Dotychczas globalne ocieplenie traktowaliśmy jako problem odległy od polskiego podwórka, a więc i mniej pilny. To się zmieniło.
Polaków nie trzeba już przekonywać, że zmiany klimatu to poważne wyzwanie i jeszcze większe zagrożenie, jeśli pilnie nie podejmiemy działań na rzecz redukcji emisji gazów cieplarnianych. Najnowszy międzynarodowy sondaż pokazuje, że zdecydowana większość mieszkańców Polski ma świadomość kryzysu i tego, że dotyczy ich on bezpośrednio.
czytaj także
Świat stoi w obliczu kryzysu, a zmiany klimatyczne staną się niezwykle niebezpieczne – z takim stwierdzeniem zgadza się 83 proc. badanych w Polsce, w tym 55 proc. „zdecydowanie” i 28 proc. „częściowo”. Taki sam odsetek dostrzega wpływ zmian na występowanie ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak tegoroczna susza w Polsce. 81 proc. uznaje zmiany za bezpośrednie zagrożenie dla zwykłych ludzi.
Kryzys klimatyczny i degradacja środowiska uznawane są za najważniejsze problemy współczesnego świata, przed terroryzmem i migracjami, które były wskazywane na pierwszym miejscu jeszcze dwa lata temu w badaniu „Polityki”.
Czas się kończy
Badanie przeprowadzone w ośmiu krajach na zlecenie brytyjskiej organizacji Hope not Hate przynosi więcej ciekawych informacji. 64 proc. respondentów w Polsce zgadza się ze stwierdzeniem: „Kończy się czas, aby ocalić planetę”. Niewielu ludzi uważa, że ich rząd robi wystarczająco dużo – w Polsce odsetek ten wynosi tylko 18 proc. Ponad połowa, 56 proc., uważa, że należy zaprzestać wydobywania i spalania węgla, gazu i ropy naftowej.
Rosnąca świadomość zagrożeń przekłada się na gotowość adekwatnego działania – 80 proc. badanych uznaje, że zatrzymanie globalnego ocieplenia wymagać będzie poświęceń, dla 68 proc. ochrona środowiska jest ważniejsza niż wzrost gospodarczy, a tylko 23 proc. twierdzi, że zmiana klimatyczna nie jest poważnym zagrożeniem i są pilniejsze problemy.
Nie ma darmowych obiadów, czyli co trzeba wiedzieć o śladzie węglowym [wyjaśniamy]
czytaj także
Gotowi na klimatyczną politykę
Duża grupa Polaków chce głosować na proklimatycznych kandydatów. 50 proc. respondentów deklaruje, że byłaby bardziej skłonna do głosowania na kandydata, który zobowiązałby się do obniżenia emisji gazów cieplarnianych w Polsce do zera. Zaledwie 9 proc. byłoby mniej skłonne do głosowania na kandydata, który złożyłby taką deklarację.
Wyniki tego sondażu wyraźnie pokazują, że nastąpił przełom – owszem, świadomość kryzysu klimatycznego rosła w ostatnich latach, co potwierdzały sondaże CBOS i badania prowadzone m.in. przez Adriana Wójcika, psychologa społecznego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Dotychczas jednak globalne ocieplenie traktowaliśmy jako problem odległy od polskiego podwórka, a więc i mniej pilny. Najnowsze badanie pokazuje, że dziś już nie mamy wątpliwości, że również w Polsce doświadczamy skutków kryzysu i dotyczy on wszystkich ludzi.
Walka z katastrofą klimatyczną wymaga naruszenia podstaw kapitalizmu [podcast]
czytaj także
Negacjonistyczne skamieliny
Zabawnie wobec tych wyników wyglądają kampanie mediów prawicowych, które z uporem maniaka odgrzewają stare kotlety negacjonizmu klimatycznego. Przy takim rozminięciu się z oczekiwaniami społecznymi trudno się dziwić, że to właśnie prawicowe tytuły mają największe spadki nakładów.
Niestety nie spada w podobnym tempie poparcie dla PiS, partii także prowadzącej antyklimatyczną i antyekologiczną politykę. Ale zawiłości relacji między świadomością ekologiczną i poglądami politycznymi doskonale wyjaśnia wspomniany Adrian Wójcik w wywiadzie opublikowanym w „Polityce” w nowej sekcji „Oko na Eko”.
czytaj także
*
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu autora Antymatrix