Dla władz miasta mieszkańcy i kultura to dodatki do infrastruktury
„Krytyka” jest organizacją zbudowaną na bardzo silnym etosie. To nie jest miejsce, w którym ktoś z kimś rywalizuje albo ktoś komuś rozkazuje. Wypracowaliśmy przez lata sporo własnych praktyk budujących zaufanie pomiędzy ludźmi, empatię, więzi. Wszyscy się bardzo staramy i nikomu z nas nie chciałoby się wkładać tak dużego wysiłku, bo nam ktoś rozkazał albo zapłacił. Nic tak nie motywuje, jak etos i nic tak nie sprzyja rozwojowi, jak podział pracy i współpraca (…) Prowadzimy w wielu miastach świetlice, a także to miejsce, w którym właśnie się znajdujemy, czyli naszą główną siedzibę przy Foksal 16. Kłopot polega na tym, że partner po drugiej stronie, czyli władze miasta, często myślą kategoriami krawężnika – to na nim zaczyna się i kończy miasto.
Mieszkańcy i kultura to dodatki do infrastruktury. Zajmują się przeszkadzaniem władzom w zarządzaniu firmami „Warszawa”, „Wrocław” itd. Takie sprawy jak kultura są niejasne i bliżej nieokreślone. Po prostu ona już wcześniej była, niestety, więc i trwać musi. Urzędnicy czują się w tym temacie bardzo niepewnie. Zdarzało mi się siadać naprzeciwko urzędnika ds. kultury, który jest członkiem którejś z partii i przepytywał mnie, czy czasem nie jestem zbyt polityczny, choć to ja się na co dzień zajmuję kulturą, a on polityką.
Pytasz o to, czy ludzie przejmują to miasto. Starali się to robić przez ostatnich parę lat. Na przykład ilość klubokawiarni z ambitnym programem była całkiem spora i można było zobaczyć w Warszawie energię. Nie twierdzę, że jest tego mniej niż kiedyś, jednak miejsca, do których się chodziło pięć lat temu, prawie nie istnieją. Nie dlatego, że mamy wszystko coraz nowsze, coraz lepsze, coraz ciekawsze, tylko po prostu to efekt zakończenia działalności takich instytucji jak Chłodna 25 czy Nowy Wspaniały Świat.
Zwróć też uwagę, że społeczeństwo obywatelskie, które sobie tutaj obiecano po 89 roku, to jest największe niebezpieczeństwo w oczach władz. W momencie, kiedy obywatel wykazuje jakąkolwiek energię i odwagę, staje się podejrzany. W najlepszym razie o zawracanie głowy, a w najgorszym o posiadanie poglądów politycznych. A gdyby miał ambicje polityczne, no to już umarł w butach, niech sobie w prywatnym lokalu i za własne pieniądze szuka szczęścia. A nie u apolitycznych władz miasta czy dzielnicy.
Jest to fragment rozmowy Weroniki Lewandowskiej ze Sławomirem Sierakowskim dla portalu natemat.pl.