Postanowiłem sprawdzić, czy uda mi się porównać zagrożenia związane z jeździectwem i zagrożenia związane z przyjmowaniem tabletek ecstasy – narkotyku cieszącego się dużą popularnością wśród bywalców klubów nocnych – pisze David Nutt w książce „Narkotyki bez paniki”.
Pracuję w dziedzinie nazywanej psychofarmakologią – specjalizuję się w używaniu środków psychoaktywnych do pomagania ludziom z problemami mózgowymi. Kilka lat temu zacząłem leczyć pewną kobietę w średnim wieku, która zgłosiła się do mnie z powodu uszkodzenia mózgu. Jej osobowość zmieniła się po urazie głowy, wskutek czego pacjentka stała się drażliwa i niespokojna. Od czasu do czasu zdarzało jej się przejawiać agresję, a jej impulsywne i trudne zachowania doprowadziły do tego, że jej dzieci umieszczono w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym i zakazano jej wchodzić do lokalnego pubu, ponieważ naprzykrzała się tamtejszym pracownikom i klientkom.
Zwolniła się z pracy i było mało prawdopodobne, że kiedykolwiek będzie w stanie do niej wrócić. Uszkodzenie mózgu miało nie tylko poważny i trwały wpływ na jej życie, ale również pociągnęło za sobą bardzo wysokie koszty społeczne.
Część mojej pracy klinicznej dotyczy ludzi zmagających się z różnymi nałogami, a historia tej kobiety przypominała historie wielu osób uzależnionych od narkotyków albo innych substancji, ale jej neurologiczne problemy zostały spowodowane przez coś zupełnie innego: przez niefortunny upadek z konia. Przepisałem pacjentce pewien lek na bazie amfetaminy, który pomógł jej złagodzić część symptomów, ale bardzo mnie zaintrygowało, że tak pozornie zdrowa czynność jak jazda konna może być tak niebezpieczna. Zacząłem więc przeglądać statystyki i byłem nimi zdumiony.
Każdego roku w Zjednoczonym Królestwie mniej więcej dziesięć osób ginie podczas jazdy konnej i dochodzi do ponad stu wypadków drogowych związanych z końmi (wiele z nich kończy się śmiercią). Upadek na kark albo plecy może doprowadzić do trwałych uszkodzeń kręgosłupa, a urazy głowy mogą skutkować nieodwracalnymi uszkodzeniami mózgu, których doświadczyła między innymi moja pacjentka.
W niektórych obszarach wiejskich, w których jazda konna jest bardzo popularnym sportem, uszkodzenia mózgu po upadku z konia są realnym czynnikiem zwiększającym ryzyko wystąpienia choroby Parkinsona. Naukowcy i naukowczynie ze Stanów Zjednoczonych obliczyli, że każdego roku dochodzi tam do ponad 11 000 przypadków urazowego uszkodzenia mózgu spowodowanego jazdą konną.
czytaj także
Badania przeprowadzone w National Spinal Injuries Centre [Krajowym Centrum Leczenia Urazów Kręgosłupa] w Stoke Mandeville Hospital pokazują, że jeździec w Zjednoczonym Królestwie może spodziewać się poważnego wypadku raz na 350 godzin jazdy konnej. Jeżeli założymy, że mieszkańcy tego kraju poświęcają na jazdę konną dwa miliony godzin roczniePrzyjmijmy, że w Zjednoczonym Królestwie jest 200 000 jeźdźców i jeźdźczyń, z których każde jeździ na koniu dziesięć razy w roku przez godzinę., daje nam to mniej więcej 5700 poważnych wypadków.
Choć bardziej doświadczeni jeźdźcy zapewne są bardziej świadomi potencjalnych zagrożeń, prawdopodobnie są również bardziej skłonni do podejmowania ryzyka i uczestniczenia w bardziej niebezpiecznych formach jazdy przełajowej, przez co częściej doznają urazów. Wszechstronny konkurs konia wierzchowego i konne polowania na lisy lub inne zwierzęta (np. jelenie) są znacznie bardziej ryzykowne niż inne rodzaje jeździectwa, ponieważ wiążą się ze skokami przez żywopłoty i inne przeszkody.
Dane ze Stanów Zjednoczonych sugerują, że każdego roku z powodu jazdy konnej mniej więcej 100 000 ludzi trafia na oddziały pomocy doraźnej, a około 100 osób traci życie. Nawet gra w polo jest niebezpieczna, a jeden z najlepszych zawodników w historii – Carlos Gracida, który uczył między innymi księcia Karola i księcia Harry’ego – zmarł wskutek upadku z konia podczas rozgrywki.
Porównanie jazdy konnej z przyjmowaniem tabletek ecstasy
Przytoczone powyżej liczby sugerują, że jazda konna może być znacznie bardziej szkodliwa niż zażywanie niektórych środków psychoaktywnych, które są obecnie nielegalne. Postanowiłem sprawdzić, czy uda mi się porównać zagrożenia związane z jeździectwem i zagrożenia związane z przyjmowaniem tabletek ecstasy – narkotyku cieszącego się dużą popularnością wśród bywalców klubów nocnych.
Prawdopodobieństwo niepożądanych zdarzeń w przypadku jazdy konnej wynosi 1 do 350. A jak wysokie jest ono w przypadku używania ecstasy? Aby się tego dowiedzieć, musiałem dotrzeć do informacji porównywalnych z danymi, które znalazłem na temat szkód wynikających z jazdy konnej: zgonów, urazów i wypadków samochodowych. Musiałem również wziąć pod uwagę czynniki swoiste dla określonych środków psychoaktywnych (takie jak ryzyko uzależnienia) i potencjalne problemy społeczne (takie jak agresywne zachowania).
Uznałem, że nawet jeśli nie uda mi się znaleźć dokładnych liczb, przynajmniej wyrobię sobie ogólne wyobrażenie o skali szkód wyrządzanych przez każdą z tych czynności i będę mógł ustalić, która z nich jest bardziej niebezpieczna.
Znamy wyniki największego europejskiego raportu o narkotykach
czytaj także
Zacząłem od oszacowania, ile osób rocznie ginie z powodu zażywania ecstasy. Liczby różnią się nieznacznie w zależności od źródła, ale w ówczesnych raportach koronerów ze Zjednoczonego Królestwa tabletki ecstasy wskazywano jako jedyną przyczynę śmierci 10–17 osób rocznie, a oprócz tego wspominano o nich w aktach zgonów 33–50 innych osób. Większość użytkowniczek i użytkowników tego narkotyku przyjmuje jednocześnie wiele innych substancji psychoaktywnych, więc sama jego obecność w ich organizmie w chwili zgonu niekoniecznie oznacza, że właśnie on stanowił przyczynę śmierci. Liczbę zgonów spowodowanych przyjmowaniem ecstasy oszacowałem więc w przybliżeniu na 10–50 rocznie.
Następnie zacząłem szukać danych dotyczących ecstasy i wypadków drogowych. Nie ma zbyt dużo informacji na ten temat (prawdopodobnie dlatego, że policja niezbyt regularnie wykonuje badania na obecność tego narkotyku w organizmie), ale udało mi się dotrzeć do badań laboratoryjnych, w których ludzie korzystali z symulatora jazdy samochodem pod wpływem ecstasy albo pod wpływem ecstasy w połączeniu z alkoholem.
Wyniki pokazały, że tabletki ecstasy pod pewnymi względami zmniejszały zdolność do prowadzenia pojazdu, ale jednocześnie podnosiły poziom uwagi i koncentracji (efekt ten był szczególnie widoczny w przypadku łączenia ich z alkoholem, ponieważ wydawały się równoważyć jego silnie upośledzający wpływ). Biorąc jednak pod uwagę brak jednoznacznych danych przemawiających na ich korzyść lub niekorzyść, postanowiłem pominąć wypadki samochodowe związane z ich używaniem.
Psychodeliki zyskują coraz więcej uznania w walce z depresją
czytaj także
Następnie zacząłem przeglądać statystyki dotyczące szkód wywoływanych przez ecstasy w poszukiwaniu danych, które mógłbym porównać z informacjami o liczbie urazów głowy spowodowanych jazdą konną. W raporcie ACMD z 2008 roku oszacowano, że narkotyk ten każdego roku jest w jakiś sposób związany z kilkoma tysiącami zgłoszeń do szpitala. Większość tych przypadków jest stosunkowo niegroźna albo wynika przede wszystkim z równoczesnego przyjmowania innych substancji – takich jak alkohol albo podobnej do niego substancji uspokajającej o nazwie kwas 4-hydroksybutanowy, który na czarnym rynku jest znana jako GHB.
Nie zmienia to jednak faktu, że co roku u kilku osób odnotowuje się ciężkie problemy zdrowotne (np. uszkodzenia wątroby) spowodowane przede wszystkim przez zażywanie ecstasy. Oszacowałem, że środek ten wywołuje rocznie około 2000 poważnych, ale nie śmiertelnych szkód, co prawdopodobnie jest mocno zawyżoną liczbą.
Oczywiście jednym z największych zagrożeń związanych z zażywaniem środków psychoaktywnych jest popadnięcie w nałóg. Choć używanie ecstasy nie wywołuje fizycznego zespołu abstynencyjnego, może prowadzić do uzależnienia psychicznego. Co roku mniej więcej 1000 osób zgłaszających się na specjalistyczną terapię uzależnień mówi, że to właśnie tabletki ecstasy są narkotykiem, którego nadużywają w największym stopniu. Prawdopodobnie jest to mniej więcej połowa ludzi uzależnionych od tego środka, ponieważ nie wszyscy poszukują profesjonalnego wsparcia.
Jazda konna nie prowadzi do uzależnienia w ścisłym znaczeniu tego słowa, ale płynąca z niej przyjemność jest na tyle duża, że wiele osób chce uprawiać ten sport nawet po doznaniu szkód z jego powodu. Melanie Reid, słynna dziennikarka z londyńskiego czasopisma „Times”, która złamała kręgosłup po upadku z konia, opisywała swoją tęsknotę za jeździectwem w kategoriach bardzo podobnych do głodu narkotykowego. Tak bardzo pragnęła znów jeździć konno, że wróciła do swojego konia jeszcze przed zdjęciem zewnętrznej metalowej konstrukcji, która usztywniała jej szyję i plecy!
Inny duży problem związany z narkotykami polega na tym, że ludzie znajdujący się pod ich wpływem mogą wykazywać zachowania antyspołeczne. Osoby zażywające ecstasy rzadko jednak przejawiają agresję, a na dodatek zdarza im się to niemal wyłącznie w sytuacjach, w których przyjmują jednocześnie inne substancje (takie jak alkohol).
Ten pośredni związek jest podobny do zależności między jazdą konną a sporadyczną przemocą, do której dochodzi podczas starć pomiędzy myśliwymi a przeciwnikami polowań. Zachowania antyspołeczne nie wydają się być znaczącym źródłem szkód w przypadku żadnej z tych czynności.
czytaj także
W ostatecznym rozrachunku łączna liczba „niepożądanych zdarzeń” wywoływanych przez ecstasy i jazdę konną jest bardzo podobna – prawdopodobnie wynosi ona mniej więcej 6000 przypadków rocznie. Tabletki ecstasy są jednak znacznie popularniejsze od jeździectwa: policja szacuje, że ich użytkownicy co roku przyjmują mniej więcej 60 milionów porcji. Stosunek 6000 szkód do 60 000 000 przypadków oznacza, że tabletki ecstasy powodują jeden ostry uraz na 10 000 przypadków:Uraz ostry to taki, który pojawia się gwałtownie lub jest krótkotrwały, albo jedno i drugie. (W języku potocznym słowo „ostry” często jest traktowane jako synonim „ciężki”, ale w znaczeniu medycznym pacjent może cierpieć na uraz, który jest ostry, ale nie jest ciężki). Przewlekły to przeciwieństwo słowa ostry, ponieważ oznacza, że dolegliwość utrzymuje się przez długi czas. (Pacjent może cierpieć na dolegliwość, która jest przewlekła, ale nie jest ciężka). tylko jedna na 10 000 tabletek wywołuje poważne szkody.
Oczywiście są to przybliżone szacunki, ale mamy tu do czynienia ze znacznie mniejszym ryzykiem niż podczas jazdy konnej, w przypadku której szkody zdarzają się raz na 350 epizodów. W moim mniemaniu mogę więc z dużą pewnością stwierdzić, że jeździectwo jest bardziej niebezpieczną czynnością niż przyjmowanie ecstasy.
Zespół uzależnienia od jazdy konnej
Na podstawie wszystkich zebranych danych napisałem w 2009 roku dla „Journal of Psychopharmacology” artykuł porównujący szkodliwość ecstasy i szkodliwość wymyślonej przeze mnie dolegliwości, którą nazwałem „zespołem uzależnienia od jazdy konnej”. Wspomniałem w nim o niebezpieczeństwach związanych z używaniem ecstasy i zasugerowałem, abyśmy zastanowili się nad wprowadzeniem zakazu jazdy konnej jako sposobu na zredukowanie szkód – dodając, że byłoby to znacznie bardziej praktyczne niż zakaz przyjmowania narkotyków, ponieważ trudno jest jeździć na koniu w zaciszu własnego domu!
Kilku czytelników popularnego brytyjskiego czasopisma jeździeckiego pt. „Horse and Hound” zaprotestowało, argumentując, że jeżdżenie na koniu jest zdrowe i pomaga w leczeniu cukrzycy, ale większość ludzi zrozumiała, że mój tekst jest nieco ironiczny. Zaproponowałem eksperyment myślowy: próbowałem pokazać, że kryminalizacja ryzykownego zachowania jest tylko jednym ze sposobów redukcji szkód, ale nie zawsze najbardziej właściwym. Porównanie z ecstasy miało uwypuklić fakt, że debata na temat narkotyków toczy się w oderwaniu od innych przyczyn szkód w społeczeństwie, co nadaje narkotykom inny status – subiektywnie bardziej niepokojący.
czytaj także
W tamtym czasie byłem przewodniczącym rządowej rady doradczej do spraw narkotyków, więc zdawałem sobie sprawę, że mój artykuł wywoła reakcję ze strony rządu, ale nie spodziewałem się osobistego telefonu od ówczesnej ministry spraw wewnętrznych (rządowej polityczki nadzorującej przepisy narkotykowe) Jacqui Smith, która zażądała przeprosin i poinformowała, że wspomni o moim tekście w parlamencie. Niedługo później w swoim przemówieniu powiedziała, że mój tekst „bagatelizuje poważny problem, trywializuje niebezpieczeństwa związane z przyjmowaniem środków psychoaktywnych, emanuje niewrażliwością na cierpienie rodzin ofiar ecstasy i wysyła młodzieży niewłaściwy komunikat na temat zagrożeń narkotykowych”.
Wkrótce przyłączył się do niej pewien parlamentarzysta z Partii Konserwatywnej (ówczesnej opozycji), stwierdzając, że używanie narkotyków i jeździectwo są „kompletnie nieporównywalne” i że pracuję na „niewłaściwym stanowisku”.Owym parlamentarzystą był Laurence Robertson z okręgu wyborczego Tewkesbury.
Te reakcje wydawały mi się przesadzone. Bądź co bądź, po prostu porównałem dwa zestawy ogólnodostępnych danych i zasugerowałem, że mogą nam pomóc w zmianie sposobu myślenia o naszym podejściu do narkotyków. Bynajmniej nie miałem zamiaru trywializować bólu osób, które z powodu ecstasy straciły członków rodziny, więc publicznie przeprosiłem wszystkich, którzy mogli odnieść takie wrażenie – chociaż niezmiennie uważam, że cierpienie mojej pacjentki i jej rodziny spowodowane wypadkiem jeździeckim również było ogromne.
Sam fakt, że 2000 słów w czasopiśmie naukowym wywołały tak dużo wrogości wobec mojej osoby, wydaje się jednak wiele mówić o naszym podejściu do szkodliwości środków psychoaktywnych.
czytaj także
Czym jest ecstasy?
Dlaczego ludzie tak mocno sprzeciwili się sugestii, że decyzja o zażywaniu ecstasy może być racjonalnym wyborem porównywalnym do decyzji o uprawianiu ryzykownego sportu takiego jak jazda konna? Aby to zrozumieć, musimy przyjrzeć się historii tego narkotyku, wywoływanym przez niego efektom i jego specyficznej pozycji w mediach.
Ecstasy to potoczne określenie substancji chemicznej o nazwie 3,4-metylenodioksymetamfetamina (MDMA), która często jest sprzedawana w formie tabletek albo proszku. Po raz pierwszy zsyntetyzowano ją w Niemczech w 1912 roku jako potencjalny środek pomagający w odchudzaniu, ale jej istnienie w znacznej mierze ignorowano aż do lat 60., kiedy to zaczęto używać jej jako dodatku do psychoterapii.
Pod względem budowy chemicznej przypomina zarówno amfetaminy, jak i niektóre psychodeliki, i została zdelegalizowana w Zjednoczonym Królestwie w 1977 roku z powodu rzekomego podobieństwa do LSD (choć w rzeczywistości tabletki ecstasy bardzo rzadko wywołują halucynacje). W latach 60. wielu terapeutów na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych korzystało z niej, aby zwiększyć zaangażowanie ze strony klientów i poprawić wyniki sesji psychoterapeutycznych, zwłaszcza w ramach terapii dla par. W tamtym czasie nazywano ją „empathy” [empatia] i nikomu nie przyszło do głowy, żeby przyjmować ją w celach rekreacyjnych.
czytaj także
Stała się popularna dopiero w latach 80., gdy ktoś w wyniku olśnienia postanowił przemianować ją na „ecstasy” i zaczął sprzedawać ją w klubach tanecznych. Podobnie jak amfetaminy, tabletki zawierające MDMA dawały użytkowniczkom i użytkownikom duże ilości energii, dzięki czemu mogli tańczyć przez całą noc. Jednak tak jak psychodeliki, wywoływały one również uczucie serdeczności i empatii wobec innych, a także euforyczny „odlot” pojawiający się u osób, które po raz pierwszy poczuły działanie tej substancji. Euforia, energia, empatia: idealny narkotyk imprezowy. Za jego sprawą nawet powtarzający się w nieskończoność rytm elektronicznej muzyki tanecznej brzmiał dobrze!
Ecstasy wywołuje te efekty poprzez uwalnianie serotoniny w mózgu i ośrodkowym układzie nerwowym. Serotonina to naturalnie występujący neuroprzekaźnik (czyli związek chemiczny przesyłający sygnały w mózgu) pomagający w regulacji snu, apetytu, skurczów mięśni, perystaltyki jelit i nastroju. Kiedy ludzie cierpią na kliniczną depresję, podajemy im selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny [selective serotonin reuptake inhibitors, SSRI], które pomagają podnieść poziom dostępnej serotoniny, żeby mogła spełniać swoje zadania (więcej informacji na ten temat znajdziecie w rozdziale 14. książki). Dopamina, czyli neuroprzekaźnik przyjemności, również uwalnia się pod wpływem MDMA, przyczyniając się do odczuwania euforii.
Działanie ecstasy pojawia się 30–60 minut po przyjęciu tabletki i osiąga szczytowy poziom po 1–2 godzinach. Niektórzy ludzie wolą kupować tę substancję pod postacią proszku i wciągać ją do nosa, co wywołuje szybsze i bardziej krótkotrwałe efekty. W ostatnich latach ta forma prawdopodobnie cieszy się największą popularnością, ponieważ czystość tabletek znacząco się zmniejszyła.
czytaj także
Kiedy użytkownicy i użytkowniczki kupują ecstasy, spodziewają się otrzymać MDMA jako substancję aktywną. Do tabletek często jednak są dodawane inne stymulanty, na przykład kofeina albo katynony, co wynika z tego, że producenci chcą zwiększyć siłę działania albo po prostu nie mają wystarczająco dużo czystej MDMA. Niektóre z tych alternatywnych składników (np. kofeina) są względnie niegroźne, ale inne (np. PMA) mogą być znacznie bardziej toksyczne niż MDMA. Więcej informacji na ten temat znajdziecie w dalszej części książki.
Czy ecstasy zabija?
Pierwsze szeroko nagłośnione zgony powiązane z ecstasy w większości przytrafiły się młodym mężczyznom, którzy zmarli z powodu odwodnienia i hipertermii (zbyt wysokiej temperatury ciała), ponieważ przez wiele godzin tańczyli w klubach o złej wentylacji i nie pili wystarczająco dużo wody.
Te wydarzenia wywołały pewną dozę histerii medialnej, ale jednocześnie spowodowały, że rządowa komisja, w której wtedy zasiadałem, udzieliła bardzo rozsądnych wskazówek dotyczących zdrowia publicznego. Kluby zostały zobowiązane do zapewnienia darmowej wody i specjalnych pomieszczeń do wypoczynku, żeby tancerze mieli gdzie ochłonąć. Kiedy właściciele i bywalcy klubów zrozumieli nowe zalecenia, liczba zgonów spowodowanych odwodnieniem uległa zmniejszeniu.
czytaj także
Niestety, w tych wskazówkach nie zostało jasno zaznaczone, że picie wody przeciwdziała zagrożeniom dla zdrowia wynikającym z intensywnego wysiłku fizycznego i wydzielania potu, ale nie jest antidotum na sam narkotyk. W rezultacie doszło do drugiej fali zgonów powiązanych z używaniem ecstasy. Przytrafiały się one przede wszystkim młodym kobietom i wynikały z przewodnienia (zatrucia wodnego), do którego dochodzi, gdy człowiek pije tak dużo wody, że poziom sodu w jego krwi spada do niebezpiecznie niskiego poziomu. (U kobiet zawartość wody w organizmie jest mniejsza niż u mężczyzn, co może wyjaśniać, dlaczego są one szczególnie narażone na tego rodzaju problemy).
Najbardziej znany był przypadek brytyjskiej nastolatki Leah Betts, która zmarła po zażyciu dwóch tabletek ecstasy we własnym domu podczas przyjęcia z okazji 18. urodzin. Kiedy poczuła działanie substancji, zaczęła spożywać duże ilości wody, ponieważ sądziła, że tak właśnie powinna robić, mimo że nie tańczyła. Wypiła jej tak dużo, że poziom sodu w osoczu jej krwi znacząco się obniżył (hiponatremia), a następnie cała ta woda została wessana przez komórki mózgu na drodze osmozy, przez co jej mózg napęczniał. Zwiększony nacisk na pień mózgu doprowadził do tego, że zapadła w śpiączkę, z której nigdy się nie obudziła.
Kolejna kampania na rzecz zdrowia publicznego pomogła zmniejszyć liczbę zgonów spowodowanych przewodnieniem poprzez rozpowszechnianie informacji o tym, co powinno się pić (napoje dla sportowców albo wodę z dodatkiem soli), w jaki sposób (małymi łykami, a nie haustami) i w jakich ilościach (pół litra na godzinę).
Wiemy, że MDMA uwalnia hormon zatrzymujący wodę we krwi (hormon antydiuretyczny), co prawdopodobnie przyczynia się do zatrucia wodnego. Młode kobiety wydają się wyjątkowo podatne na ten efekt, więc powinny zachować szczególną ostrożność i używać jak najmniej tej substancji (oczywiście jeśli w ogóle jej używają).
czytaj także
Wspomniałem wyżej o najczęstszych przyczynach zgonów powiązanych z ecstasy, ale zdarzają się również sporadyczne przypadki niewydolności wątroby, niewydolności nerek albo nagłego zatrzymania krążenia. Serotonina uczestniczy w regulowaniu krzepliwości krwi i warto wspomnieć, że pewna grupa ludzi zmarła z powodu skrzepów po niekontrolowanym krwawieniu. Ecstasy podnosi tętno i ciśnienie krwi, więc czasami dochodzi do ataków serca, a niektórym użytkownikom przytrafiają się wylewy krwi do mózgu.
Te rzadkie, ale śmiertelne reakcje przypominają uczulenie i prawdopodobnie wynikają z genetycznej podatności albo innych ukrytych czynników – niewykluczone, że pewnego dnia będziemy w stanie wykonywać testy na obecność określonych genów, które zwiększają prawdopodobieństwo ich wystąpienia. Oczywiście zawsze są one ogromną tragedią dla rodziny zmarłego, ale dochodzi do nich znacznie rzadziej niż do innych rodzajów alergii, które mogą być śmiertelne, takich jak uczulenie na orzeszki ziemne.
Jakie inne zagrożenia wiążą się z przyjmowaniem ecstasy?
Wraz z upływem czasu zgony związane z ecstasy zdarzały się coraz rzadziej, a uwaga badaczy i twórców kampanii w dziedzinie zdrowia publicznego stopniowo przenosiła się z ryzyka zgonu albo długofalowego urazu fizycznego na kwestie związane z efektami psychologicznymi. W wielu badaniach skoncentrowano się zwłaszcza na potencjalnych uszkodzeniach neuronów serotoninergicznych, czyli procesie nazywanym neurodegeneracją.
Podczas eksperymentów przeprowadzonych na szczurach i małpach z użyciem dużych dawek substancji czynnej odkryto, że uszkadza ona komórki serotoninergiczne. W ramach badań nad medycznymi zastosowaniami MDMA sprawdzano, czy efekt ten występuje również u ludzi, ale pomimo wysiłków nigdy nie udowodniono, że przyjmowanie tego środka w normalnych dawkach wywołuje neurodegenerację.
czytaj także
U intensywnych użytkowniczek i użytkowników zaobserwowano zaburzenia funkcji poznawczych i pamięci, ale zmiany te były niewielkie i krótkotrwałe, a na dodatek niemal zawsze znikały po zaprzestaniu przyjmowania ecstasy. W przypadku osób przyjmujących wiele różnych środków psychoaktywnych trudno jest ocenić, w jakim stopniu każdy z nich odpowiada za pojawiające się problemy. Występujące u nich zaburzenia prawdopodobnie były spowodowane przez inne substancje i przez czynności, które ludzie często wykonują pod wpływem ecstasy, na przykład przez wielogodzinny taniec.
W interesującym badaniu dotyczącym mormońskich nastolatków, którzy przyjmowali ecstasy, ale nie zażywali żadnych innych narkotyków ani alkoholu, nie zauważono różnic w umysłowym funkcjonowaniu pomiędzy nimi a osobami, które nie korzystały z jakichkolwiek środków psychoaktywnych.
czytaj także
Niektórzy mieli obawy, że używanie ecstasy może w perspektywie długofalowej zakłócać funkcjonowanie układu serotoninergicznego i powodować depresję, ale w badaniach nad tym zagadnieniem nie zaobserwowano żadnej istotnej klinicznie zależności. Intensywni użytkownicy ecstasy (zwłaszcza ci z określonym genotypem) wypadali nieco gorzej w testach dotyczących ogólnego poziomu przygnębienia, ale nawet osoby z najgorszymi wynikami nie spełniały kryteriów diagnostycznych dla depresji.
***
Powyższy fragment pochodzi z książki profesora Davida Nutta Narkotyki bez paniki. Co trzeba wiedzieć o legalnych i nielegalnych substancjach psychoaktywnych, która ukazuje się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej w przekładzie Macieja Lorenca. Autor pokazuje, co nauka mówi o legalnych i nielegalnych substancjach psychoaktywnych, aby umożliwić każdemu i każdej podejmowanie racjonalnych decyzji na podstawie obiektywnych dowodów. Książka jest szczególnie wskazana dla polityków.
**
David John Nutt – brytyjski psychiatra i psychofarmakolog, profesor w Imperial College London. W swoich badaniach zajmuje się tematyką uzależnień, lęku i snu. Pracował jako doradca brytyjskich ministerstw: obrony, zdrowia oraz spraw wewnętrznych. Od 2008 roku był przewodniczącym rządowej Komisji Doradczej ds. Nadużywania Narkotyków (ACMD). W czasie piastowania tego stanowiska wielokrotnie ścierał się z członkami rządu w sprawie klasyfikacji narkotyków, w szczególności marihuany. Sprzeciwiał się przekwalifikowaniu jej z kategorii C do B twierdząc, że jest to motywowane względami politycznymi, a nie naukowymi. To, jak również opublikowane w piśmie „The Lancet” kontrowersyjne badanie nad szkodliwością substancji psychoaktywnych oraz felietony w prasie, w których przekonywał, że szkodliwość wielu narkotyków jest mocno wyolbrzymiana, doprowadziło w październiku 2009 roku do usunięcia go z ACMD przez ministra spraw wewnętrznych Alana Johnsona. W proteście przeciwko tej decyzji pięciu innych naukowców zrezygnowało z pracy w Komisji.