Rada Warszawy wybrała nowych honorowych obywateli miasta. Tytuł otrzymała m.in. zamieszana w aferę reprywatyzacyjną była prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz. Komentarz Piotra Ikonowicza.
Jesteśmy w Roku 1984 Orwella. Radni Platformy Obywatelskiej w Warszawie podjęli dziś uchwałę, że „zło jest dobrem”.
Kiedy się dowiedziałem, zatkało mnie. Serio, Hanna Gronkiewicz-Waltz ma zostać honorową obywatelką stolicy? Rada Warszawy zamierza uhonorować osobę, która współodpowiada za warszawską aferę reprywatyzacyjną i która zarobiła miliony na tejże reprywatyzacji, „dziedzicząc” kamienicę przy Noakowskiego 16, która po wojnie została ukradziona jej prawowitym żydowskim właścicielom?
Było tak: gang szmalcowników zaszantażował Żyda. Właściciel, żeby nie zginąć z rąk nazistów, oddał mu ją. Gang sprzedał prawa do kamienicy Romanowi Kępskiemu, antenatowi męża pani prezydent Waltz. Po wojnie szmalcowników skazano wyrokiem karnym, a prawa Kępskiego do kamienicy unieważniono.
Ale to nie przeszkodziło państwu Waltzom w „odzyskaniu” owej kamienicy po wielu latach oraz szybkim i korzystnym jej spieniężeniu. Sprzedano ją pełnomocnikowi Waltza, panu mecenasowi Wocialowi. Osobiście broniłem przed eksmisją z owej zreprywatyzowanej kamienicy kobietę w wieku 90+ lat. Wysoki sąd, młoda asesorka, miała łzy w oczach.
Pani Gronkiewicz-Waltz chyba nigdy nie zapłakała nad losem dziesiątek tysięcy warszawskich rodzin, które beneficjenci afery reprywatyzacyjnej wyrzucali na bruk w ramach tzw. czyszczenia kamienic. Podczas całej afery, o której trąbiły media w kraju i za granicą – bo kuratorzy 130-letnich spadkobierców, bo „odzyskiwano” budynki szkół i całe place, za które jeszcze w PRL zapłacono odszkodowania, bo szwindle, przemoc i gwałty wobec lokatorów – HGW powtarzała jak mantrę „to nie ja”. I rzucała na pożarcie kolejnych wiceprezydentów.
czytaj także
Kiedy podczas debaty na temat warszawskiej reprywatyzacji wyszedłem na chwilę z Pałacu Kultury, zaczepił mnie starszy człowiek i powiedział: „Niech pan im powie, że Warszawa to miasto bohater, nie wolno jej rozkradać”. A jednak rozkradano i rozdawano. Jeszcze za kadencji HGW w jednej z kamienic komunalnych na Świętokrzyskiej wybuchła kuchenka. To był pretekst dla ratusza, żeby rozebrać cały blok, zlikwidować ponad sto mieszkań komunalnych i oddać plac deweloperom pod kolejny wieżowiec.
Winni afery, przekrętów na miliardy złotych kosztem Warszawy i warszawiaków pozostają bezkarni. Ale na tym nie koniec. Teraz przechodzimy do drugiej fazy. Nie tylko nie karzemy winnych, ale ich honorujemy.
Przyznanie tytułu honorowej obywatelki miasta byłej prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz to naplucie w twarz nam wszystkim, ze szczególnym uwzględnieniem ofiar reprywatyzacji i eksmisji.
W tym wystąpieniu wyjaśniłem, dlaczego nie należy tego robić:
Kiedyś tu były ruiny. Ale nadeszli nowi Kolumbowie i mieli dość hartu ducha, aby uwierzyć, że Warszawa znowu będzie. I heroicznym wysiłkiem tych ludzi Warszawa stała się znowu, niczym Feniks z popiołów. Potomkowie tych, którzy dźwigali ją z ruin, mieli umowy z miastem na mieszkanie z regulowanym czynszem. Między innymi pod auspicjami HGW te umowy podarto, a tych ludzi wydano na pastwę czyścicieli kamienic. Na poniewierkę. Na zadłużenie, na nękanie.
Wielu nie wytrzymało. Tych, którzy stawiali opór, próbowano łamać. Jolanta Brzeska się nie ugięła, więc ją spalono. Nawet PiS-owscy prokuratorzy nie zdecydowali się postawić pani prezydent Gronkiewicz-Waltz w stan oskarżenia. Ale my, warszawiacy, wiemy, że Hanna Gronkiewicz-Waltz była „autorką intelektualną” tego całego reprywatyzacyjnego barbarzyństwa.
Kiedyś w dzieciństwie przeraziła mnie filmowa postać Królowej Śniegu. Okrutna, o sercu z lodu. Po latach znów ją zobaczyłem. Zasiadała na tronie Warszawy. I tak jak tamta czyniła zło bez skrupułów i bez litości.
Piotr Ikonowicz
**
„To był jej dom”. Przeczytajcie komiks o Jolancie Brzeskiej. Rysuje Kasia Babis
Brzeska zapłaciła najwyższą cenę za walkę z rażącą niesprawiedliwością i ludzką krzywdą