Kraj

Sierakowski: Partie w Polsce to medialne fikcje

Wyłączasz prąd w trzech telewizjach i przestają istnieć – mówi Sławomir Sierakowski w „Gazecie Wyborczej” z 20–21 kwietnia.

W ogóle nie funkcjonują w realu, nie są otoczone siecią organizacji, związków, rozmaitych instytucji samopomocowych. Gdyby pewnego dnia SLD, Ruch Palikota, PO, PiS rozwiązały się i zniknęły z powierzchni ziemi, to ludzie niczego by nie stracili. Jakie instytucje by zniknęły? Żadne. […] Praca z ludźmi, zmienianie ich postaw to był etos inteligencki. Śmieszni faceci w swetrach robili to jako ostatni. Później już nikt.

Grzegorz Sroczyński: Przesadzasz. W kółko mówi się o kapitale społecznym i społeczeństwie obywatelskim.

Ale ten kapitał społeczny rozumie się w dosyć specyficzny sposób. Zorganizuj stowarzyszenie harfistek, propaguj po wsiach tradycyjne hafciarstwo albo pomagaj chorym dzieciom – oto społeczeństwo obywatelskie. A co z angażowaniem się w politykę? Chodź na sesję rady miasta. Pisz petycje. Kontroluj radnych. Bądź w tym upierdliwy. Władza twierdzi, że popiera społeczeństwo obywatelskie. Owszem, ale pod warunkiem że to będą niepolityczne hafciarki, bo świadomy obywatel byłby uciążliwy. […] Inwestowanie w to, żeby ludzie łatwiej się organizowali, mieli lepszy dostęp do informacji publicznej i zadawali sensowniejsze pytania na sesjach rady miasta, średnio władzę interesuje. Na własne życzenie ma więc wariatów. Bo tylko takim chce się użerać. Normalni aktywni obywatele dali sobie spokój, nie chcieli wciąż wysłuchiwać, że są niepoważni i że przeszkadzają. W efekcie wiele spraw nie ma rozsądnych rzeczników. I wybuchają dopiero wtedy, jak nic już nie można zaradzić. Tak jak sprawy kamienic, którymi zajmujemy się dopiero wtedy, kiedy mieszkańcy postawią barykadę.

Co chcesz zmieniać w Polsce?

Postawy, zaangażowanie. Interesuj się. Angażuj. Zbieraj ludzi i buduj z nimi instytucje. Organizacje pozarządowe odwalają w Polsce całą robotę za partie polityczne. To od nich wychodzą idee, pomysły i programy. Gdy te idee stają się oswojone, a później popularne, to dopiero wtedy zabierają się do tego partie. Krytyka Polityczna stara się zmienić atmosferę wokół takich spraw, jak państwo, równość, zobowiązanie społeczne. Nasi ludzie prowadzą świetlice i regularnie działające kluby, są w ruchach lokatorskich i zajmujących się edukacją publiczną. Ostatnio zorganizowaliśmy instytut, na cotygodniowych seminariach uczy się ponad 500 osób. Tylko że to jest mozolna praca na lata. Mało medialna. A dziennikarze wciąż pytają mnie tylko o jedno: kiedy Krytyka wejdzie do polityki?

I kiedy?

Błagam! Mogę wszystko powiedzieć. ”Boję się polityki”, ”Nie nadaję się”, ”Jestem za mało inteligentny”. Do wszystkiego się przyznam, bylebym nie musiał już tego pytania słuchać. ”Chcę być społecznikiem” – to powiem, bo brzmi na tyle czerstwo, że się wreszcie odwalicie.

Społecznik.

Tak jest. Masz jedną monetę do wydania. I możesz ją wydać na serię durnych konferencji prasowych, żeby zaistnieć i załapać się do Sejmu, albo możesz w tym czasie zaangażować ileś osób do działania, wydać ileś książek, pomóc iluś ludziom. Ja wolę to drugie. Partyjna polityka nie zmienia już dzisiaj świata.

To co zmienia?

Użyłem staroświeckiego słowa: ”społecznik”. I to jest bardzo dobre, skromne słowo. Żaden wielki ”izm” już nie działa. Żadna wspaniała ideologia nie połączy tłumów. Trzeba ludzi angażować człowiek po człowieku. Pokonując mozolnie cynizm, który stał się główną barierą między ludźmi.

Czytaj całą rozmowę Grzegorza Sroczyńskiego ze Sławomirem Sierakowskim w „Gazecie Wyborczej” z 20–21 kwietnia

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij