We wtorek 28 stycznia o godzinie 11.30 w Sądzie Rejonowym w Hajnówce odbędzie się pierwsza rozprawa w sprawie piątki aktywistów dręczonych za niesienie pomocy humanitarnej na granicy polsko-białoruskiej.
22 marca 2022 roku aktywiści spotkali w lesie iracką rodzinę z siódemką dzieci i obywatela Egiptu. Głodnych, zmęczonych, mokrych, skrajnie wyczerpanych. Bez możliwości zmiany ubrania, wysuszenia się i zjedzenia czegoś ciepłego ich zdrowie i życie były narażone na niebezpieczeństwo, czego dowodem kilkadziesiąt udokumentowanych przypadków śmierci na granicy polsko-białoruskiej. Aktywiści ich nakarmili, napoili, przebrali, wsadzili do samochodu, żeby wywieźć z lasu i podwieźć do najbliższego miasteczka, gdzie mogli udzielić im dalszej pomocy.
Nie ma prawa ani tym bardziej obowiązku legitymowania ludzi, sprawdzania, kim są, po co i dokąd idą. Nawet jak się ich gdzieś podwozi. Nawet jeśli mają ciemny kolor skóry. Jest natomiast obowiązek udzielenia pomocy.
„Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech” – tak mówi artykuł 162 §1 Kodeksu karnego. A jeżeli do ratowania życia potrzeba poświęcić jakieś dobra majątkowe, to należy to zrobić – to z ustawy o państwowym ratownictwie medycznym (art. 5 pkt 2).
Nakarmili, odziali – do ciupy
Cztery osoby, które udzieliły pomocy rodzinie z Iraku oraz Egipcjaninowi, zostały zatrzymane i oskarżone. Najpierw o przemyt, o organizację nielegalnego przekraczania granicy, czyli z artykułu 264 kk. Prokuratura złożyła też wniosek o umieszczenie ich w areszcie śledczym na trzy miesiące, ale na to sąd się nie zgodził. Jedna z osób, z paszportem innego kraju UE, została ponownie zatrzymana przez straż graniczną. Otrzymała pięcioletni zakaz wjazdu do Polski. Do kolejnej – piątej – do domu weszła policja i przeprowadziła przeszukanie.
Zadara: Tradycyjny model reżyserowania jest wzorowany na dyktaturach
czytaj także
W kolejnych miesiącach aktywiści byli przesłuchiwani przez straż graniczną, ABW i prokuraturę, która wreszcie – w grudniu 2023 roku – ukuła nowe oskarżenie. Już nie o przemyt, za co grozi osiem lat więzienia, a ułatwianie pobytu (art. 264a §1 kk, do pięciu lat więzienia). Jedną osobę oskarżono o dostarczenie przybyszom pożywienia, ubrań i informacji przydatnych na wypadek spotkania funkcjonariuszy, oraz o udzielenie schronienia i odpoczynku. Pozostałe cztery o przewiezienie ich w głąb kraju. Warto dodać, że chodziło o raptem kilkanaście kilometrów w głąb kraju od linii granicy, do pobliskiej miejscowości.
Zgodnie z oskarżeniem wszystkie działania, mające w istocie na celu udzielenie pomocy humanitarnej, ratującej życie i zdrowie, oskarżeni wykonali z innym zamiarem – ułatwienia niezgodnego z prawem pobytu na terenie RP w celu osiągnięcia korzyści. Nie dla siebie, a dla rodziny z Iraku i Egipcjanina.
Wygibasy prokuratury
Artykuł 264a §1 kk zakłada, że pomoc jest karalna właśnie wtedy, gdy towarzyszy jej cel osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Inaczej nie można mówić o przestępstwie.
Prokuratura, jak się zdaje, zrozumiała, że trudno będzie jej przekonać sąd, iż korzyścią materialną czy osobistą odniesioną przez oskarżonych – wobec faktu, że za ubrania, buty, obiad, herbatę i benzynę aktywiści nie dostali zapłaty w żadnej formie – mogły być osobiste korzyści moralne. Czyli jeśli ktoś ma duszę Sprawiedliwego, to w zasadzie pomaga z czystego egoizmu. Tak, jeszcze nie da się nikogo oskarżyć wprost o to, że jest dobrym człowiekiem, choć można mówić o nim publicznie z politowaniem, że jest „skrajnie proczłowieczy”.
Dlatego prokuratura zmanipulowała warunek konieczny dla zaistnienia przestępstwa i sformułowała oskarżenia tak, że pojawia się informacja o odniesionej korzyści – odniesionej przez tych, którym aktywiści starali się pomóc.
Niewątpliwie odnieśli oni korzyści – przede wszystkim przeżyli. Odpoczęli, zmienili ubrania na suche i czyste, zjedli. Przez chwilę poczuli, że są traktowani po ludzku. Taki jest cel działań humanitarnych na granicy.
Strategię migracyjną pochwaliło tylko Ordo Iuris. Rząd może być z siebie zadowolony
czytaj także
Wciąż jeszcze nie da się wprost nazwać udzielania pomocy przestępstwem, ale istnieje mnóstwo sposobów na dręczenie ludzi udzielających pomocy przez instytucje państwa: straszenie więzieniem, aresztem, przesłuchania, kolejne rozprawy – wszystko to podkopuje zdrowie przez ustawiczny stres, utrudnia życie, więzi w poczuciu obaw, bezradności i niepewności, nie pomaga w pracy ani w życiu osobistym.
Sprawiedliwi stają za Sprawiedliwymi
Państwo dysponuje nieporównanie większą siłą niż aktywiści: ma ABW, straż graniczną, prokuraturę, których używa – tak za czasów PiS, jak i teraz – nie tylko do walki z przemytnikami, ale też by represjonować tych, którzy udzielają uchodźcom i migrantom pomocy. Niedawno sąd uniewinnił Marię Książak, psycholożkę, która była oskarżona o próbę uprowadzenia z detencji chorego migranta. Wcześniej o przemyt próbowano oskarżyć młodą wolontariuszkę Klubu Inteligencji Katolickiej, a inną aktywistkę – o przewodzenie zorganizowanej grupie przestępczej. Przez długie miesiące musiały obawiać się o swoją przyszłość. Ostatecznie żadnej niczego nie udowodniono.
czytaj także
Czy takie działania służb napędzają inne, jak groźby śmierci, nachodzenie i straszenie, czego dopuszczają się np. osiłki z „patroli obywatelskich”? Na pewno kształtują klimat społeczny. Podobnie jak wprowadzanie bezprawnych przepisów umożliwiających wywózki, strzelanie i bicie. Jak rekrutacja do służb osób, wobec których państwo ma coraz mniejsze oczekiwania, ale którym coraz lepiej płaci. Albo jak nieprzyjmowanie wniosków o ochronę międzynarodową nawet wtedy, kiedy ofiary tortur i przemocy, uciekające przed przemocą ze swoich krajów, znajdą się nie w lesie, ale na przejściu granicznym.
Nie mamy takiej biskupki jak Mariann Edgar Budde, która wierzy w otwarte chrześcijaństwo i miłosiernego boga i która mogłaby w języku powszechnie deklarowanych przez posłów wartości zaapelować o miłosierdzie dla tych, za którymi nie ujmie się żadne państwo, którym żaden premier nie powie: wracajcie, czekamy na was.
Mamy na szczęście społeczeństwo obywatelskie, które wyciągnęło wnioski z historii i które solidarnie staje za represjonowanymi. Aktywistów wspiera Helsińska Fundacja Praw Człowieka wspólnie z Kolektywem Szpila, udział w „sprawie piątki” zgłosiło też Stowarzyszenie Interwencji Prawnej.
czytaj także
Wiele osób złożyło do prokuratury autodonosy, przyznając się, że i one udzieliły pomocy osobom na granicy. W geście solidarności z oskarżaną piątką pisali tak: „oświadczamy, że podobnie jak oni udzielaliśmy osobom w potrzebie przebywającym nielegalnie na terenie RP pomocy, ofiarując im żywność, odzież i schronienie, a także transport do miejsca, w którym mogły uchronić się przed zimnem i uzyskać pomoc medyczną. Dzięki naszym działaniom osoby te z całą pewnością osiągnęły korzyść, co zresztą było celem i intencją naszego działania. Tym samym zgodnie z wykładnią stosowaną przez prokuraturę naruszyliśmy art. 264a §1 kk. i gotowi jesteśmy ponieść za to odpowiedzialność karną. Zaznaczamy jednocześnie, że żaden doraźnie wydany przepis prawny czy status osoby, która zwróci się w potrzebie o wsparcie, nigdy nie był i nie będzie kryterium udzielenia lub nieudzielenia przez nas komuś pomocy. W takich sytuacjach kierować się będziemy – wierzący i niewierzący – odruchami serca, Dekalogiem i wartościami ewangelicznymi”.
Pamięć to za mało
Elon Musk na wiecu AfD nawoływał ostatnio, by zapomnieć o okropnościach II wojny światowej, o niemieckiej winie za nazistowskie zbrodnie. Donald Tusk na X odpowiedział, że te słowa brzmią złowieszczo, zwłaszcza gdy tylko godziny dzielą nas od 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz. Ma rację, z tym że nie tylko Niemcy nie powinni zapominać o zbrodniach wojny i zbrodniach faszyzmu, zwłaszcza że od groźby faszyzmu nikt nie jest wolny. Sama pamięć zaś, bez wyciągania wniosków, nie jest wiele warta.
A jeden z wniosków z historii można wyciągnąć taki, że to niedobrze, gdy zaczynają pojawiać się Sprawiedliwi. Ci, co poświęcają swój czas, pieniądze, energię, spokój i zdrowie, by ratować życie ludzi, których państwo z jakiegoś powodu uznało za mniej wartych, albo wręcz wartych tylko tego, by umrzeć z głodu lub zimna w leśnych bagnach. Sprawiedliwi, zmuszeni występować przeciw własnemu państwu, przeciw prawom stanowionym z pogwałceniem podstawowych praw, a zarazem zasad moralnych, są ostrzeżeniem.
28 stycznia, dzień po rocznicy wyzwolenia Auschwitz, piątka Sprawiedliwych stanie przed sądem za to, że zdecydowała się udzielić pomocy rodzinie z siódemką dzieci.