Poszlibyście na demo, na którym dudni muzyka elektroniczna, które przeciąga się z soboty na niedzielę i kończy obietnicą liberalizacji prawa narkotykowego z ust samego ministra spraw wewnętrznych? Trzeba było jechać w piąteczek do Tbilisi.
W nocy z piątku na sobotę gruzińskie jednostki specjalne policji wjechały w ramach walki z narkotykami do dwóch znanych tbiliskich klubów – Bassiani i Cafe Gallery. W wyniku akcji poturbowano i zatrzymano kilkadziesiąt osób, w tym właścicieli Bassiani, znanego aktywistę narkotykowego oraz członka libertariańskiej partii Girczi. Pokiereszowano również paru dziennikarzy, a jedna osoba trafiła do szpitala.
Tbilisi club community stages protest rave at Parliament Of Georgia
Tbilisi club community stages protest rave at Parliament Of GeorgiaThousands of revelers danced in front of Georgia's parliament following last night's raids at BASSIANI and CAFE-GALLERY. Read our news story here: https://www.residentadvisor.net/news.aspx?id=41732
Opublikowany przez Resident Advisor Sobota, 12 maja 2018
Demonstracja pod dawnym budynkiem parlamentu przy alei Rustawelego
Gruzińskie MSW poinformowało, że akcja była przygotowywana od kilku miesięcy, a w jej wyniku udało się aresztować ośmiu dilerów. Po kontroli przeprowadzonej przez rzeczniczkę praw obywatelskich Nino Lomdżarię okazało się jednak, że dilerzy zostali zatrzymani przed wkroczeniem policji do klubów, a zatrzymane podczas akcji osoby zostały niemal natychmiastowo zwolnione.
Protest, który rozpoczął się jeszcze przed wejściem do Bassiani, przeniósł się w sobotę na aleję Rustawelego, reprezentacyjną arterię Tbilisi. A dokładnie pod stary budynek parlamentu, miejsce-klasyk dla gruzińskich demonstracji. Tysiące zgromadzonych młodych ludzi przerejwowało pod nim dwa dni pod hasłem „Tańczymy razem, walczymy razem”.
ხელისუფლება, რომელიც ძალადობის აღკვეთით იწონებს თავს, თავადვე უშვებს იმავე დამღუპველ შეცდომას – ძალადობს საკუთარ მოქალაქეებზე. ნამდვილი რეალიზატორები, რომლებსაც ქვეყნის საზღვარზე გადმოაქვთ ნარკო-ტვირთი, ფიზიკურად უსწორდებიან მშვიდობიან ახალგაზრდებს, იჭერენ წვრილ მიმწოდებლებს და მათ აწმენდენ ხელს. მოდი პარლამენტთან!#თავისუფლებისთვის
Opublikowany przez თეთრი ხმაურის მოძრაობა Niedziela, 13 maja 2018
Akcja policji w klubie Bassiani
– Łączy nas postulat wolności, nie chcemy już w Gruzji nigdy więcej bać się policji – mówi Ninuca, młoda fotografka, która dołączyła do protestów, kiedy zobaczyła na Facebooku transmisję z wydarzeń pod Bassiani. Podobnie uważa Tinatin, która pod dawnym parlamentem spędziła cały weekend: – Działania podjęte przez rząd były agresywne, niepotrzebne i uderzyły w nasze prawa jako obywateli.
Głównymi organizatorami protestu byli członkowie i członkinie Białego Szumu, inicjatywy na rzecz liberalizacji prawa narkotykowego. Ale hasła na nim wznoszone dotyczyły również bezsensownej zdaniem demonstrantów przemocy, której dopuściła się policja. Oraz wartości bliskich protestującym: wolności, tolerancji i otwartości na innych.
Kultura rejwu wraca bowiem w Gruzji do swoich politycznych korzeni – do roli, jaką odgrywała w konserwatywnej Wielkiej Brytanii ery Margaret Thatcher. Do Bassiani czy Cafe Gallery nie trafia się przypadkiem – chodzą tam młodzi, wykształceni i z wielkich miast, a raczej z jednego miasta, czyli ze stolicy. Chcieliby, by przypominała raczej Berlin niż Moskwę.
– Nie wszystkim podoba się, że na scenie występują na przykład queerowi aktywiści, ale to właśnie różnorodność jest naszą siłą – uważa Paata z Białego Szumu, który sam jest również aktywistą LGBT.
– Dla pokolenia urodzonego w okolicy rozpadu Związku Radzieckiego rejwy to kwestia tożsamości – mówi Gio, młody Gruzin studiujący w Berlinie. – Kto chodzi na takie imprezy, pokazuje, że chce mieszkać w Gruzji progresywnej i europejskiej. I wyznaje dawne motto rejwerów: „Peace, Love, Unity, Respect”.
Nic więc dziwnego, że pod parlament wybrali się również zwolennicy Gruzji regresywnej i eurazjatyckiej. W niedzielę na protestujących – „narkopropagandystów” i „sodomitów” – próbowali napaść członkowie skrajnie prawicowej organizacji Gruzińska Jedność Narodowa. „Sodomitów”, bo w Bassiani i Cafe Gallery odbywają się czasem gejowskie imprezy, a przeprowadzana w nich selekcja zapewnia osobom LGBT bezpieczną zabawę, co w konserwatywnej Gruzji nie jest oczywiste. Oburzenie skrajnej prawicy wzbudził również widok dziewczyn tańczących na pomniku upamiętniającym śmierć uczestników antysowieckich protestów z 9 kwietnia 1989 roku.
Gruzińska Jedność Narodowa pohajlowała, pożyczyła śmierci wrogom ojczyzny, a na końcu została odepchnięta przez policję. Ostatecznie licząca 2 tysiące osób kontrdemonstracja odbyła się w poniedziałek wieczorem. Obok organizacji neofaszystowskich pojawiły się na niej ruchy związane z Cerkwią, jak również prokremlowscy politycy.
Sandro Bregadze, jeden z liderów Gruzińskiego Marszu, poinformował dziennikarzy, że protestuje przeciwko „dekadenckiej ideologii, która została narzucona alei Rustaweli z zagranicy”. Domagano się także zamknięcia popularnych tbiliskich klubów, w tym szczególnie Bassiani, którego „antygruzińska” nazwa odwołuje się do jednej z ważnej dla gruzińskiej historii bitw. Oraz – przy okazji – „zniesienia teorii gender” i zaostrzenia przepisów migracyjnych.
– Promujemy miłość, wolność, solidarność i wspólną przyszłość, nie wykluczamy z niej naszych radykalnych sióstr i braci – deklaruje niezrażony Paata.
– Niestety można powiedzieć, że żyjemy w Gruzji w dwóch światach. Część społeczeństwa jest otwarta i progresywna, a część – tradycjonalistyczna, fanatyczna i nacjonalistyczna – komentuje kontrdemonstracje Ninuca.
Według ostatnich badań Caucasus Research Resource Centers za przystąpieniem do Unii Europejskiej opowiada się 80% Gruzinów, również mainstream gruzińskiej polityki jest raczej proeuropejski i demokratyczny. Gruzini są jednak przy tym konserwatywnym społeczeństwem, a ciesząca się ogromnym zaufaniem gruzińska Cerkiew uprawia w ostatnich latach agresywną antyliberalną retorykę. W 2013 roku duchowni podżegali nacjonalistów do przemocy wobec uczestników Parady Równości – jak się potem okazało, dosyć skutecznie.
Choć Patriarchat odciął się od neofaszystowskich haseł, które padały na niedzielnej kontrdemonstracji, za winnych jej kształtu uznał rejwujących demonstrantów, którzy mieli „sprowokować” prawicowe ruchy.
#Rejwolucja Białego Szumu i jej przeciwnicy natychmiast zainteresowały media międzynarodowe i środowisko muzyki elektronicznej. Protestujących wsparli znani DJ-e – The Black Madonna, Nina Kraviz, Ben Klock czy Ellen Allien – a demonstracje wsparcia odbyły się w kilkunastu miastach na świecie, w tym w Berlinie i w Nowym Jorku. Tbiliska scena klubowa od kilku lat cieszy się bowiem rosnącym zainteresowaniem muzyków, mediów branżowych i technoturystów.
Gruzińscy politycy, którzy od lat tyle rozpaczliwie, ile bezskutecznie ubiegają się o członkostwo Gruzji w zachodnich strukturach, musieli się tak ogromnym zainteresowaniem poważnie przestraszyć. W niedzielę o konieczności załagodzenia polityki wobec użytkowników narkotyków mówił już i prezydent (Giorgi Margwelaszwili), i premier (Giorgi Kwirakiszwili).
W nocy z niedzieli na poniedziałek protestujących odwiedził z kolei minister spraw wewnętrznych Giorgi Gacharia. Przeprosił za brutalność policji i obiecał w tej sprawie dochodzenie. Zapewnił też protestujących, że choć nie ma zamiaru ustawać w walce z handlarzami narkotyków, w kwestii dekryminalizacji posiadania mogą spodziewać się „konkretnych rezultatów”. Doprowadziło to do zawieszenia protestu – jak twierdzą organizatorzy, na razie do 19 maja.
– Mamy nadzieję, że minister dotrzyma obietnicy złożonej tysiącom uczestników protestu przed parlamentem – mówi Paata.
Rządząca partia Gruzińskie Marzenie jest w kwestii polityki narkotykowej podzielona. O legalizacji mało kto mówi jeszcze głośno, przeważa jednak przekonanie, że obowiązujące w Gruzji – a uchwalone za prezydentury Micheila Saakaszwilego – prawo jest drakońskie. Za posiadanie śladowej ilości dowolnych narkotyków można trafić do więzienia na 8 do 20 lat, za dilowanie można dostać dożywocie. Karane jest nawet bycie pod wpływem. Prokuratura skrzętnie z tych możliwości korzysta – co trzeci wyrok odsiadywany w Gruzji dotyczy dragów.
To nie odstrasza jednak ich użytkowników – według statystyk ONZ w 2017 roku Gruzja plasowała się na 3. miejscu spośród 101 krajów, jeśli chodzi o wstrzykiwanie narkotyków. Restrykcyjne prawo tworzy również okazję do nadużyć policji. W 2016 roku w zachodniej Gruzji popełnił samobójstwo dwudziestodwulatek szantażowany groźbą podrzucenia marihuany w razie odrzucenia oferty „współpracy”.
Debata na temat załagodzenia prawa narkotykowego trwa już od 2013 roku, kiedy Beka Cikariszwili, dziś jeden z liderów weekendowych protestów, został aresztowany za posiadanie 69 gramów marihuany, co poskutkowało głośną kampanią „Beka nie jest kryminalistą”. Ostatecznie gruziński Trybunał Konstytucyjny uznał, że nie jest to przestępstwo, za które powinno się trafiać za kraty.
W czerwcu zeszłego roku do gruzińskiego parlamentu trafił przygotowany przez zespół NGO-sów projekt ustawy łagodzącej prawo narkotykowe. Zakładał przeniesienie punktu ciężkości z karania na leczenie narkomanów oraz dekryminalizację posiadania niewielkiej ilości narkotyków. Do czytania jednak wciąż nie doszło, mimo sporej grudniowej demonstracji w tej sprawie.
Zdania w partii rządzącej są podzielone, przeciwko wypowiada się też wpływowa Cerkiew. W dodatku na początku maja krajem wstrząsnęła informacja o czterech zgonach po zażyciu nieznanej substancji (którą MSW broni też akcji policji w klubach, mimo że do śmierci nie doszło na ich terenie). Wydawało się, że szanse na dekryminalizację są zaprzepaszczone.
Sukces weekendowych protestów może to zmienić. Paata z Białego Szumu jest spokojny o opinię publiczną: – Kiedy zaczynaliśmy [działalność edukacyjną], 2/3 Gruzinów popierało nasze restrykcyjne prawo. Po roku, jak wynika z naszych badań, proporcje się niemal odwróciły.
Znaczenie dla kierunku, który obiorą włodarze Gruzji, może mieć – last but not least – ekonomiczna kalkulacja. To kraj, którego jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki pozostaje turystyka. A do Gruzji AD 2018 nie jeździ się już tylko wpieprzać chinkali i wznosić toasty z tamadami – it’s so 2012. Do Gruzji przyjeżdża się dzisiaj na rejwy. Wiedzą o tym politycy: obecny mer Tbilisi, Kacha Kaladze, właśnie na rozwoju kultury klubowej oparł swoją kampanię w zeszłorocznych wyborach. Dla młodych wyborców, ale i dla pieniędzy.
Tymczasem walka o złagodzenie polityki narkotykowej stała się już częścią gruzińskiej popkultury. Na początku roku Gruzja bujała się do piosenki Erekle Deisadzego, aktywisty Białego Szumu, który w refrenie wychwala „narkotyki i psychodelię”.
Z kolei raper Bera Iwaniszwili, syn byłego premiera i założyciela Gruzińskiego Marzenia, wypuścił dzień po zakończeniu protestów utwór o znaczącym tytule Legalize.
„Reprezentuję pokolenie, które nie boi się rządu” – rapuje Bera. Niezbyt to odważna deklaracja, bo jego ojciec – Bidzina Iwaniszwili – zaledwie kilka godzin przed akcją policji w Bassiani wrócił oficjalnie do gruzińskiej polityki, otrzymując nominację na prezesa partii rządzącej. Nie można wykluczyć, że będzie też ubiegał się o fotel premiera.
Czy tata zalegalizuje Berze narkotyki?
***
W piątek, 19 maja, o godz. 18:00 pod ambasadą Gruzji (ul. Kryniczna 2, Warszawa) odbędzie się protest solidarnościowy „Tańczymy dla Gruzji! Klubowy protest pod Ambasadą” zorganizowany przez Brutaż.
W ostatnich latach w Gruzji życie nocne przeżyło wielki rozkwit, pomimo drakońskich przepisów antynarkotykowych i odmawianiu praw osobom LGBT. Coraz więcej osób chce tańczyć, a zarazem coraz więcej osób odsiaduje wyroki. Na domiar złego, w poprzedni weekend w Tbilisi doszło do zamknięcia największych klubów – BASSIANI i CAFE-GALLERY oraz do aresztowań na masową skalę
Zaprotestuj z nami tańcem!
Pod pretekstem walki z używkami do klubów wtargnęli zamaskowani żołnierze z karabinami maszynowymi, mimo że osoby podejrzewane o ich posiadanie zostały już wcześniej tego samego dnia pojęte. W konsekwencji aresztowano niewinnych tancerzy i właścicieli klubów, pobito także protestujących
W odpowiedzi na tę interwencję rodem z państwa totalitarnego, tysiące Gruzinek i Gruzinów oraz ich przyjaciół wyszło zamanifestować swoją niezgodę pod parlamentem w Tbilisi. To wydarzenie przerodziło się w całoweekendowy festiwal techno, który na zawsze zapisze się w historii kultury klubowej.
Za pomocą muzyki techno protestujemy przeciw machinacjom władzy, tańcem odpowiadamy na to, gdy innym odbierają swobodę ekspresji
Nie pozwólmy stłamsić tego ruchu! Okażmy wsparcie naszym siostrom i naszym braciom z Tbilisi. Będziemy mieć agregat, nagłosnienie, didżejów, będzie można tańczyć!
Widzimy się punktualnie o 18:00 w piątek pod ambasadą Gruzji. Ul. Kryniczna 2, Saska Kępa