Doświadczenie przemocy to coś, co znam na własnym ciele i umyśle, wiem, jak trudno jest wyjść z takich relacji, wiem, jak dramatyczne to są emocje. Gdybym jeszcze raz mogła zdecydować, czy pomóc, zrobiłabym to samo – mówi Justyna Wydrzyńska, oskarżona o pomoc w aborcji.
W czwartek 14 lipca odbędzie się kolejna rozprawa sądowa Justyny Wydrzyńskiej z Aborcyjnego Dream Teamu, oskarżonej o pomocnictwo w aborcji. Justyna przesłała pocztą swoje własne tabletki Ani − kobiecie, która prosiła ją o pomoc.
Gdy o wsparciu dowiedział się mąż Ani, czekał z policją. 8 kwietnia odbyła się pierwsza rozprawa sądowa. Sędzia zgodziła się na udział przedstawicieli Ordo Iuris, deklarujących chęć „reprezentowania interesów płodu”, w roli quasi-oskarżyciela.
Justyna mówiła przed sądem: „Wiem, jak ważna jest wiara w to, że można o sobie decydować. W przemocowej relacji to bardzo trudne. Dla mnie aborcja była początkiem zawalczenia o siebie i bezpieczeństwo moich dzieci. Trzy lata zajęło mi odchodzenie od przemocowego męża. Przekazując tabletki tej osobie, chciałam, żeby mogła podjąć decyzję o sobie i swoim życiu. Moją intencją nie było to, żeby przerwała ciążę, ale żeby mogła sama wybrać, żeby trzymając tabletki w rękach, mogła zadecydować o swoim życiu”.
czytaj także
Za Justyną Wydrzyńską wstawiło się 94 posłów i posłanek, największa światowa organizacja zrzeszająca położników i ginekologów FIGO, organizacje pomagające kobietom w Ameryce Łacińskiej i Irlandii. Pod listem Amnesty International w jej obronie podpisało się 19 tysięcy osób. Listy i maile z poparciem dla Justyny (w sumie około 4700) z różnych krajów wpłynęły do prokuratury, a belgijska sekretarzyni stanu ds. równości Sarah Schlitz przekazała 20 tys. euro na Aborcję Bez Granic. Sprawozdawczynie ONZ ds. praw człowieka, prawa do zdrowia, dyskryminacji i przemocy wobec kobiet: Mary Lawlor, Melissa Upreti, Tlaleng Mofokeng i Reem Alsalem zaapelowały do polskich władz, by nie ścigały Justyny. W odpowiedzi Ministerstwa Rodziny, Zdrowia i Sprawiedliwości wyjaśniły sprawozdawczyniom, że w Polsce aborcji nie da się zaakceptować jako metody planowania rodziny, a opinie komitetów ONZ nie są dla Polski wiążące.
Ministerstwa godzą się na przemoc wobec kobiet, bo czym innym jest zmuszanie ich do ciąży i rodzenia wbrew woli, przy jednoczesnym zasłanianiu się świętością życia płodu? Jednak władzom nie chodzi o świętość życia, tylko o kontrolę. Jakie plany wobec narodzonych pod przymusem dzieci mają rządzący? Tych zdrowych raczej nie chcą edukować i dbać o ich dobre życie. Piotr Kaleta na ostatniej debacie w Sejmie nad obywatelskim projektem legalnej aborcji wprost powiedział, że chce z tych dzieci zrobić żołnierzy, którzy swoimi ciałami będą osłaniać ciało Piotra Kalety. Prezes Kaczyński propozycji dla opiekujących się nad niepełnosprawnymi nie ma, ale zależy mu, by nawet zdeformowany, niezdolny do życia płód donosić i ochrzcić.
Wystąpienie Natalii Broniarczyk w sejmie było jak otwarcie okna w dusznym pomieszczeniu
czytaj także
Aborcyjny Dream Team pisze: „Jedną z cech patriarchatu jest to, że mężczyźni mający władzę (nie tylko polityczną) nie słuchają, co mają do powiedzenia kobiety. Patriarchalne, przemocowe fantazje, które są elementem kultury gwałtu, pod rządami prawicy są spełniane”.
Tuż przed rozprawą rozmawiamy z oskarżoną o pomocnictwo w aborcji Justyną Wydrzyńską.
Katarzyna Przyborska: Czego spodziewasz się po 14 lipca?
Justyna Wydrzyńska: Tego dnia sędzia przesłucha dwoje kluczowych świadków, których na rozprawie 8 kwietnia nie było. To osoba, której próbowałam pomóc i przekazałam swoje tabletki do aborcji farmakologicznej, oraz jej mąż, który doniósł na swoją żonę policji. Będziemy też mieć okazję, by wygłosić mowy końcowe. Ogłoszenie wyroku zostanie prawdopodobnie odroczone o tydzień lub dwa.
Co ci grozi?
Maksymalna kara to trzy lata pozbawienia wolności.
Gdybyś jeszcze raz znalazła się w sytuacji jak ta, w związku z którą masz teraz sprawę w sądzie, czy przekazałabyś własne tabletki? Czy postąpiłabyś tak samo, znając konsekwencje?
Najprawdopodobniej tak. Pracuję od wielu lat, nie po raz pierwszy miałam do czynienia z osobą, która prosiła mnie o pomoc. Oprócz tej jednej sytuacji kierowałam osoby potrzebujące aborcji na stronę organizacji, gdzie krok po kroku wyjaśniamy, jak zamówić tabletki. Ta sytuacja była wyjątkowa, była związana z przemocą domową, przemocą partnera wobec partnerki. Doświadczenie przemocy to coś, co znam na własnym ciele i umyśle, wiem, jak trudno jest wyjść z takich relacji, wiem, jak dramatyczne to są emocje. Zrobiłabym to samo.
Aborcyjny Dream Team przygotował kampanię społeczną o prawie do aborcji, w której występują mężczyźni. To coś nowego. Dotychczas akcentowałyście, że to sprawa kobiet, ich ciał, ich prawa do podejmowania decyzji.
Wynika to wprost z tej sprawy. W trakcie naszej pracy często obserwujemy próby ograniczania naszych praw ze strony mężczyzn, ograniczanie możliwości podjęcia decyzji. To właśnie sytuacja Ani, której wysłałam tabletki. Mąż na nią doniósł. Nie respektował jej prawa do decyzji, siłą chciał wymusić na niej donoszenie ciąży. Zaprosiłyśmy więc mężczyzn, którzy są postaciami publicznymi i sojusznikami kobiet, by przeczytali cytaty z postów zamieszczanych przez hejterów, ustosunkowali się do nich. Chcieliśmy, by inni mężczyźni ich usłyszeli, skonfrontowali ze swoimi poglądami. Mamy nadzieję, że spowoduje to refleksję wśród mężczyzn, którzy praw kobiet nie rozumieją.
Cytaty czytane przez Jakuba Żulczyka, Huberta Urbańskiego, Krzysztofa Stelmaszyka oraz Gargamela i Generatora Frajdy znanych z podcastu Dwóch Typów Podcast pokazują, jak wiele zakaz aborcji ma wspólnego z gwałtem i z przemocą, z pogardą i nienawiścią do kobiet. „Dupy dajesz na prawo, a potem latasz się skrobać, lachonie” − słyszymy w spocie. Albo „Świadomie dupsko wypinasz, to miej świadomość konsekwencji”. Albo „Ja bym używał dodatkowo Pavulonu do tych matek, które zabijają niczemu winne dzieci”. „Ty kurwo, cię spotkam, ci utnę głowę za to, jaką jesteś suką”.
Kiedy ja słyszę te słowa, czuję ból w ciele i myślę, że nie tylko ja.
Chcecie wpłynąć na ten przemocowy, patriarchalny wzorzec męskości, który widzi się jako ten, który kontroluje kobietę?
Właśnie tak! Jest bardzo wielu mężczyzn, którzy wspierają osoby przerywające własne ciąże. Może ta kampania pokaże tym, którzy są gdzieś pomiędzy, że męskość może być wspierająca, nie musi być opresyjna… Mężczyzna w mojej sprawie odegrał kolosalną rolę, to on doniósł na policję, on spowodował, że mam usłyszeć wyrok.
Idziecie też dalej, ostatni komunikat kierujecie do kobiet: w relacje z takimi przemocowymi mężczyznami nie warto się angażować.
Jeśli ktoś podważa nasze podstawowe prawa o decydowaniu o sobie, a takim prawem jest podjęcie własnej decyzji o aborcji, to ta chęć kontroli przeniesie się na każdy inny aspekt życia. Na takich gości nie ma sensu tracić życia. Każda z nas zasługuje na szacunek, na to, żeby nasze ciała i podstawowe decyzje o naszym życiu należały do nas.
Wspiera cię bardzo wiele organizacji, wiele osób prywatnych. Czy spotykasz się z hejtem drugiej strony?
Miałam takie obawy, ale nie. Jeśli osoby popierające mnie są w stanie dotrzeć do mojego prywatnego konta mailowego i wysłać poparcie, to prawdopodobnie i przeciwnicy aborcji mogliby zasypać mnie hejtem. Ale to się nie dzieje. Jest cisza w skrzynce, ale i radykalne organizacje w przestrzeni publicznej niewiele mówią na temat tej sprawy. Może Ordo Iuris, które tu dołączyło, sprawiło, że pozostali uznali, że już nie muszą. A może to dlatego, że w mojej sprawie chodzi nie tylko o aborcję, ale i o przemoc wobec kobiet. Przemoc jest bardzo powszechna, przemocowi są też mężczyźni w organizacjach anti-choice. Jeśli ktoś z pozycji siły nakazuje komuś innemu użyć swojego ciała wbrew niemu, np. donosić ciążę, której ten ktoś nosić nie chce, każe rodzić komuś, kto nie chce rodzić, to jest to przemoc, to jest to gwałt.