Niektórzy weganie wręcz uznają za nieetyczne, by brać pod uwagę położenie innych, i chcą nadawać swój przekaz w formie czystej i nierozcieńczonej. To przekonanie, że inni ludzie powinni pochodzić w naszych butach, czy im pasują czy nie, czy im się to podoba czy nie, a to dlatego, że innej słusznej pary butów nie ma – fragment książki Tobiasa Leenaerta „Jak stworzyć wegański świat”, która właśnie ukazuje się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Weganie (słusznie) uważają, że mają do przekazania coś ważnego, czego ludzie powinni posłuchać. Z moich obserwacji wynika, że skuteczniej do nich dotrzemy, jeśli nie umieścimy siebie i naszego przekazu w centrum uwagi. Powinniśmy natomiast skoncentrować się na słuchaczach. Jeśli się z tym nie zgodzimy, mówiąc: „Nie, przecież chodzi o zwierzęta, a nie o nich!”, to już wpadamy w pułapkę zainteresowania tylko tym, czego my chcemy – nawet jeśli w istocie chodzi o zwierzęta.
Nie chodzi o ciebie, tylko o nich
Są ludzie dobrze wyszkoleni w skupianiu się na innych. Terapeutka koncentruje się na klientce i znika w tle rozmowy. Słucha uważnie, a kiedy mówi, to głównie zadaje pytania. Jako aktywiści często zachowujemy się dokładnie przeciwnie. Uważamy, że już mamy gotową terapię, która rozwiąże problemy wszystkich ludzi i całego świata, a oni muszą tylko nas posłuchać i zastosować złote rady.
Do najlepszych książek dotyczących tego, jak mówić do ludzi, wpływać na innych i prowadzić wartościowe rozmowy, należy ponadczasowy klasyk Dale’a Carnegiego Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi. Pomimo tytułu bestseller Carnegiego nie opowiada o manipulowaniu ludźmi, ale o szczerym zainteresowaniu innymi. Carnegie tak pisze o potrzebie koncentrowania się na słuchaczach: „Oczywiście, że interesuje cię to, czego chcesz. (…) Ale innych nie interesuje to zupełnie! Niczym się od ciebie nie różnimy: interesuje nas to, czego chcemy my!”[1]D. Carnegie, Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi, przeł. P. Cichawa, Studio Emka, Warszawa 1995, s. 59..
Pomyśl, z kim spośród swoich przyjaciół i rodziny prowadzisz najbardziej wartościowe rozmowy. Tę osobę możesz cenić jako rozmówcę z różnych powodów. Może opowiada ciekawe historie. Może jest przezabawna i wprowadza dobrą atmosferę. Jednak z dużym prawdopodobieństwem jej towarzystwo ci się podoba, bo czynnie się tobą interesuje. Szczerze pyta, jak się masz – nie z kurtuazji, tylko z prawdziwej chęci uzyskania odpowiedzi. Chce wiedzieć, co leży ci na sercu, i pyta, jak może ci pomóc. To ktoś, kto pozwala ci opowiedzieć twoją własną historię.
Musimy być kimś takim, jeśli chcemy, by inni otworzyli się na to, co mówimy. Oczywiście można postawić na manipulację. Jednak równie możliwe jest szczere zainteresowanie ludźmi, ponieważ nas obchodzą – tak samo, jak obchodzą nas zwierzęta.
NMS: Nie Mówisz do Siebie
Koncentracja na słuchaczu wiąże się ze zrozumieniem, że niekoniecznie my i nasi słuchacze jesteśmy takimi samymi ludźmi. „Nie Mówisz do Siebie” (NMS) oznacza, że to, co dotyczy ciebie, niekoniecznie dotyczy twojej publiczności. Fakt, że obejrzenie filmu Mieszkańcy Ziemi skłoniło cię do przejścia na weganizm, nie oznacza, że tak będzie czy powinno być z każdym. W psychologii pomysł, że każdy jest jak ty i myśli jak ty o pewnych tematach, nazywa się efektem fałszywego konsensusu.
czytaj także
Ludzie różnią się od siebie w wielu obszarach, zwłaszcza w kwestii tego, co wpływa na ich myślenie i zachowanie. Różnimy się wiekiem i wykształceniem, co może determinować naszą otwartość na nowe idee i obyczaje. Różnimy się elastycznością mentalną i emocjonalną, szybkością podłapywania nowych pomysłów i zdolnością uczenia się. Niektórzy gotują lepiej, inni gorzej. Niektórzy mają alergie czy przewlekłe choroby utrudniające przejście na pewną dietę. Niektórzy kochają próbować nowych potraw, inni są wobec nich ostrożni. Mieliśmy różne dzieciństwo. Co najważniejsze, interesują nas i ekscytują różne rzeczy. Ktoś troszczy się o środowisko, ktoś inny o zdrowie, a ktoś jeszcze inny o zawartość portfela. Niektórych, zdaje się, nic nie obchodzi.
Na różnicę pomiędzy nami a resztą społeczeństwa można spojrzeć, korzystając ze słynnego modelu dyfuzji innowacji (patrz rys. 1), który stara się wyjaśnić i przewidzieć tempo, z jakim nowe idee i wynalazki rozchodzą się w populacji[2]E. M. Rogers, Diffusion of Innovations, wyd. 4, Free Press, New York 2003..
Za przykład weźmy smartfony. Spójrz na krzywą innowacji na rysunku 1 i spróbuj obstawić, w którym jej miejscu się znajdujesz. Jeśli żyjesz w kraju technicznie rozwiniętym i kupiłaś sobie smartfon w roku 2005, należałaś do grupy innowatorów albo wczesnych naśladowców. Jeśli jednak swój pierwszy smartfon kupiłeś bardzo niedawno (na przykład w roku 2017), mieścisz się w kategorii późnej większości. Jesteś ostrożny i wolisz poczekać, aż będziesz mieć do czegoś przekonanie. Chociaż możemy sobie wyobrażać, że wszyscy kochają innowacje (a w tym schemacie weganie należą do innowatorów), diagram pokazuje, że ludzie mają różnorodne pobudki i obawy, zanim postanowią przyjąć coś, co uważają za nowe. Błędem byłoby zmuszanie późnej większości do natychmiastowego dołączenia przy zastosowaniu tych samych argumentów, które przekonały innowatorów czy wczesnych naśladowców.
Przypomnij sobie eksperyment Solomona Ascha dotyczący konformizmu. Wynikało z niego, że wielu ludzi odczuwa silną potrzebę podporządkowania się większości. Konformiści nie chcą być postrzegani jako odstający od normy również w kwestii wyborów żywieniowych. Niektórzy poczekają, aż wybór innej diety bądź nowego produktu będzie „bezpieczny”. Słynny specjalista od marketingu Seth Godin komentuje: „Częstym błędem popełnianym przez sprzedawców idei jest przynoszenie nowatorskich pomysłów ludziom, którzy nie lubią nowatorskich pomysłów, zamiast poświęcenia czasu na przejście wszystkich etapów rozwoju”[3]S. Godin, How Idea Adoption Works: The Idea Progression, strona internetowa Godina, wrzesień 2015, http://sethgodin.typepad.com/seths_blog/2015/09/how-idea-adoption-works-the-idea-progression.html, dostęp: 10.04.2019.. Godin proponuje zmianę słownika w zależności od słuchaczy: używanie słów takich jak „nowy”, „przełomowy”, „pionierski” w obecności innowatorów, a „sprawdzony”, „uznany”, „każdy” przy reszcie słuchaczy[4]S. Godin, The Two Vocabularies (Because There Are Two Audiences), strona internetowa Godina, luty 2017, http://sethgodin.typepad.com/seths_blog/2017/02/the-two-vocabularies-because-there-are-two-audiences.html, dostęp: 10.04.2019..
Godin i inni mówią więc, że powinniśmy wyjść ludziom naprzeciw – spotkać się z nimi tam, gdzie są – i odwoływać się do wartości, które już wyznają, a nie mówić im, jakie powinni cenić. Często mamy skłonność do myślenia, że wpłyniemy na ludzi argumentami, które przemówiły do nas. Sądzimy, że dany argument ma tyle sensu, że trzeba być szalonym, żeby się z nim nie zgodzić. Innych jednak mogą nie interesować nasze argumenty bądź racjonalna argumentacja w ogóle. Zwłaszcza kiedy w grę wchodzi jedzenie (a tym bardziej mięso), ludzie zachowują się wysoce irracjonalnie. Możemy zlekceważyć wszelkie przestrogi, niezależnie od ceny tego, tylko po to, by wciąż jeść to, co lubimy od dzieciństwa i z czym mamy piękne rodzinne wspomnienia.
czytaj także
Oczywiście rzecznicy weganizmu miewają punkty wspólne ze swoją upragnioną publicznością. Większość ludzi w jakimś stopniu obchodzą zwierzęta. Jednak taka skłonność najczęściej nie wystarczy jako motywacja do zmiany, więc nie powinna nas zbyt szybko poprowadzić do następnego kroku, czyli do stwierdzenia: „Troszczysz się o zwierzęta, więc nie powinnaś jeść mięsa”. Pochopny wniosek często prowadzi nas o jeden most albo zbyt szybki krok za daleko. Ci sami ludzie, którzy mówią, że kochają zwierzęta, wyznają też inne wartości – mogą mieć inne troski, problemy i obawy, których ignorowanie byłoby z naszej strony niemądre.
Możemy próbować używać tych argumentów, które nam wydały się przekonujące, w rozmowie z każdym i winić ich za brak zmian. Często jednak będziemy się sami w ten sposób oszukiwać. Lepiej byłoby zawsze pamiętać, że nie mówimy sami do siebie, i zacząć ćwiczyć umiejętność być może najważniejszą dla każdego aktywisty: stawianie się na miejscu drugiego człowieka.
Postawić się w czyjejś sytuacji to znaczy spróbować wyobrazić sobie, jak to jest nim być. Kim jest ta osoba i z jakimi problemami się mierzy? Jak widzi naszą sprawę i słyszy nasz przekaz? Na czym się skupia? Co ignoruje? Co brzmi dla niej niewiarygodnie, głupio, nie do zrobienia? I, co nie mniej istotnie, jak postrzega nas jako posłańca? Jak wiarygodni jesteśmy dla niej? Jak życzliwi, a jak denerwujący?
Jak się organizować na tonącym statku. O przyszłości ruchu klimatycznego
czytaj także
Stawianie się na cudzym miejscu to umiejętność nabyta. Chociaż jesteśmy dumni ze swojej empatii wobec istot żywych, wielu z nas z trudnością rozumie cudzą sytuację. Nawet jeśli sądzimy, że już to się udaje, zawsze możemy robić to lepiej. Niektóre czynniki mogą zakłócać nasze rozumienie tego, jak to jest być kimś innym. Może mamy klasowe, genderowe, rasowe lub inne uprzedzenia (i przywileje). Może tak długo żyjemy w swojej wegańskiej bańce, że zapomnieliśmy, jak to jest być wszystkożercą.
W dyskusjach internetowych możemy napotkać trudności w zrozumieniu niewegan ze względu na ograniczenia medium – czy chodzi o sto czterdzieści znaków, wiele jednocześnie prowadzonych rozmów czy inwazję trolli na polubione profile. Możemy tak zostać wyprowadzeni z równowagi, że już nawet nie chcemy zrozumieć stanowiska drugiej osoby. Nie obchodzi nas, jak widzą, słyszą i odbierają nas inni. Internet to świetne miejsce, by wyładować frustracje, a taka postawa jest odpowiednia, o ile nie mamy niczego do „sprzedania”. Tylko że oczywiście mamy, i to dużo!
Niektórzy sądzą, że możemy zwracać się do innych jedynie przy użyciu pewnych dobrze określonych technik, zgodnie z pewną ideologią czy filozofią jasno definiującą, co jest dozwolone i niedozwolone w komunikacji. Niektórzy weganie wręcz uznają za nieetyczne, by brać pod uwagę położenie innych, i chcą nadawać swój przekaz w formie czystej i nierozcieńczonej. To właściwie przeciwieństwo stawiania się na cudzym miejscu. To przekonanie, że inni ludzie powinni pochodzić w naszych butach, czy im pasują czy nie, czy im się to podoba czy nie, a to dlatego, że innej słusznej pary butów nie ma.
Sprzedawcy samochodów często próbują wyczuć, co jest ważne dla potencjalnych nabywców. O bezpieczeństwie rozmawiają z młodymi rodzicami, a o szybkiej jeździe z kawalerami (proszę, wybaczcie stereotyp). Sprzedawcy wiedzą, że nie istnieje jedynie słuszny argument, który sprzeda samochód, i nie troszczą się o to, by przestrzegać zasad i wytycznych z podręcznika do marketingu obowiązującego na studiach. Wiedzą, że najlepsze wyniki osiągną, jeśli melodię swojej katarynki dostroją do odbiorcy. Myślenie o słuchaczu oznacza, że jedna prawidłowa strategia nie istnieje, ale powinniśmy zawsze się dostosowywać, by zobaczyć, co działa najlepiej.
Rozmowa z myśliwym
Doskonały przykład komunikacji zorientowanej na słuchacza podali Matt i Phil Lettenowie, duet znany jako Vegan Bros. Proponują, że kiedy ktoś mówi nam, orędownikom na rzecz praw zwierząt, że lubi polować, i pyta o zdanie na ten temat, nie powinniśmy odpowiadać tak, by postawić myśliwego w sytuacji polemicznej, ani pozwolić mu zakładać, że go nienawidzimy. Zamiast tego warto odpowiedzieć: „Nie powiem, żeby polowanie było rzeczą dobrą. Ale nie jest nawet w połowie tak złe, jak masowa hodowla zwierząt”. Wielu obrońców zwierząt podobną wypowiedź uznałoby za błąd, gdyż zdaje się ona pochwalać myślistwo. Tym niemniej zawiera stwierdzenie prawdziwe: polowanie na zwierzęta to zło mniejsze niż masowa hodowla. Kierując rozmową w ten sposób, zwracasz uwagę na przemysłowy chów zwierząt. Kiedy obydwie strony zgodzą się na podjęcie tematu, znajdujecie punkt wyjścia do rozmowy. Co więcej, myśliwy może uznać nas za otwartych na dyskusję – za kogoś, z kim mogą (przynajmniej w tej sprawie) się porozumieć.
**
Tobias Leenaert prowadzi wykłady i szkolenia dla aktywistów, m.in. w ramach Center for Effective Vegan Advocacy (CEVA). Jest współzałożycielem ProVeg International, organizacji, która stawia sobie za cel zredukowanie spożycia mięsa i produktów odzwierzęcych o 50% do 2040, oraz autorem popularnego bloga The Vegan Strategist.
***
Premiera książki Tobiasa Leenaerta Jak stworzyć wegański świat? i spotkanie z autorem odbędzie się w wegańskiej restauracji Leonardo Verde, Warszawa, ul. Poznańska 13, 19 sierpnia o godz. 19.00.
Spotkać autora i kupić książkę będzie można też 16 sierpnia w czasie konferencji CARE organizowanej przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki.