Barbara Nowacka gości w programie „Sterniczki w Krytyce Politycznej” Roberta Kowalskiego.
Ograniczenie mediów w Sejmie ma, według Nowackiej, znaczenie daleko wychodzące poza ten konkretny przypadek: – W tak ciężkim kryzysie Polska nie była od dawna. Partia rządząca rządzi w sposób łamiący fundamentalne zasady. Wyrzucenie mediów z Sejmu jest bardzo symboliczne – przykład płynący z góry daje przyzwolenie na gnębienie mediów lokalnych, na ograniczenie kontroli, którą sprawują media nad władzą wszędzie. W Sejmie jesteśmy sobie w stanie poradzić z dostępem do informacji. Natomiast w Polsce lokalnej nastąpi zgnębienie mediów kontrolujących władzę tam, gdzie jest najbardziej zdegenerowana.
Polityczka zwraca uwagę na kolejny kryzys wywołany przez partię rządzącą: – Przez to, ze nikt nie może stwierdzić, ze została ona dobrze przyjęta, powinno być powtórzone głosowanie nad budżetem. To jest wielkie zadanie dla Prawa i Sprawiedliwości, powiedzieć, że zrobili źle. Ta cała szopka z niewpuszczaniem z przepychankami do niczego im nie była potrzebna.
– Myślę, że Prawo i Sprawiedliwość się opamięta i nie będzie na razie eskalowało konfliktu, który sami wywołali i który nie jest im do niczego potrzebny. Mają większość, mogą naprawdę przegłosować wszystko.
– Trzeba zacząć dbać o to, żeby w szczególności opozycja posługiwała się właściwymi proporcjami i właściwym językiem. Dzieje się bardzo źle, ale nie możemy pozwalać na nadmierne rozbudzanie emocji, na namawianie ludzi do tworzenia polskiego Majdanu, bo jeszcze nie przyszedł ten czas. My jeszcze wiele rzeczy zobaczymy ze strony PiS-u, mają też szansę się cofnąć.
Wydarzenie roku 2016 według Nowackiej to Ratujmy kobiety i czarne protesty: – To efekt wielkiej dyskusji o liberalizacji prawa do aborcji. To było pierwsze skuteczne działanie ze strony opozycji liberalno-lewicowej. Odniosłyśmy tu spektakularny sukces powstrzymując szaleństwo, ale z drugiej strony przekonując ponad 20% społeczeństwa, że żeby w Polsce było normalnie, prawa kobiet muszą być w pełni przestrzegane.