Wygląda na to, że choć Odra umiera i planeta też – to nie możemy ich już zostawić w spokoju. Nawet gdybyśmy zechcieli.
Katastrofa ekologiczna na Odrze nie ma jednego źródła ani sprawcy, co nie znaczy, że jest „naturalna”. Na pewno wiemy jedno: setki ton martwych ryb wyławianych z drugiej rzeki Polski to symptom kryzysu na skalę planetarną. Nadmierne zasolenie wody (najpewniej efekt działania jednej ze śląskich kopalń) w warunkach niskiego stanu wód i wysokiej temperatury (efekt zmiany klimatu) w regulowanej od setek lat rzece przyniosły śmierć rzecznej fauny.
Obraz i odór martwych ryb, małży i ślimaków od Oławy po Szczecin przypomina zatem, że działalność człowieka ma swoje niezamierzone konsekwencje, na pewno nieplanowane przez poszczególnych ludzi. Tylko czy jakiś powrót do natury, do wyobrażonej sielanki z czasów przedprzemysłowych jest w ogóle wart rozważenia? Wygląda na to, że choć Odra umiera i planeta też – to nie możemy ich już zostawić w spokoju. Nawet gdybyśmy zechcieli.
Nad tym wszystkim zastanawiam się w pierwszym odcinku Eko-Polu: podcastu z nieograniczoną odpowiedzialnością – słuchając organizatorów Marszu Żałobnego dla Odry i czytając Elizabeth Kolbert.
SŁUCHAJ NA SPOTIFY:
SŁUCHAJ NA APPLE PODCASTS:
Zasolenie, wody balastowe, wrzut zanieczyszczeń? Czy dowiemy się, co zabija Odrę?
czytaj także
Eko-Pol: podcast z nieograniczoną odpowiedzialnością
O wyzwaniach na wczoraj, czyli Polsce w epoce kryzysu klimatycznego, wojny i zarazy; o tym, jak możliwa jest ekonomia obwarzanka w czasach polityki czołgów i dronów; a także o wielkich ideach w niedużym kraju półperyferii będę opowiadał i rozmawiał z gośćmi podcastu ekopolitycznego. Bo żeby móc zmienić świat, trzeba go najpierw opisać.
Posłuchaj też innych podcastów Krytyki Politycznej:
czytaj także
czytaj także
Zwierzęta w Trzeciej Rzeszy. Czy powinniśmy czuć zakłopotanie nazistowską „ochroną zwierząt”?