Jeśli komuś, przyzwyczajonemu do cowieczornej dawki silnych emocji, brakowało ich w programie TVP1, mógł je odnaleźć na kanale Republiki. Padały tam słowa o zamachu stanu, były liczne nawiązania do stanu wojennego i braku „Teleranka”. Demonstrujący w Poznaniu krzyczeli: „Ruda wrona orła nie pokona”.
19.30 (a właściwie i9.30) to nowa nazwa wieczornego programu informacyjnego w telewizji publicznej, który do 19 grudnia nosił nazwę Wiadomości. 20 grudnia wieczorem na jedynce nie było żadnego programu informacyjnego. Kolejnego dnia przygotowywany jeszcze w tymczasowym studio serwis i9.30 otworzył nowy rozdział w historii telewizji publicznej.
Widzowie mogli się zdziwić. Nie było Danuty Holeckiej ani innych prezenterów pisowskiej telewizji. Program prowadził Marek Czyż, dziennikarz TVP w latach 1996–2008, potem dyrektor programowy regionalnej Telewizji Śląskiej, następnie znów w TVP do 2016 roku, a potem w Nowa TV, serwisie Silesia24.pl, Halo.Radio i wreszcie Radio Zet.
Jeśli ktoś liczył, że będzie „zemsta, zemsta, zemsta na wroga, z Bogiem, a choćby mimo Boga”, to się zawiódł. Nikt w wieczornym programie informacyjnym nie miał rogów, nikt nie miał czerwonej twarzy. Ekipa przygotowująca wydanie nie uległa pokusie, by pokazać złe albo kompromitujące ujęcia polityków PiS, Jarosława Kaczyńskiego nie było wcale. Nie było pasków z przekazem przygotowywanym poza telewizją.
Pożegnanie z propagandą: 10 „hitów”, z których zapamiętamy TVPiS
czytaj także
Były po prostu wiadomości. Z kraju: o TVP, o nowym budżecie, mandatach Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, świątecznych zakupach droższych o złotówkę od tych zeszłorocznych. Ze świata: o Donaldzie Trumpie, o którego dalszych losach zadecyduje sąd, o strzelaninie na Uniwersytecie Karola w czeskiej Pradze, o Andrzeju Poczobucie więzionym przez reżim Łukaszenki, o smutnych świętach w Betlejem w cieniu wojny Izraela z Hamasem, pustych hotelach i restauracjach oraz szopce przedstawiającej dzieciątko leżące na gruzach.
Łopatologia dla wszystkich i dla każdego
Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu silnego, łopatologicznego wręcz dydaktyzmu. Komentatorzy podręcznikowo – z różnych stron, pokazujący różne punkty widzenia. W tej roli: Konstanty Gebert, Krystyna Janda, Leszek Miller i Paweł Kieler, który kiedyś wyśpiewał paski TVP, eksperci z różnych dziedzin.
Z polityków czynnych zobaczyliśmy wypowiedzi Szymona Hołowni, Bartłomieja Sienkiewicza, Ryszarda Petru z Trzeciej Drogi i Marcina Ociepy z PiS o budżecie, wzrost deficytu budżetowego skomentowano też wypowiedzią Sławomira Mentzena z mównicy sejmowej. Szkoda, że zabrakło Lewicy. Żeby nikt nie miał wątpliwości, że nastąpiła zmiana, na początku i pod koniec programu sporo było tłumaczenia wprost, czym jest dziennikarstwo.
Tusk zaczął od spełniania obietnic. Na szczęście tylko niektórych
czytaj także
Dość łopatologicznie wyszło też zestawienie spraw Kamińskiego, Wąsika i Trumpa – czyli przesłanie, że to sądy są od tego, żeby decydować o tym, co było, a co nie, zgodne z prawem. A także długie ujęcia świeżo drukowanych banknotów euro, które popłyną do Polski w ramach KPO.
Jakby ludziom trzeba było wytłumaczyć od podstaw: czym jest sąd, czym jest telewizja, czym jest umowa z innymi krajami i jakie mamy z niej korzyści. Może lepiej rozłożyć to w czasie. Bo już sam nowy styl – bez szczucia, z solidnie ilustrowanymi materiałami, z wielością głosów, wystarczy. Dobre dziennikarstwo obroni się bez dydaktyzmu.
Zapewniono widzów, że nie znikną ulubione seriale, a telewizja publiczna ma odpowiedzieć na potrzeby najszerszej grupy odbiorców, niezależnie od poglądów politycznych, wyznania czy wieku.
Nie było nic o sytuacji w Ukrainie ani o Unii Europejskiej i przegłosowanym pakcie migracyjnym. Nic o protestach i okupacji budynków telewizji. Były wypowiedzi protestujących przez ostatnie lata przeciw propagandzie PiS, którzy teraz mówili, że nowej stacji też będą patrzeć na ręce.
Kto żyw, do TV Republika
Na pewno zmiany w mediach podbiły oglądalność TVP. Wystąpienie Marka Czyża 20 grudnia o 19.30, w dniu, kiedy nie było już Wiadomości, ale jeszcze nie było i9.30, oglądało średnio 2,6 mln widzów. Część z nich w atmosferze święta, wspólnie. Jeszcze miesiąc temu średnia oglądalność Wiadomości wynosiła 1,89 mln.
W tym samym czasie na kanale TV Republika trwał program specjalny, w którym prowadząca Katarzyna Gójska, posłanka Joanna Borowiak z ręką na temblaku, poturbowana w przepychankach pod TVP i Michał Rachoń dużo mówili o zamachu na demokrację, wolnych mediach i zbierali datki na TV Republika. O ministrze kultury Bartłomieju Sienkiewiczu nie mówili inaczej niż „podpułkownik”, sporo pokazano ujęć wozów policyjnych w okolicach budynków TVP przy placu Powstańców Warszawy.
Atmosfera była gorąca i nerwowa. Jeśli komuś, przyzwyczajonemu do cowieczornej dawki silnych emocji, brakowało ich w programie TVP1, mógł je odnaleźć na kanale Republiki. Padały tam słowa o zamachu stanu, były liczne nawiązania do stanu wojennego i braku „Teleranka”, np. demonstrujący w Poznaniu krzyczeli: „Ruda wrona orła nie pokona”.
Padł też z ust Jarosława Kaczyńskiego najważniejszy argument za obroną TVPiS. Z budynku telewizji przy placu Powstańców Warszawy tłumaczył:
– Rozumiem to jako pierwszy poważny krok w realizacji projektu politycznego koalicji. Plan obejmuje przejęcie i utrwalenie pełni władzy w Polsce i realizację projektu europejskiego. Chodzi o to, żeby doprowadzić do centralizacji Europy pod dyktando Niemiec i Francji, ale u nas ważniejsze jest to, że Niemiec, co doprowadzi nasz kraj do stanu, że będzie to teren zamieszkiwany przez Polaków, zarządzany z zewnątrz, czyli utraty niepodległości.
Szef PiS mówił jeszcze, że oczywiście koalicja działa również w interesie Moskwy, a Michał Rachoń nosił koszulkę i występował na tle plakatów antyputinowskich.
Nie wystarczy, by Kanie, Rachonie i Telewizje Republiki przestały nam odbierać smak życia
czytaj także
Trochę to wszystko był pic. TVP i TV Republika, wzywające na portalu X do demonstracji, nie podawały, gdzie i kiedy demonstranci mają się spotkać. Kadry z tych demonstracji były bliskie, ciasne i ciemne, bo nie przyciągnęły tłumów. Prowadząca program opowiadała, jak to w wielu, bardzo wielu miastach odbywały się protesty, ale nagrań z nich jakoś nie pokazała. Najwyraźniej nie chodziło jednak o mobilizację tłumów, ale o zwrócenie uwagi na TV Republika i przyciągnięcie do niej widzów.
Zaraz powiedzą, że Polska to Białoruś
Prezydent nazwał przejęcie mediów na drodze sejmowej uchwały (z pominięciem prezydenta) anarchią. Może KRS to rozstrzygnie. Z kolei Jarosław Kaczyński czy Elżbieta Witek przekonywali, że prawo do wyboru mediów jest jednym z praw demokracji, a wraz ze zmianami w TVP miliony Polaków swoje medium straciły. Choć przecież prawo zapisane w konstytucji, o gwarancji wolności prasy i innych mediów ma zapewniać dostęp do rzetelnej informacji. Nie ma tam zapisu, że państwo powinno gwarantować dostęp do propagandy – nawet jeśli ktoś ją lubi.
Wiadomo jednak, że obóz PiS będzie teraz krzyczał o zamachu i białoruskich standardach, a jak Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński pójdą siedzieć, politycy i medialni żołnierze PiS-u będą mogli urządzać kolejną wersję miesięcznic pod murami więzienia, krzyczeć o stalinizmie czy Białorusi w Polsce. Tak, będą to robić. Przygotujmy się więc i nie dajmy zaskoczyć.
Niezwykłe uniwersum komentatorów TVP. To oni bronią „wolności słowa”