monica Cirinnà. Nie obeszło się bez mocnych haseł przeciwko włoskim ministrom, prowokacyjnych okrzyków i drobnych przepychanek.
Uniwersytet w Weronie odmówił przyznania miejsca na dodatkowe działania Kongresu i wydał publiczny apel podpisany przez rektora oraz ponad 500 profesorów i naukowców, w którym podkreślano „głęboko reakcyjny charakter” wydarzenia i brak naukowej ważności tez promowanych przez wielu zapowiadanych gości. W wyniku skargi pracowników Włoskiego Instytutu Statystycznego jego prezydent Giancarlo Blangiardo zrezygnował z udziału w Kongresie, gdyż jego obecność na nim podważałaby bezstronną rolę instytutu badawczego.
„Dojechaliśmy do Werony. W ten weekend jak nigdy Werona jest miastem miłości. Pamiętajcie, że rodzina jest tam, gdzie jest miłość” – rozbawił całe Włochy kierownik pociągu, który na znak protestu przeciwko „prolajferom” przemówił przez głośniki do podróżnych na stacji docelowej. Ikea wypuściła spot przeciwko Kongresowi w Weronie: „Rodzina jest tam, gdzie dzieli się nawet szczoteczkę do zębów”, a w Lukce pojawił się mural z wiceministrem Salvinim i ministrem ds. rodziny przedstawionymi jako gejowska tęczowa rodzina z dzieckiem.
czytaj także
W dniu zakończenia XIII Światowego Kongresu Rodzin w Weronie dwie lesbijki z włoskiej marynarki wojennej zawarły związek małżeński w La Spezia. Rosa Maria Mogavero i Lorella Cipro ukoronowały swoją miłość w pełnym umundurowaniu, otrzymując życzenia ślubne od minister obrony narodowej – Elisabetty Trenty z Ruchu Pięciu Gwiazd.
czytaj także
Premier Giuseppe Conte nie był w Weronie, gdyż stwierdził, że nikt go tam nie zaprosił – oznajmił jednak, że rząd jest bardzo czuły na prawa rodziny i rodziców naturalnych i że nie należy obawiać się nowych idei.
Owocem trzydniowego Kongresu był dokument wzywający do międzynarodowego zakazu praktyk „wynajmowania macic”, a także wsparcia nieletnich, którym należy zagwarantować prawo do posiadania matki i ojca oraz do niepodważania ich biologicznej tożsamości seksualnej i nieskłaniania ich do wczesnej seksualizacji. Konkretną zdobyczą Kongresu było przywrócenie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych sygnatury na włoskich dokumentach dla nieletnich: „ojciec” i „matka” w miejsce „rodzic 1” i „rodzic 2”, wprowadzonych przez rząd Matteo Renziego w 2015 r.
Skąd wzięły się ruchy pro-life
Jak podkreślały włoskie media, które, oskarżone o szkalowanie szczytnych idei, stały się głównym wrogiem Światowego Kongresu Rodzin – w ostatnich latach ruchy pro-life porzuciły agresywną retorykę przeciwko aborcji i związkom homoseksualnym, skupiając się na pozytywnych marketingowych przekazach związanych z rodziną, upadkiem demograficznym i pomocą dla wielodzietnych kobiet.
Kristina Stöckl, badaczka i wykładowczyni na Wydziale Socjologii Uniwersytetu w Innsbrucku, która w ramach projektu finansowanego przez Radę Europejską przeanalizowała ponadnarodowe sieci i powiązania ugrupowań pro-life, wskazała na fakt, że nie narodziły się one w łonie Kościoła, lecz są organizacjami laickimi finansowanymi z funduszy prywatnych. Idea Światowego Kongresu Rodzin zrodziła się w połowie lat 90. ze spotkania Amerykanina Allana Carlsona – historyka, byłego urzędnika administracji Reagana, a następnie prezesa Centrum Rodziny, Religii i Społeczeństwa, konserwatywnej organizacji przeciwnej aborcji, rozwodom i homoseksualizmowi – z rosyjskim socjologiem i demografem Anatolijem Antonowem. Antonow w 1995 r. zaprosił Carlsona do Moskwy i wspólnie wpadli na pomysł założenia organizacji pozarządowej promującej „naturalną rodzinę”. Wykorzystując strach przed załamaniem demograficznym cywilizacji zachodniej, Carlson i Antonow obwinili o to ruchy feministyczne, teorię gender i wyzwolenie seksualne. Dopiero później powstał projekt polityczny, do którego zaczęły się włączać partie, Kościoły, a nawet niektóre rządy, skupiając przeciwników aborcji, praw kobiet, praw LGBTQ, małżeństw i adopcji homoseksualnych, rozwodów, związków partnerskich, antykoncepcji i imigracji, przedstawiający ich wszystkich jako „wrogów tradycyjnej rodziny”.
czytaj także
Po 2012 r., kiedy w Europie zaczęła odradzać się skrajna prawica oraz ruchy populistyczne, dodano nowe elementy: obrona chrześcijańskiej Europy przed islamem, ochrona narodowej suwerenności legislacyjnej przeciwko powszechnym prawom człowieka dotyczącym niedyskryminacji i ochrony mniejszości – wskazując na konieczność opozycji wobec Unii Europejskiej i ONZ oraz polityki lewicowej i liberalnej.