Kaja Puto, Kraj

Drodzy dziadersi, „wypierdalać” jest również do was

Dziadersom wydaje się, że „wypierdalać” to nie do nich. Że złość na ulicach dotyczy tylko polityków PiS-u. Owszem, ich również, ale wystarczyłoby posłuchać wznoszonych przez kobiety haseł i poczytać postulaty Strajku Kobiet, żeby wyprowadzić swoje nieomylne ego z błędu. Kobiety wyszły na ulice po swoje prawa, a nie po to, żeby pomóc wam wrócić do władzy lub wzmocnić tę, którą już macie.

Na początek mała uwaga, bo jeszcze nie wszyscy wiedzą: określenie „dziaders” nie dotyczy wszystkich starszych panów. Dziaders to mężczyzna o archaicznych wyobrażeniach o roli kobiety, który nie daje im dojść do głosu, w dodatku przekonany o swojej nieomylności na każdy temat (łącznie z tym, w którym większą wiedzę ma jego rozmówczyni). Słowo to powstało w środowisku kobiet-ekspertek, które z dziadersami użerają się w mediach, na konferencjach i panelach dyskusyjnych. Dziaders może mieć równie dobrze 20 lat. A empatycznym starszym panom, którzy popierają prawa kobiet, serdecznie za wsparcie dziękujemy.

A teraz do rzeczy. Minęło kilka dni od rozpoczęcia protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, a dziadersi wyleźli z nor. I poszli do TVN-ów, mównic i Facebooków głosić swoje niezmienne od 30 lat prawdy. Prawdy na temat tego, co kobiety powinny robić, jak protestować i kogo popierać.

Wyrok TK ws. aborcji to krok w jedynym słusznym kierunku

Po pierwszym gorącym proteście w Poranku TOK FM zebrał się peleton konserwatywnych panów: Andrzej Zoll, Tomasz Terlikowski, Artur Dziambor i ks. Alfred Wierzbicki. Dzięki protestom słuchaczy w Poranku wystąpiła też posłanka KO Joanna Mucha, a stacja przeprosiła za niefortunny dobór gości. Na co grupa dziennikarzy „Gazety Wyborczej” zareagowała oburzeniem, że to ingerencja w rzetelność dziennikarską i pluralizm. Bo jak wiadomo, rzetelność dziennikarska i pluralizm polegają na tym, żeby słuchać wyłącznie tego samego od 30 lat głosu konserwatywnych panów i nikogo innego. Szczególnie tuż po tym, kiedy kobiety na ulicach całego kraju przemówiły głosem zupełnie odmiennym.

W czwartek przemówił marszałek Senatu, Tomasz Grodzki z PO. Wyraził swoje poparcie dla protestów słowami: „To kobiety sprawiają, że nasze codzienne życie toczy się harmonijnie i gładko, w sposób trochę jakby niezauważalny, a dopiero gdy nasza babcia, mama, żona, córka czy partnerka musi z jakichś powodów się wyłączyć, dostrzegamy, że bez kobiet nasza egzystencja staje się trudna, bezbarwna i irytująca”.

Jak skomentowała to redaktorka naczelna KP, zabrzmiało to jak: „Kaczyński, ty chamie, kobiety protestują i mam przez to skarpety nieuprane”.

W piątek natomiast czadu dał Andrzej Rzepliński, były prezes TK. W wywiadzie udzielonym „DGP” powiedział, że na protesty patrzy z obrzydzeniem, a ich uczestników nazwał „hołotą”. Szkoda, że nie powiedział tego wcześniej ludziom, którzy wystali na ulicy i wysiedzieli w komisariatach godziny w jego obronie.

W międzyczasie Tomasz Lis kręcił nosem na hasła wznoszone na demonstracjach i wyznaczał kobietom „granice dobrego smaku”, Bronisław Komorowski dowodził w TVN24, że większość protestujących „chce powrotu tego, co było”, Andrzej Zoll mówił, że wyrok TK spoko, ale przydałoby się jeszcze zakazać aborcji z gwałtu, a u Żakowskiego w TOK FM-ie zupełnie na serio padła propozycja, by między kobietami a rządem mediował… Episkopat. Brakowało jeszcze tylko wielkiego obrońcy demokracji Romana Giertycha.

Dziadersom wydaje się, że „wypierdalać” to nie do nich – że złość na ulicach dotyczy tylko polityków PiS-u. Owszem, ich również jak najbardziej i przede wszystkim, ale wystarczyłoby posłuchać wznoszonych przez kobiety haseł i poczytać postulaty uzgadniane przez Ogólnopolski Strajk Kobiet z uczestniczkami protestów, żeby wyprowadzić swoje nieomylne ego z błędu. Kobiety wyszły na ulice po swoje prawa, a nie po to, żeby pomóc wam wrócić do władzy lub wzmocnić tę, którą macie. „We wpisach wielu moich kolegów publicystów w tekstach o obecnych protestach czasami – aż trudno w to uwierzyć! – ani razu nie pada słowo »aborcja«! Jest »PiS«, »protest«, »Kaczyński«, »strategia« czy »spada« oraz »poparcie«. Dla nich nasze prawa stały się środkiem do celu” – pisze na Facebooku dziennikarka Adriana Rozwadowska. A redaktorka naczelna „Pisma” Magdalena Kicińska dodaje: „Nauczcie się wreszcie słuchać, zamiast gadać”.

Drodzy dziadersi, kobiety wychodzą na ulicę, by domagać się pełni praw obywatelskich i politycznych oraz ostrzec, że będą się tego domagać od każdego polityka, który podniesie na te prawa rękę. Przez ostatnie 30 lat, kiedy mówiliście w kółko te same konserwatywne bzdury, polskie kobiety bardzo się zmieniły. Skończył się czas bezpłatnych praczek, kucharek, psycholożek, asystentek i sekretarek, które nigdy nie mogą liczyć na waszą wzajemność. Oczywiście, jeśli kobieta decyduje się na rezygnację z kariery i opiekę nad domem, wszystko w porządku – ale jeśli obaj partnerzy pracują, „drugi etat” w domu to dla kobiety układ niewiele różniący się od niewolnictwa. Nie jesteśmy od tego, żeby wasze codzienne życie toczyło się „harmonijne i gładko”, skarpetki się same prały, a dzieci odprowadzały do przedszkola. Nie pozwolimy na to, żebyście mówili nam, jakich słów wolno nam używać, jak powinnyśmy się zachowywać i czego żądać od polityków. Skończył się czas waszej wyłączności w debacie publicznej. Dziewczyny, które wychodzą na ulice – a dominują wśród nich te w wieku od 15 do 45 – już o to zadbają.

Drodzy dziadersi, jeśli naprawdę popieracie naszą walkę, po prostu dołączcie do nas. I przestańcie gadać rzeczy, które sprawiają, że zamiast jako sojuszników postrzegamy was wyłącznie jako wrogów.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kaja Puto
Kaja Puto
Reportażystka, felietonistka
Dziennikarka i redaktorka zajmująca się tematyką Europy Wschodniej, migracji i nacjonalizmu. Współpracuje z mediami polskimi i zagranicznymi jako freelancerka. Związana z Krytyką Polityczną, stowarzyszeniem reporterów Rekolektyw i stowarzyszeniem n-ost – The Network for Reporting on Eastern Europe. Absolwentka MISH UJ, studiowała też w Berlinie i Tbilisi. W latach 2015-2018 wiceprezeska wydawnictwa Ha!art.
Zamknij