Co się dzieje, kiedy legalna aborcja jest niedostępna? Mnóstwo kobiet przeprowadza ją nielegalnie.
Agata Diduszko-Zyglewska: Kilkanaście dni temu jedno z antyaborcyjnych stowarzyszeń wniosło do Parlamentu projekt zaostrzenia i tak już bardzo restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej w Polsce. Według nowego prawa aborcja byłaby zabroniona bez wyjątków – poza bezpośrednim zagrożeniem życia kobiety, a za jej przeprowadzenie miałoby grozić do pięciu lat więzienia. Posłowie PiS zapowiedzieli, że pochylą się nad projektem. Jakie byłyby prawdopodobne konsekwencje wprowadzenia takiego prawa w Polsce? Zna pani podobne przykłady z innych krajów – jak to tam wygląda?
Katha Pollitt: Aborcja jest skryminalizowana bez wyjątków w Chile, Nikaragui, Salwadorze, na Filipinach i Malcie – to wszystko katolickie kraje, w których Kościół jest potężną instytucją. Jest też zabroniona w Irlandii – z niedawno wprowadzonym wyjątkiem, kiedy bezpośrednio zagrożone jest życie kobiety. W wielu innych krajach aborcja jest dozwolona tylko w kilku przypadkach, co ogromnej większości kobiet po prostu odbiera prawo do przerwania ciąży. Co się dzieje, kiedy legalna aborcja jest niedostępna? Mnóstwo kobiet przeprowadza ją nielegalnie. Na przykład w Brazylii ilość zabiegów przerwania ciąży jest wyższa niż w Stanach Zjednoczonych. Dla kobiet, które mają pieniądze, nielegalne aborcje są zwykle bezpieczne, ale dla kobiet o niskich dochodach bywają bardzo niebezpieczne.
W niektórych krajach, jak Salwador, kobiety trafiają do więzienia za podejrzenie przerwania ciąży, nawet jeżeli w istocie zwyczajnie poroniły. W Nikaragui, gdzie totalny zakaz aborcji uchwalono w 2006 roku, Human Rights Watch ogłosiła, że już w ciągu pierwszych jedenastu miesięcy obowiązywania tego zakazu co najmniej osiemdziesiąt kobiet przypłaciło go życiem. W tych krajach nawet kobiety, które potrzebują aborcji z poważnych przyczyn medycznych, mogą jej nie dostać.
W Irlandii w 2012 roku, Savita Halappanavar zmarła na sepsę, ponieważ roniła a katolicki szpital odmówił przeprowadzenia aborcji dopóki płód nie obumrze.
W Meksyku i Paragwaju nawet jedenasto- i dwunastolatki są zmuszane do donoszenia ciąży.
Jak ogłosił w 2012 CBOS co najmniej jedna na cztery kobiety w Polsce przeszła w życiu aborcję. To około cztery-pięć milionów kobiet. Jak przekonać te kobiety i ich partnerów, żeby stanęły i stanęli w obronie swoich praw i praw innych kobiet?
Presja społeczna i wstyd powstrzymują mnóstwo kobiet od opowiadania o swoim doświadczeniu i od obrony swoich praw. Kobiety są z tym doświadczeniem samotne. Każda myśli, że jest jedyna w swoim otoczeniu. Pierwszym krokiem do odzyskania praw jest przełamanie tego milczenia. Żeby zacząć ten proces, trzeba mówić o aborcji jako o normalnej części kobiecego życia. Do tego próbowałam przekonać w książce Pro: odzyskajmy prawo do aborcji.
Aborcję przeprowadzano od zawsze i katolickie kraje nie są w tej mierze wyjątkiem. Zamiast widzieć aborcję jako karygodny dowód na to, że kobiety są egoistycznymi sukami, powinniśmy rozmawiać o niej jako o czymś, co kobiety robią, żeby rozsądnie kierować swoim życiem – żeby móc zdobyć edukację, żeby dostać albo zachować pracę, żeby móc wydostać się ze złej relacji, żeby móc właściwie zadbać o te dzieci, które już mają. Kobiety – i mężczyźni – powinni mieć dzieci, kiedy są w takim punkcie życia, że są w stanie odpowiedzialnie się nimi opiekować, a nie tylko dlatego, że sperma znalazła drogę do jajeczka.
Ostre prawo antyaborcyjne uderza przede wszystkim w biedne kobiety. Klasa średnia i politycy mają dość pieniędzy, żeby ominąć restrykcyjny system, kiedy ich żony czy córki zajdą w niechcianą ciążę. Jak skutecznie opowiadać o tej moralnej kwestii? Jak przekonać klasę średnią i polityczne elity do okazania solidarności biednym? Jak przekonać polityków, że na dłuższą metę bardziej opłaci im się dbać o młodych rodziców i dzieci, które już są w domach dziecka niż skupiać się na zapełnianiu więzień kobietami, które nie chcą mieć dzieci?
Prędzej czy później problemy biednych kobiet wpływają i na te bogatsze. To, że podstawowa procedura medyczna jest ujęta w prawie jako przestępstwo, dotyka wszystkie kobiety. Wyobraźcie sobie, że mężczyźni są zmuszeni przeprowadzać operację prostaty w pokojach przydrożnych moteli albo że muszą kupować viagrę z nielegalnych stron internetowych! To się nigdy nie wydarzy. Skryminalizowanie aborcji wypacza praktyki lecznicze związane z położnictwem i ginekologią. Lekarze boją się pomagać kobietom w wypadku krwotoków i naturalnego poronienia – to zdarzyło się Savicie Halappanavar. W Stanach Zjednoczonych tak zwany ruch pro-life ogłasza, że popularne metody kontroli płodności – pigułki antykoncepcyjne, spirale, antykoncepcja awaryjna – to tak naprawdę działania poronne. A więc pewnego dnia bogate kobiety mogą ze zdumieniem odkryć, że i te środki zostały zakazane.
Kiedy aborcja była nielegalna w Stanach Zjednoczonych ofiarami spartaczonych zabiegów w podziemiu padały nie tylko biedne kobiety: umierały studentki, umierały młode kobiety, które przypadkiem trafiły do lekarza, który nie wiedział, co robi.
Było mnóstwo samodzielnie przeprowadzanych aborcji i zanim pojawiła się pigułka poronna, to był najniebezpieczniejszy sposób przerywania ciąży. Śmierć nie była jedynym złem: kobiety były okaleczane, musiały płacić za zabiegi gigantyczne kwoty, bywały przy okazji molestowane seksualnie i poniżane, mogły też być aresztowane i zmuszone do zeznawania w sądzie przeciwko temu, kto przeprowadził zabieg.
Kobiety cierpią też na innym poziomie. Nawet jeżeli zabieg jest bezpieczny i nie tak drogi, nielegalna klinika – czysta i przyjemna, a lekarz – miły i okazujący szacunek. Sam fakt, że przerwanie ciąży jest nielegalne mówi kobietom, że są złymi ludźmi i zasługują na potępienie społeczne tylko dlatego, że nie chcą być maszynami do rodzenia dzieci. Ten fakt jest dla nich komunikatem, że ich nadzieje, marzenia i plany są nieważne. Ich przekonania dotyczące tego, jak żyć, nie mają znaczenia. Myślisz, że dwójka dzieci wystarczy? Myślisz, że jesteś za młoda? Nie stać się na dziecko? To masz pecha!
***
Katha Pollitt – poetka, eseistka, felietonistka The Nation, autorka książki Virginity or Death!. Jest laureatką wielu nagród, między innymi National Book Critics Award za jej debiutancki zbiór poezji Antarctic Traveler oraz dwukrotnie National Magazine Awards za eseje i teksty krytyczne. Mieszka w Nowym Yorku. W Polsce ukazała się jej książka Pro: odzyskajmy prawo do aborcji.
Czytaj także:
Agata Diduszko-Zyglewska: Czy PiS stworzy w Polsce piekło kobiet?
Katha Pollitt: Czemu sprzeciwiają się przeciwnicy aborcji?
Katha Pollitt: Odzyskajmy aborcję
**Dziennik Opinii nr 89/2016 (1239)