Kraj

Znów trzeba ratować kobiety!

Gdyby jeszcze na początku września 2016 roku ktoś powiedział, że polską debatą publiczną zawładnie sprawa aborcji, zostałby wyśmiany. Rok temu kobiety zwyciężyły, ale to niestety nie jest koniec tej historii.

Legalne przerywanie ciąży do końca 12. tygodnia, edukacja seksualna w szkołach, darmowa i łatwo dostępna antykoncepcja, antykoncepcja awaryjna bez recepty, uregulowanie stosowania klauzuli sumienia przez ginekologów – o ten elementarz praw kobiet w XXI wieku będzie po raz drugi walczył Komitet „Ratujmy Kobiety”, pilotowany przez Barbarę Nowacką. Właśnie rusza zbiórka podpisów pod projektem przygotowanej przez Komitet ustawy o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie.

Pierwszy projekt liberalizujący ustawę antyaborcyjną Komitet złożył w zeszłym roku – i został on odrzucony przez Sejm od razu w pierwszym czytaniu (choć PiS się zarzekało wcześniej, że nie będzie się w taki sposób „topić” inicjatyw obywatelskich). Przyjęto za to i skierowano do komisji projekt całkowicie zakazujący aborcji i karzący za nią więzieniem kobiety. Wściekłość Polek była tak wielka, że doprowadziła do masowych protestów w wielu miastach – a te z kolei zmusiły PiS do ustępstw i wycofania się ostatecznie z dalszych prac nad restrykcyjnym projektem.

Czarny protest idzie po swoje

Gdyby jeszcze na początku września 2016 roku ktoś powiedział, że polską debatą publiczną zawładnie sprawa aborcji, zostałby wyśmiany. Ta sprawa od lat wydawała się już politycznie martwa – zastygła w fałszywym „kompromisie” Kościoła z konserwatystami, przyklepana frazesami o „temacie zastępczym” i dwiema dekadami ćwiczenia społeczeństwa w hipokryzji („AAAAAA przywracam miesiączkę”). Opowieści organizacji feministycznych o skali podziemia aborcyjnego, dramatach kobiet, o frustracjach, upokorzeniach i cierpieniu, jakie trzeba znieść, by poddać się w Polsce – i legalnie, i nielegalnie – aborcji, trafiały w próżnię.

Tymczasem oddolna mobilizacja kobiet przeciwko radykalnemu ograniczeniu ich i tak skąpych w Polsce praw reprodukcyjnych – zorganizowana bez udziału zgranych polityków, angażująca Polki w poprzek podziałów wiekowych i klasowych, niezwykle pomysłowa w formach i wyrazie (wystarczy przypomnieć morze parasolek na placu Zamkowym w Warszawie, które stały się symbolem tych demonstracji) – okazała się na razie pierwszą naprawdę skuteczną kontrą wobec autorytarnych zapędów Prawa i Sprawiedliwości. Drugą było przekonanie prezydenta Andrzeja Dudy do zawetowania 2 z 3 ustaw o sądownictwie.

Nam się zaczęło pod dupą palić… Kim są organizatorki czarnego protestu?

Rok temu kobiety zwyciężyły, ale to niestety nie jest koniec tej historii. Fundacja Życie i Rodzina przygotowała właśnie kolejny projekt odbierający Polkom prawo do aborcji – tym razem w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Jesienią zacznie zbierać pod nim podpisy. Reprezentująca fundację Kaja Godek twierdzi, że zmiana ta „pozwoli zmienić państwo z takiego, które morduje dzieci niepełnosprawne, w państwo bardziej im przyjazne”. W praktyce to „przyjazne państwo” może mieć twarz doktora Chazana zmuszającego swoją pacjentkę do urodzenia dziecka z wodogłowiem, nierozwijającym się mózgiem i bez części kości twarzoczaszki. Najwyraźniej tak to właśnie widzi Jarosław Kaczyński, skoro w wywiadzie z jesieni 2016 twierdził, że PiS będzie dążył do tego, „by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”.

Warto pamiętać słowa Kaczyńskiego, bo o ile w przypadku projektów całkowicie zakazujących aborcji PiS było raczej wstrzemięźliwe (jak na swoje możliwości, rzecz jasna), o tyle ta zmiana najwyraźniej ma duże szanse zyskać jego akceptację. Wiadomo już też, że w przeciwieństwie do poprzednich projektów, ten będzie miał jednocznaczne wsparcie Kościoła. Dodajmy, że wszystko to dzieje się w kraju, który rodzicom dzieci chorych i niepełnosprawnych od urodzenia proponuje od stycznia tego roku jednorazową zapomogę w wysokości całych 4 tys. złotych i śladową pomoc w dalszej opiece.

Według sondaży 42% Polaków jest za liberalizacją prawa aborcyjnego, a 86% przeciwko jego zaostrzeniu. Poprzedni projekt przygotowany przez Komitet „Ratujmy Kobiety” podpisało prawie ćwierć miliona ludzi. By nowa ustawa o prawach kobiet i świadomym rodzicielstwie trafiła pod obrady Sejmu, potrzeba tych podpisów 100 tysięcy. Dajmy sobie same szansę na obronę własnych praw – skoro na pewno nie obroni ich obecna władza.

Mój Czarny Protest trwa od dawna. Od momentu mojej aborcji

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij