Nie dajmy sobie wmówić, że postulować powinno się tylko to, co w danym momencie wydaje się realistyczne. Przecież żądanie może znacznie wyprzedzać możliwość realizacji! Wielokrotnie tak bywało.
Nic tak dobrze nie świadczy o daremności prób porzucenia zakazów jak treść jednego z bardziej znanych sloganów wydarzeń majowych 1968 roku we Francji: Il est interdit d’interdire! Owo „zabrania się zabraniać”, zawołanie jednocześnie dowcipne, zalatujące absurdem i pretensjonalne, dziś jest już jednak tylko wyblakłym eksponatem w muzeum dawnej rewolucji.
Liczne zakazy dotyczące różnych aspektów funkcjonowania jednostek, grup, instytucji, organizacji i firm stanowią doskonale oswojoną część organizacji życia społecznego. Współtworzą ustrój demokratyczny. Są zresztą wpisane w normatywność wynikającą z założeń większości systemów etycznych.
14 rzeczy, których zabronił Duda, zakazując propagowania LGBT
czytaj także
Ludzie różnią się pod względem wyznawanych wartości, ale w imię ich realizacji zwykle godzą się na istnienie zakazów i ograniczeń. Świat nieutemperowanego permisywizmu, pełnej dowolności przekonań i zachowań rzadko chyba bywa obiektem marzeń.
Niektóre zakazy mają charakter formalny, inne zwyczajowy. Część, aby efektywnie funkcjonować, musi być odgórnie zarządzona i bezlitośnie egzekwowana. Inne są przezroczystym elementem porządku odtwarzanego bezwiednie, bez śladu poczucia przymusu.
Są zakazy sformułowane precyzyjnie i niedookreślone, powszechne i wybiórcze, bezwzględne i warunkowe. Te, których nieprzestrzeganie wiąże się z dokuczliwą karą, ale i takie, na których łamanie przymyka się oko, traktując niesubordynację jako nieszkodliwą. To, czego zakazy zabraniają, też miewa skrajnie różny status – bywa pożądane lub niechciane.
Pomocna w uzmysłowieniu sobie roli zakazów w życiu społecznym jest lektura konstytucji. Jakkolwiek podkreśla się w niej wartość wolności, przepełniona jest – wyrażoną bezpośrednio lub pośrednio – intencją ograniczania lub zabraniania. Troska o dobro wspólne, bezpieczeństwo, porządek publiczny, a także tak zwaną moralność publiczną, w dużej mierze wyraża się właśnie w zakazach.
Zresztą, przecież respektowanie praw jednostki automatycznie oznacza ograniczenie wolności reszty. Zabrania się wielu rzeczy, bo szanuje się innych. Zakazy mogą zapobiec złu.
Nie dotyczy to tylko ludzi. Regulowanie postępowania z innymi zwierzętami również zawierało i zawiera elementy zakazu. Ma je obowiązująca Ustawa o ochronie zwierząt. Proponują je nowelizacje, takie jak choćby niesławna „piątka dla zwierząt”. Są także częścią bardziej progresywnych propozycji, których dobrym przykładem jest „nowa piątka dla zwierząt” Sylwii Spurek.
czytaj także
Nie ma ruchu prozwierzęcego bez chęci zabraniania praktyk krzywdzących zwierzęta. Zakazy są przy tym zarówno wyrazem umiarkowania, jak i radykalizmu. Mówią o nich welfaryści, skupiający się – wedle zasady „używać, ale nie nadużywać” – na reformach krzywdzącego wykorzystania zwierząt. Mówią i abolicjoniści, postulujący zupełne odejście od instrumentalnego, przemocowego traktowania zwierząt i lekceważenia ich interesów.
Ci pierwsi mogą na przykład żądać zakazu chowu klatkowego, przemysłu futrzarskiego lub cyrków ze zwierzętami. Drudzy chcą przekroczenia poziomu tych fragmentarycznych zakazów, dążąc do delegalizacji wszelkiego umyślnego krzywdzenia zwierząt. Byłaby ona zwieńczeniem procesu zmiany obyczajowości, dominującej aksjologii i ideologii państwa. Radykalną poprawą statusu społecznego zwierząt pozaludzkich.
Zakaz zakazowi nierówny, a temperatura reakcji na poszczególne z nich mówi wiele o wrażliwości społecznej. Bitki z psiny są w Polsce nielegalne i traktowane przeważnie jako niedopuszczalne. Zakaz przemysłu futrzarskiego co prawda wciąż dzieli Polaków, ale wyraźna większość jest z nim oswojona i go oczekuje. Natomiast zakaz wędkarstwa, by wymienić tylko jeden z postulowanych w „nowej piątce dla zwierząt”, często postrzegany jest jako utopijny, nieuzasadniony i będący zamachem na wolności obywatelskie. Proponowana data jego wprowadzenia, rok 2023, jest zresztą naprawdę nierealna.
No cóż, właśnie dlatego Spurek postuluje taki zakaz! Progresywizm w polityce nie polega na mówieniu tego, co większość chce usłyszeć. Pracuje tam, gdzie natrafia na opór. Nie jesteśmy jako społeczeństwo gotowi na ten zakaz? A więc musimy o nim jak najczęściej słyszeć. Najlepiej w towarzystwie bliskiej daty, która nas uwiera.
Nie dajmy sobie wmówić, że postulować powinno się tylko to, co w danym momencie wydaje się realistyczne. Przecież żądanie może znacznie wyprzedzać możliwość realizacji! Wielokrotnie tak bywało. Spójrzmy na – dziś już stosunkowo niekontrowersyjny – zakaz przemysłu futrzarskiego. Dlaczego w tej chwili mówią o nim otwarcie nawet te ostrożniejsze organizacje i środowiska polityczne? Bo dostały tę możliwość w spadku po radykałach poprzednich dziesięcioleci.
czytaj także
Kiedy nieformalna siatka aktywistów, zwana Frontem Wyzwolenia Zwierząt, w końcu lat 80. zeszłego wieku zaczęła zorganizowane działania antyfutrzarskie w Polsce, zakaz więzienia i zabijania zwierząt dla futer był niemożliwy do wprowadzenia. Powszechnie traktowano go jako utopię, bezsens i utrudnianie normalnej działalności gospodarczej. Był nie do pomyślenia. Właśnie dlatego o nim mówiono.
Nie, nie każdy musi przyjmować na siebie rolę progresywnej polityczki lub aktywisty. Potrzebni są również tacy, którzy będą kończyć dawno zaczętą robotę i realizować postulaty mające duże poparcie społeczne. I nie, nie każdy nadaje się do odegrania roli progresywnego polityka lub aktywistki. Skrajnie negatywne reakcje są w niej gwarantowane, podobnie jak poczucie odosobnienia. Wyobraźnia, cierpliwość i odporność na hejt są bezwzględnie konieczne.
Pamiętajmy, że radykalizm to pragmatyzm z długą datą ważności. To, jakie możliwości przekażemy w spadku następcom, przyszłemu środowisku politycznemu i aktywistycznemu, zależy w dużej mierze od dzisiejszej gotowości mówienia rzeczy niepopularnych i wyprzedzających swój czas. Bądźcie realistami, żądajcie niemożliwego!