Kraj

Domagalska: Czy rolnicy z Żurawlowa zostaną z niczym?

Nowe rozporządzenie rządu ma ułatwić życie przedsiębiorcom. A co z mieszkańcami i środowiskiem?

„Domagamy się uwzględnienia stanowiska lokalnych społeczności przez władze samorządowe i wszystkie podmioty prowadzące działalność wydobywczą, w szczególności firmę Chevron”. Tak brzmi drugi z czterech postulatów rolników z Żurawlowa, którzy od 60 dni siedzą dzień i noc pod namiotem i blokują dostęp do pola, na którym Chevron chce zacząć poszukiwanie gazu łupkowego.

Czy Chevron ma pozwolenie na budowę wiertni, jest przedmiotem kontrowersji. Koncern twierdzi, że „ma wszystkie niezbędne pozwolenia i zgody, aby rozpocząć prace w tym miejscu”. Zdaniem rolników Chevron może robić wyłącznie badania sejsmiczne 3D. Tymczasem 1 sierpnia 2013 wchodzi w życie nowe rozporządzenie dotyczące przedsięwzięć znacząco wpływających na środowisko – i cała ta szarpanina i walka na papiery nie będzie już miała większego znaczenia.

Na czym polega zmiana? Rząd zniósł wymóg wydania tzw. decyzji środowiskowej w przypadku odwiertów nie głębszych niż 5000 metrów – do tej pory było to 1000 metrów. Jak można przeczytać na stronie Ministerstwa Środowiska, zrobiono to, aby ułatwić działalność przedsiębiorcom. Ale co to oznacza dla reszty zainteresowanych?

Pożytki z decyzji środowiskowej

Wydawanie decyzji środowiskowej wygląda następująco: przedsiębiorca zwraca się z wnioskiem do wójta, burmistrza albo prezydenta miasta. Wójt występuje do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (w przypadku Żurawlowa jest to Lublin) z prośbą o ocenę oddziaływania na środowisko planowanej inwestycji. RDOŚ decyduje, czy do tej oceny potrzebne jest stworzenie raportu oddziaływania na środowisko czy też nie. Tak czy inaczej, w decyzji środowiskowej można znaleźć informacje na temat zabezpieczenia terenu, emisji zanieczyszczeń i hałasu oraz ochrony środowiska. Ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz ocenach oddziaływania na środowiska nakazuje również przed wydaniem decyzji środowiskowej „zapewnienie możliwości udziału społeczeństwa w postępowaniu, w ramach którego przeprowadza ocenę oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko”. Wójt ma też obowiązek udostępnić treść decyzji.

Wykorzystali to rolnicy z Żurawlowa w marcu 2013, gdy Chevron wjechał na teren, by rozpocząć prace – pokazali mu zapis z decyzji środowiskowej dotyczący ochrony w okresie lęgowym ptaków, obowiązującym od 1 marca do 15 lipca. Chevron musiał się wycofać.

Wiedza przychodzi z protestem

Cofnijmy się jednak do roku 2007. Wydana firmie Chevron przez Ministerstwo Środowiska „koncesja na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż metanu z pokładów węgla kamiennego oraz gazu ziemnego w obszarze Grabowiec” nie wymagała, zgodnie z obowiązującym wtedy prawem, wydania decyzji środowiskowej. Nikt z mieszkańców nie wiedział więc, że właśnie zgodzono się na budowę wiertni w ich okolicy. Inna sprawa, że nawet gdyby ten wymóg obowiązywał i wójt musiałby poinformować rolników, odbyłoby się to zapewne w formie obwieszczenia o niezbyt zrozumiałej treści.

– Nikt nie powie przecież ludziom: informujemy, że w ramach koncesji w waszych okolicach powstanie duży plac budowy i dziennie będzie przejeżdżać piętnaście ciężarówek – komentuje Joanna Tomaszkiewicz, która zawodowo zajmuje się między innymi pisaniem raportów o oddziaływaniu inwestycji na środowisko. – Język, jakim posługują się urzędy, jest niezrozumiały. Dodatkowo ludzie zazwyczaj nie mają pojęcia o mechanizmie wydawania decyzji środowiskowych oraz o wynikających z tego konsekwencjach i uprawnieniach.

Świadomość i wiedza pojawiają się zazwyczaj wraz z protestem. Tak było w przypadku Żurawlowa: mieszkańcy zainteresowali się sprawą, dopiero gdy usłyszeli o wodzie, która pociemniała tuż po badaniach sejsmicznych prowadzonych przez Chveron. Gdy więc w 2011 weszło w życie rozporządzenie wymagające wydania decyzji środowiskowej dla odwiertów głębszych niż 1000 metrów i koncern musiał starać się o nową koncesję, rolnicy wiedzieli już o zagrożeniach związanych z metodą szczelinowania hydraulicznego więcej niż niejeden samorządowiec.

I tak sołtys Żurawlowa, którego pole sąsiaduje z polem wydzierżawionym przez Chevron, zaskarżył decyzję środowiskową wójta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO). SKO nie uznała co prawda zarzutów sołtysa, ale znalazła mnóstwo nieprawidłowości i braków w dokumentacji. W maju 2012 roku decyzja wójta została uchylona. W marcu tego roku na wniosek pełnomocnika Chevronu wójt umorzył wniosek o wydanie decyzji środowiskowej w tej sprawie (Chevron złożył też wniosek dotyczący innej lokalizacji, a dwa wnioski nie mogą być rozpatrywane jednocześnie).

Gdy 1 sierpnia wejdzie w życie nowelizacja rozporządzenia, cały ten proces zostanie wyeliminowany. Chyba że przedsięwzięcie znajdować będzie się na tzw. terenach wrażliwych, czyli bliżej niż 500 m od zabudowy mieszkaniowej, w strefie ochrony ujęć wody czy na obszarach objętych ochroną przyrody. Można jednak się spodziewać, że inwestorzy takich miejsc będą raczej unikać.

Krok do przodu czy wstecz?

Joanna Tomaszkiewicz, która jest daleka od jednoznacznej oceny potencjalnych zagrożeń związanych z wydobywaniem gazu łupkowego, jest zdziwiona decyzją Rady Ministrów: – Przy tego rodzaju inwestycjach decyzje środowiskowe powinny być wydawane, ponieważ proces ten jest otwarty dla społeczeństwa. To są inwestycje kontrowersyjne i inwestorowi również powinno zależeć na tym, aby społeczeństwo miało dostęp do wiedzy i dokumentacji.

Dostęp do informacji o środowisku oraz udział społeczności w podejmowaniu decyzji dotyczących środowiska zapewnia nam konwencja z Aarhus, którą Polska ratyfikowała w 2001 roku. – Rozporządzenie Rady Ministrów jest zawężeniem uprawnień społeczeństwa w stosunku do stanu obowiązującego w Polsce obecnie. To krok w przeciwnym kierunku niż konwencja z Aarhus – mówi Magdalena Bar z Centrum Prawa Ekologicznego. – Jest to również krok w odwrotnym kierunku niż wytycza Komisja Środowiska Parlamentu Europejskiego, która dyskutuje właśnie nad zmianami do dyrektywy o ocenie skutków wywieranych przez niektóre przedsięwzięcia publiczne i prywatne na środowisko naturalne. Jeśli zostaną one przegłosowane w Parlamencie Europejskim, a następnie przyjęte przez państwa członkowskie reprezentowane w Radzie, ocena oddziaływania na środowisko będzie obowiązkowe na każdym etapie prac wydobywczych.

– Przedsiębiorcy uważają decyzję środowiskową, w szczególności jeśli wymaga przygotowania raportu, za przeszkodę. Zmiana rozporządzenia na temat przedsięwzięć znacznie wpływających na środowisko jest zamachem na prawa obywatelskie i na rodzącą się aktywność obywatelską –  uważa Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Eko-Unia i członek rady krajowej Partii Zielonii.

Kilka zmian dotyczących ochrony środowiska znajdziemy też w propozycjach nowelizacji prawa górniczego i geologicznego. Przede wszystkim zdejmują one obowiązek wydania decyzji środowiskowej (w tych rzadkich przypadkach, kiedy będzie to wymagane) z wójta, burmistrza albo prezydenta miasta – ma tym zajmować się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Z jednej strony to dobra wiadomość, bo wójtowie zazwyczaj nie mają wystarczających kompetencji, aby zajmować się tego rodzaju inwestycjami. Z drugiej jednak strony będzie to oznaczało oddalenie ludzi od decyzji. Dużo łatwiej usłyszeć i zaangażować się w coś, co dzieje się w pobliskim urzędzie gminy niż w stolicy województwa. Ponadto do udziału w postępowaniach o wydanie decyzji środowiskowej dopuszczone będą wyłącznie te organizacje, które działają nie krócej niż rok.

***

Protestujący rolnicy z Żurawlowa, zignorowani zarówno przez Chevron, jak i przez rząd, wykorzystali wszystkie istniejące obecnie przepisy, by walczyć o swoją ziemię, wodę i przyszłość. Od 1 sierpnia zostaną z niczym.

 

Karolina Domagalska – z wykształcenia etnolożka i badaczka gender studies, z zawodu dziennikarka. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą”. Pisze na tematy społeczne i ekologiczne.

Czytaj także:

Jakub Majmurek: Łupki kontra demokracja

Lech Kowalski: Dziś underground to jest rolnik spod Zamościa

Żurawlow: „Chcemy, żeby Chevron sobie stąd poszedł”

Zieloni: List do mieszkańców Żurawlowa

Hanna Gill-Piątek: Gra o antydemokrację

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij