Donald Trump wycofał wojska USA, dając Erdoğanowi zielone światło to ataku na Rożawę, który na terenach należących teraz do autonomii chce osiedlić syryjskich uchodźców. Europa ostrzega, że może dość do katastrofy humanitarnej, ale nie podejmuje żadnych kroków, bojąc się, że Erdoğan otworzy obozy dla uchodźców.
W środę, 9 października, wojska tureckie rozpoczęły operację pod nazwą „Źródło pokoju” wymierzoną w społeczność kurdyjską, która utworzyła autonomię na terytorium Syrii − Rożawę. Cel Turcji to zniszczenie oddziałów milicji Rożawy i utworzenie „pasa bezpieczeństwa” o długości 400 km i sięgającego na 30 km w głąb Syrii.
Donald Trump po telefonicznej rozmowie z Recepem Tayyipem Erdoğanem postanowił wycofać z tej strefy amerykańskie wojska, dając armii tureckiej wolną rękę. Pisał o tym Jan Smoleński.
czytaj także
W ciągu ostatnich dni Turcy ostrzelali amerykańską bazę w pobliżu miasta Kobane. Niemal zdobyli przygraniczne miasto Serêkaniyê (Ras al-Ajn) oraz Tall Abjad. Domy opuściło już ponad 100 tysięcy osób, dziesiątki cywilów zginęły, wielu jest rannych.
Śmierć Hervin Khalaf
Z turecką armią i wspierającą ją Syryjską Armią Narodową walczą oddziały kurdyjskiej milicji YPG i YPJ, które jako część Syryjskich Sił Demokratycznych wspierały armię USA w walkach z ISIS. Choć oddziały Rożawy mają prawdopodobnie do dyspozycji 400 pojazdów bojowych i kilkaset ciężarówek broni, nie mogą skutecznie odpierać ataków artylerii i z powietrza.
Armia turecka współpracuje też z ugrupowaniami islamistycznymi, które dokonują mordów na ludności cywilnej. Jedna z ofiar to Hervin Khalaf, liderka Syryjskiej Partii Przyszłości, działaczka na rzecz równości, mniejszości i praw człowieka. Pokazywała, że pokojowa współpraca między różnymi grupami etnicznymi i religijnymi jest możliwa. Samochód, którym podróżowała, został zatrzymany, kierowcy zabici, a ona sama zgwałcona i ukamienowana. Jej głowę odcięto. Wszystko wskazuje na to, że mord nie był przypadkowy. Mordercy Hervin Khalaf to dżihadyści Ahrar al-Sharqiya, znani ze zbrodni popełnianych w okupowanym Efrin.
Dżihadyści porwali też 4 pracowników Kurdyjskiego Czerwonego Półksiężyca i dwa ambulanse, polują na pracowników medycznych, napadli na konwój ewakuujący cywilów i dziennikarzy.
czytaj także
Atak Turcji na Rożawę niesie ze sobą niebezpieczeństwo utraty kontroli nad członkami ISIS, którzy byli dotąd pilnowani przez Kurdów. Podczas bombardowania obozu uchodźców Ain Issa uciekło prawie 750 członków Daesh (ISIS) i ich rodzin. W obozie toczą się walki pomiędzy ISIS i SDF (Syryjskimi Siłami Demokratycznymi). Wciąż nie wiadomo, skąd ISIS dostało broń. Wiadomo jednak, że Turcja chce ich wykorzystać do swojej operacji oraz do zastraszenia obserwatorów.
Wobec tureckiej operacji przeciw Kurdom i wycofania się wojsk USA również Francja wycofuje swoich żołnierzy i pracowników organizacji pomocowych.
Do czego mogą przydać się uchodźcy
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk wezwał Turcję do zakończenia działań i ostrzegł przed katastrofą humanitarną, do której może doprowadzić turecka operacja „Źródło pokoju”, przyznaje jednak, że Europa jest przez prezydenta Turcji szantażowana wypuszczeniem uchodźców z obozów .
W Turcji przebywa ok. 3,5 mln uchodźców i właśnie część z nich Erdoğan chce osiedlić na terenach zajmowanych teraz przez autonomiczną, demokratyczną Rożawę. Rozwiązałby w ten sposób trzy swoje autorytarne problemy: pozbyłby się społeczności, która daje przykład, jak ludzie różniący się etnicznie i religijnie mogą żyć w pokojowy i demokratyczny sposób, ulokowałby na stałe uchodźców, osłabiając inne niż Arabowie grupy etniczne w tym regionie, i wsparł swoją słabnącą popularność.
Pogłoski o pokonaniu Państwa Islamskiego są mocno przesadzone
czytaj także
Przedstawiciele Rożawy szukają teraz poparcia u Baszara al-Asada i Rosjan.
Bo nie tylko Erdoğan prowadzi wojnę w Syrii.
Raed al-Saleh z obrony cywilnej Białe Hełmy z przygranicznego miasta Idlib mówi o nalotach prowadzonych przez Rosjan i reżim Asada od kwietnia 2019 r. W Idlib mieszka wielu przeciwników władzy Asada, celowo tu zwożonych z innych rejonów kraju. Mieszka tu około 3 mln cywili. Od kiedy rozpoczęły się naloty, 180 tysięcy rodzin opuściło domy, część chroni się w gajach oliwnych. Bombardowane są szpitale, przychodnie, ratownicy zjeżdżający się do rannych po bombardowaniach. Jest wielu chorych, pozbawionych środków do życia, toalet. Teraz Raed al-Saleh apeluje o pomoc i ostrzega, że ludzie z objętych kolejną wojną obszarów znów zmuszeni będą uciekać.
Być może trwa podział wpływów w uwolnionej od dżihadystów Syrii.
W wielu miastach na świecie i w Polsce ludzie demonstrują solidarność z Kurdami i Kurdyjkami. W Polsce manifestacje odbyły się w Warszawie, Gdańsku, Szczecinie, Poznaniu, Toruniu, Krakowie, Wrocławiu, Lublinie i Rzeszowie.