Nienawiści nie powstrzyma żaden sąd, tylko my możemy to zrobić.
Trudno uwierzyć, trudno się pozbierać. Paweł Adamowicz nie żyje, człowiek który swoją energią zasilał i mógł jeszcze przez wiele lat poruszać nie tylko Gdańsk. Zamordował Go konkretny sprawca, zabiła jednak siła o wiele groźniejsza – nienawiść.
Mordercę trzeba osądzić i ukarać, można go odizolować, ale nie uda się wraz z nim zamknąć w więziennej celi nienawiści. Tej nie powstrzyma żaden sąd, tylko my możemy to zrobić. Paweł Adamowicz pokazywał, jak się do tej roboty zabrać, jego ostatnie słowa o Gdańsku i szczodrości jego mieszkańców podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy były tego najlepszym przykładem.
Gdy trwała pełna rasistowskiej, wręcz nazistowskiej retoryki nagonka na uchodźców i imigrantów, Paweł Adamowicz wraz z gdańszczanami uczynił z Gdańsko miasto otwarte, realizujące wzorcową politykę imigracyjną. Zyskał za to uznanie również poza granicami Polski.
To tylko jeden przykład z bogatej listy konkretnych działań, którymi Prezydent Gdańska czynnie przeciwstawiał się mowie nienawiści, która po 2015 r. wylała się z rynsztoków i wkroczyła do mediów dawniej zwanych publicznymi, do wypowiedzi polityków obozu władzy i bliskiej im prasy.
Nie ukrywając swoich poglądów – z przekonania był liberalnym konserwatystą, osobą wierzącą – potrafił szanować i otwierać się na poglądy innych, uznając że mają równe prawo do obecności w przestrzeni publicznej. Dlatego zdecydował się stanąć na czele Marszu Równości.
czytaj także
Przywiązany do modelu demokracji reprezentatywnej nie wahał się korzystać ze swojego mocnego, prezydenckiego mandatu i podejmować samodzielnie decyzje. Rozumiał jednak też miasto i płynące w nim energie, dlatego mimo wcześniejszego sceptycyzmu otworzył się na innowacje polityczne i wprowadził w Gdańsku, pierwszym mieście w Polsce, panel obywatelski.
Gdy składałem Mu gratulacje po wygranych wyborach samorządowych, w odpowiedzi przysłał opublikowaną właśnie książkę „Gdańsk jako wspólnota” z dopiskiem: czekam na uwagi. Nie zdążyłem ich przygotować, książka pozostanie zaś nieoczekiwanym i przedwczesnym testamentem, który otwierają słowa:
Mam pięćdziesiąt trzy lata, z tego ponad dwadzieścia osiem, bez jakiejkolwiek przerwy, poświęciłem Gdańskowi. Miałem wyjątkowe szczęście – przez ponad połowę życia oddawałem się mojej pasji, mojemu miastu.
Ważnym elementem tego testamentu jest świadomość, że samorząd to coś więcej, niż tylko sposób na zarządzanie lokalną wspólnotą, a funkcja prezydenta ważnej metropolii zobowiązuje także do odpowiedzialności za kraj, Europę, świat.
czytaj także
Samorządy powinny – w większym stopniu niż dotychczas – wziąć na siebie rolę akuszera dobrych praktyk demokratycznych, opartych na nieklientelistycznej współpracy z organizacjami społecznymi. Trzeba ożywienia obywatelskiej kultury politycznej, opartej na wysłuchaniu racji konkurenta politycznego, gotowości do kompromisu, brania pod uwagę głosu mniejszości. Czy samorządowe życie publiczne może uchronić to, co zostało niemal zupełnie zniszczone przez PiS na poziomie kraju, w sejmie i w senacie?
To pytanie i zadanie, jakie pozostawia swoim kolegom-samorządowcom i nam wszystkim Paweł Adamowicz. Gdańsk pozostanie wspaniały ale Prezydenta Pawła Adamowicza będzie brakowało nie tylko gdańszczanom.
Tekst ukazał się na blogu Antymatrix II.