Wsparcie Wspieraj Wydawnictwo Wydawnictwo Dziennik Profil Zaloguj się

Mieć albo nie mieć wolnego w niedzielę – oto jest pytanie

Poparcie dni wolnych od handlu nie będzie kosztowało nas wiele. Odwagi, lewico!

Ilustracja: FritsAhlefeldt.com

To naprawdę nie jest takie skomplikowane. Za wzrostem produktywności nie idzie wzrost płac. Przedsiębiorstwa trzymają pieniądze na kontach, zamiast inwestować w załogi i modernizację. Pomysłem kolejnych rządów na polską gospodarkę jest wyzysk, nadgodziny i zwolnienia z podatków dla korporacji.

Czytaj takżeW co drugą niedziele do roboty, w co drugą do mycia garówJakub Dymek

W walce o godną pracę i dobre życie nie mamy zbyt wielu sojuszników. Autorytety od gospodarki i dziennikarze ekonomiczni nie po to biorą pieniądze od wielkiego biznesu, żeby stać po stronie pracującej większości. Eksperci FOR-u, BCC i Lewiatana wieszczą katastrofę. Ryszard Petru i Katarzyna Lubnauer płaczą nad ograniczaniem wolności i prawa człowieka do robienia zakupów w niedzielę. Jedni i drudzy bronią interesów swoich i płacącego im wielkiego biznesu.

Technokracja cię wykończy

Domaganie się wielkich analiz wpływu zakazu handlu w niedzielę na PKB służy temu samemu celowi – obronie dzisiejszego stanu dzikiego wyzysku i gnojenia klasy pracującej. Takich analiz nie przedstawiał guru nowoczesnego Ryszarda, Leszek Balcerowicz, wprowadzając terapię szokową, po której wiele regionów i miliony ludzi do tej pory się nie podniosły. Eksperckie wyliczenia rządu AWS-UW dotyczące zbawiennych skutków wprowadzenia OFE okazały się gówno warte. Bo ich celem było wprowadzenie społeczeństwa w błąd. Oczywiście w interesie międzynarodowych korporacji finansowych.

Czytaj także„Możesz zdechnąć, najważniejsze żebyś przyszła dziś do pracy”Saša Uhlová

Niestety, w pułapkę „eksperckości”, merytokracji i liberalnej ideologii łapie się część obozu lewicowego. Koledzy Dymek i Majmurek argumentują z równi pochyłej – o niepracujących w niedzielę szpitalach, kinach, restauracjach czy straży pożarnej. Hamletyzują, domagając się idealnie kulistej ustawy, która nie sprawi, że choćby jedna osoba zostanie pozbawiona możliwości zrobienia zakupów. W kraju, gdzie sklepy spożywcze czynne do 23 lub całą dobę rosną jak grzyby po deszczu, jest to, umówmy się, scenariusz skrajnie nieprawdopodobny.

Czytaj takżeŚwiat pracy jest na kolanach [rozmowa z Agatą Nosal-Ikonowicz i Piotrem Szumlewiczem]Kamil Fejfer

Troska o los dorabiających w niedzielę studentów dziennych obiektywnie służy tylko utrzymaniu gównianych warunków pracy w gastronomii i handlu. Nie mówiąc już o podtrzymywaniu przekonania, że student od tego jest, żeby po tygodniu zajęć tyrać w knajpie albo sklepie.

Wyzysk jako źródło cierpień

Wiemy doskonale, że lepiej jest, kiedy ludzie pracują mniej, a nie więcej. Wiemy, że spędzamy w pracy zdecydowanie za dużo czasu. Że jesteśmy dlatego przemęczone i nie mamy czasu dla siebie, rodziny i przyjaciół. Tylko 42% z nas jest zadowolonych ze swojego życia seksualnego. Wyczerpani i nieszczęśliwe nie zbudujemy lepszego społeczeństwa.

Czytaj takżeFiala: Praca zabija nasze życie i związkiJaroslav Fiala

Zgodnie z tą podstawową dla lewicy wiedzą, powinnyśmy pisać programy, określać linię polityczną i recenzować działania rządu. Ta wiedza jest dla nas wielokrotnie ważniejsza niż wszelkie eksperckie analizy i katastroficzne wróżby lobbystów. Zwłaszcza na tym etapie rozwoju naszego ruchu i braku reprezentacji parlamentarnej.

Czytaj takżeRazem nigdy nie zgodzi się z Petru czy Schetyną [rozmowa z Dorotą Olko]Michał Sutowski

Socjalistki i związkowcy organizujący pod koniec XIX wieku wielką kampanię na rzecz ośmiogodzinnego dnia pracy nie przedstawiali eksperckich wyliczeń skutków, jakie przyniesie „gospodarce” podniesienie milionów ludzi z kondycji bydła roboczego do stanu mających swoją godność istot ludzkich. Mieli za to mocne przekonanie o tym, że tak należy i odwagę, żeby za tym przekonaniem stać. Stać pod razami policyjnych pałek, salwami z karabinów i na podestach szubienic.

 

Nas jasne poparcie dla oddania setkom tysięcy ludzi dnia wolnego nie będzie kosztowało tak wiele. Kluczenie w argumentacji i obrona interesów Tesco, Auchana i Carrefoura są nie tylko moralnie obrzydliwe, ale też kopną nas wszystkich w dupę, dalej podminowując wiarygodność lewicy. Odwagi.

 

**
Lewicowe „za i przeciw” w sprawie handlu w niedzielę:

Czytaj takżeNiedziela dzieliŁukasz Komuda

Czytaj takżeCo z tą niedzielą?Marcin Wroński

Komentarze

Krytyka potrzebuje Twojego głosu. Dołącz do dyskusji. Komentarze mogą być moderowane.

Zaloguj się, aby skomentować
0 komentarzy
Komentarze w treści
Zobacz wszystkie