Nierealne? Niby dlaczego? – pyta w „Gazecie Wyborczej” Agata Szczęśniak.
Niegdyś liberalne media karmiły się perwersyjną przyjemnością rozmowy z dziwakiem, który chce chronić uczniów przed erotycznymi opisami z Doliny Issy i wbrew tradycji narodowców jeździ do Jedwabnego – bynajmniej nie po to, by wykrzykiwać antysemickie hasła. Dziś – oddając mu łamy i czas antenowy – czerpią chyba przyjemność z obcowania z ucywilizowanym nacjonalistą. I uczestniczą w zaplanowanej przez Giertycha rozgrywce.
Giertych rozlicza PO z jej rzekomych skrętów w lewo, a nikt go nie pyta, czy czuje się współodpowiedzialny za homofobiczne nastroje w polskich szkołach albo za to, że polscy uczniowie zamiast o mechanizmach obywatelskiej kontroli nad władzą trzy razy w tygodniu uczą się o aniołach. W sprawach światopoglądowych jest bliski co najmniej połowie obecnej Platformy. Różnice jednak też są: Giertych umie czekać. I wybiega myślą dalej niż najbliższe posiedzenie zarządu partii.
Gdy PO coraz bardziej staje się partią bez programu, bez pomysłu, bez liderów, to Kamiński i Giertych wyrastają na najbardziej wyraziste postaci w okolicach Platformy.
Wróżenie z sondaży jest ostatnio ulubioną rozrywką komentatorów i polityków, niezależnie od niepowodzeń. No to ja też powróżę, ale nie z sondaży: za trzy lata Platformą Obywatelską rządzić będą Giertych i Kamiński. I kto mi powie, że nie? I niby dlaczego nie?
Cały komentarz Agaty Szczęśniak w „Gazecie Wyborczej” z 5 sierpnia.
**Dziennik Opinii nr 217/2015 (1001)