– Politycy mylnie wiążą klimat ze smogiem. Nie wiemy, na ile to jest świadome działanie, a na ile wynika ono z niewiedzy. Jeśli faktycznie chodzi o braki edukacji, to wydaje się, że politycy, zwłaszcza ci kandydujący na prezydenta, powinni niezwłocznie je nadrobić. Zdajemy sobie sprawę, że podjęcie działań w zakresie polepszania jakości powietrza jest zdecydowanie łatwiejsze do realizacji i atrakcyjniejsze wizerunkowo niż na przykład całkowite odejście od węgla – mówi nam Nawojka Ciborska z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, współautorka przemówienia, które aktywiści wygłosili na konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
„Czas na mydlenie oczu społeczeństwu się skończył” – między innymi te słowa padły ze sceny podczas konwencji Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Nie była to jednak wypowiedź kandydatki Koalicji Obywatelskiej na prezydentkę, lecz manifest dwójki aktywistów Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, którzy niespodziewanie pojawili się na wydarzeniu. Tytus Kiszka i Asia Kołakowska przerwali wystąpienie Józefa Drzazgowskiego, działacza ekologicznego z Wielkopolski.
Nasi aktywiści przedostali się na scenę i zabrali głos podczas konwencji wyborczej kandydatki na urząd prezydenta RP Małgorzata Kidawy-Błońskiej pic.twitter.com/kBFKYjJSwX
— Młodzieżowy Strajk Klimatyczny (@msklimatyczny) February 29, 2020
Chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko zaprezentowanemu wcześniej przez Kidawę-Błońską programowi proklimatycznemu, którym polityczka w ich opinii niewystarczająco stawia czoła zbliżającemu się kryzysowi. „Neutralność klimatyczna w roku 2050 to za mało. Zapewnia nam jedynie 50 proc. szans na nieprzekroczenie punktów krytycznych, po których kryzys klimatyczny zacznie napędzać się sam. 50 procent szans – to jak rzucenie monetą” – stwierdzili członkowie MSK, prezentując uczestnikom konwencji swój transparent z hasłem „2040 – neutralność klimatyczna”.
Klimatyczny savoir-vivre
Emocje wzbudził jednak nie sam występ Kiszki i Kołakowskiej, ale ich zachowanie po zejściu ze sceny. Aktywiści nie zdecydowali się bowiem na podanie ręki Kidawie-Błońskiej. Tyle wystarczyło, by w sieci zaroiło się od negatywnych komentarzy na temat braku dobrego wychowania młodzieży. Oburzeni byli przede wszystkim politycy PO oraz ich sympatycy. „Nie chcecie być traktowani jak obrażone dzieci, to nie możecie się tak zachowywać. Zabrakło was na konwencji Dudy, Kosiniaka oraz innych kandydatów. Ciekawe. Wolicie w drugiej turze widocznie prezydenta Dudę ze słabością do górników i rosyjskiego węgla. Quo vadis Polsko” – napisał poznański działacz Platformy, Antoni Białek, na Twitterze.
W podobnym tonie wypowiedział się muzyk i publicysta Zbigniew Hołdys. „Młodym wojownikom o sprawy klimatu powiem jedno: uderzyliście w siebie. Greta nigdy nie odmówiła rozmowy czy podania ręki. Nigdy nie wtargnęła na scenę, by komuś przerwać mowę. Była zapraszana i sama organizowała protesty. Was stać na dym, nie na płomień. Szkoda” – stwierdził. Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z Wirtualną Polską nazwał zaś akcję aktywistów „atakiem na kandydatkę i Platformę”.
Rodzice dla Klimatu piszą do Morawieckiego: Premierze, chcemy ambitnej polityki klimatycznej teraz!
czytaj także
W odpowiedzi na falę krytyki członkowie MSK wydali oświadczenie, w którym podkreślają, że zachowanie Kiszki i Kołakowskiej nie wzięło się znikąd. Kidawa-Błońska już w trakcie kampanii przed wyborami do parlamentu deklarowała wsparcie walki z zagrożeniami wynikającymi z globalnego ocieplenia. Zdaniem aktywistów jej partia nie wywiązała się jednak ze swoich obietnic. „Nie ma już czasu na ściskanie rąk, nadszedł czas na realne działania” – brzmi komunikat młodzieży.
Nie ma już czasu na ściskanie rąk, nadszedł czas na realne działania.
W związku z sytuacją zaistniałą na konferencji Pani @M_K_Blonska poczuwamy się w obowiązku do odpowiedzenia na nią w jakiś sposób. Poniżej zamieszczamy nasze oświadczenie. pic.twitter.com/6WgYUwMUwx
— Młodzieżowy Strajk Klimatyczny (@msklimatyczny) February 29, 2020
– Jest to uzasadniona reakcja z naszej strony, bo podawaliśmy już dłonie wielu politykom i na niewiele się to zdało. Fakt, że niepodanie ręki pani Kidawie-Błońskiej wywołało tyle kontrowersji, trochę nas zaskoczył, ale zdecydowanie bardziej – sfrustrował – mówi nam Nawojka Ciborska z MSK, współautorka przemówienia Kiszki i Kołakowskiej oraz zamieszczonego w sieci oświadczenia. Deprymująca w jej ocenie jest przede wszystkim łatwość, z jaką komentatorzy incydentu odwracają uwagę od głównego przekazu aktywistów. Podczas gdy młodzież próbuje wywołać polityków do tablicy i uświadomić im, że zmiany klimatyczne są sytuacją kryzysową i wymagają nadzwyczajnych działań, cała dyskusja wokół kryzysu skupia się na etykiecie. – Sprowadzanie stanu wyjątkowego do kategorii gestów i kurtuazji pokazuje, jak bardzo nasze społeczeństwo nie jest gotowe na podjęcie kroków, których wymaga zbliżający się kryzys – mówi nasza rozmówczyni.
czytaj także
Walka ze smogiem to nie klimat
Oprócz MSK w konwencji wzięli udział również przedstawiciele Greenpeace, którzy domagali się odejścia Polski od węgla do 2030 roku. Polityczka odniosła się do tych postulatów, mówiąc, że liczy na współpracę z młodym pokoleniem. Nie przedstawiła jednak żadnych konkretnych rozwiązań. „Mam nadzieję, że [młodzi – przyp. red.] będą chcieli z nami zmieniać Polskę, będą chcieli rozmawiać i będą podawali rękę, kiedy się ją do nich wyciągnie. Nie wykluczajmy się nawzajem, ale współpracujmy” – podsumowała, odnosząc się do członków MSK.
Dziś aktywistki i aktywiści klimatyczni pojawili się niespodziewanie na konwencji #Kidawa2020 z apelem o prawdziwe działania na rzecz klimatu. Młodzi ludzie przejęli mikrofon i powiedzieli “Mamy dość fałszywej proklimatyczności”. więcej: https://t.co/yWtXBqGhFF #kryzysklimatyczny pic.twitter.com/Onn7SxXxBC
— Greenpeace Polska (@Greenpeace_PL) February 29, 2020
Wobec tych ostatnich pojawiły się też oskarżenia, że aktywiści zakłócili przemówienie Józefa Drzazgowskiego, jak również wybiórczo traktują polityków w swoich protestach. W ten sam weekend bowiem swoją konwencję miał Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat ludowców. Tam jednak MSK się nie pojawił. – Nie było to podyktowane żadnymi sympatiami politycznymi. Nasz wkład w kampanię prezydencką dopiero się zaczął i zapewniam, że zamierzamy w przyszłości nawiązać kontakt z resztą kandydatów. O minionym weekendzie zdecydowały względy praktyczne – nie zawsze mamy szansę uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach. Ale w miarę możliwości na pewno pojawimy się na kolejnych spotkaniach z politykami – tłumaczy Ciborska, podkreślając jednocześnie, że Tytus Kiszka i Asia Kołakowska w żaden sposób nie próbowali umniejszyć wysiłków Drzazgowskiego, który przemawiał na konwencji kandydatki KO.
Kosiniak-Kamysz nie musi wygrać z Dudą, by zrealizować swoje polityczne cele
czytaj także
Celem aktywistów było raczej zwrócenie uwagi, że zapraszanie działaczy ekologicznych na tego typu spotkania często ma więcej wspólnego z budowaniem pozytywnego wizerunku polityków niż z ich faktycznym zainteresowaniem sprawami środowiska i klimatu. Nawojka Ciborska wskazuje, że dotyczy to wszystkich obecnych kandydatów na prezydenta bez wyjątku. – Zdecydowanie żaden z polityków ubiegających się o najważniejszy urząd w państwie nie oferuje w swoim programie rozwiązań, które zakładałyby transformację całej gospodarki i dążenie do neutralności klimatycznej. Co więcej, nagminnie i mylnie wiążą oni klimat ze smogiem. Nie wiemy, na ile to jest świadome działanie, a na ile wynika z rzeczywistej niewiedzy. Jeśli faktycznie chodzi o braki edukacji, to wydaje się nam, że politycy, zwłaszcza ci kandydujący na prezydenta, powinni niezwłocznie je nadrobić. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że podjęcie działań w zakresie polepszania jakości powietrza jest zdecydowanie łatwiejsze do realizacji i atrakcyjniejsze wizerunkowo niż na przykład całkowite odejście od węgla – dodaje członkini MSK.
– Po programach kandydatów widać, że tak naprawdę nie traktują oni zagrożenia klimatycznego zbyt poważnie. Żerują na niepełnej świadomości społeczeństwa. Próbują kreować się proekologicznych, proklimatycznych polityków. Dziś mówienie o kryzysie klimatycznym to jest coś, co krótkoterminowo ociepla ich wizerunek. Dlatego opłaca im się pozostawać w sferze fałszywych deklaracji – mówi Nawojka Ciborska i nie kryje, że bardziej niż w słowa polityków wierzy w moc społecznej mobilizacji.
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny pisze do Morawieckiego: „zignorował pan stanowisko nauki”
czytaj także
Kolejny protest
Dlatego MSK 3 kwietnia ponownie wyjdzie na ulice. Kampania prezydencka będzie ważnym tematem strajku, ale aktywiści chcą też mówić o tym, jak powinna wyglądać proklimatyczna transformacja gospodarcza. Jak podkreśla nasza rozmówczyni, wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że zmiany, o których mówią naukowcy i działacze klimatyczni, dotyczą nie tylko energetyki, ale także rolnictwa, transportu, konsumpcji, zarządzania zasobami naturalnymi, czyli tak naprawdę oznaczają całkowite przekształcenie wszystkich dziedzin i stylu życia ludzkości.
– To nie są nasze osobiste problemy, tylko odniesienie do tego, co mówi świat nauki, której jesteśmy głosem. Do tej pory podejmowaliśmy próby dialogu i późniejszego rozliczania polityków z ich zobowiązań klimatycznych. Jednak ta metoda zawiodła. W tej chwili wychodzimy z założenia, że nadrzędnym celem dla nas jest uświadamianie nie tylko osób kandydujących na urząd prezydenta, ale przede wszystkim społeczeństwa, jakie są kompetencje rządu w kwestii przeciwdziałania kryzysowi klimatycznemu. Podczas samej kampanii jesteśmy w stanie uzyskać satysfakcjonujących nas zapewnień, bo, nauczeni doświadczeniem z września, nie potrafimy w pełni zaufać kandydatom. Bynajmniej nie oznacza to więc, że przestajemy patrzeć politykom na ręce. Będziemy to robić również po wyborach. Dopiero po nich okaże się, jak proklimatyczny będzie prezydent lub prezydentka – konstatuje Nawojka Ciborska.