Czytaj dalej

Sami uczcimy Rok Leśmianowski

W tym roku przypada 140. rocznica urodzin i 80. śmierci Bolesława Leśmiana. Dla wielu miłośników poezji nad Wisłą być może najwybitniejszego polskiego poety XX wieku. Nie był to jednak wystarczający argument dla Senatu RP, by rok 2017 ogłosić Rokiem Leśmiana.

Pocieszające w tym wszystkim jest to, że znani z swojej przekory Polacy już zaczęli się organizować, by świętować te rocznice niejako własnym sumptem.

Nie jestem zawodowym polonistą, więc nie będę się zajmował profesjonalną analizą dzieł Leśmiana. Dla mnie jest to jeden z największych polskich poetów, a jego twórczość daje mi to, czego oczekuję od poezji: przeniesienie się w inne rewiry, świat baśni i magii. Leśmian jest też jednym z najbardziej polskich poetów, przede wszystkim dlatego, że niejako rekonstruuje świat mitologii polskiej, której zostaliśmy pozbawieni. Jego twórczość jest w dużej mierze nieprzekładalna, jest w niej zbyt wiele neologizmów, żeby ją w pełni smakować trzeba czytać w oryginale. Dobra to wiadomość dla Polaków jakże często cierpiących na kompleks niższości. Można powiedzieć, że my, codzienni użytkownicy języka polskiego, w skali światowej należymy do ekskluzywnego klubu, który może rozkoszować się twórczością Leśmiana.

W skali światowej należymy do ekskluzywnego klubu, który może rozkoszować się twórczością Leśmiana.

Ten niepozorny zamojski notariusz pochodził z niezwykłej rodziny spolonizowanych Żydów, Lesmanów. Nosił słowiańskie imię (bardziej już się nie dało), zesłowiańszczył dodatkowo swoje nazwisko. Mimo słowiańskiego nazwiska i krzyża, jaki znajduje się na grobie poety na warszawskich Powązkach, musiał czymś podpaść senatorom, że nie chcieli go godnie uczcić.

Może poza żydowskim pochodzeniem, największą jego zbrodnią jest to, że nie chciał się wpisać w starą polską tradycję dwulicowości. Nie pisał wierszy o umęczonej Ojczyźnie, powstańcach, za to w całości zanurzył się w ludycznej kulturze pełnej fantastycznych postaci, które do dziś inspirują muzyków folkowych. Nie przyjmował też świętobliwej miny. W Polsce wybaczyć można wszelką rozpustę i każdą perwersję, byle na co dzień przybrać maskę świętobliwości i „słusznie prawić”. Leśmian nigdy nie udawał świętoszka, nie krył się z swoim zamiłowaniem do zmysłowości i uwielbieniem dla kobiet. A mimo podłego wzrostu i takiej też urody jego życie obfitowało w liczne romanse.

Bolek, rozpustny Żyd, zanurzający się mitycznej Słowiańszczyźnie, to już prawdziwe multi-kulti. I najwyraźniej jego sprawie nie pomógł nawet fakt, że doskonałą edycję Dzieł wszystkich przygotował Jacek Trznadel opowiadający się po słusznej stronie sprawy smoleńskiej, a wydał to prestiżowy Państwowy Instytut Wydawniczy.

Do klanu Lesmanów-poetów należało też dwóch innych twórców – Antoni Lange i Jan Lesman znany jako Brzechwa.

Lange to jedna z największych postaci Młodej Polski. Umarł w biedzie i zapomnieniu. Dziś jest praktycznie zapomniany, a poprzez inne nazwisko nie kojarzony z Leśmianem (był jego wujem). A można powiedzieć, że był jego mentorem. Zgodnie z duchem czasu promował i tłumaczył literaturę szeroko pojętego Dalekiego Wschodu. Jako pierwszy zaprezentował tłumaczenia ksiąg związanych z Hata Jogą, a także tworzył książki z dziedziny science fiction. Miał jednak nieszczęście pochodzić z rodziny żydowskiej, a do tego podpadł swoim współbraciom, głosił bowiem potrzebę asymilacji Żydów.

Najmłodszego z klanu Lesmanów, Jana Brzechwę, kuzyna Bolesława, nie da się już wyrugować. Minister Zalewska nie wciągnie jego wierszy dla dzieci na indeks ksiąg zakazanych, zbyt mocno wrosły w kulturę polską. Jednak na jakiekolwiek uczczenie zapewne i on nie ma co liczyć. Choć był aktywnym uczestnikiem życia literackiego międzywojennej Polski, to równie dobrze się urządził w Polsce Ludowej. Co prawda nie grywał w filmach dla dzieci, ale nie wykazywał się wolą wstąpienia w szeregi żołnierzy wyklętych. Zamiast kultywować martyrologię narodową, pisał zabawne wiersze. Należę do pokolenia, które na pamięć zna piosenki z filmu Akademia Pana Kleksa. Kiedy w czasach licealnych byłem zafascynowany rewolucją hipisowską, stwierdziłem że gdyby Brzechwa był amerykańskim pisarzem, stałby się guru hipisów. Pan Kleks jadający kolorowe piegi, wysyłający swoje oko w Kosmos i robiący masę różnych innych rzeczy w swoim laboratorium, toż to czysta psychodelia. Szczególnie powinien to docenić grający na bębnach wicemarszałek Sejmu, Ryszard Terlecki.

Senat RP nie chciał Roku Leśmianowskiego. Może to i dobrze. Nie wyobrażam sobie, by podczas składania kwiatów na grobie poety na cmentarzu powązkowskim miano odmawiać Apel Smoleński. Być może, dzięki działalności licznych organizacji promujących poezję Leśmiana, w 2017 roku więcej osób sięgnie po wiersze tego niezwykłego zamojskiego notariusza. W zalewie nowomowy i języka pełnego nienawiści, piękna polszczyzna Leśmiana może dać prawdziwe wytchnienie. Jego poezja przetrwa niejedną zawieruchę polityczną, a nazwisko będzie pamiętane, gdy nazwiska dzisiejszych pieniaczy z ulicy Wiejskiej pójdą w zapomnienie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij