Uczestnicy Campusu Polska Przyszłości mieli wyraźnie dobrą wolę i chcieli potraktować wicepremiera poważnie. Czy doczekali się jakiejkolwiek merytorycznej odpowiedzi, czy tylko zobaczyli wyćwiczoną do perfekcji „sztukę uników” – kogoś tak śliskiego, jakby właśnie kąpał się w oleju?
„Gdzie aborcja? Gdzie aborcja?” – skandowała młodzież, kiedy na scenę Campusu Polska Przyszłości wszedł Władysław Kosiniak-Kamysz. Rafał Trzaskowski zaapelował jednak o spokój, przekonując, że Kosiniak „zawsze był częścią Campusu i należy mu się szacunek, bo odpowiadał zawsze na pytania i szczerze mówił o swoich poglądach”.
Trzeba przyznać, że Trzaskowski hojnie rozporządza szacunkiem, chcąc go przyznawać za szczerość, a nie same poglądy – nieważne, jak szkodliwe by nie były.
Trzaskowski poklepał „Władka” po ramieniu, a przyjazna konwencja wydarzenia okazała się silniejsza niż alergia na hipokryzję i kłamstwo polityka, który wszedł do Sejmu jako demokrata, ale wyraźnie działa na rzecz utrwalenia podziałów i przywilejów.
Wiem, co budzi frustrację Polaków. To synkowie tatusia wzywający na wojenkę
czytaj także
Młodzież miała wyraźnie dobrą wolę i chciała potraktować wicepremiera poważnie. Czy doczekała się jakiejkolwiek merytorycznej odpowiedzi, czy tylko zobaczyła wyćwiczoną do perfekcji „sztukę uników” – kogoś tak śliskiego, jakby właśnie kąpał się w oleju? Oczywiście rzepakowym – żeby było patriotycznie.
Składka NFZ
„Jak panu nie wstyd, będąc lekarzem, popierać obniżenie składki zdrowotnej?” – już na początku zapytał szefa PSL przyszły lekarz.
W odpowiedzi usłyszał ckliwą historyjkę o biednej pani z warzywniaka, która będzie musiała zamknąć swoją budkę. A zaraz potem został pouczony o lekarskiej misji, w której sam Kosiniak-Kamysz był dydaktycznym przykładem. Otóż w pandemii wicepremier zdjął garnitur polityka, zakasał rękawy i poszedł do szpitala.
czytaj także
Wzruszyliście się? Ja bardzo. A młody adept medycyny, który zadał to pytanie, na pewno zaczerwienił się ze wstydu, że ochronę zdrowia w Polsce traktuje na tyle realistycznie, że ośmiela się liczyć pieniądze, których zresztą ciągle brak – zamiast zakasać rękawy i własną misyjnością ratować panią z warzywniaka.
Poza demagogią znaną już z legislacyjnej ofensywy partnerów Kosiniaka z Polski 2050 nie usłyszeliśmy od ministra obrony narodowej ani słowa o tym, jak ważnym elementem bezpieczeństwa państwa jest ochrona zdrowia w czasie wojny u bram, chwilę po globalnej pandemii, która kosztowała Polskę ok. ćwierć miliona nadmiarowych zgonów.
Aborcja
Padły też pytania dotyczące aborcji i legalizacji mizoprosolu i mifepristonu – zestawu tabletek używanych do aborcji farmakologicznej, które w Polsce są niedostępne, nielegalne i trzeba je kupować za granicą, co sprawia, że aktywistki ułatwiające kobietom dostęp do aborcji narażone są na konsekwencje prawne.
Lekarz Kosiniak-Kamysz opowiedział wtedy o liczbach: 8 milionach głosujących na rozwiązania dające kobietom prawa reprodukcyjne i związki partnerskie i 13 milionach głosujących na partie konserwatywne. Wytknął, że tak naprawdę kobiety zaczęły protestować dopiero po zniesieniu „kompromisu” przez TK Julii Przyłębskiej, więc widocznie poprzedni układ im odpowiadał.
Tym samym dowiódł, że on, lekarz, okazał się ślepy i głuchy na istnienie przez dwadzieścia lat podziemia aborcyjnego, na przeprowadzanie aborcji w warunkach zagrażających zdrowiu i życiu. Zachęcał: odwagi, zorganizujmy referendum, czego się boicie? Przecież każdy ma prawo do własnych poglądów, i mówię to tutaj, na Campusie, już czwarty raz.
Korpus Kosiniaka-Kamysza (KKK) w obronie granicy z Białorusią
czytaj także
Powołał się na konstytucję, gwarantującą prawo do własnych przekonań. O tym, że konstytucja gwarantuje każdemu prawo do życia i ochrony swojego zdrowia, do decydowania o sobie, że zabrania dyskryminacji – już nie powiedział. A w sprawie aborcji farmakologicznej i dostępu do tabletek zasłaniał się zupełnie już fałszywą troską.
Na wprowadzenie leku, mówił minister, potrzeba dużo czasu, wielu testów, badań, chodzi o to, by dany lek nie zaszkodził zdrowiu kobiet. Tak jakby rozkładający się płód w ciele kobiety jej nie szkodził, podobnie jak przymus rodzenia czy lęk przed tym, że zostanie sama, kiedy jej życie i zdrowie będą zagrożone.
Wywózki
Skłonność do zasłaniania się konstytucją tam, gdzie mu wygodnie, a lekceważenia jej, tam gdzie mu pasuje, Kosiniak pokazał też przy okazji pytań o granicę i pushbacki. Ciekawe, czy gdyby ktoś podsunął mu Biblię i kazał przysiąc, że będzie mówił prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, to zadrżałby mu głos.
Bez Biblii w każdym razie nie zadrżał, tylko z tą sama co zawsze zbolałą miną opowiedział o groźnych terrorystach, którzy idą na polsko-białoruską granicę, rzucają w stronę polskich żołnierzy obelgami i konarami. O bandytach, którzy zamordowali polskiego żołnierza (których nagle zrobiło się mnóstwo, choć był tylko jeden), o tym, że nie spocznie, aż ich nie złapie.
Kosiniak-Kamysz po raz kolejny rzucił zbiorowo na wszystkich migrantów potwarz, oskarżając wszystkich o terroryzm. Ten chrześcijanin, katolik jest jak inkwizytor – wmawia zbierającemu się pod pręgierzem tłumowi, że jego ofiara działa na zlecenie diabła, wyciągając ją tym samym ze wspólnoty objętej prawem.
Kosiniak-Kamysz: Tylko ja mam szansę pozszywać pękniętą Polskę
czytaj także
Ale to ofiar państwa polskiego, a nie „terrorystów” jest już na granicy przynajmniej kilkadziesiąt, a w polskich lasach leżą szczątki tych, których nie chcemy widzieć.
Czy minister wie, że powstanie nacjonalistycznych bojówek na granicy to również jego zasługa? Że groźby i hejt, jakie dotykają działaczy humanitarnych, wynikają właśnie z tego, że poparł bezprawie? Że poparł rozporządzenia sprzeczne z konstytucją, konwencjami, pokazał, że ci, którzy łamali prawo do tej pory, i ci, którzy będą je łamać, pozostaną bezkarni? Co nas obroni przed zdemoralizowanymi przez ministra obrony narodowej służbami?
Bukowiec i inni
Były też pytania o samą politykę. O nominację dla Stanisława Bukowca na stanowisko wiceministra infrastruktury i pełnomocnika rządu ds. przeciwdziałania wykluczeniu komunikacyjnemu. Bukowiec podpisał w 2022 wniosek do TK Julii Przyłębskiej w sprawie zakazu aborcji, podpisał też uchwałę anty-LGBT. W 2023 roku startował do wyborów z listy Trzeciej Drogi, ale nie uzyskał mandatu. W lipcu otrzymał poważne rządowe stanowisko.
Tu Władysław Kosiniak-Kamysz udzielił młodzieży lekcji całkowicie już cynicznej polityki. Bukowiec – okazuje się – nawrócił się i odpokutował. Jako członek Porozumienia Jarosława Gowina nie poparł pomysłu wyborów kopertowych i tym samym ocalił Campus! Gdyby nie Bukowiec, Trzaskowski w ogóle nie byłby kandydatem na prezydenta, a teraz byłoby już zupełnie po demokracji.
„Możecie w to wierzyć, możecie nie wierzyć” – lekceważąco powiedział do młodzieży szef PSL-u, która najwyraźniej wyczuła fałsz. Czy to na pewno opowieść o demokracji, czy o układach lokalnej władzy? Bukowiec zrozumiał na czas, skąd wieje wiatr, zagadał, z kim trzeba, i oto jest.
Z Atlanty na wieś [Sierakowski rozmawia z Kosiniakiem-Kamyszem]
czytaj także
Z list Trzeciej Drogi wszedł też do Sejmu Jacek Tomczak – z zawodu poseł, z zamiłowania homofob, który głosował za ustawą Kai Godek, „katolicki jihadysta”, który poparł zaostrzenie ustawy aborcyjnej.
Kosiniak zapisał też na swoim koncie „setki tysięcy” głosów wyborców PiS, których on – Kosiniak – miał przyciągnąć na swoją stronę.
Te słowa nie znajdują żadnego potwierdzenia nie tylko w wynikach wyborów samorządowych czy europarlamentarnych, ale też w sondażach, które cały czas pokazują poparcie dla PiS-u w okolicy 30 proc., a PSL-u – na poziomie… 1,83 proc. Wyjaśniają jednak dalsze wchodzenie w buty PiS-u, obsadzanie swoimi ludźmi Lasów Państwowych, emablowanie Kościoła, popieranie myśliwych. Pozostaje pytanie o przychylność Kosiniaka dla demokracji.
A co z Hołownią i Polską 2050? Tym razem nic o córeczkach ani o tym, że obaj są z Hołownią wspaniałymi ojcami, którym bardzo zależy na przyszłości dzieci. Kosiniak przyznał tylko rozbrajająco, że jakoś przecież musiał wejść do Sejmu.
Tylko grzecznie, bez wyzwisk
Młodzież klaskała, wepchnięta w sztywne ramy uprzejmości i wdzięczności za to, że PiS już nie rządzi. Pogodziła się z tym, że polityka pewnie tak już musi wyglądać, że trzeba ze spokojem słuchać bullshitu, bo inaczej polityk się obrazi i powie, że w taki sposób się nie rozmawia.
Tylko bez wyzwisk, trzeba grzecznie, dziękujemy za szczerość! Standardy grzeczności narzuca polityk, który spokojnie, uprzejmie i bez emocji skazuje kobiety na niepewność i konanie na stole operacyjnym od sepsy, a migrantów na prześladowania mundurowych i śmierć w lesie.
Szkoda tylko, że Kosiniak-Kamysz nie jest w stanie docenić cierpliwości i uprzejmości młodzieży i pewnie myśli, jak łatwo i wspaniale poradził sobie z tą gwiżdżącą publicznością, która czasem gwizdała, a czasem klaskała – bo tylko taka reakcja mogła mieć miejsce. Nie było przestrzeni na dyskusję, można było dać lajka albo krzywą buźkę.
Mam nadzieję, że młodzież nie zadowoli się pochwałą, że im więcej gładkiej gadki zniesie, tym przyjemniej Kosiniakowi się z nią rozmawia. Że dobrze odczytała szefa PSL-u i będzie potrafiła wrócić na ulice, bo uprzejmych i poprawnych Kosiniak po prostu oleje, bezbronnych wypchnie, a mniejszości nie zauważy.