Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Twoja Partia i twój cyrk – nadzieja brytyjskiej lewicy zawodzi już na starcie

Od nadziei brytyjskiej lewicy z setkami tysięcy sympatyków po pośmiewisko, w ramach którego każdy lider ciągnie w swoją stronę i sabotuje własne ugrupowanie. Your Party zaliczyła speedrun, jeśli chodzi o konflikty wewnętrzne – pytanie, czy czegokolwiek się z tego nauczyła i może jeszcze zaistnieć jako poważna siła polityczna.

ObserwujObserwujesz
Jeremy Corbyn i Zorah Sultana na tle cyrkowej areny, pomiędzy nimi pionowa przerywająca się lina
Kontekst

🗳️ Your Party rodzi się w chaosie. Nowe ugrupowanie stworzone przez Jeremy’ego Corbyna i Zarę Sultanę od początku zmaga się z wewnętrznymi sporami, rozbieżnymi wizjami działania i samowolą części współzałożycieli.

📉 Rywalizacja o przywództwo i kierunek ideowy doprowadziła do utraty zaufania między liderami oraz zniechęcenia członków, co przełożyło się na spadek sondażowego poparcia.

🌱 Kryzys Your Party otwiera przestrzeń dla Zielonych, którzy pod nowym kierownictwem zyskują poparcie, podczas gdy największą popularnością cieszy się skrajna prawica.

Spojrzenie na brytyjski krajobraz polityczny raczej nie napełni optymizmem zwolenników lewicy. Niby rządzi Partia Pracy, ale w sposób tak zachowawczy i mało satysfakcjonujący dla osób oczekujących zerwania z wcześniejszą polityką torysów, że w dwa lata jej poparcie zmalało o połowę lub nawet dwie trzecie, a gdyby wybory miały odbyć się dzisiaj, samodzielną większość w parlamencie zdobyłaby skrajna prawica. Obrazu nędzy i rozpaczy dopełnia farsa, jaką był proces tworzenia lewicowej alternatywy dla raczej centrowych rządów Keira Starmera.

Wyboista droga na pierwszy kongres Twojej Partii

O możliwości założenia nowego ugrupowania przez Jeremy’ego Corbyna mówiono już od dawna. Niegdysiejszy lider laburzystów został wyrzucony z Partii Pracy przed wyborami parlamentarnymi w 2024 roku, lecz mandat bez większych trudności utrzymał. Oprócz niego w Izbie Gmin znalazło się jeszcze kilku polityków lewicowych, którzy odcięli się od laburzystów pod wodzą Starmera. Gdy poparcie rządu zaczęło lecieć na łeb i szyję, nasiliły się plotki o bliskich narodzinach nowej lewicowej partii z ich udziałem. W sondażach kilkanaście procent wyborców deklarowało chęć zagłosowania na takową, a drugie tyle tego nie wykluczało. Lepszego momentu na rzucenie wyzwania Partii Pracy nie można było sobie wyobrazić.

Czytaj także Nowa partia Corbyna to kłopot dla Starmera i szansa dla Farage’a Jakub Majmurek

Gdy w lipcu ogłoszono powstanie Your Party (Twoja/Wasza Partia), początki rzeczywiście  były obiecujące. Na listę mailingową nowego ugrupowania zapisało się do września aż 800 tysięcy osób, czyli ponad dwa razy więcej niż ma członków Partia Pracy. Jednak już na tym etapie wyszły napięcia wewnątrz grupy polityków odpowiadających za powołanie do życia Your Party – irytację swoich partnerów często wywoływała samowolnymi działaniami Zarah Sultana. Młoda polityczka, również z przeszłością w Partii Pracy, jednostronnie ogłosiła zarówno powstanie partii, jak i później nabór członków. O ile w pierwszym przypadku Corbyn i reszta współtwórców zaakceptowała pospieszność Sultany, o tyle zaproszenie sympatyków do zapisywania się do partii oraz wpłacania datków przez należącą do niej stronę doprowadziło do poważnego kryzysu. Zażegnano go, a proces rekrutacji członków uruchomiono od nowa, ale chaos w codziennym funkcjonowaniu stał się codziennością Twojej Partii.

Wśród założycieli jedni dążyli do stworzenia zunifikowanego organizmu politycznego, podczas gdy inni wyobrażali sobie Your Party jako konglomerat wielu różnych ruchów  oddolnych, z mocno zdecentralizowaną strukturą. Do tego nie było konsensusu w kwestii przywództwa – chociaż w mediach często mówiło się o „partii Corbyna”, to wielu lewicowych działaczy wierzyło, że zbliżający się do osiemdziesiątki weteran nie powinien być jedynym liderem. Przeciwwagę miała stanowić właśnie Sultana, reprezentująca głos wieloetnicznej młodej Brytanii, czyli głównego elektoratu lewicy. Na to nałożyły się spory ideowe, dotyczące zwłaszcza kwestii światopoglądowych.

Spośród sześciu parlamentarzystów zaangażowanych w projekt dwóch nie dotrwało do kongresu założycielskiego. Adnan Hussain zarzucił Your Party brak szacunku dla muzułmanów i zamknięcie się na lewicę socjalkonserwatywną, niekoniecznie popierającą np. prawa osób transpłciowych. Jeśli ktoś miał nadzieję, że na tym skończą się konflikty wewnętrzne, to kongres założycielski z końca listopada stanowił gorzkie rozczarowanie.

Kłótni wewnętrznych ciąg dalszy

Na samym początku kongresu burzę wywołała znowu Zarah Sultana, która ogłosiła przed kamerami bojkot pierwszego dnia obrad, protestując w ten sposób przeciwko wykluczeniu grupy delegatów powiązanych z trockistowską Socialist Workers’ Party. Skupione wokół Corbyna kierownictwo postanowiło surowo egzekwować zakaz jednoczesnej działalności w innej partii politycznej, co niektórzy krytykowali jako betonowanie Your Party i odtrącanie bardziej radykalnych socjalistów. Jedną z decyzji kongresu było zezwolenie na jednoczesne działanie w „sprzymierzonych” partiach, ale niesmak pozostał.

Zwolennicy Sultany zarzucali Corbynowi oraz jego otoczeniu, że chcą stworzyć Partię Pracy 2.0, a jeśli chodzi o pozbywanie się lewego skrzydła, to metodami nie różnią się od Starmera i jego popleczników. W reakcji na te oskarżenia odpowiadano zaczepnie, że chaosu dałoby się uniknąć, gdyby nie przedwczesny start ugrupowania oraz samowola części współzałożycieli, co z kolei stanowiło oczywisty przytyk do aktywności Sultany. Po tym wszystkim nie dziwią pojawiające się w mediach doniesienia o całkowitym braku zaufania między dwoma najpopularniejszymi politykami Your Party – Jeremy Corbyn i Zarah Sultana reprezentują różne pokolenia brytyjskiej lewicy i inaczej wyobrażają sobie funkcjonowanie swojego ugrupowania, ale najbardziej wydaje ich się dzielić kwestia przywództwa.

Czytaj także Królestwo nadchodzi: partia Farage’a chce deportować 600 tysięcy migrantów Jakub Majmurek

Być może to ciągłe kłótnie wokół tej kwestii sprawiły, że na kongresie założycielskim delegaci postanowili o oddaniu sterów partii w ręce kolektywnego kierownictwa – w głosowaniu ta opcja minimalnie wygrała nad jednoosobowym przywództwem, do tej pory tymczasowo dzierżonym przez Corbyna. Teraz tymczasowo będzie rządził komitet wykonawczy, aż do wyłonienia jego stałych członków. Znaleźli się w nim Corbyn i dwóch innych parlamentarzystów Your Party, ale nie Sultana – ta nazwała wcześniej swoich kolegów z Izby Gmin klubem nie dość, że męskim, to jeszcze seksistowskim. Teraz trwa też spór medialny o to, czy młodej polityczki do komitetu nie zaproszono, czy sama z takiej opcji zrezygnowała.

Już na samym początku istnienia nowego ugrupowania jest ono rozrywane przez konflikt wewnętrzny, z działaczami dzielącymi się z grubsza na sympatyków Sultany lub Corbyna. Wiele mówiący był w tym kontekście incydent z udziałem tego ostatniego, w czasie którego grupa młodych aktywistów zaczepiła byłego lidera laburzystów, agresywnie domagając się potępienia syjonizmu – a mowa przecież o polityku, który od dekad żarliwie popiera walkę Palestyńczyków i z tego powodu bywa oskarżany o antysemityzm. Pokazuje to, że w ogniu walk frakcyjnych nikt nie będzie wystarczająco „czysty” ideowo.

Gorzej już nie będzie?

Wielu Brytyjczyków miało nadzieję na powstanie progresywnej alternatywy wobec laburzystów, ale Corbyn i Sultana skompromitowali swój ruch tak naprawdę jeszcze przed jego uruchomieniem. Niezależnie od tego, komu przyznać rację, faktem pozostaje negatywny wpływ rywalizacji frakcji na entuzjazm szeregowych członków. Z kilkuset tysięcy osób potencjalnie zainteresowanych dołączeniem do Your Party, tylko 55 tysięcy zdecydowało się to zrobić przed listopadowym kongresem. Poparcie w sondażach spadło z kilkunastu do kilku procent. Dla sympatyków Your Party czy ogólnie brytyjskiej lewicy jest tylko jedno pocieszenie – trudno sobie wyobrazić, żeby sytuacja mogła być gorsza.

Mimo popełnienia wszystkich możliwych błędów podczas tworzenia partii, ta w końcu powstała, ma strukturę i wcale niemałe szeregi. Wspomniane 55 tysięcy to więcej niż liczą obecni w brytyjskiej polityce od zamierzchłych czasów Liberalni Demokraci. Jest więc z czego budować, tylko do tego konieczne byłoby zażegnanie konfliktów wewnętrznych. Jeśli Sultana i Corbyn dalej będą siłować się o władzę w partii, to daleko nie zajadą, zwłaszcza że istnieje alternatywa dla Your Party jako głównej lewicowej alternatywy dla Partii Pracy.

Warto bowiem odnotować poważny wzrost poparcia dla Zielonych – według sondaży mieliby oni aktualnie szansę na wyprzedzenie laburzystów, co w dużej mierze jest zasługą nowego kierownictwa. Stojący na czele partii od września tego roku Zack Polanski określa się jako ekopopulista i promuje wizję zielonej transformacji idącej w parze ze sprawiedliwością społeczną. Perspektywy Zielonych ogranicza wizerunek partii wielkomiejskiej i mało „ludowej”, ale Your Party i tak nie ma na ten moment szans na wykroczenie poza tradycyjne bastiony brytyjskiej lewicy.

Czytaj także Czy rząd Starmera zdąży wdrożyć swój plan, zanim straci władzę? Jakub Majmurek

Gdyby wybory parlamentarne w Zjednoczonym Królestwie odbyły się dziś, rezultatem byłoby prawdziwe trzęsienie ziemi: partia Farage’a zdobyłaby większość, laburzystom i torysom grozi degradacja do pozycji drugorzędnej. Pytanie, czy na ewentualnym upadku establishmentu skorzysta również lewica. Your Party póki co swoją szansę koncertowo zaprzepaszcza, ale przy aktualnej niestabilności brytyjskiej polityki nikogo nie można skreślać – nawet tych, którzy próbują się skreślić sami.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie