Kraj

Opozycja po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego: „Skończmy z tym teatrem i tym lansem”

Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Fot. Jakub Szymczuk/KPRP/Twitter

Wideokonferencyjne spotkanie premiera i prezydenta z m.in. przedstawicielami klubów i kół parlamentarnych miało być próbą zawiązania ponadpartyjnego porozumienia w sprawie walki z koronawirusem, ale – zdaniem polityków opozycji – okazało się kolejnym punktem do odhaczenia na liście kampanijnych obowiązków Andrzeja Dudy wobec PiS.

Posiedzenie odbyło się w poniedziałek w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Wzięli w nim udział: prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, szefowie ich kancelarii: Halina Szymańska i Michał Dworczyk, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch oraz główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas. Reszta uczestników, w tym m.in. kontrkandydaci Dudy w wyborach prezydenckich – Robert Biedroń i Władysław Kosiniak-Kamysz, a także przedstawiciel Platformy Obywatelskiej, Borys Budka, dołączyła do spotkania zdalnie. Głównym tematem rozmów była rządowa propozycja pakietu antykryzysowego zwanego „tarczą”.

„Aspiryna na zapalenie płuc”

Robert Biedroń, który od momentu wybuchu pandemii apelował o zwołanie RBN i regularne powtarzanie tych spotkań, stwierdził, że formuła posiedzenia okazała się rozczarowująca, zwłaszcza dla przedstawicieli opozycji. Polityk podkreślił, że rząd „lekceważąco” odniósł się do uczestników wideokonferencji, wykorzystując szansę do przeprowadzenie pierwszej w czasie trwającego kryzysu, ponadpartyjnej dyskusji o przyszłości kraju do prezentacji własnego projektu.

Pakiet pomocowy: dwieście miliardów, ale na co konkretnie?

 

„Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego dedykowane kolejnej specustawie rządowej jest tylko i wyłącznie aspiryną na zapalenie płuc i udawaniem konsultacji” – stwierdził na konferencji prasowej w Sejmie Robert Biedroń, wskazując, że opozycja nie miała jak odnieść się do postulatów PiS, skoro nie otrzymała dokumentów rządowych do wglądu. „Poszczególne propozycje były przedstawiane przez poszczególnych ministrów, ale w formule ogólnej. A przecież w tych trudnych czasach potrzebujemy stałej współpracy z rządem” – dodał przedstawiciel Lewicy i jednocześnie wskazał, jak taka współpraca powinna w jego ocenie wyglądać.

Biedroń proponuje model tzw. stałego zespołu, w skład którego wejdą: przedstawiciele rządu, przedstawiciele opozycji, przedstawiciele związków zawodowych i pracodawców. Ich zadaniem miałaby być konsultacja i opracowywanie wszystkich propozycji i zmian legislacyjnych związanych z walką z koronawirusem. Przypomniał przy tym, jakie problemy społeczno-gospodarcze należy rozwiązać w trybie natychmiastowym. Przede wszystkim jednak próbował uzyskać odpowiedź „na stawiane przez miliony Polek i Polaków pytanie, dlaczego nie został wprowadzony stan klęski żywiołowej”.

„Miliony Polek i Polaków zadają dzisiaj pytanie, dlaczego też rząd i ta partia polityczna jest tak bardzo zdeterminowana, żeby przeprowadzić te wybory [prezydenckie – w maju – przyp. red.]” – powiedział Robert Biedroń. Dodał przy tym, że rząd nie tylko zajmuje się w pierwszej kolejności swoimi politycznymi ambicjami, ale także przedkłada nad interesy obywateli i obywatelek np. ochronę sektora bankowego. Przypomniał, że polityczni decydenci działają dziś w taki sam sposób, w jaki większość rządów radziła sobie z kryzysem w 2008 roku, kiedy to ratowano głównie korporacje i banki, a nie małe i średnie przedsiębiorstwa oraz miejsca pracy. Biedroń skrytykował w ten sposób rządowe plany dofinansowania Narodowego Banku Polskiego kwotą ponad 70 miliardów złotych. Przedstawiciel Lewicy uważa, że te pieniądze powinny trafić do przedsiębiorców, a przede wszystkim – do systemu ochrony zdrowia.

„Podczas posiedzenia RBN pytałem o los osób, które są dziś zatrudnione na umowy śmieciowe oraz prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze” – poinformował Biedroń, wskazując, że on i Lewica w swoim pakiecie antykryzysowym proponują wprowadzenie modelu duńskiego i dofinansowanie przez państwo 75 proc. wynagrodzenia pracowników w firmach dotkniętych kryzysem pod warunkiem utrzymania zatrudnienia. „Chcemy też, aby państwo finansowało koszty stałe przedsiębiorców – energii elektrycznej, gazu, czynszu, leasingu i innych – przez 6 miesięcy”.

Co dalej z wyborami prezydenckimi? O przełożenie apelują kontrkandydaci Dudy i obywatele

Lans na koronawirusie

Po spotkaniu swoje oświadczenie wygłosił również Andrzej Duda, który wskazał, w jaki sposób chce zmodyfikować pierwotne założenia rządowej „tarczy antykryzysowej” tak, aby odpowiedzieć na postulaty opozycji i obywateli. Powiedział m.in., że chciałby odroczyć płatności ZUS w ramach pakietu pomocowego dla przedsiębiorców. Uznał też, że rząd podobnym wsparciem powinien otoczyć rodzinne gospodarstwa rolne, które na czas pandemii powinni być zwolnieni z opłat KRUS.

Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że dokładnie takie ulgi dla rolników postulował lider ludowców, Władysław Kosiniak-Kamysz. Startujący w wyborach prezydenckich polityk nie pozostawił na Andrzeju Dudzie suchej nitki, komentując jego wystąpienie, jak również postawę zaprezentowaną podczas posiedzenia RBN. Jego zdaniem obóz rządzący zamiast skoncentrować się na przeciwdziałaniu skutkom pandemii, cały czas prowadzi kampanię wyborczą i w dodatku zagrażających zdrowiu i życiu Polaków wyborów majowych nie zamierza przesuwać.

„Skończmy z tym teatrem i tym lansem. Wiadomo, że propozycje przygotowuje premier, a prezydent przejmuje propozycje opozycji i zgłasza jako własne” – powiedział szef PSL. „W tym nie ma solidarności i mówiłem o tym na spotkaniu Rady. My chcemy współpracować dla dobra naszych rodaków. Przede wszystkim na rzecz zapewnienia im bezpieczeństwa zdrowotnego, ale też pomyślności gospodarczej. Trzeba ratować firmy, miejsca pracy. My nad tym chcemy pracować, ale rząd musi odrzucić tę chęć zawłaszczenia wszystkiego” – dodał Kosiniak-Kamysz.

W późniejszych komentarzach wskazał również na to, że jeśli Andrzej Duda będzie w tak „cyniczny sposób wykorzystywał koronawirusa do lansowania siebie, to naprawdę przegra wszystkie wybory, i to niezależnie, kiedy one będą się odbywać, czy w maju, czy w październiku, czy za rok”. „Ale na tym przegra również Polska, bo zagrożone będzie życie Polaków” – stwierdził kontrkandydat obecnego prezydenta.

„Premier jak dziecko”

Temat wyborów mocno zdominował również komentarze polityków Platformy. Borys Budka stwierdził, że przełożenie głosowania to konieczność. „Nie może być tak, że jakikolwiek wyborca, który np. przebywa za granicą i będzie poddany kwarantannie, nie weźmie udziału w tych wyborach. Nie może być tak, że ktokolwiek będzie bał się iść do lokalu wyborczego, a dzisiaj niestety w sposób cyniczny, w sposób absolutnie urągający wszystkim zasadom, rząd z jednej strony apeluje do wszystkich, żeby pozostali w domu, pani marszałek boi się zwołać posiedzenie Sejmu, ale z drugiej strony mówi się, że Polacy mają chodzić do wyborów, że mają tak jak wczoraj w wielu miejscach w Polsce z narażeniem zdrowia brać udział w tych wyborach. Niestety pan premier Morawiecki nie odniósł się w żadnym zdaniu do tego, o czym mówiłem. Pan premier Morawiecki zachowuje się trochę jak małe dziecko. Zamykając oczy, zatykając uszy, mam wrażenie, że ten problem zniknie” – powiedział szef PO po posiedzeniu RBN.

Polityk zadeklarował ponadto, że jego ugrupowanie jest gotowe „natychmiast wziąć udział we wszystkich pracach legislacyjnych, które mają zapobiec eskalacji tego, co dzieje się w gospodarce i zapobiec nadchodzącemu kryzysowi”. Nastąpi to – jak powiedział – pod warunkiem, że zostaną zachowane „relacje demokratyczne” w oparciu o regulamin Sejmu.

Budka dodał również, że PO stanowczo nie zgadza się na podział przedsiębiorstw na małe, średnie i wielkie, bo kryzys dotyka wszystkich i rząd powinien traktować ich równo. Zaproponował również, by rząd dofinansowywał utrzymanie miejsc pracy, zapewniając pracownikom płacę minimalną.

Jak podaje PAP, rządowe propozycje zawarte w „tarczy antykryzysowej” i poprawki do ustawy prawdopodobnie będą omawiane w najbliższy piątek na specjalnym posiedzeniu parlamentu. Posłowie i posłanki opozycji protestują przeciwko zwoływaniu posiedzenia w obawie, że głosowanie nie będzie przebiegać zgodnie obowiązującymi przepisami. Marszałek Sejmu poinformowała z kolei na konferencji prasowej, że Prezydium Sejmu przyjęło uchwałę o zmianie regulaminu Izby w związku z epidemią koronawirusa. Oznacza to, że na sali plenarnej będzie ograniczona liczba posłów, zasiądą na niej przedstawiciele każdego klubu, zaś pozostali posłowie będą mogli brać udział w posiedzeniu Sejmu zdalnie.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij