Polskie prawo nie przewiduje kar za przerwanie własnej ciąży. A jednak pani Joanna została ukarana. Nie więzieniem, ale upokorzeniem i zastraszeniem.
Pani Joanna zamówiła przez internet tabletkę poronną. Wzięła ją, poczuła się źle, zadzwoniła do swojej lekarki. Ta poinformowała numer 112, a operator ze 112 poinformował policję. Lekarka nie miała takiego obowiązku, a nawet prawa. Czy i teraz Naczelna Izba Lekarska oraz polscy ginekolodzy będą nas przekonywać, że stoją po stronie pacjentek, tak jak robili to po śmierci Doroty z Nowego Targu, której odmówiono aborcji?
Pani Joanna też potrzebowała pomocy medycznej. Trafiła do szpitala. A tam przyjechała policja. Poniżali kobietę, odmówili lekarzowi podania informacji na temat przyczyn interwencji. Zabrali jej telefon i laptopa.
Materiał na ten temat wyemitowano we wtorek w Faktach TVN24. Historię natychmiast podchwyciły inne media. Większość autorów i autorek, jak również komentujących, nie kryje oburzenia. I słusznie. Przypomnijmy – polskie prawo nie przewiduje kar za przerwanie własnej ciąży. A jednak pani Joanna została ukarana. Nie więzieniem, ale upokorzeniem i zastraszeniem.
czytaj także
Na nagraniach ze szpitala, zrobionych przez pracownika oddziału ratunkowego, widzimy zapłakaną kobietę. „Kazały mi się rozebrać, robić przysiady i kaszleć” mówi w Faktach pani Joanna. „Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, bo wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie po prostu zbyt upokarzające, poniżające i wtedy właśnie pękłam. I wtedy wykrzyczałam im w twarz: czego wy ode mnie chcecie”.
Lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego tak opisuje całe zajście: „Czterech mężczyzn pilnowało jednej przestraszonej kobiety, utworzyło kordon dookoła niej. Utrudniało nam to pracę, a oni nie byli w stanie konkretnie podać, dlaczego ta pacjentka jest przez nich zatrzymywana”. Głos lekarza jest zniekształcony, nie widzimy jego twarzy. Prosi o anonimowość. Może sam się boi? Ale czego?
Pracownik oddziału ratunkowego nagrał rozmowę lekarza z policjantem. Policjant nie potrafił wyjaśnić, czemu interweniuje. Pytanie „dlaczego?” powtórzyło się kilka razy.
Pani Joanna została przewieziona radiowozem do innego krakowskiego szpitala. Tam czekali na nią kolejni funkcjonariusze. Dlaczego? Policja nie odpowiedziała na to pytanie reporterce TVN24. Odesłała do prokuratury.
A prokuratura wyjaśniła, że „obecność funkcjonariuszy policji […] wynika z konieczności asystowania zespołowi ratownictwa medycznego”. Niewiele te wyjaśnienia wyjaśniają. Dowiadujemy się, że w prokuraturze toczy się postępowanie w sprawie dotyczącej przestępstwa z artykułów 151 i 152 paragraf 2 Kodeksu karnego, czyli namawiania i pomagania w samobójstwie oraz udzielania pomocy w aborcji.
Pani Joanna zapewnia, że nie chciała odebrać sobie życia i sama zamówiła tabletki poronne. Prokuratura jej nie wierzy.
„Piekło kobiet PL”: To nie jest książka o aborcji [rozmowa z Darią Górką]
czytaj także
Fakt, że dziś o sprawie pani Joanny wspomną wszystkie duże portale, gazety, radia i telewizje, że media społecznościowe zalewa fala oburzenia, pokazuje, jak zmienia się podejście społeczeństwa do kwestii aborcji.
A zmienia się, bo odważne kobiety opowiadają o swoich doświadczeniach. Bo rodziny tych, które przez drakońskie prawo antyaborcyjne straciły życie, głośno mówią, że to wina tego właśnie prawa.
Parę lat temu słyszeliśmy, że lewica źle robi, tyle mówiąc o prawie do aborcji, bo to „kwestia kulturowa”, a więc niepoważna. Że poważna to jest rozmowa o ekonomii, a nie jakieś tam prawa kobiet i mniejszości.
Dziś każdy polityk i każda polityczka powinni jasno zadeklarować, jakie jest ich stanowisko w sprawie prawa do aborcji. Temat ostatecznie utracił status zastępczego, a dramatyczne skutki niedostępności zabiegu stały się powszechne i przybiorą na sile. Kobiety nie będą chciały rodzić, inne nie skorzystają z pomocy lekarzy nawet w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia, a te, które trafią do szpitali, będą w nich umierać lub doznawać upokorzenia w asyście policji.
Wyborczynie i wyborcy muszą wiedzieć, kto stoi za piekłem kobiet, a kto chce je zakończyć. Prawica – a więc niemal wszystkie partie polityczne w tym kraju – ucieka od odpowiedzialności za życie kobiet, proponując zgniłe kompromisy, referenda albo – jak najskrajniejsze frakcje, ze Zjednoczoną Prawicą i Konfederacją na czele – karać kobiety za to, że są zdolne do zajścia w ciążę. Tylko deklaracja dekryminalizacji aborcji i wprowadzenia powszechnego i bezpłatnego dostępu może zatrzymać to błędne koło strachu, zagrożenia i śmierci.
**
Potrzebujesz aborcji? Możesz wykonać ją sama w domu lub wyjechać do kliniki aborcyjnej za granicą. Pomaga w tym, również finansowo, Aborcja Bez Granic, tel. 22 29 22 597.
Możesz też napisać do Women on Web i poprosić o darmowy zestaw poronny.