„Tego drugiego” można czytać jako niezamierzoną parodię wszystkiego, co książę Harry uosabia – wynikających z urodzenia przywilejów, monarchii, patriarchatu, intelektualnego lenistwa, egocentryzmu.
Jesteśmy w momencie przesilenia. Do głosu doszły kobiece narracje, krytyka patriarchatu została przeniesiona na niezliczone ilości sieciówkowych koszulek, na TikToku i YouTubie wyświetlenia zgarniają cool przedstawicielki pokolenia Z opowiadające o lewicowych teoriach i konieczności budowania bardziej sprawiedliwego świata. A jednak, znów pojawia się On, archetypiczny do bólu – uprzywilejowany biały heteroseksualny mężczyzna postanawiający opowiedzieć światu swoją historię. I chociaż w narrację próbuje wpleść istotne społecznie wątki, takie jak rasizm, zdrowie psychiczne czy klimat, to i tak na pierwszym miejscu jest On.
500 stron, ponad 15 godzin audiobooka. Kojarzycie memy o „another white boy with podcast”? Witamy w tym gronie księcia Harry’ego. I jest to iście królewskie powitanie – w pierwszym tygodniu po wydaniu The Spare na świecie sprzedano 3,2 miliona egzemplarzy książki, w Polsce niecały tydzień po premierze Ten drugi trafił już do 20 tysięcy czytelniczek i czytelników.
Może przeszło wam przez myśl, że przecież to książę, reprezentant najbardziej rozpoznawalnej rodziny świata, dezerter z wielowiekowej monarchii, na pewno ma więc coś ciekawego do powiedzenia, ujawnia sekrety, które wszyscy chcemy poznać. No cóż, rozczaruję was. Książę Harry (wraz ze swoim ghostwriterem J.R. Moehringerem) jest jak ten znajomy, który opowiada niekończące się historie o sobie, bez pointy, nie czując granicy żenady.
czytaj także
Gdy sięgałam po The Spare (tekst czytałam w połowie w oryginale, w połowie w polskim tłumaczeniu – i mogę uspokoić osoby pełne obaw o polski przekład, nad którym ze względu na tempo wydawnicze pracowało pięć osób: nie ma się co martwić, to jest po prostu źle napisane), moje oczekiwania literackie wobec książki były zerowe. Wiadomo przecież, że nie została napisana, by zachwycać językiem czy konstrukcyjnymi eksperymentami. Jest po prostu kolejnym elementem medialnej szarży, jaką książę Harry wraz z Meghan Markle prowadzą przeciwko brytyjskiej rodzinie królewskiej.
Wywiad w programie Oprah Winfrey, dokumentalny serial Netflixa, a teraz Ten drugi mają uzasadnić decyzję Harry’ego o opuszczeniu monarchii, ujawnić patologie i przemoc systemowych powiązań pomiędzy royalsami a brytyjską prasą. Można by widzieć w tych działaniach pewien potencjał rozpoczęcia istotnych dyskusji dotyczących funkcjonowania współczesnych monarchii, sensowności ich istnienia, postkolonialnego rasizmu Wielkiej Brytanii czy powodów stale podsycanej współczesnej fascynacji dworskim życiem. Jednak o ile te pytania i wątki w minimalnym stopniu pojawiły się w wywiadzie Oprah czy netflixowej produkcji, o tyle w Tym drugim każda próba ich wplecenia rozmywa się w personalnych przytykach, nieciekawych anegdotach, absurdalnych zlepkach historii.
Tym, co najbardziej rzuca się w oczy w trakcie lektury, jest strukturalny chaos opowieści Harry’ego. Nigdy nie wiemy, co na nas czeka w kolejnym zdaniu czy akapicie – narrator płynnie potrafi przechodzić między traumą po stracie matki a wspomnieniami z polowań, emocjami związanymi ze ślubem brata a odmrożonym na biegunie penisem. Oczywiście można widzieć w tym celowy zabieg, szczerość wewnętrznego monologu, jednak po dłuższej lekturze sprawia to, że trudno traktować autora serio.
Co więcej, trudno o bardziej dosadny dowód zinternalizowanego przywileju niż przekonanie, że każda informacja dotycząca naszego życia jest równie istotna, wraz z kompletnym brakiem odniesienia do szerszego społecznego kontekstu. Refleksje księcia Harry’ego kończą się tam, gdzie czubek jego nosa. W nielicznych momentach, kiedy daje czytelniczce nadzieję, że właśnie spojrzał i pomyślał szerzej, z prędkością światła wraca do samego siebie.
czytaj także
Spośród tego chaosu wyróżnia się środkowa część książki – Przeklęty, lecz nieugięty – poświęcona w dużej mierze wojskowej karierze księcia Harry’ego. I może to zbytnia podejrzliwość z mojej strony, jednak mam poczucie, że ktoś (najpewniej ghostwriter) przejął w niej kontrolę nad narracją – w obawie przed pułapkami, które „ten drugi” może sam na siebie zastawić.
Mamy więc straumatyzowanego ciężkim dzieciństwem młodzieńca, szukającego swojego miejsca w świecie, roli w ramach systemu dworskiego. Niezbyt interesują go książki i uniwersyteckie życie, w sumie od zawsze lubił strzelanie i chłopackie zabawy – a więc wojsko! I znów zastanawia jakikolwiek brak społecznego kontekstu tej decyzji i jej konsekwencji. Dostajemy jedynie jednostkową perspektywę krążącą wokół potrzeby znalezienia ścieżki kariery, przynależności do grupy, akceptacji ze strony rodziny i opinii publicznej. Równocześnie jest to narracyjny majstersztyk, w pewnym momencie chcemy już tylko, żeby ktoś w końcu pozwolił pojechać Harry’emu na wojnę, dołączyć do jego brygady.
To nic, że Harry nie do końca wie, kto i właściwie po co tę wojnę rozpoczął i bierze w niej udział; że zamieniwszy pada od PlayStation na stery szturmowego śmigłowca, zabije kilkanaście osób – dajcie temu chłopcu strzelać! Uczestnictwo w wojnie wydaje się w życiu księcia Harry’ego tak samo oczywistym elementem jak imprezowanie z kolegami z Eton, gra w rugby czy rodzinne polowania. „Boys will be boys”, chciałoby się powiedzieć.
Co prawda książę doświadcza PTSD, jednak nie wiemy, czy właściwie trauma spowodowana jest wojną w Afganistanie, czy jednostkowymi wojnami, które Harry toczy ze światem i samym sobą (co jeszcze podkreśla zdjęcie wybrane na czwartą stronę okładki). Jestem jak najdalsza od trywializowania problemów zdrowia psychicznego wojennych weteranów, ale mam poczucie, że jeśli to Harry ma być ich rzecznikiem, nie najlepiej działa to na rzecz sprawy.
Trudno przymknąć oczy na opisane w Tym drugim trudne doświadczenia Harry’ego – brak opieki i wsparcia po stracie matki, zajętego nową relacją ojca, nieustanne wystawienie na spojrzenia opinii publicznej, funkcjonowanie w rodzinie, która bardziej przypomina pełną mobbingu korporację niż przestrzeń bezpiecznych relacji. A jednak równie trudno jest mu współczuć. Bo jak już pisałam, jeśli uznać tę książkę za kolejną część walki Harry’ego o samodzielność budowaną w kontrze do monarchii, to jest to bitwa przegrana. Ciosy, które stara się wymierzyć, wracają do niego rykoszetem.
czytaj także
Zastanawiając się, dlaczego cierpienie Harry’ego nie budzi moich emocji, wróciłam myślami do innego bestsellerowego tytułu ostatnich miesięcy, książki Cieszę się, że moja mama umarła Jennette McCurdy. Była dziecięca aktorka w autobiograficznym wyznaniu porusza bardzo podobne do księcia tematy – niechcianą sławę, toksyczne rodzinne relacje, śmierć rodzica, zaburzenia. Jednak w odróżnieniu od Harry’ego McCurdy nie bierze jeńców. Przedstawia nam bolesną i czasem zawstydzającą wiwisekcję historii swojej i swojej rodziny. I może to właśnie ta przesunięta do samej granicy szczerość jest tym, co przekonuje, pozwala współodczuwać.
Książę Harry zatrzymuje się w swoim wyznaniu w pół kroku, nie jest to obiecywane „rozliczenie”. Może też dlatego, że stawka jest zbyt wysoka. W trakcie lektury Tego drugiego nieustająco mamy poczucie, że za tym tekstem stoi medialna strategia, próba nieustającego rozgrywania opowieści, przeciągnięcia liny na swoją stronę.
W tym wszystkim najciekawsze i najistotniejsze staje się to, co wypowiedziane mimochodem. Ten drugi perfekcyjnie ujawnia próżniaczość dworskiego życia, archaiczne intrygi, absurdalne problemy wyjęte z zamierzchłych kart historii. Mimowolnie staje się doskonałym zestawem argumentów do dyskusji nad sensem istnienia współczesnych monarchii, utrzymywania jej codziennego spektaklu. Bo jak uzasadnić publiczne finansowanie kłótni dorosłych mężczyzn o to, który w jakim mundurze wystąpi lub czy babcia pozwoli jednemu z nich ściąć brodę na jego własny ślub, czy nie (ten drugi się o to obraża!).
Historycznie tworzona przez wieki aura wyjątkowości, czy nawet boskości, otaczająca brytyjską monarchię zostaje w biografii Harry’ego rozproszona, sprowadzona do małych problemów małych ludzi. Ich oderwanie od rzeczywistości już nawet nie oburza, tylko wzbudza politowanie. Dlatego też Tego drugiego czytać możemy jako niezamierzoną parodię wszystkiego, co książę Harry uosabia – wynikających z urodzenia przywilejów, monarchii, patriarchatu, intelektualnego lenistwa, egocentryzmu. Wyostrza ją niezachwiana pewność siebie autora opowieści. Pewność dostępna tylko komuś od dziecka zapewnianemu o swojej wyjątkowości wynikającej z tradycji przekraczającej współczesny świat i jego problemy. Warto jednak pamiętać, że pycha kroczy przed upadkiem.
*
Książę Harry, Ten drugi, przeł. Miłosz Biedrzycki, Anna Dzierzgowska, Jan Dzierzgowski, Mariusz Gądek, Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik, Wydawnictwo Marginesy 2023.