Warto, żeby dowiedzieli się, kim jest naprawdę ten rzekomy „szeryf”, w którym pokładają nadzieje – mówi Michał Pytlik, który w Opolu, gdzie mieszka, dobrze poznał metody działania Patryka Jakiego.
Red: Po co facet z Opola jeździ na spotkania kandydata na prezydenta Warszawy i trolluje?
Michał Pytlik: Bo nie lubię hipokryzji. Patryk Jaki udaje kogoś, kim nie jest. Nie mogę pozwolić na to, by okłamywał warszawiaków. Mam sporą wiedzę o tym, co wyprawiał Patryk Jaki w Opolu –najpierw jako radny, a potem tamtejszy poseł. Naprawdę warto czerpać z doświadczeń mniejszego miasta – tam Jaki już pokazał, na co go stać.
A co takiego uczynił Opolu Patryk Jaki?
Zrobił z Opola swoje prywatne miasto. Wsadzał na dyrektorskie, świetnie płatne stanowiska ludzi bez kompetencji. Jedynym, co się liczyło było to, że są jego kumplami. Marcin Rol – 26-letni asystent Jakiego został wiceprezydentem Opola, a potem sekretarzem rady nadzorczej w państwowej spółce Śląski Rynek Hurtowy Obroki. Mateusz Magdziarz – szefem lokalnej, opolskiej TVP. Bezczelność Jakiego i jego ludzi była tak wielka, że wkurzyli nawet lokalny PiS. Kiedy Tomasz Gabor dostał stołek dyrektora Elektrowni Opole, wytrwał na nim ledwie jeden dzień. Mianowanie dyrektorem wielkiej spółki szeregowego elektryka, bez jakiegokolwiek doświadczenia w zarządzaniu, to było za dużo nawet jak na PiS-owskie sitwiarstwo.
Ale to chyba nie pierwszy przypadek, kiedy polityk pomaga kolegom w zatrudnieniu. Pewną partię nazywano kiedyś największą agencją pracy chronionej w Polsce…
Kiedy polityk łamie standardy, to trzeba o tym głośno mówić. Patryk Jaki robił to na bezprecedensową skalę. Kiedy teraz udaje „szeryfa”, który pogoni złodziei – to chce mi się śmiać.
czytaj także
W kampanii dość skutecznie Jaki prezentuje się jako człowiek z ludu i mówiący do ludu, właściwie chłopak spod bloku…
Prawdziwa historia Jakiego jest zupełnie inna. Przede wszystkim, to żaden obrońca prześladowanych. Facet zbudował w Opolu układ, prześladował mieszkańców podopolskich gmin, odebrał im samorząd i wcielił na siłę do miasta rządzonego przez swoich kumpli. Patryk Jaki to cynik. Kiedy inni się uczyli czy szli do pierwszej pracy, on od zawsze żył z polityki. W wieku 21 lat jego protektorzy zapewnili mu mandat radnego.
Może był zdolny.
Może i był, ale zawodowy polityk to zdaje się nie jest typowe zajęcie dla dwudziestolatka z blokowiska. Warto przypomnieć, że Jaki zaczął karierę jako aparatczyk Platformy. Jego ojciec blisko współpracował z prezydentem Opola, Ryszardem Zembaczyńskim z PO. Jaki kandydował do rady miejskiej właśnie z listy PO, dopiero potem przeskoczył do PiS. To zresztą sporo mówi o tym, czym jest Platforma.
czytaj także
I ty chcesz o tym wszystkim opowiedzieć. Co na to warszawiacy?
Na spotkaniach jest Jaki i jego dwór, ale też sporo ludzi rozczarowanych i słusznie wkurzonych na establishment. Mają dosyć złodziejstwa, pogardy dla słabszych – i ja się z nimi w pełni zgadzam. Warto, żeby dowiedzieli się, kim jest naprawdę ten rzekomy „szeryf”, w którym pokładają nadzieje. Staram się pokazać mieszkańcom i mieszkankom Warszawy, że kandydat PiS ma niewielkie prawo do używania hasła „przywrócić uczciwość”.
I co, tak idziesz po prostu i mówisz, że Jaki obsadza spółki kolesiami?
Mówię też o tym, jak traktował ludzi. Jaki krytykuje Hannę Gronkiewicz-Waltz, która nigdy nie miała czasu dla ofiar reprywatyzacji, dla eksmitowanych lokatorów. Ma rację, ale sam postępował dokładnie tak samo. Kiedy w podopolskich wsiach wybuchły protesty przeciwko siłowemu wcieleniu gmin podmiejskich do miasta, poseł Jaki nigdy się nie spotkał z demonstrującymi mieszkańcami. Unikał nawet zwykłej rozmowy. Skoro przy okazji kampanii wyborczej w końcu spotyka się z ludźmi, organizuje się w Warszawie spotkania otwarte – skorzystałem z okazji, żeby mu te pytania zadać osobiście.
Pytania o co?
Czy kiedy już zostanie prezydentem Warszawy, znowu zrobi wielki skok na spółki miejskie? Czy przyłączy do stolicy Piaseczno, Legionowo i Kobyłkę, nie pytając o wolę ich mieszkańców? Dlaczego kłamał mówiąc, że spotykał się z mieszkańcami podopolskich wsi „po siedem razy w każdej remizie”, choć takich spotkań nie było w ogóle? I czemu szczuje na mniejszości narodowe? Kiedy w podopolskich wsiach odbywały się konsultacje społeczne, Jaki obrażał tych ludzi, twierdził, że mniejszość niemiecka fałszowała wyniki – co było oczywistym absurdem.
czytaj także
I co on na to?
Na spotkaniach chronią go przyboczni. PiS-owcy zakrzykują nieprzychylne pytania, raz wyrwano mi nawet mikrofon… On sam nie odpowiada: lawiruje, zmienia temat. W przyszłym tygodniu Patryk Jaki spotka się dwa razy z mieszkańcami Warszawy – w poniedziałek na Targówku, a potem w środę w Śródmieściu. Będę tam i przypomnę, ile są warte obietnice „szeryfa z Opola”.