Świat

Amerykański technopatriotyzm: Dolina Krzemowa zmienia się w Dolinę Zbrojeń

Jeszcze dekadę temu Departament Obrony ze swoim skomplikowanym procesem akwizycji stanowił koszmar dla firm z sektora prywatnego. Trump i ludzie, którymi obsadził Pentagon i Narodową Agencję Bezpieczeństwa, przyspieszyli te procedury.

Dolina Krzemowa powstała dzięki zimnowojennym inwestycjom rządowym w badania na Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii. Internet i GPS są dziełem współpracy uniwersytetów i wojska, a firma Google została założona w 1998 roku dzięki funduszom pochodzącym z Defense Advanced Research Projects Agency (DARPA) przy amerykańskim Departamencie Obrony. Mimo to od lat dziewięćdziesiątych kalifornijskie zagłębie technologiczne było symbolem niezależności od sektora publicznego. Jego innowacje zostawiły rząd – w tym siły zbrojne – daleko w tyle, a jego pracownicy dumnie deklarowali się jako liberałowie.

Dziś jest zupełnie inaczej. Firmy i startupy rozwijające nowe technologie coraz gorliwiej współpracują z amerykańskim Departamentem Obrony – z błogosławieństwem prezydenta Trumpa, który przeznaczył aż bilion dolarów na modernizację sił zbrojnych w samym 2026 roku. Pod wpływem trumpizmu i wojen w Ukrainie i Gazie, Dolina Krzemowa i jej ludzie wydają się skręcać ideologicznie na prawo. Skrupuły wobec pracy dla wojska znikają; nie przeszkadza też to, że sektor obronny gwarantuje lukratywne kontrakty.

Bóg, rodzina, wolny rynek. Jak Trump wprowadza w życie Projekt 2025

Dolina Krzemowa: służyć czy zabijać? 

Już w 2015 roku Departament Obrony powołał do życia Defense Innovation Unit (DIU), oddział odpowiedzialny za wcielanie istniejących w sektorze prywatnym technologii w rozwiązywanie problemów operacyjnych w amerykańskich siłach zbrojnych – szybko i na dużą skalę. Na przykład podczas wojny w Iraku wspierający siły naziemne piloci F-16 krążyli nad iracko-irańską granicą, nigdy do końca nie wiedząc, gdzie dokładnie się znajdują. Zbytnie zapuszczenie się w głąb Iranu groziło eskalacją konfliktu, lecz piloci nie mieli na wyposażeniu wystarczająco dobrego systemu map, mimo że lepszy system był już obecny na rynku.

Autorem tej anegdoty jest były pilot i doradca Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA) Raj Shah, który pomógł DUI w stawianiu pierwszych kroków. Shah jest przykładem relatywnie nowej grupy ludzi, którzy obecnie zarabiają ogromne pieniądze, wykorzystując swoje doświadczenie w Pentagonie czy innych agencjach zajmujących się bezpieczeństwem narodowym w budowaniu fortun w Dolinie Krzemowej. Obecnie Shah kieruje firmą inwestycyjną Shield Capital, która skupia się na firmach i startupach pracujących dla wojska; Shah jest również związany z Funduszem Innowacyjnym przy NATO, w którym Polskę reprezentuje inwestor PFR Ventures, spółka z Grupy Polskiego Funduszu Rozwoju.

Gdy w 2015 DIU otworzył kwaterę główną w samym sercu Doliny Krzemowej, firmy technologiczne, takie jak Google czy Meta (wtedy jeszcze Facebook) nie chciały mieć z Departamentem Obrony nic wspólnego. Z dumą prezentowały swoje misje, w których podkreślały, że ich produkty mają służyć ludziom, a nie ich zabijać.

Wyjątkiem była SpaceX Elona Muska, która podpisała kontrakt z Siłami Powietrznymi już w 2012 roku oraz firma Palantir, która już w 2016 pozwała armię, żeby ta rozważyła ją jako kontraktora i faktycznie obecnie produkuje dla niej oprogramowanie i system analiz danych, oba napędzane sztuczną inteligencją. Lecz gdy w 2018 Google stworzył Project Maven (analiza danych przez AI) dla Pentagonu, wybuchły protesty wśród tysięcy podpisujących petycje pracowników i firma zrezygnowała z projektu.

IDEAS NCBR i sztuczna inteligencja: jak Polska może wyjść z technopolitycznej niedojrzałości?

Dziś firmy takie jak Google czy OpenAI porzucają na swoich stronach i w opisach swoich misji język kojarzony z amerykańskim liberalizmem. Już nie starają się przekonać swoich konsumentów, że pracują na rzecz zjednoczenia ludzi na całym świecie albo że ich technologie nie będą wykorzystane do celów militarnych. OpenAI, firma, która wypuściła Chat GPT, produkuje technologię do obrony przed dronami, a Meta projektuje wirtualne okulary dla żołnierzy, które służą im podczas treningu przygotowującego ich do walki na polu bitwy.

Wojsko bez starych iPhone’ów

Dziesięć lat po założeniu oddział DIU nie ma problemu ze znalezieniem firm i startupów technologicznych, które chcą pracować dla Departamentu Obrony. Na jego czele stoi Doug Beck, rezerwista marynarki i wieloletni bliski współpracownik Tima Cooka w Apple. Obrona stała się nagle przedmiotem zainteresowania rynku venture capital. Inwestycje typu venture (podwyższonego ryzyka) w firmy technologiczne związane z obronnością wzrosły w ubiegłym roku o 33 procent, osiągając 31 miliardów dolarów.

Na czele takich firm VC stoją byli pracownicy rządowi; już w 2023 reporterom New York Timesa udało się zidentyfikować przynajmniej 50 byłych pracowników Pentagonu i agencji narodowego bezpieczeństwa, którzy obecnie zarządzają takimi firmami, jak np. Mark Esper, były sekretarz obrony Trumpa, a obecnie szef firmy Red Cell, albo były sekretarz armii, Ryan McCarthy, obecnie partner w AE Industrial.

Jak pokazuje przykład firmy Palantir, jeszcze dekadę temu Departament Obrony ze swoim skomplikowanym procesem akwizycji stanowił koszmar dla firm z sektora prywatnego, które nie miały ani środków, ani czasu, żeby stanąć do konkurencji z firmami takimi jak Lockheed Martin czy Boeing. Budżety sił zbrojnych były rozpisane na wiele lat, a nowe pomysły i nowi kontraktorzy czekali latami, aż wojsko przetestuje ich produkt.

Na konferencji DIU w Podyplomowej Szkole Marynarki (Naval Postgraduate School) w Monterey w 2025 roku, Beck podał iPhone jako przykład – gdy wojsko byłoby gotowe na wdrożenie iPhone’a 13, na rynku byłby już model iPhone’a 19. Dzisiaj, powiedział Beck, siły zbrojne są w stanie wdrożyć nowy produkt w ciągu roku.

Faszyzm w USA nie jest „wirusem z zewnątrz”, a integralną częścią historii

Za przyspieszenie tych procedur odpowiedzialny jest Trump i ludzie, którymi obsadził Pentagon i Narodową Agencję Bezpieczeństwa. Biały Dom „jest zdeterminowany zreformować sposób, w jaki nabywamy technologię”, aby zmodernizować amerykańskie wojsko – powiedział były doradca Trumpa Michael Waltz dzień przed odejściem ze stanowiska doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego w maju 2025.

W czerwcu amerykańska armia otworzyła swój własny oddział do innowacji technologicznych, Detachment 201, mianując przedstawicieli firm Meta, OpenAI i Palantir porucznikami w rezerwie. Firma Anduril, która projektuje broń wspieraną przez sztuczną inteligencję, podpisała w marcu kontrakt o wartości 642 milionów dolarów z marines (Korpusem Piechoty Morskie) na dostarczenie technologii antydronowej, a w październiku kontrakt o wartości 250 milionów dolarów na rozwój technologii obrony powietrznej dla Departamentu Obrony.

Wyścig zbrojeń nie ogląda się na demokrację

Jedno jest pewne: wojna w Ukrainie zrobiła na Dolinie Krzemowej duże wrażenie, przypominając Amerykanom, że konflikt zbrojny nie jest abstrakcją. Zarówno w Ukrainie, jak i w Gazie drony oraz systemy wspierane przez AI odgrywają istotną rolę w wysiłku wojennym i pokazują nowe technologie w praktyce. Nic dziwnego, że na liście najszybciej rozwijających się startupów zbrojeniowych są te funkcjonujące na Ukrainie, jak np. Fire Point, która produkuje drony dalekiego zasięgu.

Rosja nagle okazuje się partnerem niełatwym do pokonania, a jednocześnie Chiny rozwijają się jako technologiczna potęga, pokazując, że czas Ameryki jako najważniejszego gracza na świecie dobiega końca. Chińska odpowiedź na ChatGPT, DeepSeek, znacznie tańsza i tak samo dobra, przeraziła Dolinę Krzemową, która zrozumiała, że Ameryka zaczyna tracić swój status jako prekursora technologicznych innowacji.

Pozostaje pytanie, do czego doprowadzi ten wyścig zbrojeniowy i technologiczny. Celem jest bezpieczeństwo Ameryki, lecz geopolityczna rywalizacja nie wróży nic dobrego globalnej stabilizacji i demokracji na świecie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij