Liczba przeprowadzonych badań prenatalnych dramatycznie spadła – kobiety boją się zachodzić w ciążę, obawiają się, że będzie ona monitorowana przez państwo, a jeśli płód nie będzie rozwijał się prawidłowo, to państwo przypilnuje, by jednak go urodzić, ochrzcić i pochować.
Gospodarcze efekty wsparcia ze strony państwa na polu reprodukcyjnym pokazało już wiele krajów, w Polsce jednak wciąż nie jesteśmy do niego przekonani i uparcie redukujemy kwestie rodzicielstwa do odpowiedzialności indywidualnej. Skutki to coraz większe rozwarstwienie społeczne (nierówności w Polsce należą do największych w Europie), marne płace w sfeminizowanych obszarach rynku pracy związanych z troską, spadek zaufania do państwa, podatny grunt dla populizmu i poważne zagrożenie dla demokracji.
Może zatem czas, by przeorganizować priorytety, na czele których znajdzie się nie bezwzględny zysk albo ideologiczna walka, ale dobrostan. „Plan dla mam” przedstawiony w czasie sobotniej konwencji Lewicy pokazuje, że partia widzi, jak wielu obszarów dotyka kwestia pracy reprodukcyjnej, i przygotowała kompleksową odpowiedź.
czytaj także
Lewica postuluje m.in. zdjęcie z barków kobiet całej odpowiedzialności za opiekę nad najmłodszymi i najstarszymi – a zatem żłobek w każdej gminie, domy dziennego pobytu dla seniorów, uniwersytety trzeciego wieku oraz 500-złotowy bon turystyczny rocznie.
Włodzimierz Czarzasty zwrócił też uwagę na brak geriatrów: na jednego lekarza tej specjalizacji przypada w Polsce aż 20 tysięcy pacjentek i pacjentów. Do tego partia konsekwentnie wspiera pomysł renty wdowiej i waloryzacji emerytur dwa razy w roku (w czasach inflacji) oraz emerytur stażowych po przepracowaniu 35 lat. Walka o równość w tym zakresie jest jedną z najbardziej palących spraw – emerytury kobiet są dziś o jedną trzecią niższe niż mężczyzn.
„Nie całujemy rąk, nie bijemy braw, chcemy równości”
Fakt, że kobiety przechodzą na emeryturę wcześniej niż mężczyźni, nie wynika ze szczodrości decydentów, ale z tego, że są one potrzebne do opieki nad wnukami. To, że pracują (za pieniądze) krócej niż mężczyźni, bo wcześniej przechodzą na emerytury, przekłada się na niższe dochody i stawki emerytalne.
Czy luka płacowa, która u nas jest wysoka (16 proc. wśród pracowników i ponad 25 proc. wśród przedsiębiorców), wynika właśnie z tego, że kobiety obciążone są opieką w sposób nieproporcjonalnie większy niż mężczyźni? Z pewnością sklejenie opieki z kobietą kształtuje wyobrażenia i polityki: urlop macierzyński to 80 proc. wynagrodzenia, a przegłosowany w styczniu dla drugiego rodzica – 70 proc. Jeśli drugim rodzicem jest lepiej zarabiający mężczyzna, to czy rodzinie jego urlop będzie się opłacał?
Lewica chce urlopów rodzicielskich płatnych w 100 proc. Podobnie ma być z dniami chorobowymi, za które pracownikom i pracowniczkom przysługiwać ma pełne wynagrodzenie.
czytaj także
Pracodawcy wciąż pytają na rozmowach o pracę o plany reprodukcyjne – choć to nielegalne. A potem, jak zauważa Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, od kobiet oczekuje się niemożliwego – bycia taką pracownicą, jakby nie miała dzieci, i taką matką, jakby nie miała pracy.
– Łączenie pracy i macierzyństwa to nie jest zadanie dla matek, to zadanie dla państwa i pracodawcy. Za chęć bycia mamą nie można kobiet karać – mówiła Dziemianowicz-Bąk w czasie sobotniej konwencji. Przypomniała Jolantę Żołnierczyk, związkowczynię z Kauflandu, która zgłosiła do sądu pracy dyskryminację kobiet wracających do pracy po urlopach macierzyńskich i została z pracy wyrzucona.
Wzmocnienie związków zawodowych też przełoży się na poprawę praw pracowniczych kobiet. Sfeminizowane zawody to również zawody najgorzej opłacane, z wysoką średnią wieku, co oznacza, że za dziesięć lat zabraknie pielęgniarek, nauczycielek, wychowawczyń. Pierwsza pomoc w tej sytuacji według lewicowego pomysłu to natychmiastowa 20-procentowa podwyżka dla pracowników budżetowych.
Kolejnym pomysłem, który przeciwdziałać ma luce płacowej, jest ustawa o przejrzystości płac. Po jej wprowadzeniu trudno będzie wytłumaczyć, dlaczego mężczyzna zarabia więcej niż kobieta na tym samym stanowisku, z tym samym doświadczeniem i wykształceniem.
Prawo do nieodpisania na maila
W planie dla mam znalazło się też zdrowie reprodukcyjne, na przykład poprawienie warunków opieki okołoporodowej. Może okazać się to łatwe i spektakularne, bo w tej chwili sytuacja jest katastrofalna. Brakuje szpitali położniczych, ginekologów – jeden przypada na 25 tysięcy kobiet. Zdarza się, że do gabinetu trzeba jechać sto kilometrów.
Oczywistymi postulatami są prawo do aborcji, finansowanie zabiegów in vitro z budżetu państwa, zniesienie klauzuli sumienia – czyli powrót na drogę racjonalnej i nieprzemocowej polityki reprodukcyjnej. O śmiertelnych skutkach podejścia PiS świadczy śmierć 33-letniej kobiety, która w ostatnim tygodniu zmarła w szpitalu w Nowym Targu na sepsę, bo lekarze, tak jak w przypadku Izy z Pszczyny, czekali, aż płód obumrze.
Kobieta zmarła w 5. miesiącu ciąży na oddziale patologii ciąży Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu. Rodzina złożyła zawiadomienie do prokuratury. [1/3] pic.twitter.com/xUVtM3HirE
— FEDERA (@federapl) May 26, 2023
Opieka okołoporodowa to również badania prenatalne dostępne dla każdej kobiety bez względu na wiek – w tej chwili są nieodpłatne dopiero po 35. roku życia. Całkowita liczba przeprowadzonych badań dramatycznie spadła – kobiety boją się zachodzić w ciążę, obawiają się, że będzie ona monitorowana przez państwo, a jeśli płód nie będzie rozwijał się prawidłowo, to państwo przypilnuje, by jednak go urodzić, ochrzcić i pochować.
Ostatni obszar to prawo do spokoju domowego – nieodpowiadania na maile i telefony po godzinach pracy – a także skrócony tydzień pracy, by można było spędzać więcej czasu z bliskimi. Oczywiście i ten pomysł otwiera przestrzeń do dyskusji: w naszym systemie edukacyjnym możliwość wyjścia z pracy godzinę wcześniej oznacza spędzenie popołudnia z dzieckiem nie na wspólnym gotowaniu, spacerze, sporcie czy lekturze, ale na odrabianiu lekcji.
Zmian w szkolnictwie nie da się jednak przeprowadzić bez podniesienia nauczycielom pensji.
Kobiety i prezenty
Jeśli do tych pomysłów dodamy jeszcze dostępne mieszkania, zestaw rozwiązań dla OzN oraz zdejmiemy z kobiet odpowiedzialność za ściąganie alimentów, np. rozszerzając uprawnienia funduszu alimentacyjnego, to prawdopodobnie dzieci przybędzie.
A jeśli do tego zaczniemy przestrzegać praw człowieka, nie będziemy poniżać i doprowadzać do kalectwa i śmierci ludzi – w tym dzieci – którzy stoją w lesie koło Białowieży pod płotem za 1,6 mld, to wtedy będzie można pomyśleć, że Polska przestaje tkwić w cywilizacji śmierci i przemocy, a staje się cywilizacją ceniącą życie. Dla matek, które to życie dają, będzie to najlepszy prezent.