Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

„A nazistów diabli wzięli, hołota jedna”

Walter Kempowski, „Prima sort”, przeł. Małgorzata Gralińska

Dlaczego nazizm przyciągnął tak wielu ludzi? Odpowiedzi szuka się w biografii Hitlera, w jakimś jego rzekomym „magnetyzmie”, a bardzo rzadko w społeczeństwie, które za nim poszło. Oto ono.

ObserwujObserwujesz
Recenzja

W 80 lat po swoim upadku nazizm wciąż pozostaje zagadką. Nie dlatego, żeby znalezienie odpowiedzi na pytanie „jak do tego wszystkiego doszło?” z takiego czy innego powodu było niemożliwe – wręcz przeciwnie. Nazizm pozostaje elektryzującą, mroczną zagadką, bo odpowiedzi na to pytanie jest zbyt wiele.

Pytanie „dlaczego poszli za Hitlerem?”, by posłużyć się tytułem książki Stephana Marksa, wygenerowało już całe biblioteki analiz, wspomnień i rekonstrukcji biegu historycznych wydarzeń. Badacze III Rzeszy nie ustają w trudzie opisania i zrozumienia owych najbardziej zbrodniczych dwunastu lat w dziejach ludzkości. Nazistowscy dygnitarze doczekali się opasłych biografii, a Hitler – wielu opasłych biografii. Jego życie zostało prześwietlone omal dzień po dniu, od powicia aż po ostatnie paranoiczne chwile w Führerbunker, samobójstwo, migrację zwłok, definitywne unicestwienie szczątków.

Hitlerologów interesuje wszystko – domy Hitlera, kwatery Hitlera, Wiedeń Hitlera, kobiety Hitlera, biblioteka Hitlera, zamachy na Hitlera i tak dalej – bo wszędzie może kryć się klucz do zrozumienia, dlaczego i jak miernota gardłująca w monachijskich piwiarniach zawładnęła ostatecznie wolą i emocjami Niemców i Austriaków (i nie tylko ich), doprowadziła do wojny światowej, Holokaustu, milionów zabitych i pomordowanych, zniszczenia połowy Europy i przemodelowania świata.

Czytaj także Stanley: Bardziej niż ustroje faszystowskie interesuje mnie faszystowska kultura Michał Sutowski

Najpopularniejsze wytłumaczenie brzmi: Hitler uwiódł masy. Zamiast „uwiódł” można też z powodzeniem napisać – „zahipnotyzował”. Albo: „masy oszalały” bądź „wpadły w amok”.

Protekcjonalny rzeczownik zbiorowy „masy” jest pożyteczny, bo z licznych i zróżnicowanych zwolenników Hitlera dokonujących akcesu doń z odmiennych powodów, o jakże różnym wieku, ambicjach i wykształceniu, wywodzących się z rozmaitych miejsc i środowisk, przynależnych do odrębnych klas społecznych, czyni się jedność, w domyśle – zbrunatniały bezmyślnie motłoch, zgraję prymitywów sterowanych w nadprzyrodzony sposób przez Flecistę z Braunau am Inn.

Tymczasem prawda o tych „masach” jest złożona. Owszem, bezrobotni i niepogodzeni z klęską, sfrustrowani weterani Wielkiej Wojny stanowili istotną część elektoratu Hitlera, jednak, jak wykazuje w swojej książce Rausz. Niemcy między wojnami Harald Jähner, do rzeczonego elektoratu należeli również ci, którzy pracę mieli, ale obsesyjnie bali się ją stracić, bo w Niemczech przełomu lat 20. I 30. oznaczało do natychmiastową i często nieodwracalną degradację.

Mieszczaństwo było z kolei przerażone wizją komunistycznej rewolucji, pruska arystokracja – uszczupleniem dóbr i dochodu, rolników mile łechtało uczynienie z nich w nazistowskiej mitologii ideału, młodzież zaś łaknęła przygód równie intensywnych jak te, które stały się udziałem pokolenia krwawiącego pod Łodzią i Passchendaele, więc ochoczo anektowała ulice i aule.

Tradycjonaliści wzdychali za Bismarckiem i jakimś współczesnym im wcieleniem Żelaznego Kanclerza, które nie dopuści do nawrotu tużpowojennej anarchii i zamieszek, ale, o czym pisze Siegfried Kracauer w Die Angestellten, także i ci wykorzenieni, niegdysiejsi prowincjusze, a dziś wchłonięci przez wir kosmopolitycznej metropolii, Berlina, i zatrudnieni w nowoczesnej biurokracji, nie byli uodpornieni na przekaz nazistowski – na obietnicę wielkiej wspólnoty. Martin Heidegger uważał, że Führer ma wspaniałe dłonie.

Naziści umiejętnie – zwłaszcza w dobie Wielkiego Kryzysu – podsycali fobie, nadzieje, uprzedzenia i lęki niemieckiego społeczeństwa. Bez mrugnięcia okiem przypisywali sobie zasługi i długoterminowe inwestycje Republiki Weimarskiej, w ich narracji – groteskowego i nieudolnego tworu państwowego. Nawet osławione „autostrady Hitlera” nie były tak stuprocentowo jego. Hitlera ponadto trudno uznać za geniusza polityki: „aż do samego końca lat 20 na niwie politycznej nie osiągnął nic”– ocenia w swojej monumentalnej trylogii o narodzinach i upadku III Rzeszy Richard J. Evans (przeł. Mateusz Grzywa).

Niestety, Hitler wreszcie zrozumiał, że władzę da się zdobyć, ale nie poprzez zamach stanu, bo ruchawki łatwo udaremnić za pomocą armii i policji, lecz przez cyniczne użycie mechanizmów demokratycznych, dzięki którym można legalnie poszerzać krąg oddziaływania i w rezultacie zaprowadzić własne rządy. Naziści byli silni własną bezwzględnością w dążeniu do celu i słabością przeciwników – zbyt naiwnych, wzajemnie skłóconych, przeświadczonych o swojej nad nimi wyższości, obstalowujących wielopiętrowe plany, w ramach których NSDAP miała być ośmieszona lub wykorzystana.

Co więcej, zauważał Klaus Mann w Punkcie zwrotnym, „trucizna wrogiej kulturze reakcji korumpowała nie tylko życie polityczne, ale zaczynała już też wpływać rozkładająco na poglądy i idee tak zwanej »liberalnej« inteligencji. Kult ziemi i krwi, złowrogie akcentowanie wartości biologicznych kosztem duchowych, przecenianie instynktu i intuicji wraz z przynależnym do tego niedocenianiem myśli krytycznej – wszystkie te symptomy faszystowskiej infekcji można było odnaleźć nie tylko w prasie prawicowo-radykalnej, nacjonalistycznej, ale także w ambitnym żargonie modnych filozofów i literatów. […] Doktor Goebbels tymczasem śmiał się w kułak” (przeł. Marek Wydmuch).

Czytaj także „Strefa interesów”. A po której stronie muru ty chcesz mieszkać? Katarzyna Przyborska

„»Byliśmy tacy podekscytowani«, opowiadała matka. Po raz pierwszy przeżywało się coś w zbiorowości […] Okazywało się wreszcie, że wszystko, co było dotychczas niepojęte i obce, wiąże się w wielką całość” – odtwarza Peter Handke w Pełni nieszczęścia (przeł. Sławomir Błaut) młodość swojej matki, Słowenki z Karyntii, po anszlusie Austrii w 1938 roku. Naziści związali ze sobą – i między sobą – społeczeństwo antysemityzmem, poczuciem wspólnego losu, przekonaniem o byciu ofiarą spisku i rozboju mocarstw zachodnich oraz pretensjami imperialnymi.

Owszem, nazistowska propaganda umiała porwać zbiorowość i pojedynczego człowieka, ale nie da się przecież nikogo utrzymywać miesiącami w ekstazie. Następnym etapem była zatem przytłaczająca wszechobecność symboli i postaci nazistowskich, od swastyki choćby i na tubce pasty do zębów przez sztandary, brunatne koszule i przemarsze z pochodniami po niekończące się transmisje oracji Hitlera. Victor Klemperer, wybitny badacz języka III Rzeszy, na kartach dziennika odnotowywał, że bywały dni, kiedy nie był w stanie uciec od głosu Führera rozlegającego się w każdym bez mała zakątku Drezna. Zarazem jednak w swoim opus magnum LTI. Notatniku filologa konstatował, iż „tym, co działało najskuteczniej, nie były konkretne mowy, artykuły czy ulotki, plakaty czy sztandary, nie było nic takiego, co trzeba by w siebie przyjmować poprzez świadomą myśl albo świadome uczucie. Narodowy socjalizm wślizgiwał się w ciało i w krew tłumu pojedynczymi słowami, zwrotami, formami zdań, które narzucał przez milionkrotne ich powtarzanie i które były przejmowane mechanicznie i nieświadomie” (przeł. Juliusz Zychowicz).

Jednym z największych triumfów nazizmu było to, że nawet przeciwnicy nazizmu i ci, którzy od nazizmu zaznawali prześladowań, raz bezwiednie, a raz świadomie posługiwali się nazistowską terminologią, sposobem myślenia, metodą opisu, perspektywą oglądu. „Język zwycięzcy… nie mówi się nim bezkarnie, wchłania się go w siebie i żyje zgodnie z nim” – powtarzał Klemperer.

Właśnie o tym, jak nazizm wkradł się w umysły, serca i na usta tak zwanych zwykłych ludzi – i jak następnie owi zwykli ludzie uzwyklili nazizm – opowiada powieść Waltera Kempowskiego zatytułowana Prima sort (wyd. ArtRage).

To druga książka tego wybitnego niemieckiego pisarza wydana w Polsce. Niewykluczone, że dla niektórych wielbicieli apokaliptyczno-frontowej aury Wszystko na darmo – tematem był tam upadek Prus Wschodnich zimą 1945 roku w efekcie sowieckiej ofensywy – Prima sort może okazać się sporym zaskoczeniem pomieszanym z odrobiną rozczarowania. Albowiem w Prima sort nie ma tak efektownych, filmowych scen, wyraziście tragicznych postaci, napięcia i dramatu przerażonej społeczności, która ucieka przed czołgami Armii Czerwonej, porzucając na zawsze swoje domy, dotychczasową egzystencję, wielopokoleniową przeszłość. Kempowskiego tym razem nie interesowała zagłada jakiejś części niemieckiego świata, ale skorodowanie tegoż pod wpływem zbrodniczej ideologii – masowe zatrucie Niemców obłudą, bezdusznością, militaryzmem, pogardą dla Untermenschów.

Prima sort jest mistrzowskim stadium nazizmu, któremu Kempowski nadał formę już to kroniki rodzinnej, już to silva rerum, już to przewrotnej, bo opatrzonej na wstępie deklaracją „wszystko zmyślone!” autobiografii rozpisanej na głosy. Rozpięta pomiędzy wiosnami roku 1938 i 1945 opowieść o życiu szacownej familii Kempowskich w nadbałtyckim Rostocku służy, przekonuje w posłowiu Małgorzata Gralińska, znakomita tłumaczka obu jego powieści, ukazaniu „jak warstwa mieszczańska zainstalowała się i urządziła w nowym systemie pod rządami Hitlera”.

I dalej:– „w Prima sort, podobnie jak w innych powieściach, Kempowski posługuje się techniką kolażu czy też raczej montażu […]. Sam autor twierdził, że dla niego ważniejsze jest »wynajdywanie niż wymyślanie«. Materiał zgromadzony i znaleziony w rozmowach, wspomnieniach, listach, dokumentach, prasie, przetwarzał literacko i czynił materią swojej twórczości. Do powieści włączał cytaty z literatury, Biblii […] teksty pieśni religijnych, piosenek, wierszy, rymowanek, napisy na szyldach, slogany reklamowe, dialogi filmowe, hasła propagandowe, notki prasowe”.

Czytaj także Warufakis: Moje osobiste wprowadzenie do mentalności faszystów Janis Warufakis

Dzięki temu zabiegowi nazizm w Prima sort zmienia się w polifoniczny utwór muzyczny albo nagranie terenowe – dosłownie słyszymy III Rzeszę. Zarazem właśnie tak mogła wyglądać w praktyce realizacja postulatu Goebbelsa „ważne, żeby w czasie wojny utrzymać nasz naród w dobrym nastroju” (przeł. Mateusz Grzywa). Doniesienia o dewastujących nalotach alianckich wespół z ekscytacją przebojem kinowym, kompulsywne powiedzonka ojca „miód malina” i „gitara mandolina” obok imion i nazwisk zabitych wojaków, modne refreny na tle syren, warkotu ciężarówek, chrzęstu zakazanych stacji radiowych i jazzu.

Sportretowani w Prima sort Niemcy, starzy, młodsi, kobiety, mężczyźni, z Rostocku i spoza miasta, nie zioną wprost nienawiścią i nie cytują na głos Mein Kampf, ale właśnie to jest najbardziej przerażające. Zło bowiem już w nich weszło. Odmieniło ich, choć na pozór to wciąż ci sami ludzie. Oswojono to zło, przez co stało się normą, eufemizmem, czymś powszechnym. Stąd odwoływanie się do polskich korzeni rodziny, gdy mowa jest o przywarach Kempowskich, półżartobliwa troska ojca, czy na jego profil nie wpłynął aby jakiś przodek-Żydek, „pradawne ziemie niemieckie” na terenie Polski, „robotnicy ze Wschodu” (na dodatek – „Nie do zdarcia. Nawet przy czterdziestostopniowym mrozie nic im nie jest”), Słowianie, „z którymi nie można się zadawać”, „w każdej synagodze jest piwnica zakrzepłej krwi”, „na Patriotischer Weg znaleziono obcięte palce, robota ludu Izraela” albo matka rozeźlona, bo uchodźczyni z Elbląga, której czwórka dzieci zaginęła gdzieś po drodze, nie docenia jej „pięknych noży”.

Stąd określanie siebie jako nie-nazistów, bo nazistami są wyłącznie naziści najbardziej fanatyczni i ostentacyjni. Stąd też u wielu ślepa wiara w Führera i jego cudowną broń – „działanie nowej wunderwaffe odczuje nawet Ameryka […]”. Stąd Auschwitz raz jedyny na 566 stronach powieści jako dekoracja dla scen z brukowca, sensacyjka pośród innych sensacyjek. „W São Paulo pewien mały chłopiec został zabity przez rój dzikich pszczół, a w Oświęcimiu pod Katowicami na ulicy rozegrał się krwawy dramat małżeński” (wszystkie cytaty z powieści Kempowskiego w przekładzie Małgorzaty Gralińskiej).

Z roku na rok groza w Prima sort narasta – sielanka dobiega końca. Ale współczucie i trwoga zarezerwowane są wyłącznie dla Niemców. Kempowski pewną ręką orkiestruje ich mentalność, zakreśla dość wąski krąg empatii, zrozumienia i ciekawości, poza którym są jacyś inni, do wnętrza którego nigdy nie będą mieli dostępu. „Dlaczego Bóg pozwala na te wszystkie okropieństwa? […]”.

Czytaj także Keff: Już nie chodzi o to, żeby interpretować świat, ale żeby go ocalić [rozmowa] Katarzyna Przyborska

Oto „wspaniały człowiek” poległ w Jugosławii, brat panny Reber zginął w Grecji, rozlegają się alarmy przeciwlotnicze, kursują fotografie zabitych na Wschodzie żołnierzy Wehrmachtu, na niemieckie miasta spadają bomby, które przemieniają ludzi w czarne bryły, pożoga trawi cały dobytek, na ulicach przybywa inwalidów i rannych, pojawiają się pierwsi rodacy-uciekinierzy z terenów zajętych przez Rosjan – z czasem będą to już niekończące się kolumny, bo front raptem nad Odrą. Wojna, III Rzesza, władza Hitlera, panowanie tego Zbawcy, trwały jednocześnie bardzo krótko i bardzo długo.

Ciężko się z tym pogodzić i poukładać w sensowny ciąg. „Bezwładność: W głowie człowieka jeszcze szlagiery z roku 1939. Oko tymczasem widzi brutalną szarość eksplozji. Dusza się wycofuje” – diagnozował Alexander Kluge w książce 30 kwietnia 1945. Śmierć Hitlera i narodziny innych Niemiec stan Niemców w trakcie wiosennego Götterdämmerung, w obliczu samobójstwa ich ukochanego Führera (przeł. Eliza Borg i Maria Przybyłowska).

Prima sort będzie także gorzką konstatacją nad gotowością Niemców do wzięcia odpowiedzialności za poparcie udzielone Hitlerowi, powszechny udział w jego zbrodniczym, niszczycielskim dziele, korzyści czerpane z niewolniczej pracy ludności z podbitych przez armię niemiecką państw, zabijanie, mordowanie i okaleczanie milionów tych, których uznali za swoich wrogów, podludzi, robactwo. „A nazistów diabli wzięli, hołota jedna” – wybrzmiewa bowiem, gdy tylko czerwonoarmiści zaczynają się kręcić triumfalnie pod oknami.

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie