Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Od Bilala Ghanana do ciał z Khan Younis. Izrael i zarzuty o kradzież organów

Międzynarodowe raporty i zeznania lekarzy wskazują na trwający od lat problem etyczny związany z traktowaniem ciał Palestyńczyków w izraelskich instytucjach medycznych.

Kontekst

📰 Donald Boström w 2009 roku opisał przypadki zwracanych przez Izrael ciał Palestyńczyków, które miały ślady po pobraniu organów, co wywołało międzynarodowy skandal i oskarżenia o antysemityzm.

🔪 Zeznania doktora Yehudy Hissa i antropolożki Nancy Scheper-Hughes potwierdziły istnienie nielegalnych praktyk pobierania organów w izraelskich instytucjach medycznych w latach 90.

🫀 W ostatnich latach ponownie pojawiły się zarzuty o wydawanie ciał Palestyńczyków pozbawionych organów; mimo apeli organizacji praw człowieka Izrael nie odniósł się do tych oskarżeń.

„Nie jestem antysemitą. To jest właśnie to, co smuci mnie w tym wszystkim najbardziej. Jestem dziennikarzem od dwudziestu pięciu lat, a w swoich tekstach zawsze sprzeciwiałem się rasizmowi i segregacji” – tłumaczył Donald Boström, odpowiadając na falę oskarżeń towarzyszących jego publikacji w szwedzkim dzienniku „Aftonbladet”. W 2009 roku ukazał się tam tekst z podróży Boströma do Palestyny. Już na miejscu został zaczepiony przez pracowników organizacji humanitarnych, którzy zwrócili mu uwagę na powtarzającą się sytuację – w wydawanych przez siły izraelskie ciałach zabitych Palestyńczyków brakowało niektórych organów. Samym pracownikom trzeciego sektora polecono bliżej się temu nie przyglądać.

Boström zrobił inaczej. W swoim reportażu opisał zasłyszaną historię Bilala Ghanana, dziewiętnastoletniego chłopaka z Zachodniego Brzegu, który przez lata skutecznie ukrywał się przed wyrokiem za aktywny udział w pierwszej intifadzie. W końcu poczuł się zbyt pewnie i wrócił do rodzinnej wioski. Izraelskie siły okupacyjne namierzyły i postrzeliły go niemal natychmiast, zabierając ciężko rannego chłopaka helikopterem w nieznane miejsce.

Czytaj także „Tylko ty możesz ocalić państwo żydowskie”. Jak Bibi dogadał się z Bennym Jagoda Grondecka

Muzułmański pochówek różni się od chrześcijańskiego. Ciało zmarłego najpierw uroczyście się obmywa, aby potem owinąć je w białe płótno i złożyć prosto w wykopanej w ziemi niszy. Tym razem tradycja została zaburzona. Koordynujący pogrzeb izraelscy wojskowi kazali mężczyznom z rodziny Bilala wyjść na czas pośmiertnej ablucji. Gdy składano szczątki do grobu, cienki materiał miał rozejść się na wysokości klatki piersiowej i obnażyć długie cięcie.

Artykuł Boströma krytykowali w Izraelu wszyscy, domagając się od szwedzkiego rządu potępienia redakcji „Aftonbladet”. Prawica zarzucała dziennikarzowi kłamstwa i antysemityzm, lewica – złe dziennikarstwo, które z pojedynczej historii zrobiło opowieść o handlującej organami mafijnej ośmiornicy z mackami sięgającymi amerykańskiego stanu New Jersey. Podobne oskarżenia łatwo uargumentować. Izraelscy komentatorzy podkreślali, że to kolejna iteracja starego, europejskiego antysemityzmu: kiedyś były to porwania dzieci na macę, dziś porywa się Palestyńczyków „na organy”. Boström bronił się zaś, że nie ma mowy o jednorazowym przypadku. Łącznie miał rozmawiać z dwudziestoma palestyńskimi rodzinami deklarującymi, że szczątki ich krewnych zostały zbezczeszczone i pozbawione wybranych organów. Dziennikarz wskazywał na manipulację strony izraelskiej: nikt nie twierdził, że Palestyńczyków zabijano w celu pobrania organów, ale że ciała zostały w takim stanie wydane.

Ujawnione zeznania doktora Yehudy Hissa, „fixerzy” i „matchmakerzy”,

W roku 2009 stało się jeszcze coś. Nancy Scheper-Hughes, antropolożka z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, zdecydowała się upublicznić zapis przeprowadzonej dziewięć lat wcześniej rozmowy z wieloletnim ordynatorem Instytutu Medycyny Sądowej Abu Kabir w Tel-Awiwie, doktorem Yehudą Hissem. Hiss, wówczas już zwolniony ze swojego stanowiska, opowiadał o trwającym przynajmniej dekadę procederze nielegalnego pobierania organów od zmarłych. Nie tylko od Palestyńczyków. Opracowana wówczas strategia bazowała na znajomości grupy społecznej, z której wywodził się zmarły: jej przekonaniach religijnych albo miejscu w systemie. Hiss mówił na przykład, że jeśli nie zachodziło ryzyko otwarcia zmarłemu oczu przez rodzinę, usuwano rogówki, a powieki sklejano. Lekarz podkreślił jednak, że procederu zaniechano wraz z początkiem nowego tysiąclecia.

Tekst Boströma dla „Aftonbladet” sprawił, że Scheper-Hughes nie wytrzymała. Mówiąc o swoich motywacjach do upublicznienia wywiadu, powołała się na pobieranie od zmarłych płatów skóry na rzecz leczenia poparzeń – nie tylko od Palestyńczyków, ale również od nich. „Zdarcie” skóry z przedstawiciela społeczności uznawanej za wrogą stanowiło dla niej akt o wyjątkowym ciężarze gatunkowym. Czuła, że świat powinien się o tym dowiedzieć.

Armia izraelska przyznała się do przeprowadzania owego procederu, zapewniając przy tym, że od lat nie ma to miejsca, a od tego czasu Izrael radykalnie zaostrzył prawodawstwo dotyczące procederu handlu organami. Wielu wskazuje jednak, że celem nie miało być faktyczne rozwiązanie problemu, a jedynie jego wyeksportowanie poza granice kraju. W przygotowanym przez Parlament Europejski raporcie z 2015 roku przeczytać możemy, że o ile jeszcze w XX wieku światową stolicą handlu organami były Indie, tak w XXI wieku kluczową rolę w globalnym obrocie organami pełnią izraelscy lekarze oraz „fixerzy” czy „matchmakerzy”, tacy jak choćby Levy Izhak Rosenbaum z artykułu Boströma. Zadaniem fixera organów jest połączenie dawcy z biorcą i organizacja transplantacji. Dla Rosenbauma zlecenia niemożliwe miały nie istnieć. Pozyskane nerki sprzedawał z zyskiem na poziomie 1500 proc.

Czytaj także Rozejm, ale nie pokój. Co jest nie tak z „zawieszeniem broni” w Gazie? Aleksander Kamkow

Początkowo kuszeni szybkim zarobkiem dawcy pochodzić mieli przede wszystkim z Europy Wschodniej i byłych republik radzieckich. W kolejnych latach pole działania rozszerzone zostało o państwa Ameryki Łacińskiej, jak Kolumbia, Ekwador czy Kostaryka. Dawców rekrutuje bieda, o czym nierzadko donoszą regionalne media, informując o kolejnych zatrzymaniach, jak choćby w 2024 roku w tureckiej Adanie, kiedy policja interweniowała, zanim swoje nerki sprzedało dwóch Syryjczyków.

Przez lata temat udziału Izraela w procederze globalnej siatki handlu organami nie wychodził poza raporty wybranych instytucji trzeciego sektora oraz kroniki kryminalne państw regionu, gdzie miało najczęściej dochodzić do nielegalnych transplantacji. Sprawa zyskała nowe oblicze wraz z postępem ludobójczych operacji w Gazie. Już w listopadzie 2023 roku, a więc miesiąc po rozpoczęciu działań, organizacja Euro-Med Human Rights Monitor po raz pierwszy wezwała do przeprowadzenia śledztwa. Z dwóch gazańskich szpitali zniknęły wówczas dziesiątki szczątków Palestyńczyków, które „skonfiskowała” izraelska armia. Ciała zwracane miały zaś nosić znamiona chirurgicznych interwencji wykonywanych post mortem; brakowało w nich serc, nerek, wątrób czy rogówek. Żadna z cenionych organizacji międzynarodowych nie podjęła wówczas rękawicy. Nie zmieniło się to do dziś.

Izrael kontra jego własna demografia

Przez kolejne miesiące problem pozostał niezaadresowany. Sama strona palestyńska nie porzuciła tematu, jednocześnie nie była jednak w stanie dostarczyć żadnych dowodów. Gazańscy lekarze zwracali uwagę, że nie są w stanie przeprowadzać sekcji zwłok ze względu na ciągłe ataki powietrzne i artyleryjskie. W sierpniu 2024 roku Izrael zwrócił kolejnych 89 ciał w kontenerze dostarczonym do Khan Younis, jednak były w stanie rozkładu uniemożliwiającego sekcję. Żyjący identyfikowali swoich bliskich po sprzączce od paska czy obrączce ślubnej.

Zawieszenie broni z października 2025 roku pozwoliło palestyńskim medykom skupić się na zwłokach. Zgodnie z relacjami lekarzy oraz informacjami zebranymi przez ministerstwo zdrowia w Gazie zwrócone ciała – często nagie lub w samej bieliźnie, poparzone, noszące ślady tortur takich jak ranienie czy wieszanie – wykazują braki kluczowych organów wewnętrznych, rogówek oraz ślimaków. Władze Gazy ponownie zaapelowały do ONZ i MKCK o utworzenie neutralnej międzynarodowej komisji do badania zwróconych szczątków. Izrael do tej pory nie odpowiedział na zarzuty.

Wśród wielu wymienianych wrogów Izraela zapomina się często o jednym – i to tym czającym się w samym środku. To jego własna demografia. Izrael jako państwo wysoko rozwinięte cierpi na wszystkie choroby z tym związane, w tym rosnący problem starzejącego się społeczeństwa. Na koniec 2020 roku niemal 13 proc. mieszkańców Izraela miało powyżej 65 lat, stanowiąc naturalnie grupę o największej potrzebie dostępu do chirurgii transplantacyjnej. Jednocześnie podaż organów, a więc osób, które samodzielnie rejestrują się jako potencjalni dawcy, a także rodzin wyrażających zgodę na pobranie organów od zmarłego, jest niska. Kluczowym czynnikiem jest ten religijny – wyrastający z obawy o zbezczeszczenie zwłok zmarłego. Politycy zdają sobie z tego sprawę, już od lat 90. prowadząc kolejne kampanie społecznościowe promujące dawstwo organów. Liczba chętnych rośnie, jednak zbyt wolno, aby zaspokoić potrzeby.

Czytaj także Były izraelski żołnierz walczy o wolną Palestynę. „Należałem do organizacji terrorystycznej” Paweł Jędral rozmawia z Yonatanem Shapirą

Kończąc swój sławny tekst z 2009 roku Donald Boström napisał, że „nadeszła pora, aby wreszcie wyjaśnić ten makabryczny proceder”. Szesnaście lat później wciąż stoimy przed tym samym wyzwaniem – a ciała zabitych Palestyńczyków milczą coraz głośniej.

**
Karolina Cieślik-Jakubiak
 – iranistka, orientalistka. O Bliskim Wschodzie pisała m.in. dla „Rzeczpospolitej”, „Więzi”, „Dwutygodnika”, „Magazynu Kontakt” i „Polityki”. Naukowo zainteresowana historią idei, ze szczególnym wskazaniem na irańskie warianty marksizmu oraz jego spotkania z islamem. Redaktorka prowadząca serii literatury bliskowschodniej „Rahla” w Wydawnictwie ArtRage.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie