Czytaj dalej

Czytelnia Krytyki Politycznej (12)

Camilleri i Brzozowski, thriller ekologiczny i komiks – w Czytelni KP piszemy o książkach, które czytamy. Tych, które chcemy polecić lub przed którymi chcemy ostrzec.

Rabih Alameddine, Hakawati, mistrz opowieści, przeł. Mateusz Borowski, Anna Gralak, Maria Makuch, wydawnictwo Znak 2008

Przez takie powieści mam wyrzuty sumienia. Dowodzą, jak beznadziejny jest mój wyuczony czytelniczy europocentryzm. Dotychczas moim jedynym skojarzeniem z pojęciem „literatura arabska” były Baśnie tysiąca i jednej nocy, a właściwie apokryficzne i ugrzecznione wersje przygód Sindbada, Alladyna czy Ali-Baby, które pamiętam z dzieciństwa. Natomiast czytając Hakawatiego, co jakiś czas miałem ochotę wybiec na ulicę i zacząć wykrzykiwać jak głupi „TAK dla islamizacji Europy”. Właściwie nie tyle islamizacji, co druzaizacji – w końcu główni bohaterowie powieści należą do tej libańskiej mniejszości wyznaniowej.

Rabih Alameddine w doprawdy mistrzowski sposób prowadzi kilka wątków, przeplatając rzeczywistość Libanu w różnych momentach dwudziestego wieku z arabskimi baśniami i legendami. Wśród swoich inspiracji wymienia nie tylko Baśnie tysiąca i jednej nocy, Koran czy Stary Testament, ale też Owidiusza, Szekspira i Itala Calvina. Alameddine nie boi się potraktować swojego dziedzictwa kulturowego z lekką ironią, dodać do historii Libanu zabawnych smaczków i zaskoczyć czytelnika śmiałą erotyką demonów i bohaterek arabskich legend. Wyśmienite połączenie i otrzeźwiające antidotum na europejskie przyzwyczajenia literackie.

Krzysztof Juruś, Klub Krytyki Politycznej w Krakowie


***

Brzozowski. Aforyzmy, wybór: Andrzej Mencwel, Państwowy Instytut Wydawniczy 1979

Spośród publikacji przeznaczonych na makulaturę lub do ewentualnego wzięcia, o czym pisałam w notce z zeszłego miesiąca, wspominając akcję w jednej z gnieźnieńskich bibliotek, można było trafić i na prawdziwe perełki. Poniższa książeczka zdaje się idealnie pasować do tej kategorii, bo nie dość, że została pięknie wydana (okładka bogata w niespotykane dziś ornamenty, a w środku niczym przeklejona z rodzinnego albumu fotografia Brzozowskiego), to zawiera w sobie cytaty autora Legendy Młodej Polski w formie bogatszej niż ta, którą można znaleźć w internecie. W dodatku przygotowana przez prof. Andrzeja Mencwela i opatrzona jego wstępem daje pewność rzetelnego oraz sensownego wyboru i nie jest brykiem z twórczości Brzozowskiego. Ma raczej pokazać, że ten pisarz, filozof czy publicysta, człowiek, który twierdził: „Mam całe pokłady myśli, które niewypowiedziane kamienieją”, był twórcą polifonicznym, niedającym się zaszufladkować i poddającym wszystko głębszej analizie.

Zresztą najlepiej niech przemówią jego słowa, które autor wyboru zebrał w tematycznych minirozdziałach (mankamentem jest to, że nie mają one choćby ogólnych tytułów, mimo że dobór cytatów mówi jasno z jakimi sprawami mamy do czynienia). Wśród przemyśleń znajdziemy „refleksje samotnika”: „Kaleka ze zwęgloną duszą chodzę sam wśród ludzi, którzy dalej są ode mnie niż te drzewa”, jak i lepiej znaną krytykę polskości: „Optymizmem nazywa się w Polsce sprzyjającą pogodzie umysłu ograniczoność” oraz Henryka Sienkiewicza: „Sienkiewicz urodził się klasykiem, ale urodził się klasykiem warstwy znajdującej się w upadku”, a także ciekawe fragmenty o ciele, duchu i ludzkiej psychice: „Ciało jest organem naszych stosunków ze wszechświatem; myślą obcujemy tylko z samymi sobą” czy wspaniałe „dialogi” z filozofami, w tym nie tylko Marksem. I aż trudno uwierzyć, że ta książka mogła skończyć na makulaturze. Polecam wszystkim, którym bliski jest etos inteligencji zaangażowanej, oraz… twórcom ambitnych memów w stylu „Posthumanizm. Ludzie to fikcja”.

Kamila Kasprzak, Klub Krytyki Politycznej w Gnieźnie


***

Andrea Camilleri, Owce i pasterze, przeł. Paweł Bravo, Wydawnictwo Literackie 2015

Camilleri to m.in. autor cyklu kryminałów dziejących się na Sycylii. Tym razem sam wciela się w rolę detektywa i grzebie w historii tego regionu. Wszystko za sprawą przypisu do pewnej książki poświęconej zamachowi na biskupa Peruzzo w 1945 roku. Znajduje w nim fragment listu z roku 1956 od przeoryszy klasztoru benedyktynek do bp. Peruzzo, który po zamachu powrócił do zdrowia. S. Enrichetta Fanara pisze: „Kiedy Wasza Ekscelencja, po postrzale znalazła się w śmiertelnym zagrożeniu, wspólnota ofiarowała życie dziesięciu mniszek, żeby ocalić pasterza”.

Czy to prawda, czy jedynie metafora? Zanim znajdziemy jakąś odpowiedź, a nawet zanim zostanie zadane pytanie, będziemy musieli cofnąć się do czasów dużo wcześniejszych. Na początek do XII wieku, żeby poznać tło historyczne i mnóstwo koligacji. Trochę to meczące, ale pytanie jest frapujące, a książeczka niedługa…

Kinga Dunin, Dziennik Opinii


***

Marc Elsberg, Blackout, przeł. Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska, Wydawnictwo W.A.B. 2015

Grubaśny thriller, fajnie!

W wyniku cyberataku przestają działać skomputeryzowane elektrownie i logistyka bilansowania energii elektrycznej w prawie całej Europie. Robi się ciemno, zimno, w nieczynnych chłodniach psuje się żywność, zwierzęta w przemysłowych farmach masowo umierają. Elektrownie jądrowe trują, odnawialne źródła okazują się wcale nie takie dobre.

Zanim dzielny haker, któremu oczywiście odpowiednie służby nie chcą uwierzyć, znajdzie przyczynę awarii, ludzie będą musieli jakoś sobie poradzić. Co się stanie ze społeczeństwem, kiedy odetniemy je od prądu, telewizji, internetu, komórek? Będzie musiało się rewolucyjnie zmienić. Jak to w czasie rewolucji poleje się krew, ale później… Niestety nie będzie później, bo jak nie trudno się domyślić, zgodnie z regułami gatunku, tym razem ostatecznej katastrofie (albo rewolucyjnym przemianom) uda się zapobiec.

W posłowiu autor pisze, że pewne „wrażliwe technicznie detale” pominął, żeby nie dawać wskazówek terrorystom. Ponieważ jednak znalazł je w Wikipedii i innych powszechnie dostępnych źródłach, może inni też je znajdą.

Może naprawdę dzisiaj do wywołania rewolucji wystarczy kilku geeków i trochę kasy?

Kinga Dunin, Dziennik Opinii


***

Masha Gessen, Słowa skruszą mury. Pussy Riot, przeł. Julia Szajkowska, Prószyński i S-ka 2014

Wszyscy słyszeliśmy o Pussy Riot, rosyjskiej grupie feministycznej, która w 2012 roku pojawiła się w prawosławnej świątyni Chrystusa Zbawiciela w Moskwie i wykonała utwór Bogurodzico, przegoń Putina. Aresztowano trzy artystki. Ostatecznie dwie członkinie zespołu za chuligaństwo zostały skazane na odbycie kary w kolonii karnej. Część z nas na pewno słyszała też o innych akcjach Pussy Riot, kiedy prowokowały, protestowały przeciwko obłudzie władzy, nierównościom ze względu na płeć, tożsamość czy orientację psychoseksualną. Te młode kobiety w kolorowych kominiarkach i równie barwnych sukienkach poprzez działalność artystyczną odważnie krytykowały Putina, krzyczały o braku wolności w Rosji, o zakłamaniu i manipulacji.

Ale jak to się zaczęło, skąd ta siła i potrzeba mówienia o tym, co niepopularne, kim były te młode kobiety zanim wywrzeszczały punkową modlitwę? O tym właśnie jest książka Mashy Gessen Słowa skruszą mury. Poznajemy bohaterki bardzo dobrze, ponieważ autorka rozmawia nie tylko z nimi, ale również z ich rodzinami i bliskimi. Widzimy więc, jak rodzi się aktywizm, potrzeba działania i wyrażania siebie, swoich poglądów i racji. Dzięki temu reportażowi mamy okazję prześledzić drogę każdej z trzech artystek do momentu, gdy sprzeciw wobec panujących norm i obyczajów wyzwolił w nich żarliwość w działaniu poprzez sztukę. Okazuje się bowiem, że dojrzałość i świadomość celu, do którego się dąży, dodaje odwagi i powoduje, że nie można już zawrócić z obranej drogi.

Magdalena Młynarczyk, Klub Krytyki Politycznej w Koszalinie

***

William Gibson, The Peripheral, G.P. Putnam’s Sons 2014

Po co nam literatura o przyszłości, skoro mamy teraźniejszość – nie mniej straszną, absurdalną i nieprzewidywalną niż najbardziej fantazyjne wizje przyszłości. William Gibson pisze w Peripheralu o dwóch przyszłościach, które niby są rozdzielne, ale jednak nie pozostają bez wpływu na siebie nawzajem. W jednej z nich ludzie podporządkowani algorytmom wykonują jeszcze jakieś prace, w ramach prekarnej i deficytowej gospodarce, która trzyma się chyba tylko siłą przyzwyczajenia (czy to nam czegoś nie powinno przypominać?), w drugiej rozpieszczeni ludzie w gospodarce totalnego nadmiaru i nadkonsumpcji nie pracują właściwie wcale (czy to nam czegoś nie powinno przypominać?). Gibson doskonale wie, że science ficton tylko w momentach rzadkiego geniuszu rzeczywiście jest w stanie powiedzieć coś o czasach, które nadejdą. Perpipheral nie jest więc – na szczęście – powieścią profetyczno-patetyczną, ale nierzadko absurdalnie brutalną próbą ogarnięcia paradoksów dzisiejszego (postnowoczesnego? postkapitalistycznego? posthumanistycznego?) świata. Włącznie z tym, czy religijny fanatyzm i terroryzm to nie jest przypadkiem idealny prezent dla Zachodu, który przecież każdego brodatego fanatyka zmieni w klikalny mem i zmonetyzuje.

Jakub Dymek, Dziennik Opinii


***

Olga Grjasnowa, Rosjanin to ten, który kocha brzozy, przeł. Elżbieta Kalinowska, Czarne 2015

Perspektywa, z której patrzy na świat bohaterka tej powieści (napisanej po niemiecku), jest tak interesująca, że nawet gdyby była to zła książka – a nie jest, wręcz przeciwnie – to i tak byłaby dobra.

Masza urodziła się w ZSRR w Azerbejdżanie, ale ma żydowskie korzenie. Jest Rosjanką? Azerką? Żydówką? Jej ojciec prawie został kosmonautą, matka uczyła muzyki, Związek Radziecki nie był dla nich więzieniem. Po wojnie w Górskim Karabachu, czystkach etnicznych, uciekają z Baku z dwunastoletnią córką do Niemiec. Nigdy się w tam nie odnajdą. Bohaterka uczy się kolejnych nowych języków, wciąż pozostaje jednak obca, podobnie jak jej najbliżsi przyjaciele – Arab, którego ojciec jest Szwajcarem, i urodzony w Niemczech Turek. Wszyscy na własnej skórze testują otwartość niemieckiego społeczeństwa. Kiedy umiera jej chłopak, Masza przeżywa załamanie. Żeby się pozbierać, wyjeżdża do Izraela, gdzie pracuje w fundacji zajmującej się trochę prawami człowieka, a głównie własnym trwaniem. Ma żydowską rodzinę mieszkającą w osadzie na terytoriach okupowanych, poznaje więc wszelkie dwuznaczności życia w tym rejonie. Demonstruje, odwiedza Ramallah, nigdzie jednak nie potrafi się odnaleźć.

Czego pragnie? Chyba świata, w którym nie będzie musiała mieć żadnej tożsamości etnicznej, narodowej czy religijnej. Do tego, który istnieje, miewa ironiczny dystans niepozbawiony sarkazmu. Zostawiamy ją zagubiona gdzieś w okolicach Dżeninu, ale na pewno sobie poradzi.

Kinga Dunin, Dziennik Opinii


***

Otto Dov Kulka, Pejzaże metropolii śmierci. Rozmyślania o pamięci i wyobraźni, przeł. Michał Szczubiałka, Czarne 2014

Czekałam na taką książkę. Czekałam na takie wspomnienia, na takie kontemplowanie przeszłości, na zastanawianie się, na nieustanne powroty. Przeczytałam wiele książek o Holokauście, ale zawsze autor czy autorka powodowali, że chłonęłam fakty, wydarzenia – przerażającą historię Zagłady. Opisy zdarzeń były tak wstrząsające, że wywoływały bezsilność, niezgodę, litość, łzy. Ale były to głównie książki faktograficzne. Nie było tam miejsca na refleksje, bo odrażająca Zagłada w sposób naturalny wywoływała masę emocji u czytelnika. Wobec tych świadectw nikt chyba nie jest obojętny. Nie ma zdrowego człowieka, który jest w stanie zdystansować się wobec ludobójstwa i wyrafinowanego okrucieństwa.

Pejzaże metropolii śmierci to całkiem inna książka o Auschwitz. Tu też otrzymujemy makabryczne fakty, ale nade wszystko odkrywamy, jak pamięć, wyobraźnia, świadomość dorosłego człowieka boryka się całe życie ze wspomnieniem. Wspomnieniem strachu, upodlenia, wszechobecnej śmierci i przeznaczenia. Podążając za autorem poprzez kolejne strony, nie uciekniemy od krematoriów, kolczastego drutu, od snów, jawy, od przeróżnych wariantów tragicznych sytuacji. Tu myślenie i wspominanie, analizowanie i kojarzenie jest torturą, piętnem, tym, co kształtuje człowieka, i tym, co pozostaje. Na zawsze.

Krótkie rozdziały są przemyśleniami dotyczącymi życia dziesięciolatka w obozie Auschwitz-Birkenau. To swoiste powroty Otto Dov Kulki do doświadczeń sprzed kilkudziesięciu lat. Są to specyficzne wędrówki. Być może z uwagi na zawód autora, który jest historykiem, te wspomnienia są filozofowaniem, zgłębianiem, teoretyzowaniem. Mimo że dotyczy bardzo ważnego etapu w historii, praca ta nie jest według mnie książką historyczną. Dowiemy się z niej wiele o życiu w „obozie rodzinnym” w Auschwitz-Birkenau, ale autor skłoni nas nade wszystko do pytań, do zastanawiania się, dlaczego, do analizowania ludzkich zachowań, do roztrząsania. Wydaje mi się, że taki jest główny cel spisania tych rozważań.

Magdalena Młynarczyk, Klub Krytyki Politycznej w Koszalinie


***

Seth, Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił: nowela rysunkowa, przeł. Grzegorz Ciecieląg,  Wydawnictwo Komiksowe 2013

Książka Setha jest kolejnym komiksem w moich prywatnych zestawieniach czytelniczych. Reklamowana przez wydawcę na okładce jako „jeden ze 100 najważniejszych komiksów XX wieku” – początkowo nie robi takiego wrażenia. Prosta, można by wręcz rzec, banalna historia człowieka, który pasjonuje się zbieraniem informacji o rysownikach komiksowych oraz ich prac – dopiero stopniowo przekształca się w metaforę całej naszej obecności na Ziemi, a Kalo – tajemniczy twórca, o którym informacji poszukuje główny bohater noweli, do końca pozostaje w dużej mierze tajemnicą, mimo że zostaje zidentyfikowany.

Sethowi udaje się jednak co innego – banalną historię rozrysowuje i opisuje w sposób, który magnetycznie przyciąga i sprawia, że możemy w niej odnaleźć siebie. Ślepe zaułki decyzji życiowych, strach przed zmianą, konsekwencje działań, jakie podejmujemy, czy po prostu to, ile z nas zostanie po śmierci – to pytania uniwersalne. I, jak zdaje się sugerować Seth, wbrew temu, co się nam wmawia – odpowiedzi na nie wcale nie są z gatunku tych zapierających dech w piersi, monumentalnych złotych myśli czy działań. To proza i banał życia są jego główną siłą i to z gatunku takich maleńkich, niewiele w gruncie rzeczy znaczących kwestii, pochodzą odpowiedzi na „wielkie pytania” stawiane nam przez nasze emocje i umysły.

Szymon Pytlik, Klub Krytyki Politycznej w Opolu


***

Catherynne M. Valente, Nieśmiertelny, przeł. Robert Waliś, MAG 2012

Jest coś pięknego i ujmująco staroświeckiego w obrazie ptaków, które przylatują do drzwi dużego domu i zamieniają się w mężczyzn proszących o rękę dziewczyny siedzącej w oknie. Ale to oczywiście nie jest słodka powiastka miłosna. Porwana przez Cara Życia dziewczyna mimo szczerej i odwzajemnionej miłości musi nieustannie toczyć brutalną walkę o przewagę w nierównym związku. Nie jest to jednak walka wzięta z głupawych stereotypów ani koszmarów backlashowych prawicowych publicystów. Musi być okrutna, bo to walka z Nieśmiertelnym. Valante nie idzie na łatwiznę i nie ośmiesza głównej bohaterki – ani w jej bezradności, ani w momentach tryumfu, kiedy nietrudno byłoby o karykaturę silnej i bezlitosnej kobiety.

Postaci ze słowiańskich mitów – m.in. Kościej Nieśmiertelny i Maria Moriewna – zostają wplecione przez autorkę w dwudziesty wiek, w tle rozgrywa się rewolucja październikowa, później rządy Stalina i druga wojnę światowa. I choć niektóre z najważniejszych wydarzeń udaje im się niemal „przespać” w baśniowej krainie, duch Związku Radzieckiego nie ominął też ruskiego folkloru. Przestarzały język partii komunistycznej brzmi jeszcze komiczniej w ustach domowików czy Baby Jagi. I tylko nieco za bardzo sentymentalny finał psuje ogólne wrażenie.

PS Dawno nie miałem w ręce książki o tak niemożliwie brzydkiej okładce. Gdyby nie sugestia osoby, której w kwestiach czytelniczych bezgranicznie ufam, nigdy nie sięgnąłbym po Nieśmiertelnego. Co tylko dowodzi, że czasem warto porzucić swój estetyczny snobizm i posłuchać starych mądrości o książce i okładce.

Krzysztof Juruś, Klub Krytyki Politycznej w Krakowie


***

Aleksandra Zielińska, Przypadek Alicji, Wydawnictwo W.A.B. 2014

Kiedyś gdy w serii „Archipelagi” ukazywała się nowa powieść, wręcz trzeba było ją znać. Dzisiejszego prestiżu serii nie porównuje się już raczej z niegdysiejszym, lecz jedno pozostało bez zmian: warto przyglądać się nowym pozycjom. Co jakiś czas spoza marek pisarzy znanych i sprawdzonych wyłania się świeże nazwisko i zdarza się, że zapada w pamięć na dłużej. Pierwsza powieść krakowskiej tłumaczki i autorki opowiadań Aleksandry Zielińskiej, to powieść, którą Łukasz Saturczak w recenzji Dlaczego oni, a nie my zaliczył do grona trzech ważnych debiutów roku 2014. Można by iść w stronę dyskusji o krytycznoliterackiej roli takiego gestu, kwestii debiutu, recepcji, powieści pokoleniowych… ale chyba jednak nie warto. Przypadek Alicji potrafi się zwyczajnie obronić bez tej obudowy. Historia opowiedziana w nim nie jest do bólu przewidywalna i usypiająca czujność, a choćby o tę wartość często niełatwo w powieściach debiutanckich. I choć papierowość niektórych dialogów daje się we znaki, nie pozwala przechylić artystycznej szali w stronę czytadła lub tendencyjnego opowiadania. Nie jest to narracja lekka i przyjemna, lecz chropowata; jątrzy gojącą się cichaczem ranę nabrzmiałą od „obyczajowej ropy”.

Mocną stroną historii o krakowskiej studentce medycyny, która zachodzi w ciążę nie ze swoim chłopakiem jest sugestywna psychologizacja, wręcz psychotyzacja narracji. Nie odbywa się ona na przewidywalnym poziomie operowania psychodelią obrazowania, unika psychologicznej egzaltacji i schizoidalnego słowotoku. Przypadek Alicji (w dość, w gruncie rzeczy, behawiorystyczny sposób) podąża za główną bohaterką, która jest najważniejszą aktorką rozgrywającego się na kartach powieści dramatu psychoaborcyjnego. Zastawia kilka pułapek w które można wpaść, choć nie pretenduje do roli formalnego majstersztyku. Wciąż ma przewagę nad całym stosem wydanych w ostatnim czasie powieści: jest o czymś.

Przemysław Górecki


>> czytaj też recenzję Kingi Dunin

Czytaj także:

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 1

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 2

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 3

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 4

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 5

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 6

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 7

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 8

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 9

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc. 10

Czytelnia Krytyki Politycznej, odc 11

** Dziennik Opinii nr 100/2015 (884)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij